no właśnie problem tkwi w nas.to,co dzieje się dzieje w naszych mózgach.ja też niestety każdy stres,niepowodzenie odreagowuje obżarstwem- pochłaniam naraz tysiące kcal,nawet jak już boli mnie brzuch i nie jestem głodna,poźniej jak u u was-wyrzuty sumienia i przysięga,że to ostatni raz.czasami też restrykcyjna dieta(a próbowałam ich wiele) powodwała,że już nie dałam rady i rzucałam się na słodycze.
staram się sięgnąć pamięcią od kiedy zaczęły sie moje kompulsy i co bylo ich przyczyna.i wiąże tutaj 2 fakty-1)mam skłonności do stanów depresyjnych od gimnazjum około-to wynagradzałam sobie jakimś batonikiem,czymś słodkim,ale na pewno nie był to obżarstwo!nie mialam problemow z jedzeniem. 2)pózniej stwierdzilam,ze moze jestem za gruba,ale wagę mialam prawidlową.i powoli malenkimi kroczkami wpadałam w gorsze stany tzn. nie mogłam schudnać-więc zaczęłam się obżerać lub schudlam sporo na restrykycjnej diecie,ale wkoncu nie dalam rady i zaczelam pochlaniac coraz wiecej jedzenia i slodyczy.od okolo 3 lat mam kompulsy min 1 raz w tyg(w krytycznych momentach byly 4 razy w tyg).
zauwazylam,ze dawniej(w gimnazjum) gdy nie zwracalam uwagi na to co jem,bylo ok.bylam o niebo szczesliwsza.ropoczecie diet spowodowalo,ze patrze na jedzenie jakbym jego pożadała i to ono kieruje moim życiem.zaluje dnia,kiedy pierwszy raz zaczelam sie odchudzac!z drugiej str mam te stany depresyjne.obzarstwo i depresja przeplatają się ze sobą.jesli chodzi o slodycze dla mnie nie ma pojecia-kawalek ciasta lub 2 kostki czekolady.jest-albo wszystko,albo nic.
moim marzeniem jest,abym mogla wkoncu patrzec na jedzenie normalnie.przejsc kolo szafki ze slodyczami obojetnie,ewentulanie wziac batona, bo akurat mam ochote i tyle.abym wkoncu mogla jesc po to,aby zyc,a nie zyc po to,by jesc.
ostatni kompuls mialam w piatek i sobote,cyzli prawie tydz temu.srednio mam jeden kompuls w tyg. mam zamair z tym walczyc.dostalam mobilizacje jakas-udalo mi sie schudnac 10kg i faceci zaczeli bardziej zwracac na mnie uwage( pwoiecei,ze to troche dziecinne,ze na tym mi zalezy,ale bylam bliska proby samobojczej-zostawil mnie facet,nadal baardzo to przezywam.wiec teraz chce wzbudzic zainteresowanie u innych co podwyzszy moja samoocene.lat mam prawie 22 tak btw;p), znajomi i rodzina mnie komplementuja.ehh gdyby wiedzieli,jaka to ciezka droga;/ mam nadzieje,ze tym razem sie nie poddam.
wiem,musze sie udac do psychologa-chce sie z tego wyleczyc raz na zawsze.tylko narazie nie mam kasy na niego.ale wiem,ze jak tylko bede miec fundusze to sie udam do specjalisty,nie chce zyc jak niewolnica!
a jak u Was zaczely sie problemy z kompulsami?