Spis treści:
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Czy pulchne dziecko musi zostać w przyszłości pulchnym dorosłym? Czy dojrzała osoba może zmienić niezdrowe nawyki żywieniowe, pielęgnowane od najmłodszych lat? Przedstawiam moją historię odchudzania. Jak skutecznie schudnąć? Historia jak skutecznie schudnąć.
Z tego artykułu dowiesz się m.in.:
Moja historia odchudzania - historia prawdziwa
Odkąd pamiętam, miałam problemy z wagą. Zawsze byłam grubsza od
innych dzieci. Byłam przez to przezywana w szkole i czułam się odtrącona przez rówieśników. Jak dzieciaki potrafią być szczere do bólu, tego chyba
nikomu tłumaczyć nie trzeba...
Obecnie maluchy tyją, bo większość wolnego czasu spędzają przed komputerem czy konsolą. Ja byłam bardzo aktywnym dzieckiem. Uwielbiałam przebywać na podwórku, nie ważne czy świeciło słońce czy wiało i padał śnieg. Największą karą było dla mnie, kiedy musiałam zostać w domu, i nie mogłam iść pograć w piłkę. Skoro piszę, że mogłam biegać po placu zabaw od rana do nocy, to pewnie zastanawiacie się dlaczego byłam gruba? Przecież jeśli ktoś jest taki aktywny, to nie może mieć więcej ciałka tu czy ówdzie. A właśnie, że może, jeśli nie dba o swoją dietę.
Jak sobie o tym przypomnę to aż mi wstyd opowiadać. Będąc
dzieckiem, potrafiłam jeść słodycze przez cały dzień. Nikt mi ich nie ograniczał,
nikt mi ich nie zabraniał, za to cały czas słyszałam "Urośniesz, wybiegasz
to". Owszem rosłam, ale wszerz i nie byłam już w stanie odmówić sobie
słodkich przyjemności. Na prawdę, głównie jadłam słodycze, potem był ser żółty, mięso,
jasne pieczywo. Owoce jadłam może 1-2 razy na tydzień. Z warzyw tolerowałam
jedynie pomidora i zielonego ogórka, reszta była dla mnie niezjadliwa. Nie
miałam świadomości, co jest dla mnie zdrowe, a co nie. Dopiero później, jak już
byłam nastolatką w gimnazjum to zaczęłam próbować innych smaków, ale i tak moim ulubionym pozostał słodki.
Studia -
najprzyjemniejszy okres w życiu człowieka
Zawsze marzyłam o wyprowadzce z domu tuż po maturze i tak też się
stało. Rozpoczęłam studia 500 km od domu, ważąc 75 kg przy 169 cm wzrostu. Moje
BMI wskazywało wtedy nadwagę, ale nic z tym nie robiłam, bo twierdziłam, że nie
mam czasu. Pracowałam w tygodniu, a weekendami chodziłam na zajęcia. I to wcale
nie tak, że jako studentka stołowałam się "na mieście". Ja sama
przygotowywałam sobie mało zbilansowane posiłki. Zazwyczaj był to makaron z
jakimś sosem z paczki albo inne tego typu pół-gotowe wynalazki. Ogólnie jadłam
za dużo, nieregularnie i rzeczy, które były tłuste i wysoko przetworzone.
Stresu też trochę było, więc go zajadałam. Czekoladki i słone przekąski były
moją słabością. Nie miałam czegoś takiego jak zajęcia wf na studiach. Moja
aktywność fizyczna w tym czasie równa była 0. W efekcie, po pierwszym roku
studiów, po 10 miesiącach życia na własny rachunek przytyłam 15 kilogramów! To był dla mnie szok, jak ja mogłam siebie doprowadzić do 90 kg?!
Po zakończeniu studiów i powrocie w rodzinne strony postanowiłam, że schudnę. Zapisałam się na siłownie, miałam ułożony trening i chodziłam na nią z wielkim zapałem przez dobrych kilka miesięcy. Udało mi się wtedy zejść do wagi 72 kg. Pewnie udałoby mi się zrzucić jeszcze kilka kilogramów, ale nie miałam wtedy żadnej diety. Niby jadłam zdrowo, ale dzisiaj stwierdzam, że była to raczej głodówka...
