podsumowanie roku
Tak i mnie to nie ominie:) natchniona waszymi wpisami sama postanowilam takowy zrobic, a wiec jaki byl dla mnie rok2013?? Hmm coz... byl trudny, zaskakujacy, bylo wiecej cierpienia niz radosci no ale wierze ze po cos to bylo chociaz jeszcze nie znalazlam odpowiedzi...:) nie bede dzielic na kategorie co mi sie udalo a co nie po prostu bedzie spis:
- rozstanie z chlopakiem po 2 latach
- znalezienie nowej milosci przez wielkie M i rozczarowanie przez wielkie R
- przeprowadzka
- operacja i komplikacje
- porzucenie pracy
- w koncu odnalezienie tego co chce robic w zyciu
- bieg na 6km( moj pierwszy mini biegowy sukces)
- zaczecie terapi
I to chyba tyle z takich wazniejszych i wiekszych rzeczy
Czego zycze sobie na nowy rok? po pierwsze zeby w koncu stanac na nogi w doslownym znaczeniu tego slowa a reszta sama sie ulozy tzn ja ja uloze jak juz bede mogla dzialac jak trzeba:)
I tego zebym w koncu zaczela zyc i spelniac marzenia a nie czekac na na '' lepsze czasy'' '' wiecej kasy'' '' jak problemu znikna''... ''jak schudne:)'' i wam zycze tego samego abyscie zyly pelnia zycia i spelnialy marzenia te mniejsze jak i te okreslane '' nie do spelnienia'' :)
I oby ten 2014 byl lepszy dlaczego - bo zawsz moze byc lepiej jak nie wokol nas to my sami mozemy stac sie lepsi dla siebie jak i dla innych:)
klatwa grudniowa
Odkad przybylam do francji czyli bede juz 3 lata tak w okresie koloswiatecznym dopada mnie jelitowka - uroczo nie? I tak wlasnie wczoraj zaczelo mi byc niedobrze, dzisiaj obudzilam sie z uczuciem ble... i mam cicha nadzieje ze to jednak nie to tylko po prostu cos mi zaszkodzilo i obejdzie sie bez wymiotow( wybaczcie ze taki nieelegancki temat:p) bo tego nienawidze po prostu niecierpie ble....
I tak sobie leze w lozku w pizamie i pisze do was o moim strasznym losie.. dobrze ze wczoraj bylam w bibliotece przynajmniej mam co czytac:)
Milego dnia kochane!!!! i oby was nic nie dopadlo
jak wszyscy czyli co po swietach
U mnie juz wczoraj byl koniec swiat poniewaz we FR jest tylko 25 no i wigilia 24 rzecz jasna, ale wczoraj zalapalam sie jeszcze na poswiateczna imprezke wiec w sumie byly 3 dni hehe. I jak bylo? nawet grzecznie wugilia jak normalna kolacja, a dzien nastepny spedzony na spacerku i ogladaniu filmow ze slodyczami pod reka:) poniewaz nie mam w zwyczaju gotowac mnostwa potraw to swiatecznie bylo tylko 24 a pozniej to juz normalne posilki w stylu makaronu z sosem:) jedyna wieksza zbrodnia to alkohol no ale coz..... dobry byl:D
A teraz coz trzeba wrocic do zdrowej dietki zeby moj organizm byl w jak najlepszej formie przed operacja ktora czeka mnie w polowie stycznia. Czyli witam moja dietka bez cukru i bez glutenu:)
Mam nadzieje ze wam swieta tez fajnie minely i nie panikujecie z powodu wielkiegi obzarstwa poniewaz takiego nie bylo:)
wesolych swiat
Wpadlam na szybko z zyczeniami a wiec
Zycze Wam spokojnych, wesolych spedzonych w fajnej rodzinnej atmosferze swiat!!!!!! oraz radosci ze spozywania swiatecznych potraw a nie liczenia kalori!!!!
