Sobota zapowiadała się spokojnie miałam parę spraw do załatwienia w mieście i wstąpić do koleżanki , która zaprosiła mnie na kawę , miałam odebrać od niej świąteczny piernik . Zawsze dużo piekła i wychodzi jej to znakomicie , lubi się dzielić swoimi wypiekami , bo zawsze piecze 2-3 foremki , by " wykorzystać" piekarnik !! Jest ok. 12- tej i już się zbieram do domu , a tu widzę , że mąż dzwoni na komórkę , w momencie pomyślałam , że pewnie mam jeszcze coś załatwić lub dokupić ale słyszę głos synowej ! W pierwszym momencie pomyślałam , że nastąpiło " sprzężenie " i nałożyły się na siebie dwie rozmowy , ale gdy usłyszałam pytanie , kiedy zjadę do domu , bo goście czekają , to prawie mi się słabo z wrażenia zrobiło . W momencie wpadłam w panikę , ze przecież nie mam w domu chleba , a wszystko co dobre , jest zamrożone !! Moje emocje było słychać w telefonie , a synowa prosiła bym spokojnie , "bezpiecznie " wróciła do domu. Jechałam , a właściwie " leciałam jak na skrzydłach " , bo wiedziałam , że za chwilę wyściskam moich chłopaków !! Całusów i uścisków nie było końca , Leoś nie dał mi się spokojnie rozebrać , a Lucjanek uśmiechał się , jak on to potrafi najpiękniej !! Dziadek miał juz za sobą kilkanaście minut miłości wnuków , choć LUCJANKA na żywo nie widział ponad 8 miesięcy , więc bał się , czy Lucuś się nie rozpłacze , jak to potrafi zrobić , widząc nieznajomego . Jednak zew krwi okazał się silny i niezawodny , chętnie dał się dziadkowi wyściskać i bez oporu poszedł na ręce do dziadka !! Leonardek cały czas nie odstępował dziadka na krok i co rusz wymyślał nowe zabawy !! Nie obyło się bez gonitwy po salonie , gry w chowanego , zapasy " MMA i KSW " na dywanie , rzucanie poduszkami i inne " wariacje" z dziadkiem . Ja miałam " serce na ramieniu" , bałam się by gdzieś się nie " wyrżnął" , ale na szczęście obyło się bez kontuzji , choć dziadek odczuł te wczorajsze igraszki dość boleśnie, bo dziś rano wszystko go bolało , ale o tym wiedziałam tylko ja , bo zabawy trwały jeszcze całe dzisiejsze przedpołudnie . Lucjanek jest bardzo spokojny , i lubi być noszony , z takiej perspektywy najlepiej poznaje świat , dziadek nie dał się prosić i dźwigał to nasze szczęście ,które wazy 10 kg , jednym słowem " słodki ciężar" . Wczoraj po,południu Lucjanek potwierdził , ze nie zapomniał " miękkiej kanapki " i uciął sobie 40 minut drzemki na brzuchu babci . Do pełni szczęścia nic nam nie brakowało , była to najlepsza niespodzianka w tym roku , powiązana częściowo z moimi urodzinami !! Moi goście przywieźli tort orzechowy od Sowy , nawet niezły , Prosseco i ładną biżuterię / pokażę w następnym wpisie /! Na szczęście zgasilam tylko jedna świeczkę , by tradycji stało się zadość , bo nie wyobrażam sobie " komplet świeczek" tort musiałby mieć średnice stołu !! Rodzinka wyjechała o 14:00 , a sprzątanie po najmilszych gościach na świecie trwało do 16- tej , pranie odłożyłam na jutro , bo to nie jest istotne , a odpoczywać będziemy jeszcze kilka dni , bo zmęczenie fizyczne w tym wieku jest odczuwalne !! Mogą to potwierdzić inne babcie w podobnym wieku , wiedza o czym puszę , ale nic to w porównaniu z miłością do tych Szkrabów!! W tym roku już ich nie zobaczymy , bo w środę wyjeżdżają na 14 dniowy urlop i święta spędzą poza granicami kraju !! Ta dawka miłości i energii musi nam starczyć do stycznia . To byłoby dziś na tyle !! Dziękuję Wam za wsparcie szkoły w Fałkowie , każdy Wasz głos jest widoczny w tej rywalizacji !! Serdecznie Was pozdrawiam i życzę miłego tygodńia