Nowy plan
Jest cel - wyjazd 15.08 do Bułgarii - trzeba jakoś wyglądać. Jest plan: fitness, brzuszki w te dni, kiedy nie idę na fitness (w związku z pracą mogę chodzić max 2x w tygodniu), otręby rano do twarożku oraz Therm Line 40+. Te ostatnie rzeczy ograniczyły już mój wybujały apetyt. Poza tym bye bye słodycze oraz ograniczenie słodzenia herbaty - lubię bardzo ale nie mogę pić gorzkiej, poza tym czerwona herbata. Już mój brzuch ma się lepiej... ale przede wszystkim ja :o)
Jojo jak ta lala
Minęła rocznica komunii dziecka. Córka zakończyła z bardzo dobrymi wynikami trzecią klasę. Nauczyła się ostatnio jeździć na rowerze a wcześniej brała się do niego jak do jeża. Fajnie pływa. Od września będzie chodzić na gimnastykę korekcyjną bo ma tendencję do garbienia się i niewłaściwej postawy przy siedzeniu np przy lekcjach. Wcześniej lekko koślawiła stopy ale ćwiczenia w ciągu roku szkolnego i odpowiednie obuwie pomogły. Zmieniłam klub fitness dwa razy i może to nie był najlepszy pomysł. Bo te BPU były najlepsze, tylko, że nie zawsze mam czasową możliwość ćwiczyć w "starym" klubie. Drugi był nieporozumieniem a teraz (od kwietnia) jest fajnie, terminy zajęć mi odpowiadają ale moje łakomstwo daje wyniki. Poza tym, pewnie w związku z masą ciała oraz dawną kontuzją, pojawia się ból kostki. Lekarz stwierdził rozchwianie stawu i "zespół bólowy". Masowo wróciłam do punktu wyjścia :o( jojo jak ta lala. Po fajnej sylwetce z grudnia nie ma śladu i podżeram słodycze. Dramat.
Już grudzień a my hau hau
Ostatnio mało mam czasu na wszystko i znowu dawno nie pisałam. Waga się nie zmieniła ale sylwetka i owszem. Ćwiczenia bpu wyciskają siódme poty i dają rezultaty! Otoczenie zaczęło mnie chwalić. Co prawda mam teraz drugi tydzień przerwy w fitnessie bo cała nasza rodzina poległa na zatoki i mieliśmy takie ataki kaszlu (tytułowe hau hau), że chcieliśmy wypluć płuca. Ja już wychodzę z tego, dziecko powoli ale facet... jak to facet, nie chciał brać leków i szczeka cały czas. Zaczął trochę brać jeden lek ale dlatego już, że chciało go zadusić.
Dziecko dobrze się uczy, choć nie zawsze jej się chce.
Partner w pracy po awansie ma więcej kasy ale też nie pracuje ośmiu godzin i przychodzi często w stanie agonalnym, ale co zrobić...
U mnie za to taka średnia sytuacja. Jako firma córka zagranicznej firmy zostaliśmy sprzedani polskiemu inwestorowi i nie wiem co będzie dalej. Polacy lubią dziadować i udupiać swoich pracowników, więc na razie nie widzę tego zbyt optymistycznie ale zobaczymy....
W najbliższym czasie (przejęli nas od grudnia) może odsłonią trochę karty, co chcą z nami zrobić.
A poza tym czas prezentów kupowania - lista jest - dziecko zamówiło a ja dla niej list od Mikołaja ale w formie video, chyba będzie zaskoczona :o)
Jesień złota
Nie pisałam dość długo ale w międzyczasie nie próżnuję. Co prawda waga nie zmieniła się, ale czuję się lepiej. Cały czas chodzę na fitness, ostatnio ćwiczenia BPU - brzuch pupa uda - i "chyba się uda" bo czuję się po nich super.
Miałam trochę nerwówki w pracy i dziecko a to zatoki a to coś tam w szkole, ale dziś patrzę na złote klony za moim oknem i jest mi jakoś tak pozytywnie.
Facet mój dostał awans.
Ja mam pracę niezłą, ostatnio Centrala nas chwali za wyniki, grafik mam jaki chcę, czego chcieć więcej?
Szklanka do połowy jednak pełna
Oj dużo się działo ostatnio, niestety ze zdrowiem mojego dziecka i nie miałam czasu pisać. A to przeziębienie z wirusem i kaszlem a potem gdy nadeszły słoneczne dni - pokrzywka słoneczna, która dotąd się jej nie zdarzała i... wylądowałyśmy na 4 dni w szpitalu na obserwacji. Minęło, są leki i ok. Ale już... za tydzień komunia... czas zleciał.
Co do mnie, zaczęłam chodzić na fitness! I jestem zadowolona. Chodzę raz lub dwa w tygodniu bo z powodu systemu pracy nie mogę częściej, rano, więc nie ma tłoku, choć generalnie dużo ludzi tam ćwiczy.