Ciąża, macierzyństwo i... Vitalia
Niedługo po moim sukcesie zaszłam w ciążę. Wiedziałam że przytyję i w sumie to nie wiem teraz dlaczego, ale jadłam dosłownie wszystko i to za pięcioro! Czasami sama sobie się dziwiłam, że potrafię tyle jedzenia strawić. Efekt? W dniu porodu ważyłam 99 kg...Po urodzeniu córeczki Karolinki we wrześniu 2013 r. waga pokazywała 92 kg, a później prawie 95 kg, bo zamiast odżywiać się zdrowo, znowu jadłam za dużo. Mój narzeczony chcąc mi pomóc, kupił mi orbitrek. Niestety ćwiczenia przy notorycznym objadaniu się, na niewiele się zdają, więc postanowiłam przejść na dietę.
W styczniu 2014 złożyłam postanowienie, że schudnę do 64 kg. Serwis zaprognozował, że taką wagę mogę osiągnąć już w czerwcu tego samego roku.
Ważąc 91 kg wykupiłam dietę Smacznie Dopasowaną na 6 miesięcy, napisałam o tym w pamiętniku i się zaczęło!
Styczeń
Już pierwszego dnia diety zostałam poddana próbie i poległam - na
urodzinach kuzyna zjadłam połowę tego, co znalazłam na stole. Nie poddałam się jednak, następnego dnia zaczęłam od nowa, tłumaczyłam sobie to tak, że w końcu
dla chcącego nic trudnego.
Pierwszy miesiąc diety Smacznie Dopasowanej zakończyłam z wynikiem -7 kg i byłam bardzo
z siebie zadowolona. Gdyby nie ten serwis to pewnie bym tylko siedziała i jadła, a
może czasami w przypływie energii poćwiczyła. Nie żałowałam podjętej decyzji o
zainwestowaniu w siebie. Oczywiście, miałam momenty podczas tych 4 tygodni, że
mi się nie chciało, bo córcia była marudna, bo byłam zmęczona. Dużym wsparciem
okazały się dla mnie jednak Vitalijki oraz pisanie pamiętnika, a czymś, co mnie
dodatkowo motywowało, było oglądanie swoich zdjęć, przedstawiających mnie w
bieliźnie, zrobionych po ciąży, kiedy to ważyłam o wiele za dużo (do teraz bardzo ich
nie lubię). Dzięki diecie odkryłam również, że dotąd piłam za mało wody. Niby nic takiego, ale dostarczając jej za mało, powodowałam zatrzymywanie się jej w organizmie, czego efektem była opuchlizna. Kiedy zaczęłam się stosować do zaleceń dietetyka, pozbyłam się tego problemu.
Luty
Drugiego miesiąca moich zmagań byłam już 11 kg chudsza. W zasadzie
to ważyłam wtedy prawie tyle, ile przed ciążą. Nagle się okazało, że mam w szufladzie
pełno ciuchów, w które się mieszczę! To było wspaniałe uczucie. Dodatkowo
zauważyłam, że lista zakupów do diety ułatwia mi życie, a możliwość wymiany posiłków w diecie to świetna opcja. Samo jedzenie wydawało mi się bardzo smaczne i raczej proste w przygotowaniu. Czy to na pewno była dieta?!
Marzec
8 marca byłam w połowie drogi do wymarzonej sylwetki, ale trochę
trudniejsze okazało się dla mnie trzymanie diety. Zdarzały mi się odstępstwa od
niej, ale mimo to chudłam. Właśnie wtedy, w mojej małej główce zaczęły się pojawiać myśli, że taki sukces należy uczcić, więc jadłam więcej rzeczy spoza
jadłospisu, ale szybko się opamiętywałam. Przypominał mi się wtedy mój cel i
to, jak bardzo chcę go osiągnąć. Moje dotychczasowe sukcesy same napędzały mnie do działania.
Kwiecień
Na początku kwietnia poszłam do dentysty (ostatni raz byłam na wizycie w grudniu) i spotkałam się z koleżanką, której nie widziałam jakieś pół roku. Ta pierwsza, aż musiała usiąść, jak mnie zobaczyła. Nie mogła uwierzyć, że w tak krótkim czasie można się tak zmienić. Koleżanka z kolei chyba przez 5 minut mnie oglądała z każdej strony. Niby waga mi pokazywała, że schudłam, ale w swojej głowie cały czas byłam tą 90 kilogramową dziewczyną. Wierzyłam jednak, że z każdym kolejnym utraconym kilogramem, będzie się to zmieniać. Pomocne okazały się w tym zadania motywujące Vitalii. Wiecie same, odchudzanie to nie tylko proces odmiany ciała, ale i psychiki, która czasami nie nadąża za zmianami zewnętrznymi.
