Temat: Pierwsze -10kg

Hej,

Ja wiem, że prawie nie widać, bo przy takiej wadze to praktycznie nic, ale chciałam się pochwalić. 

Na pierwszym od lewej mam 124/125kg.

Mimo, że ciało nie odzwierciedla zmiany to ja sama ze sobą czuję się lepiej. 

Bardzo długa droga przede mną,  bardzo dużo pracy, ale obiecałam sobie, że będzie dobrze, chcę być zdrowa i te 10 kg zgubione zdrowo jest dla mnie dużym krokiem w dobrym kierunku (gubilam już więcej, ale bardzo niezdrowo). 

Trzymajcie kciuki :-) 

Super, oby tak dalej, powodzenia :)

Trzymam mocno kciuki za dalszą walkę!!! A co do dyskusji to też wtrącę swoje trzy grosze (a co!), bo coś akurat wiem na temat różnych innych czynników które rzekomo windują wagę w górę. No cóż, wg mnie prawda leży pośrodku. Wzmożony apetyt i spowolniony metabolizm spowodowany lekami nie pomagają w utrzymywaniu wagi ani w schudnięciu, osoba która ma takie przypadłości powinna się 10x bardziej starać (ćwiczyć więcej i baaardzo uważać na kaloryke i to co je) niż zdrowa osoba. Łatwiej jest popłynąć, i jest to jak najbardziej możliwe, żeby "się doprowadzić do takiej wagi" biorąc pod uwagę jeszcze inne czynniki. Ale sądzę, że z drugiej strony jest i możliwe nawet schudnięcie w takich warunkach, no cóż mało komu się to udaje i jest to raczej wyjątek od reguły.

mlodamama1 napisał(a):

PrzyszlaZona napisał(a):

to, że jadłam wieczorami dopiero to wcale nie znaczy,  że się obzeralam. Sorry,ale czytanie ze zrozumieniem szwankuje. Zaczęłam chudnac dopiero jak zaczęłam jeść normalnie, a nie glodowo.  Często tygodniami było to 400 kcal, bo potrafiłam na kolację zjeść jajko i puszkę fasoli, a był to jedyny posiłek w ciągu dnia.  Chciałabym,  żeby te kilogramy wzięły się od nadmiaru jedzenia.  Wtedy szybciej bym schudła. Głupia byłam,  głodówki robiłam i po 2h codziennie na siłowni. Pierwszy raz w życiu zaczęły mi włosy wypadac 
i przez to przytylas drugie tylko co wazylas? wiesz, pierwszym etapem w odchudzaniu powinno byc przyznanie sie do swojego obzarstwa, a nie szukanie wymowek. Nikt z powietrza nie przytyje 60 kg.

Metabolizm może zwolnić nawet ponad dwukrotnie, wtedy spokojnie można tyć jedząc poniżej PPM. Gdyby wszystko było takie proste ;)

Może ma tym zdjęciu będzie lepiej widać, dzisiejsze 

Gratuluję motywacji i efektów! Tak trzymaj! Ja niestety bez hormonów i żadnych poważnych dolegliwości przytyłam do 100, po prostu lenistwo, brak ruchu i miłość do jedzenia... Zaczęłam się strasznie źle czuć samym że sobą, więc postanowiłam zrzucić i mimo potknięć również zmierzam ku wymarzonej wadze. Dużo jeszcze przede mną, ale jak widzę na forum, że nie jestem sama z takim problemem i że  inni też walczą i powoli dążą do bycia zdrowszy i szczuplejszym, to daje mi dodatkowa motywację, aby się nie poddawac.  

Ja zawsze byłam większa od rówieśników, ale jak ostatnio znalazłam swoją kartę zdrowia i ostatnie ważenie w liceum to mi się śmiać chciało, 178 cm wzrostu, 72kg wagi, teraz ponad 20kg więcej... Jaka ja byłam głupia... Ale najważniejsze jest tu i teraz, a teraz trzeba walczyć i siebie i o lepsze jutro. Więc raz jeszcze gratulacje i dużo sił i cierpliwości w dalszym dążeniu do celu. 

No to trzymamy kciuksy! Oby tak dalej! :)

