- Dołączył: 2012-11-16
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 52
20 lutego 2013, 20:29
niestety ja nie moge sie pochwalic takim sukcesem;/ pytanie do was,czy komus udalo sie na trwale pozbyc napadow,kompulsywnego objadania sie?czy jest to mozlwie?czy sa osoby ktore po utracie wiekszej masy ciala (15kg i wzwyż) nie wrocily do starych nawykow,kontroluja co jedza i nie utyly?czy osiagnawszy cel,nadal mysliscie o tym,zeby cos wiecej zjesc,jakies slodycze,fast foody,ale sobie odmawiacie?czy poprostu juz nie myslicie o takim jedzeniu,odzywiacie sie zdrowo i ceiszycie sie zyciem.
poruszylam ten temat,bo mysle,ze wiele osob ma z tym problem,pierwszy krok najwazniejszy(na poczatku) to schudniecie i osiagniecie celu,ale drugi najwazniejszy to utrzymanie wagi,zmiana nawykow na trwale i cieszenie sie zyciem
- Dołączył: 2012-11-16
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 52
20 lutego 2013, 20:52
zgadzam sie z Nikki23.myslcie,ze da sie to jakos wyleczyc na trwale?mowie juz tutaj o jakiejs terapii czy cos,pomocy kogos kompetentnego
- Dołączył: 2012-06-20
- Miasto: Miasteczko
- Liczba postów: 3836
20 lutego 2013, 21:01
Myślę, że można sobie poradzić samemu, ale jest niewiarygodnie ciężko. Mi się nie udało.
Psycholog. Albo spotkania grupy Anonimowych Żarłoków.
20 lutego 2013, 21:01
mi się udało, nie mam kompulsów od prawie roku, chociaż czasami jednak jak źle się czuję z sobą to mam ochotę na to, ale hmmm wiem, że potem będzie jeszcze gorzej, że znowu do tego wrócę, staram się opanować i wygrywam tą walkę ;) utrzymuję wagę, a nawet chudnę (dzięki ćwiczeniom) jeśli ćwiczę to pozwalam sobie na jedzenie wszystkiego z umiarem, również fast foodów (rzadko)
- Dołączył: 2009-11-15
- Miasto: Gdynia
- Liczba postów: 967
20 lutego 2013, 21:05
Celem każdej terapii powinno być dotarcie do sedna problemu - czyli nie tylko pomoc w nauczeniu się, jak kontrolować siebie, ale pomoc w dotarciu do przyczyn emocjonalnych jakie leżą u podłoża problemu - a te mogą być różne u różnych osób. Wtedy dopiero można pracować nad wyleczeniem się z napadów... ale to temat rzeka... :-/
- Dołączył: 2009-11-15
- Miasto: Gdynia
- Liczba postów: 967
20 lutego 2013, 21:11
Nikki23 napisał(a):
Myślę, że można sobie poradzić samemu, ale jest niewiarygodnie ciężko. Mi się nie udało.Psycholog. Albo spotkania grupy Anonimowych Żarłoków.
Na pewno można słonko! Ale to jest tak jak mówisz, niebywale trudne! Porównując do np i bez obrazy dla nas ;-) alkoholików, oni muszą się do końca życia pilnować, ale mają tę przewagę, że mogą wódę rzucić w diably, a my jedzenia nie rzucimy :( więc zawsze ryzyko potknięcia się będzie większe. Bo to tak jakby powiedzieć alkoholikowi, że może pić ale tylko 3 kielonki tygodniowo - co drugi popłynie... A my jeść musimy co dzień! I opanowywać się pokusom obżarstwa, czy zjedzenia tego co niewskazane... Więc myślę że bez pomocy i wsparcia to będzie graniczyć z cudem. A kilka miesięcy sukcesu niestety nie oznacza w tym wypadku zwycięstwa - ale jest wspaniałym wynikiem, i staraj się go pobijać :)
Edytowany przez moonwalk 20 lutego 2013, 21:12
- Dołączył: 2012-06-20
- Miasto: Miasteczko
- Liczba postów: 3836
20 lutego 2013, 21:13
Masz rację :) Tak naprawdę, po każdym obżarstwie już, już obiecuję sobie, że od dzisiaj koniec, że wrócę do tego, co było...
No ciężko jest, cholernie ciężko.