Z okazji Wielkanocy zrobiłam plan: zero słodkiego, śniadanie świąteczne zamiast śniadania i II śniadania z diety, a reszta posiłków już według jadłospisu SD. Niestety nie udało mi się go zrealizować w 100%, ale stwierdziłam, że po zrzuconych 20 kg, coś od życia mi się należy! Skusiłam się też na kawałek ciasta- pierwszy od 4 miesięcy. Niestety dostałam od niego zgagi. Resztę tygodnia jadłam już grzecznie, według tego, co miałam rozpisane w diecie i ćwiczyłam, bo przecież święta się skończyły i trzeba było wrócić na właściwe tory. W efekcie, podczas cotygodniowego ważenia przeżyłam szok. Ujrzałam coś, czego moje oczy nie widziały przez 10 lat - 69,4 kg (po raz ostatni tyle ważyłam w gimnazjum, mając 14 lat). Szoook!
Maj
Piątego miesiąca mojej diety nadszedł ten dzień, którego bałam się
od dawna. Moja waga wzrosła! Niby tylko 0,8 kg, ale byłam zła. Zła na siebie,
bo znowu miałam problemy, żeby trzymać dietę (ach te wymówki młodej mamy) i
mogłam się spodziewać, że w końcu zamiast na minusie, będę na plusie. Z drugiej
strony jednak odzyskałam motywację. Przecież tak daleko zaszłam, żaden wzrost wagi nie mógł popsuć moich planów. Zostało mi 7 kg do osiągnięcia celu i
wiedziałam, że go osiągnę, choćby nie wiem co! Ba, nawet podniosłam sobie
poprzeczkę ustawiając cel na 60 kg. Miałam sobie o otoczeniu coś do udowodnienia.
Czerwiec
Skłamałabym,
gdybym napisała, że wszystko szło gładko, nie chciało mi się ćwiczyć ani
trzymać diety, ale mimo to starałam się jej przestrzegać. Wiedziałam, że robię
to dla siebie, ale na co tu narzekać, jeśli kupiłam sukienkę
w rozmiarze 36 zamiast 46?! Byłam chyba na wszystkich dietach,
udawało mi się wytrzymać 2,3 dni, ale to dzięki Smacznie Dopasowanej zobaczyłam
61,9 kg na mojej wadze. Latałam z nią (wagą, nie z SD ;) ) po
całym domu i ważyłam się w każdym pomieszczeniu! Ale słowo się rzekło, że
chcę schudnąć do 60kg, więc przedłużyłam abonament. Jeszcze pod koniec
miesiąca byłam na weselu, na którym wszyscy mnie pytali "Jak ci się udało
schudnąć?". Pytali, jakbym sobie co najmniej jakąś operację zrobiła ;) A
przecież każdy wie, że trzeba ćwiczyć i trzymać dietę, ale od samej
wiedzy, co robić, żadne kilogramy same nie spadną.
Lipiec
Schudłam
równe 30 kg. Pamiętam, jak zakładałam swój pamiętnik to czytałam
wspomnienia jednej z użytkowniczek serwisu-zrzuciła 25 kg. Marzyłam
wtedy, że i mnie się uda, że też będę mogła umieścić w pamiętniku zdjęcia,
na których widać 2 różne osoby. Marzyłam i zarazem wierzyłam w to, że
mi się uda. Możliwe, że wzięło się stąd, że wiedziałam że jestem pod opieką
specjalistów (dietetyk, trener i psycholog), że mam
racjonalna, zbilansowaną, smaczną dietę i stąd pojawił się taki
wewnętrzny spokój :) Miałam swój, przemyślany plan odchudzania.
Wiecie...Warto się pocić, warto czasem odmówić sobie czegoś do jedzenia, żeby sięgnąć po zdrowszy wariant! Najważniejsze to nie załamywać się drobnymi potknięciami, bo takie zdarzają się najlepszym. Trzeba wtedy wstać i iść dalej wyznaczoną sobie ścieżką.
Dziękuję
Vitalii, dziękuję Wam dziewczynki.
Jesteście
niezastąpione!!!
Dokładniejszy opis odchudzania Patrycji, znajduje się w jej pamiętniku.
Chcesz poznać bliżej dietę, która pomogła Patrycji?
Dajcie znać w komentarzach jakie są Wasze historie z odchudzaniem? Jakie są Wasze przemiany?
