Kosmos
Wakacje mijają coraz szybciej, aż momentami ciężko mi uwierzyć, że ten czas tak szybko ucieka. Po burzliwym i pracowitym weekendzie dzisiaj było błogie lenistwo. Jedynym moim zmartwieniem na dziś było zbrązowienie mojego ciała. I ostanie momenty aby skorzystać z pogody, gdyż w to lato nie miałam żadnych planów urlopowo-wakacyjnych. Niestety.
I tak minął kolejny dzień z życia mojego.
Przez weekend troszkę zapomniałam o diecie, co oczywiście zanotowała moja waga. Było spotkanie ze znajomymi a jak to zazwyczaj bywa na takich imprezkach: kiełbaska z grilla i masa niezdrowego jedzenia, do pica coca-cola itp.
Dzisiaj już staram się dietetycznie i sezonowo.
Małe rzeczy...
Po dłuższej przerwie , słuchając muzyczki myślę sobie naskrobię parę zadań . A co mi tam. Troszkę dziwnie się czuję robią wpis, gdyż ostatnio rzadko tu zaglądam.Wakacje robią swoje swoje i na Vitalli, też pustki. Zauważyłam, że im gorsza pogoda tym opada mi zapał do diety. Z drugiej strony muszę przyznać tzn. tragedii nie ma. Waga waha się między 46-47 kg w zależności od dnia i jedzenia.
Drugim i wciąż aktualnym moim wielkim zmartwieniem jest brak pracy.
Ponadto dzień jak co dzień. Po wczorajszym święcie cały czas myślę, że dzisiaj jest poniedziałek. Straszne nudy... Z tego też powodu troszkę połaziłam po mieście. W sklepach nie lepiej. Kolekcja jesienno-zimowa wcale nie zachwyca. Buty i ubrania takie sobie, robione na jedno kopyto, czasami powiewa nawet bazarkiem.
Po drodze wstąpiłam o Rossmanna. Zakupiłam kilka kosmetyków; balsam ujędrniający, lakiery do paznokci, peeling do ciała cukrowy, szampon i takie tam. Odnośnie szamponu prze dłuższy czas używam Sayoss. Dzisiaj skusiłam się na Schumana Cotton Fresch. Teraz czytam opinie i nie są zadowalające. Jeśli któraś z Was używała to proszę o opinie.
Menu:
kawa
śniadanie: 2 kromki grahama+ 1 jajko+pomidor+herbata
II śniadanie: jabłka papierówki
obiad: miseczka zupy jarzynowej, 5 sztuk klusek śląskich
kolacja: ryż zapiekany z jabłkami i jogurtem
kakaoI muszę się pochwalić moim małym sukcesem. Otóż ograniczyłam picie kawa. Jedna dziennie. Czasami zdarza się druga, ale coraz rzadziej.Na tym zakończę ten " pierwszy wpis" . Miłej Nocki
...
Cześć
Stało się wczoraj były moje urodziny. Już 26-ste a u mnie dalej po staremu. I Najważniejsze nie osiągnęłam swojego celu. Z drugiej strony nie jest tragicznie. Wczoraj przez przypadek oglądałam swoje zdjęcia sprzed 3 lat i wydać jest lepiej. Nie skromnie napiszę iż czas i dieta zadziałała na moją korzyć. Myślę, że może kiedyś odważę się i pokaże Wam swoje zdjęcia z cyklu przed i po. a teraz musicie mi uwierzyć na słowo.
Dalej moim mocnym postanowieniem jest waga 45 kg. Dwa lata temu taką miałam i troszkę przez swoją głupotę zaniedbałam. Mówi się trudno. Tym razem mus być lepiej. Nie martwię się jestem niska i nie wyglądam bardzo chudo czy anorektycznie.
Czas leci a ja nie wiem jak się dalej potoczy moje życie. Pewnie nie jedna z Was myśli przecież każdy z Nas nie wie co nas w życiu spotka. U mnie nie troszkę inaczej.