Ktoś tu dywagował- mlodamama jak to można doprowadzić się do takiego stanu? Prawda ludzi w oczy kole. Można, ludziom łatwiej jest popsuć ciało i dalej psuć niż naprawić w rozsądny sposób. Jeśli chcemy coś mieć, a tego nie mamy musimy bardziej, mocniej na to pracować niż ktoś kto już to ma. Utyć jest prosto, wystarczy dużo jeść, bo nikt nie tyje od sałaty, więc wiele bredni o metabolizmie jest wyssanych z palca. Energia nie bierze się znikąd. Kiedyś był program o babce, która mówiła, że zdrowo je, a nie chudnie więc na pewno ma skopany metabolizm. Tak naprawdę to naukowcy przebadali jej metabolizm i zrobiło jej się głupio - to zdrowe jadła w takich ilościach, że nie potrafiła nic schudnąć, a metabolizm pracował bardzo dobrze, po prostu utyła x lat temu na czymś innym, popsuła wygląd i najwyraźniej nie chciało jej się nad tym pracować, zacząć ćwiczyć i jeszcze bardziej przemyśleć menu. Ja osobiście przed dziesięcioma laty ważyłam już 80kg, czy fakt, że teraz ważę 83kg to wina mojego metabolizmu, czy tego, że tyłam x lat temu? Tylko i wyłącznie tego, że już od dawna tak wyglądam. Ale ja wiem od czego tak wyglądam mimo, że od dawna unikam słodyczy...  I wyłącznie moja w tym wola by się "zreperować".... To nie metabolizm jest winny, tylko ludzie winni, co myślą, że jak się przegłodzą z ogromnej wagi i pójdą na skróty i osiągną jakiś wagowy cel to mogą już chrzanić swoje restrykcyjne diety i to nazywają tendencją do tycia.

Pasek wagi

 Jeden nie zwalam wszystkiego na metabolizm, wręcz przeciwnie- na swoją głupotę, bo sama z własnej nieprzymuszonej woli go skopałam :) i jest to jeden z całego morza różnych czynników dlaczego doprowadziłam się do wagi, którą mam aktualnie. Zdaję sobie z tego sprawę i musiałam naprawdę sporo się dokształcić w tym temacie, zamiast słuchać koleżanek i wreszcie zacząć normalnie jeść. Było dużo czynników, jednak najgorszym była własna głupota. 30 kilo to głupota, drugie 30 to czynniki takie jak leżąca ciąża(ostatni miesiąc to w ogóle porażka, na szpitalnym jedzeniu, przy częstych wymiotach przytyłam 11 kilogramów, nie wiem jak... tylko w tym jednym miesiącu), leki, depresja- przez co leżałam całymi dniami(jak nikogo nie było w domu to też nie jadłam, byłam w takim stanie, że nie wyszłabym po zakupy), leki, które przyniosły mi dodatkowe kilogramy, wcale nie ze względu na apetyt, po prostu tak działały w pierwszych miesiącach ich brania, jadłam tyle samo co w miesiacach przed lekami, bo wtedy uczyłam się jeść z vitalią na sd, taka sama kaloryczność, wody nawet więcej, bo miałam wrażenie, że puchnę. Potem się ustabilizowało i z tą samą kalorycznością już chudnę.

Reszta to już moja głupota, a to  że byłam głupia to tylko moja wina, nie wymówka. Wiem, że sama nabrałam kilogramów. Sama muszę je też zrzucić. Można iść na łatwiznę, operować się.  moją otyłością wiele rzeczy jest refundowanych, ale przecież nie o to chodzi.

Wiele lat się zbierało, potrzeba czasu, żeby żyć normalnie. 

Uwierz, chciałabym cofnąć czas i jeść normalnie.

Przed ciążą miałam wagę dwucyfrową, okres ciąży byłam na diecie ułożonej przez dietetyka. Ostatni okres ciąży na szpitalnym jedzeniu. No i pomidory oprócz tego, bo oprócz szpitalnego jedzenia potrafiłam zjeść cały kubek pomidorków koktajlowych. 

Każdy z nas jest inny, mogłabym wymyślać, ale po co?

Nie czuję potrzeby usprawiedliwiania się, jestem gruba, chcę być zdrowa- nie chuda. 

a wiesz, że masz fajne nogi :D

nie ma co się oszukiwać, u osób otyłych bardzo często siadają stawy, nogi robią się iksowate i ciężko uniknac obrzęków w stawach. A Ty masz bardzo zgrabne, widać harmonijną łydkę, jak tylko się odsłoni kolano bedzie pięknie! Ganiaj w sukienkach, bardzo Ci w nich dobrze :)

Cyrica napisał(a):

a wiesz, że masz fajne nogi :Dnie ma co się oszukiwać, u osób otyłych bardzo często siadają stawy, nogi robią się iksowate i ciężko uniknac obrzęków w stawach. A Ty masz bardzo zgrabne, widać harmonijną łydkę, jak tylko się odsłoni kolano bedzie pięknie! Ganiaj w sukienkach, bardzo Ci w nich dobrze :)
Ganiam :) Uważam, że łydki są moim wielkim atutem na tle innych otyłych osób, nawet bez obcasa :P dlatego w sumie dobrze wyglądam w tiulowych spódnicach, bo mam małe piersi, wcięcie w talii, szczuple łydki i tiulowa spódnica mnie wyszczupla :D zakrywa to co największe i się wydaje, że to tak ma być, a nie że to mój brzuch w linii bioder :P

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.