Komentarze
cicha82
15 lutego 2016, 14:51
Wielkie WOW :)
Kiara123
14 lutego 2016, 09:47
Brawo! Ja muszę koniecznie zgubić boczki i trochę z nóg :)
misiaczkowata
12 lutego 2016, 08:42
Brawo. Swietnie. Jestes motywacja dla innych
izka1985m
19 stycznia 2016, 17:06
Moje gratulacje, uzyskalas cos co niektorym moze wydawac sie nie do zrobienia. Zgadzam sie z toba, ze nie ma co sie zalamywac drobnymi potknieciami, tylko darzyc do celu, malymi kroczkami, ale do przodu. Pozdrawiam serdecznie :))
Klara1122
16 stycznia 2016, 10:38
gratulacje. świetne osiągnięcie. http://ocetjablkowy.blog.pl
grupciaa
6 stycznia 2016, 18:29
ciesze się że przedstawiłaś swoja historię dajesz mi nadzieję że jak ja będę mamą to da się trzymac planu i jest szansa być fit.
grabcia1910
5 stycznia 2016, 21:28
Wielki szacunek ! BRAWO :)))
Berchen
3 stycznia 2016, 18:06
Waw, jestes niesamowita motywacja , pokazalas ze to mozliwe, tego mi wlasnie trzeba - wiary, bo ja zaczelam tracic. Jak wiekszosc z nas zaczynam w styczniu od nowa, moim celem sa moje urodziny - ty tego dokonalas - szczupla do lata, gratuluje i dziekuje za ta motywacje, pozdrawiam!
PaniRoko
2 stycznia 2016, 13:20
Przeczytałam tę relację w samą porę. Akurat zwątpienie w siebie zaczyna rosnąć i rosnąć, przez co od miesiąca waga stoi w miejscu, a dzięki powyższej opowieści nabrałam motywacji, by wrócić na właściwe tory :) Dziękuję!
AnnaDAgostino
31 grudnia 2015, 14:45
WOW!!! Czapki z głów!
tomakedreamscometrue
30 grudnia 2015, 00:04
a ja mam czasami wrażenie, że gorzej jest schudnąć np. 4-5 kg niż 30 :CCC Zmotywowałaś mnie. Jestem normalnej budowy ciała, trochę nawet wysportowana, ale mam dosyć tego tłuszczu na nogach i boczkach, dlatego czas na redukcję na 100% :)
sikon
28 grudnia 2015, 23:58
Gratuluję! Morzesz być z siebie dumna, że zrealizowałaś Swój wytyczony cel. Po sposobie pisania widać przemianę jaka w Tobie zachodziła i nie chodzi mi tylko o wagę. Zmieniłaś się cała! Jeszcze rza gratuluję i zazdroszczę :)!
marrtynna
28 grudnia 2015, 21:04
Wspaniale! Serdecznie Ci gratuluje i dziekuje za motywacje:)))
Insomniaa
27 grudnia 2015, 15:13
Piękna!!! Gratulacje!
MIPU91
25 grudnia 2015, 00:44
wielkie brawa dla ciebie :) i tak osiągnęłaś to !!! , na zdjęciu widać 2 kompletnie różne osoby :) wyglądasz cudownie :) wielkie gratulacje i tak trzymaj :), kocham takie porównania, jak czarno an białym doskonale widać :) , Stałaś się dla mnie wielką motywacją :) tez mam taki cel ide małymi kroczkami brakuje mi jeszcze 11 :)
Daissy6
25 grudnia 2015, 23:21
Pamiętam, jak rok temu we wrześniu przypadkowo trafiłam na reklamę Vitalii z Patrycją...ta dziewczyna tak mnie zmotywowała do odchudzania,że z vitalią schudłam w sumie 12 kg w niecale 3 m-ce...ale potem nagradzanie, nieregularny tryb życia, szybkie zamienniki i waga zaczęła rosnąć. W poniedziałek zaczynam "etap drugi" i liczę na to, że uda mi się znów schudnąć i zmienić nawyki.bo tak naprawde to wszystko jest w głowie i...czasem boję się takiej zmiany siebie...bo całe życie walczę i marzę aby schudnąć i niestety starcza mi to na tak krótko. Tak jakbym taka szczuplejsza JA to był ktoś kim nie zasługuję by być. Wesołych Świąt
am1980
24 grudnia 2015, 18:01
ale przemiana i to w tak krótkim czasie, pięknie!!!
Magdalena762013
24 grudnia 2015, 08:59
Na obecnych zdjeciach wygladasz slicznie. Ja na dzien dzisiejszy jestem blizsza Twoim zdjeciom z poczatku odchudzania. Mam nadzieje, ze tez starczy mi sil, zeby znowu nosic mniejsze rozmiary. Gratuluje.
wie58
24 grudnia 2015, 03:42
Gratulacje! Podziwiam.
katy-waity
23 grudnia 2015, 23:47
jestes moją "najwiekszą motywacją" na Vitalii :)
EwaFit
26 grudnia 2015, 19:48
Dla mnie też :)
Kenzo1976
23 grudnia 2015, 22:01
Fantastycznie wyglądasz, wielkie gratulacje :-)