Wybrałam na razie w miarę spokojne ćwiczenia pt płaski brzuch - na mięśnie brzucha, pleców, klatki piersiowej (biust w górę!). Kondycję mam tak słabą, że tu wypacam litry a przy jakichś ostrzejszych podskokach chyba bym zeszła.
Bardzo fajnie się po nich czuję i będę kontynuować.
Tytułowa szklanka jest do połowy tylko pełna bo waga moja nie zeszła dalej w dół, ale też na szczęście nie wzrosła.
Buziaki dla wszystkich!
Wreszcie wiosna we mnie i za oknem i... następne 2
kg mniej.
W ubiegłym tygodniu miałam doła i pogodowego i rodzinnego (konflikty, nieporozumienia). Odkrywam w sobie jednak jakieś minimalne pokłady silnej woli, kiełkują i jestem z siebie zadowolona. Zażegnałam rodzinne problemy. Za oknem dziś pięknie. i na wadze dziś stwierdziłam mniej o kolejne 2 kg. Wynik ograniczenia słodyczy i naprawdę dużej ilości chodzenia. Trochę brzuszków. Czuję się lepiej i lżej.
Ale żeby nie było za pięknie to moje dziecko jest trochę chore i kaszle (żadnej gorączki, nic, tylko ten uporczywy kaszel) - infekcja wirusowa. Robimy więc inhalacje i lek przeciwwirusowy, jednak wstrząsającej poprawy na razie nie ma. Może jednak wczoraj było troszkę mniej tego kaszlu.
Teraz śpi i się regeneruje
A wracając do mnie, trudno jest mi znaleźć ten fitness, na który chciałam chodzić. Ten co miałam na oku był bardzo drogi, niewspółmiernie do oferty i z pewnymi zbędnymi opcjami. Zatem kolejny pojawił się na mojej linii wzroku i chyba już będzie ten, ale pójdę, gdy dziecko wyzdrowieje.
Zatem wiosna dziewczyny! Nie poddawajcie się!
Po świętach
Nie jest gorzej :o) po świętach, czyli waga moja się nie zmieniła, mimo, że jadłam świątecznie. Kupiłam słodzik Stevia ale niestety ma on smak, mimo, że niby naturalny, taki sam jak inne słodziki, więc nie polecam a muszę zużyć teraz 250 tabletek....
Zamierzałam po świętach chodzić na aqareobic, jednak to moczenie w wodzie... Szukam zajęć fitness jednak, by zmieścić je w moim dość ograniczonym wolnym czasie.
Mam coś już na oku, myślę, że od przyszłego tygodnia mogłabym zacząć.
Jak zacznę, to się pochwalę
Pozdrawiam wszystkich
Sukienka (2kg mniej!)
Nie do końca zrealizowałam postanowienie bo jednak kupiłam sukienkę na komunię córki. Ładną klasyczną małą czarną o prostym fasonie. Całkiem nieźle w niej wyglądam a o ile schudnę o tyle będę wyglądać lepiej. Na razie odstawiłam słodycze, zaczęłam jeść pełnoziarniste pieczywo, grejpfruty, późnym wieczorem tylko owoc lub biały ser. Mniej słodzę herbatę (nie mogę nie słodzić).Efekt już jest, 2 kg mniej. Więcej też chodzę - mam pretekst, bo na mojej ulicy prowadzą roboty ziemne i praktycznie droga jest zamknięta, autobusy jeżdżą na około, więc trzeba wędrować. I dobrze.
W święta pewnie diety nie utrzymam ale po nich, jak najbardziej.
Po świętach zaczynam zajęcia aquaaerobicu.
Życzę Wam Wesołych Świąt!
Cała wstecz :o(
Zamiast się poprawiać, czyli maleć moja waga faktycznie się poprawia czyli rośnie niestety. Pofolgowałam znowu ze słodyczami a tu już koniec marca.
Tyle czasu miało być do tej komunii mojej córeczki 02.06.... czas się kurczy a ja wręcz przeciwnie.
Rzadko chodzę do sklepów, dziś chciałam kupić sukienkę.
Postanowienie, po szoku w lustrze, nic nie kupię póki nie schudnę do 70 kg!!!
Dramat....
Czas na odstawienie słodyczy,wieczornego jedzenia (niestety pracuję w systemie 12godzinnym i wieczorem po pracy kolacyjka - więc teraz najwyżej owoc lub biały ser).
Czas też na ćwiczenia. Czas najwyższy, ostatni dzwonek.
Wielki powrót
Nie było mnie ponad 1,5 roku. Masa znowu wzrosła, wszystkie dotychczasowe efekty diabli wzięli. Teraz moja motywacja nazywa się: komunia mojego dziecka. Kiedy patrzyłam na swoje aktualne zdjęcia lub po prostu w lustrze - załamałam się. Ale cóż, pakuję jak miś na zimę. Czas to zmienić... Ile lat można z tym walczyć...