A teraz jest lato, ostatnie tak naprawdę wakacje i na razie skupia się na diecie i innych pierdołkach. Musiałam troszkę odpuścić sprawy rodzinne i inne. Myślę, że świat się nie skończy a ja troszkę odpocznę
I tyle u mnie się dzieje.
Pozdrawiam
Leniuchowanie i nic...
Cześć dziewczynki,Nie pisałam dłuższą chwilkę, gdyż chciałam troszkę odpocząć od Vitalli. Tylko czasami tu zaglądałam i sprawdzam co u Was. Dni mijają dopiero co był poniedziałek a za pasem już kolejny weekend. Do tego prawie wszyscy narzekają na upały a nieziemsko uwielbiam taką pogodę. Prawie codziennie leżaczek i opalanie. Jedynym minusem jet to, że troszkę schodzi mnie skóra. Smaruje balsamem i jest troszkę lepiej.Dzisiaj dla odmiany zrobiłam sobie mały maraton po sklepach. Wysprzedaże niby wielkie a w rzeczywistości tylko duże rozmiary. Po drodze z galerii wstąpiłam do Rossmanna po kilka drobiazgów i na tym zakończył się mój wielki zakupów. A już myślałam, że się obkupię? I wielkie NIC.Wracając do motywu przewodniego mojego dzisiejszego wpisu z dietą i wagą dobrze.Z ciekawości rana weszłam na wagę i cyferki mnie zaskoczyły 46,00 a momentami nawet i troszeńkę mniej. Byłam zdziwiona, gdyż może jem mniej ale czasami wpadnie jakiś lód, kiełbaska z grilla, małe piwko itd. a mimo to waga spada. I niech to będzie moje ostatnie zdanie na dziś. I tak z góry chciałam podziękować za komentarze, które ukazują pod moimi wpisami. Pozdrawiam
Lato - ciekawe jak długo potrwa?
Cześć dziewczynki,
u mnie wszystko po staremu. Nie piszę często bo zwyczajnie mi się nie chcę. Z kolei za to codziennie tu zaglądam.
Oo kilku dni mamy obłędną pogodę. Ja od poniedziałku postanowiłam nabrać koloru i chyba troszkę przesadziłam. Resztę dopiszcie sobie sami. Nie mogłam w nocy spać i teraz czuję się bardzo zmęczona.
Z dietą ok a nawet lepiej, przez upały jem mniej. Moja waga mnie nawet zadowala.
I na tym kończę swój wpis.
Pozdrawiam i ...
Kawa zbożowa czy warto pić?
W pierwszym zdaniu mojego wpisu mogę śmiało stwierdzić to był dobry dzionek. Z wyjątkiem pogody, ale na to nie mam wpływu. Z zaplanowanego wcześniej opalania nic nie wyszło. W poniedziałek pewnie wyskoczę na solarium. Lubię być lekko opalona: tzn. skóra muśnięta słońcem.
Plan wykonałam a 100% procent jeśli chodzi o dietę i inne sprawy domowe. Wstałam, posprzątałam i takie tam tak jak w każdą sobotę.Zastanawiam się dlaczego większość ludzi robi porządki w sobotę?
Jutro napiszę jak moja waga? Od trzech dni staram się nie przekraczać 1200 kcal.
