Dotrzymałam słowa i pobiegłam! Dzień rozpoczęłam od spaceru z psem, później szklanka wody z cytryną, śniadanie dla dzieci i bieg po parku. Na szczęście jeszcze nie padało.
Zamierzam wytrwać w postanowieniu i w Sylwestra zaszokować piękną figurą!
Dziś na śniadanie dojadłam kanapkę po dziecku (odstępstwo, bo nie planowałam w diecie pszennych bułeczek ), teraz w pracy piję sok warzywny. Na obiad mam kaszę gryczaną z czerwoną kapustą i jednym skromnym pulpetem... Może przeżyję?
elkati
21 października 2010, 12:17wichure! ;))) no ale czego nie zrobi się dla Sylwestra ;)))
iZaCzArOwAnYmOtYlEki
21 października 2010, 12:07napewno nam się uda !