- Dołączył: 2010-06-05
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 48
20 lutego 2013, 21:26
hej z jedzeniem jest tak jak np.z alkoholikiem myślisz że kontrolujesz, a tu nie znasz dnia ani godziny kiedy się złamiesz, sądzę że nawet diametralna zmiana stylu życia i odżywiania nigdy nam łasuchom-obżartuchom nie da gwarancji powodzenia zawsze będzie się palić w mózgu ta lampka ostrzegawcza żeby nie przesadzić, bo przecież jedzenie czy też obżeranie się to najgorsze z uzależnień, bez alkoholu przeżyjesz ale niestety jeść trzeba
- Dołączył: 2009-11-15
- Miasto: Gdynia
- Liczba postów: 967
20 lutego 2013, 21:39
HANKKA napisał(a):
hej z jedzeniem jest tak jak np.z alkoholikiem myślisz że kontrolujesz, a tu nie znasz dnia ani godziny kiedy się złamiesz, sądzę że nawet diametralna zmiana stylu życia i odżywiania nigdy nam łasuchom-obżartuchom nie da gwarancji powodzenia zawsze będzie się palić w mózgu ta lampka ostrzegawcza żeby nie przesadzić, bo przecież jedzenie czy też obżeranie się to najgorsze z uzależnień, bez alkoholu przeżyjesz ale niestety jeść trzeba
dokladnie to powiedzialam wyzej :) zgadzam sie w 100% ;-)
- Dołączył: 2010-03-24
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 691
20 lutego 2013, 22:01
ja miałam z tym straszny problem. w 2 gim ważyłam ponad 70 kg i byłam o wiele niższa.. jednym słowem mała kulka. Oczywiście zaczęłam się odchudzać ( pominę część co mnei do tego skłonilo) odrazu dodam że była to praktycznie głodówka, potem popadłam w bulimię waga mi spadla do 47 .. wizyty u lekarzy .itd itd < ten kto to przeżył to wie > wiec miałam wtedy jakoś 14 lat gdy się zaczeło trawało.. hmm cały czas.. przez pierwsze lata byłam niewolnicą własnego organizmu, psychiki i ciała.. Pobyty w toalecie dawały mi jakieś poczucie < oczywiście przez chwile> że jestem lepsza i byłam szczęscliwasza .. tak wiec trwało to i trwało czasem mialam przerwy paru miesięcy a potem znowu powroty choroby. SZCZERZE powiem że przeszło mi zupełnie ;) od ponad roku jestem zdwora < a mam już 23> bez pobytu u lekarzy którym mogla bym to zawdzięczać zawdzięczam to sobie. Pewnie że czasem się zastanawiam aaa przecież nic sie nie stanie jak zjem dużo i potem pójdę wszytsko zwymiotować.. ale jak sobie pomyśle ile przez to cierpiałam , jak mam teraz rozregulowany organizm, wyniszczone zęby itd to naprawde wiem ze nie warto zaczynać. Zbyt wiele mnie to kosztowało:) teraz jem tak że nie mam napadów głodu a ćwiczenia sprawiają mi mega frajdę . I nawet jak wiecej zjem potem wiecej poćwiczę i nei mam wyrzutów sumienia :) Ale jeśli cierpisz na tą chorobę powinnaś iść do poradni. Nie wiele osob jest w stanie uporać się z tym samemu. Naprawdę niewiele. Ale warto z tym walczyć
20 lutego 2013, 22:06
moonwalk napisał(a):
Nikki23 napisał(a):
Myślę, że można sobie poradzić samemu, ale jest niewiarygodnie ciężko. Mi się nie udało.Psycholog. Albo spotkania grupy Anonimowych Żarłoków.
Na pewno można słonko! Ale to jest tak jak mówisz, niebywale trudne! Porównując do np i bez obrazy dla nas ;-) alkoholików, oni muszą się do końca życia pilnować, ale mają tę przewagę, że mogą wódę rzucić w diably, a my jedzenia nie rzucimy :( więc zawsze ryzyko potknięcia się będzie większe. Bo to tak jakby powiedzieć alkoholikowi, że może pić ale tylko 3 kielonki tygodniowo - co drugi popłynie... A my jeść musimy co dzień! I opanowywać się pokusom obżarstwa, czy zjedzenia tego co niewskazane... Więc myślę że bez pomocy i wsparcia to będzie graniczyć z cudem. A kilka miesięcy sukcesu niestety nie oznacza w tym wypadku zwycięstwa - ale jest wspaniałym wynikiem, i staraj się go pobijać :)
Dobry przykład z alkoholizmem. Ja po 15 latach palenia rzuciłam. Wiem że jak zapalę choćby jednego, to mogę wrócic do nałogu, więc nawet nie próbuję. A co zrobić z jedzeniem? Wytrzymałam rok bez kompulsów, teraz toczę walkę sama ze sobą i póki co przegrywam. Rzucenie palenia to był pikuś w porównaniu z powrotem do normalnego spożywania posiłków. To jest inna strona psychiki.