Menu:
kawa
śniadanie: 3 kromki grahama z serem białym +kakao
obiad: talerz botwinki+5 pierogów ruskich+herbata
kawa
kolacja: 2 kromki+szynka+pomidor +ogórek+herbata
Czwartek - WIELKI POWRÓT -
Moje Drogie VitalijkiSiedzę tutaj, słucham sobie lekkiej i przyjemnej muzyczki i myślę sobie może właśnie dzisiaj naskrobie kilka zdań. Co prawda nie było mnie tu prawie dwa tygodnie. Powód po prostu lenistwo. Otóż co u mnie? Już szybko odpisze. U mnie waga stoi w miejscu. I nawet się z tego cieszę. Dieta raz jest a raz nie ma. Troszkę odpuściłam. Czasami wydawało mi się, że żyję tylko "dietą" . Teraz jak z perspektywy czasu o tym myślę to się zastanawiam czy to nie były początki jakieś paranoi. Zapisywałam wszystko w specjalnym zeszycie, ważenie prawie codziennie itd. pewnie nieraz każda z Was tak miała. Nie sądzę aby to było jakieś zaburzenie, ale bardziej obłęd czy bardzo rygorystyczna kontrola.Podsumowując swoje wywody dalej nie osiągnęłam swoje celu. Niby za każdym razem jak myślę o mniejszej wadze jestem bardzo zmobilizowana, zawzięta i ma silną wolę. Nie myślę sobie, że ja lamentuje czy ubolewam tylko tak po prostu piszę co u mnie.W wiele czasopismach jest napisana, że dieta czy jak kto woli zmiana nawyków żywieniowych powinna być na cała życie, anie tylko a na dwa czy trzy tygodnie. No cóż. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i błędy czy załamania nie są nam obce. Jesteśmy skłoni wybaczyć i zacząć wszystko od nowa. Z własnego doświadczenia wiem, że chcieć to móc. Nie zawsze wszystko jest po naszej myśli. Czytając, nie które pamiętniki aż mnie zadziwia niektórych determinacja. Kiedyś taka sama była dużo schudnąć i szybko. I na tym zakończę. Nie każdy pomyśli o sobie przede wszystkim. Jak mówią nie samą dietą człowiek żyję. dieta jest dla nas, a nie my dla diety.Wracając do dnia dzisiejszego. Święto i dzionek mało dietetyczny. Trzy główne posiłki zaliczone, nawet zjadłam cały obiad zazwyczaj wybieram tylko jedno danie, a do tego jeszcze ciacho z truskawkami i grill oraz moja ulubiona Pepsi. Pogoda tak sobie, ale miło posiedzieć ze znajomymi na świeżym powietrzu. porozmawiać o wszystkim i o niczym. Do tego jutro mam być jeszcze lepsza pogoda, myślę o opalaniu. Z dietetycznych rzeczy była dzisiaj linea, herbata formuła plus stop kaloriom i na trawienie oraz zielona herbata.I proszę tak się rozpisałam, że wyszło i za cały okres mojej nieobecności. Pozdrawiam i oczywiście zapraszam na ciacho. Częstuje się, polecam przepis tej strony ciasto jest boskie.
Hmm!!!
Jak w temacie, jestem zła i wszystko mnie dosłownie wkurwia. Przepraszam, wiem staram się ograniczać z brzydkimi słówkami. Dzisiaj jest chyba coś w powietrzu. Pogoda niefajna. Wstałam nie wyspana i " poszły konie po betonie". Nie robiłam dzisiaj nic szczególnego, troszkę posprzątałam w domku, upiekłam dla rodzinki ciasto na niedzielę. Myślę, że jutro skosztuje mały kawałek. Po drugie z rana zapomniałam się zważyć czy moja dieta przynosi efekty.
A tak z innej strony doszłam do wniosku,że jestem zmęczona życiem. Nie raz, któraś z Was tak miała, że jak się mieszka z rodzicami to problem goni problem. Ja potrzebuję spokoju. Bardzo lubię być sama. Wolna od wszystkiego, nie myśleć o niczym. Zauważyłam, że coraz częściej szukam takich momentów. Męczą mnie te same tematy w kółko itd. Może dlatego mam taki "ciężki dzień". Na tym zakończę, nie będę przynudzać, wiem,że każdy ma problemy.
Nie piszę codziennie, ale tu zaglądam. Do zobaczenia jutro.
Menu:
kawa +2 czekoladki merci
śniadanie: 2 parówki+1 kromka chleba razowego+ketchup+herbata
obiad: warzywa na patelnie
garść płatków Jaśki czekoladowe+jabłko+kawa z mlekiem
kolacja: serek waniliowy