prezentowo
W tym roku prezenty recznie robione z prostego powodu braku funduszy. Ale z jednej strony do dobrze bo po pierwsze jak sie cos samemu zrobi to wieksza satyswakcja no i wiecej serca wlozonego w prace:) Beda mini paczuszki slodkosci:) pierniczki juz gotowe udekorowane a dzisiaj beda cukierki karmelki:)
Jutro jeszcze pieczenie ciasta i gotowanie w wigilie bez szalenstw czyli normalna kolacja plus 2 ciasta na deser, a jak u was? gotowanie z glowa czy milion potraw ktorz zostaja pozniej na caly tydzien?:D
no i wczorajsze menu:
S- 2 tosty z miodem
O- zapiekana cukinia, 1 kromka chleba, mandarynka
K- 2 kanapki z szynka serem
Po 2 banany
ps. wyzwanie abs nadal trwa chociaz net staje mi na drodze bo youtube nie chce dzialac - czyzby wszeswiat bym przeciwko mojemu plaskiemu brzuszkowi?/D
O terapi slow kilka
Jak wiecie albo ci co jeszcze nie wiedza to sie dowiedza cieprie na kompulsywne objadanie sie i w pazdzierniku miarka sie przebrala to znaczy doszlo do mnie jak bardzo jest zle i ze sama sobie nie poradze ze mnie to przerasta i potrzebna mi pomoc specjalisty. I tak trafimam do psychologa od uzaleznien i jak idzie terapia? czy jest tak jak sie spodziewalam? trudno powiedziec bo niczego sobie nie obiecywalam wiedzialam jedno ze gorzej juz byc nie moze... I oczywiscie jak sie okazalo to moje jedzenie to tylko objaw a na razie jestem na poczatku gigantycznej gory lodowej wiec jeszcze mnostwo pracy mnie czeka...Jest to terapia typowo analityczna wiec duzo gadania, i ktos moze powiedziec jak gadanie o sobie i swoim zyciu moze pomoc?? przeciez to przeszlosc dzisiaj jest dzisiaj i nie ma co do tego wracac. Mimo ze do najprzyjemniejszych rzeczy to nie nalezy to bardzo pomaga sklania do refleksji pomaga zadawac sobie pytania bo do odpowiedzi to jeszcze daleko w miom przypadku rzecz jasna...
Dla urozmaicenia nie no zartuje, nie chcialam sie zamykac w jeden formie pomocy ( skoro juz sobie pomagac to na calego:)) chodze tez na terapie behawioralna gdzie jest malo gadania a duzo akcji czyli nauka jak zyc bez potrzeby zabychania sie jedzeniem... Rozne zadania na kazdy dzien zeby uswiadomic sobie i nauczyc sie zapelniac puste czym innym a nie cukrem... Wiadomo ze ta terapia jest krotsza, i mozna powiedziec ze uczy od razu pewnych zachowan wiec jest pomocna przy walkce z napadem, ale nie rozwiawuje sedna problemu.ALe mysle ze kombinacja tych dwoch dziala w moim przypadku, mimo ze dalej jestem chora, moje napady sa rzadsze,jakby to ujac ''bardziej swiadome'' mimo ze nie udalo mi sie jeszcze tego przeskoczyc to widze zapalnik i stram sie jesc wtedy mniej niz wczesnij i to juz jest jakis sukces. I z nadzieja patrze w przyszlosc bo wiem ze uda mi sie wygrac!!! Ze nie jest to zaburzenia ktore mnie pokona tylko ja skopie mu tylek!!!!!!
I wszytskim tym ktorzy walcza z jakakolwiek forma zaburzen odzywiania, nie dajcie sie, szukajcie profesjonalnej pomocy, i przede wszytskim wiary w to ze uda wam sie to pokonac!!!!!!!! , ja dlugo wierzylam ze poradze sobie sama, ba nawet myslalam ze to pokonalam bo miesiacami zylam bez napadow ale to ze nie mialam objawow nie znaczy ze pozbylam sie zrodla i wystarczyla destabilizacja w moim zyciu aby pojawily sie na nowo...
A teraz tak odbiegajac od tematu moje wczorajsze menu:
S- tost z miodem, koktajl bananowy
O - seler pod beszamelem, kotlet mielony
D- banan, gars rodzynek
K- salata zielona, krewetki w sosie z mleczka kokosowego, puree z ziemniakow i marchewki, deserek karmelowy, garsc orzeszkow w panierce, garsc chipsow, 1/2 butelki wina
Jak mozna sie domyslic na kolacji bylam u znajomych normalnie nieucztuje tak w domu:D
a teraz ide robic 8min abs:)
EDIT
wczorajsze menu
S- 2 tosty z miodem, 1/2 banana
O- quiche z kurczakiem i warzywami, bruselka
D- 3 kostki czekolady
K- 2 tosty z miodem, garsc orzeszkow, 2 paski gorzkiej czekolady, 2 kawalki sera, 7 pierniczkow
wczorajsze menu
bo jakos tak zapomnialo mi sie napisac wie oto one/
S - salatka owocowa
O- 2 tosty z miodem
D-1/2 paczki orzeskow
K-2 tosty z serem i warzywami
Jak widac jem na co mam ochote i czsami wlasnie wychodza mi takie dni porazki totalnej jak dzisiaj tzn wczoraj.... no ale coz wstyd sie przyznac ale na razie nie mam sily ani motywacji zeby to zmienic.....a z drugiej strony chcialabym ale jak widac nie wystarczajaco mocno...
