Temat: Kubeł zimnej wody na głowę.

Piszę ten post żeby zmotywować się żeby wreszcie coś ze sobą zrobić. Obecnie ważę już 108kg przy 166cm wzrostu. Mam 28 lat i 3 letniego syna. Wychowuje go sama. Moim problemem jest jedzenie tuż przed snem, coś słodkiego przynajmniej raz dziennie. Mam insulinooporność i pcos. Nie mam leków. Czekam na wizytę u endokrynologa. Na razie kupiłam berberynę ale to raczej nie wiele pomaga. Zaczęłam chodzić na siłownię ale po dwóch tygodniach bez efektu zniechęciłam się. Próbowałam przyzwyczaić się do postu przerywanego ale nie potrafię zasnąć nie zjedząc czegoś. Bolą mnie plecy i nogi. Z pewnością wylejecie mi wiadro zimnej wody na głowę. Da mi to do myślenia. Kiedyś wystarczyło odrzucić słodycze i zacząć cokolwiek się ruszać. Teraz nie wiele to daje. Trzymałam deficyt i waga nie drgnęła. Jadłam 2200kcal. 

Pasek wagi

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Jadłospis masz fatalny, same węglowodany praktycznie. Twój talerz powinien wyglądać tak, że połowa to warzywa, 1/4 białko, 1/4 węglowodany złożone. U Ciebie jest też ogromnie dużo tłuszczu. Polecam apkę fitatu, mi bardzo ułatwia trzymanie się w ryzach. Podstawą odchudzania jest dieta i trwała zmiana nawyków żywieniowych, siłownia to jest dodatek na prawdę. No i po 2 tygodniach nie ma co oczekiwać na cud. PU ciebie odchudzanie zajmie na pewno powyżej roku. Także lepiej nastaw się długodystansowo, a nie że w kilka tygodni będziesz szczupła.

IMHO dieta jest drugorzędna, organizm pobierze sobie tyle, ile będzie potrzebować, jeśli nie spożywa posiłków w jakimś dziwnym trybie np. głodując do południa

Tak oceniam po sobie, gdyż nawet gdybym zwiększył u siebie kaloryczność dziennie o 1000-1500 kcal, to wagowo efektu nie osiągnę jakiegokolwiek - jedynie więcej ćwicząc i pożerając pół kurczaka dziennie będę w stanie nabierać masy...

Co za bzdura. Jeżeli spożywa się ponad swoją normę to się tyje, bez względu na to czy się jest mężczyzna czy kobieta. Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii? To jakoś wyparowuje czy co? No i skad w takim razie biorą się grubi ludzie. Z powietrza chyba xD

Nie wspominając już, ze trudno być zdrowym i pełnym energii jedząc same kluchy i przetworzona mąkę. Nie wiem tez ile autorka musiałaby ćwiczyć, żeby spalić te nadmiarowe kalorie.

Ja w tym momencie jem ok 1900kcal i chudnę. 1500 to jest prawie cale moje dzienne zapotrzebowanie. Gdybym tyle jadła dodatkowo to lekko ponad rok i byłabym tak samo gruba jak autorka. Podziękuje za takie coś.

"Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii?" - hmm... pomyślmy, gdy wypijesz trzy litry płynów podczas doby, co się z nimi dzieje? Chowasz je po kieszeniach?

Organizm jeśli nie potrzebuje nadmiaru energii, to jej nie będzie przetwarzać... Tylko w nietypowych sytuacjach zacznie ją gromadzić - np. po jakimś okresie głodowania, gdybyś nagle zjadła 6000kcal, to większość zostanie zachomiczona plus uzupełnione zapasy glikolu. Lecz gdy spożywasz kilka dań na dzień, w miarę regularnie, to nasze cielsko nie ma powodu, by magazynować nadmiar kalorii...

Haha, tak, bo grubi ludzie tylko od czasu do czasu się obżerają i stad wynika ich otyłość xD no głupszej rzeczy dawno nie czytałam ?

Powiem Ci z doświadczenia, bo niestety mam za wysoka wagę, która zbijam. Moja otyłość wynika z regularnego obżarstwa, więc tą twoją teorie możesz sobie schować do kieszeni ?

To nie moja teoria, a praktyka ;)

Ile bym nie jadł, tak wagę będę miał w miejscu. Mój ojciec średnio spożywa 5500kcal dziennie, i przy braku aktywności fizycznej również waży od zawsze 70-73kg.

