walcze dalej
chociaż w brzuchu mi burczy że hoho i to nie dlatego, że nic nie jem, bo jem tylko wreszcie racjonalne porcje, tylko nie dopuszczam do obżarstwa, a mój żołądek i mózg już się widać przyzwyczaiły do nadmiaru glukozy i marudzą...dużo myślę o jedzeniu i to też mi przeszkadza,oby wytrzymać tydzień dalej już będzie łatwiej;) mam nadzieję że dzisiaj też uda mi się pobiegać, a jutro wskoczę na wagę, chociaż myślę że narazie zadnych strat w kilogramach nie ma...i moja silna wola wreszcie odżyła, wczoraj musiałam zrezygnować z kolacji bo przekroczyłam limit kalorii, a moja rodzinka opychała się nieźle, wytrzymałam nie tknęłam nic tylko wypiłam herbatkę bez cukru super!!!powolutku też przybywa mi pewności siebie;)
wreszcie coś ruszyło
powiem szczerze,że jestem z siebie dumna, może jeszcze wielkiego szału nie było, ale na pewno bylo lepiej a nawet o wiele lepiej niż ostatnio;)jak wytrzymam tydzień to będzie wielki sukces;) zdrowo się odżywiałam nawet i przebiegłam 2 km co mnie bardzo cieszy;)zobaczymy jak będzie jutro, oby lepiej
bez zmain
jakoś odchudzanie mi nie idzie ale przynajmniej nie tyje to już jest coś, pewnie dlatego że sie więcej ruszam. Na początku września idę do kuzynki na 18stkę więc wypadałoby obudzić w sobie tą spiącą silną wolę;)
total masakra
przez 5 dni przebytych w domu przybralam 2 kg na wadze, nie mogę się opamiętać i jeść jak normalna istota tylko wpitalam wszystko (także slodycze) jakby jutro miały zniknąc z powierzchni ziemi;( nie mogę się zebrać i zacząć walczyć o piękną sylwetkę, nie wiem co sie ze mną dzieje, ale dobrze nie jest, jak się od jutra za siebie nie wezmę to nie wiem co ze mną będzie;(
piątek weekendu początek
ostatni dzień praktyk za mną i to bardzo mnie cieszy, bo chyba potrzebuję trochę odpoczynku od tej Łodzi, do domku wracam jutro rano,więc jak dzisiaj na kolacje zjem marchewki to można powiedzieć,że piąty dzień mojej diety mi się udał i bardzo bym tak chciała;) walcze dzisiaj sama ze sobą bo ciągle mam ochotę obeżreć się jak ta świnka, sama nie wiem dlaczego, no ale tak jest;) wczoraj nie wyszło ze steperem to moze dzisiaj się uda.Od tej pogody glowa chce mi pęknąć na pół, chyba jednak wolę te upały:)
pogoda ładniejsza a ja śpię
po tym jak wróciłam z praktyk położyłam się spać bo nie mogłam się ogarnąć i tak sobie spałam 3 godziny i dzień uciekł, z jednej strony to dobrze bo mam jakiś większy apetyt sama nie wiem na co;) wczoraj też bylam grzeczniutka,więc trzeci dzien diety ok,też pół godzinki steper pomęczyłam (znowu zaczyna piszczeć)Zaraz sobie wychlipę pyszną kawę z mleczkiem bo mam ogromną ochotę. Jutro chyba koniec praktyk i powrót do domciu,boję się tego bo w domu ciężko mi się zmobilizować i trzymać dietę jak należy, oby wystarczyło mi sił i motywacji...chciałbym wreszcie osiągną cel, tym bardziej że chyba pod koniec sierpnia szykuje się wesele ze strony mojego chłpoaka, kurcze też się boję bo nikogo tam nie znam...To tyle marudzenia na dziś;)
i kolejny udany dzień diety;)
wtorek minął pod względem dietowym elegancko,okreslonej ilosci kalorii nie przekroczyłam w dodatku ćwiczyłam pół godzinki na steperze i dzisiaj nawet nie jestem tak obolała jak byłam wczoraj;) byłam na zakupach (chciaż ze względu na aktualne warunki pogodowe ruszać z mieszkanka wcale mi się nie chciało) i zaopatrzyłam się w warzywa, bo wiem że powinnam jeść ich sporo więcej, w dodatku są świetnym zapychaczem;) waga powolutku spada co mnie mobilizuje i nakręca jeszcze skuteczniej;) wreszcie zaczynam czuć że nad sobą w jakimś stopniu panuje i od razu czuję się piękniejsza;) oby tak dalej;)
ciągle pada
i przez to padanie plany troszkę mi się pokrzyżowały ale co tam;)wczoraj się pilnowałam i dietka poszła całkiem całkiem, ba nawet przez pół godzinki poćwiczyłam, dzisiaj zresztą też mam to w planie. Powiem szczerze że po pierwszym udanym dniu dietkowania motywacja rośnie i nawet nie mam głupich zachcianek co mnie mocno cieszy bo ostatni byłam bardzo podatna na wszelkie pokusy, w sumie to ulegałam każdej. Na praktykach spoko,jestem z siebie zadowolona, mam nadzieję że do piątku i starczy, zacznę wreszcie na maksa wakacjować;p szkoda tylko że mój facet wyjeżdża, mam nadzieję że jakoś się z tym ogarnę, czasem mnie wkurza ten nasz związek, ale co zrobić???...na razie muszę po prostu o siebie dbać;) ach i chciałam też podszkolić się z niemieckiego, bo już mi ten język prawie cały z głowy wyparował, a kiedyś nawet nieźle sobie z nim radziłam;) to tyle na dziś;)
od początku
znowu wracam do diety i ćwiczeń bo przez to obżarstwo oponki na brzuchu wróciły, najgorsze jest to że ciągle mam apetyt jak głupia i motywacja kiepska (tzn. znowu mam ochotę się obeżreć)...jak wytrzymam pierwsze trzy dni to dalej jakoś pójdzie, ale nawet z tym moze być problem, w każdym razie na pewno będę się starać i się nie poddam jak tylko chce to i potrafię;) dzisiaj troszkę zmęczona jestem bo dwie noce nieprzespane i ta pogoda taka szara...jutro napisze jak mi poszło dietowanie;)
znowu imprezka i znowu chipsy i lody ehhhh
wczoraj wytrwałam dzielnie, stwierdziłam że mam nawet silną wole (serdeczne dzięki dziewczyny za komentarze, bo one dodały mi sił), ale dzisiaj leżę i kwicze, jak tylko mam okazję to nawpitalam się jak prosiak;( teraz znowu jestem na siebie wściekła... no nic co się zjadło trzeba będzie spalić, a jutro też jest dzień, mam nadzieję że uda mi się wytrwać i porządnie wziąć za siebie. Niech ktoś mi da porządnego kopa na start! chyba jeszcze nigdy odchudzanie nie zło mi tak fatalnie jak idzie teraz
dobranoc wszystkim