Mam nadzieje ze z czasem jak powroce do pelnej formy to bede miec tez pzlna motywacje aby bardziej pilnowac talerza
czarno na bialym
na nowo postanowilam pisac swoje menu bo od jakiegos czasu( kilkanascie tygodni) jem byle jak. I to ze pewnie bede pisac menu za duzo nie zmieni ale mowe jak zobacze czarno na bialym jak byle jak jem to sie z lekka jakos ogarne chociaz troche....
I postanowilam tez zrobic sobie URODZINOWE WYZWANIE czyli przez 30 dni codzinnie 8min abs - skoro innych cwiczen nie moge. A za porzadna aktywnosc to sie wezme mam nadzieje najpozniej pod koniec lutego;;;ale o tym wiecej w nastepnym wpisie..
Menu:
S - tost z miodem, pomarancza
O - krem z marchewki
D- pomarancza, 1piernik, 2garscie rodzynek
K- 2 tosty z serem i oliwkami, jogurt grecki, salatka z cykori, 2 kawalki sera, 1/2prince polo
zaznaczam ze sie nie odchudzam, na razie brak motywacji i poza tym proces ochudzania przy moich zaburzeniach odzywiania to niezbyt dobry pomysl...
zakaz cwiczen
Mam zakaz od tygodnia zeby robic cokolwiek nawet spacery odpadaja bo noga niestety daje ostro popalic!!! wiec nic czekam na wizyte u chirurga w polowie grudnia i zobaczymy co dalej najprawdopodobie wyciagniecie materialu bo chyba to powoduje bol i puchniecie... a po zabiegu wiadomo znowu ok2 tygodni bez ruchu...
No nic narazie probuje jakos pilnowac talerza, chociaz przez 2 tygodnie gdzie nie mialam napadow ale za to ciagle podjadalam waga znowu urosla:(:(:( chociaz psycholog mowi ze za szybkie tempo sobie narzucam a to to ze zamnienilam napady na podjadania to i tak sukces, no ale ja bym chciala byc w formie fizycznej i psychicznej zeby moc poradzic sobie ze spadkiem kg tu i teraz ale niestety tak sie nie przy zaburzeniach odzywiania:( ale bede walczyc nie myslcie sobie ze sie poddam czy cos!!!!!!!!!!
po wczorajszym cheat day'u
Skasowal mi sie wpis napisze do was pozniej bo teraz jestem mega wku.......!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dobra jednak napisze teraz:)
wiec wczoraj w ramach cheat daya bylo wyjscie do resto wloskiej, taki mamy plan z siostra co miesiac probowanie nowych restauracji/ kuchni bo wczesniej jakos zawsze ladowalysmy w tych samych.D
Tak wiec na poczatek byl talerz antipastis z bila pizza z sosem pesto mom ukochanym:) i pierwszy raz w zyciu jadlam prawdziwa wloska mozarrele byla boska!!!! na glowne pizza z 5 serami ktora byla ogromna( pewnie mi skoczyl od razu cholesterol:D) i tiramisu z kreme z kasztanow, do tego oczywiscie winko, a pozniej czesc dalsza wieczoru w knajpie na koncercie i powrot do domu o 4 rano:)
Dzisiaj juz grzecznie, posilki beda lekko poprzestawiane bo snaidanie jedlam o 14h no i nie wiem czy bede miala moc zeby pozniej cos ugotowac. Mam plan sie zmotywowac i isc na spacer przewietrzyc cialo i mozgownice ale to za jakas chwilke jak mi wzrosnie poziom wspomnianej motywacji
Wczoraj nawet udalo mi sie pocwiczyc przed wyjsciem
356min/1800min