Więc powodów wysokiej wagi doszukiwałbym się np. w nieefektywnej gospodarce hormonalnej, albo problemami z układem trawiennym...

A dopuszczasz do siebie taką myśl, że twój ojciec to jest wyjątek od reguły. Owszem istnieją ludzie, którzy mogą dużo jeść bo mają szybki metabolizm, czasami jest to naturalne a czasami wynika z choroby, np. nadczynność tarczycy, tasiemce, itd. Takich osób jest baaardzo mało. 

Grubi są grubi bo w znakomitej większości przypadków się obżerają i taka jest prawda, nie ma co zaklinać rzeczywistości, ani wmawiać ludziom chorób, których nie mają. Co najwyżej mogą się do nich doprowadzić złym odżywianiem i wysoką wagą.

Kończę dyskusję bo nie dojdziemy do porozumienia.

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Jadłospis masz fatalny, same węglowodany praktycznie. Twój talerz powinien wyglądać tak, że połowa to warzywa, 1/4 białko, 1/4 węglowodany złożone. U Ciebie jest też ogromnie dużo tłuszczu. Polecam apkę fitatu, mi bardzo ułatwia trzymanie się w ryzach. Podstawą odchudzania jest dieta i trwała zmiana nawyków żywieniowych, siłownia to jest dodatek na prawdę. No i po 2 tygodniach nie ma co oczekiwać na cud. PU ciebie odchudzanie zajmie na pewno powyżej roku. Także lepiej nastaw się długodystansowo, a nie że w kilka tygodni będziesz szczupła.

IMHO dieta jest drugorzędna, organizm pobierze sobie tyle, ile będzie potrzebować, jeśli nie spożywa posiłków w jakimś dziwnym trybie np. głodując do południa

Tak oceniam po sobie, gdyż nawet gdybym zwiększył u siebie kaloryczność dziennie o 1000-1500 kcal, to wagowo efektu nie osiągnę jakiegokolwiek - jedynie więcej ćwicząc i pożerając pół kurczaka dziennie będę w stanie nabierać masy...

Co za bzdura. Jeżeli spożywa się ponad swoją normę to się tyje, bez względu na to czy się jest mężczyzna czy kobieta. Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii? To jakoś wyparowuje czy co? No i skad w takim razie biorą się grubi ludzie. Z powietrza chyba xD

Nie wspominając już, ze trudno być zdrowym i pełnym energii jedząc same kluchy i przetworzona mąkę. Nie wiem tez ile autorka musiałaby ćwiczyć, żeby spalić te nadmiarowe kalorie.

Ja w tym momencie jem ok 1900kcal i chudnę. 1500 to jest prawie cale moje dzienne zapotrzebowanie. Gdybym tyle jadła dodatkowo to lekko ponad rok i byłabym tak samo gruba jak autorka. Podziękuje za takie coś.

"Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii?" - hmm... pomyślmy, gdy wypijesz trzy litry płynów podczas doby, co się z nimi dzieje? Chowasz je po kieszeniach?

Organizm jeśli nie potrzebuje nadmiaru energii, to jej nie będzie przetwarzać... Tylko w nietypowych sytuacjach zacznie ją gromadzić - np. po jakimś okresie głodowania, gdybyś nagle zjadła 6000kcal, to większość zostanie zachomiczona plus uzupełnione zapasy glikolu. Lecz gdy spożywasz kilka dań na dzień, w miarę regularnie, to nasze cielsko nie ma powodu, by magazynować nadmiar kalorii...

Haha, tak, bo grubi ludzie tylko od czasu do czasu się obżerają i stad wynika ich otyłość xD no głupszej rzeczy dawno nie czytałam ?

Powiem Ci z doświadczenia, bo niestety mam za wysoka wagę, która zbijam. Moja otyłość wynika z regularnego obżarstwa, więc tą twoją teorie możesz sobie schować do kieszeni ?

To nie moja teoria, a praktyka ;)

Ile bym nie jadł, tak wagę będę miał w miejscu. Mój ojciec średnio spożywa 5500kcal dziennie, i przy braku aktywności fizycznej również waży od zawsze 70-73kg.

Więc powodów wysokiej wagi doszukiwałbym się np. w nieefektywnej gospodarce hormonalnej, albo problemami z układem trawiennym...

A dopuszczasz do siebie taką myśl, że twój ojciec to jest wyjątek od reguły. Owszem istnieją ludzie, którzy mogą dużo jeść bo mają szybki metabolizm, czasami jest to naturalne a czasami wynika z choroby, np. nadczynność tarczycy, tasiemce, itd. Takich osób jest baaardzo mało. 

Grubi są grubi bo w znakomitej większości przypadków się obżerają i taka jest prawda, nie ma co zaklinać rzeczywistości, ani wmawiać ludziom chorób, których nie mają. Co najwyżej mogą się do nich doprowadzić złym odżywianiem i wysoką wagą.

Kończę dyskusję bo nie dojdziemy do porozumienia.

Znam 2 takie osoby i to facetów którzy mogą zjeść wiadro żarcia to i tak skóra i kości.

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Jadłospis masz fatalny, same węglowodany praktycznie. Twój talerz powinien wyglądać tak, że połowa to warzywa, 1/4 białko, 1/4 węglowodany złożone. U Ciebie jest też ogromnie dużo tłuszczu. Polecam apkę fitatu, mi bardzo ułatwia trzymanie się w ryzach. Podstawą odchudzania jest dieta i trwała zmiana nawyków żywieniowych, siłownia to jest dodatek na prawdę. No i po 2 tygodniach nie ma co oczekiwać na cud. PU ciebie odchudzanie zajmie na pewno powyżej roku. Także lepiej nastaw się długodystansowo, a nie że w kilka tygodni będziesz szczupła.

IMHO dieta jest drugorzędna, organizm pobierze sobie tyle, ile będzie potrzebować, jeśli nie spożywa posiłków w jakimś dziwnym trybie np. głodując do południa

Tak oceniam po sobie, gdyż nawet gdybym zwiększył u siebie kaloryczność dziennie o 1000-1500 kcal, to wagowo efektu nie osiągnę jakiegokolwiek - jedynie więcej ćwicząc i pożerając pół kurczaka dziennie będę w stanie nabierać masy...

Co za bzdura. Jeżeli spożywa się ponad swoją normę to się tyje, bez względu na to czy się jest mężczyzna czy kobieta. Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii? To jakoś wyparowuje czy co? No i skad w takim razie biorą się grubi ludzie. Z powietrza chyba xD

Nie wspominając już, ze trudno być zdrowym i pełnym energii jedząc same kluchy i przetworzona mąkę. Nie wiem tez ile autorka musiałaby ćwiczyć, żeby spalić te nadmiarowe kalorie.

Ja w tym momencie jem ok 1900kcal i chudnę. 1500 to jest prawie cale moje dzienne zapotrzebowanie. Gdybym tyle jadła dodatkowo to lekko ponad rok i byłabym tak samo gruba jak autorka. Podziękuje za takie coś.

"Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii?" - hmm... pomyślmy, gdy wypijesz trzy litry płynów podczas doby, co się z nimi dzieje? Chowasz je po kieszeniach?

Organizm jeśli nie potrzebuje nadmiaru energii, to jej nie będzie przetwarzać... Tylko w nietypowych sytuacjach zacznie ją gromadzić - np. po jakimś okresie głodowania, gdybyś nagle zjadła 6000kcal, to większość zostanie zachomiczona plus uzupełnione zapasy glikolu. Lecz gdy spożywasz kilka dań na dzień, w miarę regularnie, to nasze cielsko nie ma powodu, by magazynować nadmiar kalorii...

Haha, tak, bo grubi ludzie tylko od czasu do czasu się obżerają i stad wynika ich otyłość xD no głupszej rzeczy dawno nie czytałam ?

Powiem Ci z doświadczenia, bo niestety mam za wysoka wagę, która zbijam. Moja otyłość wynika z regularnego obżarstwa, więc tą twoją teorie możesz sobie schować do kieszeni ?

To nie moja teoria, a praktyka ;)

Ile bym nie jadł, tak wagę będę miał w miejscu. Mój ojciec średnio spożywa 5500kcal dziennie, i przy braku aktywności fizycznej również waży od zawsze 70-73kg.

Więc powodów wysokiej wagi doszukiwałbym się np. w nieefektywnej gospodarce hormonalnej, albo problemami z układem trawiennym...

A dopuszczasz do siebie taką myśl, że twój ojciec to jest wyjątek od reguły. Owszem istnieją ludzie, którzy mogą dużo jeść bo mają szybki metabolizm, czasami jest to naturalne a czasami wynika z choroby, np. nadczynność tarczycy, tasiemce, itd. Takich osób jest baaardzo mało. 

Grubi są grubi bo w znakomitej większości przypadków się obżerają i taka jest prawda, nie ma co zaklinać rzeczywistości, ani wmawiać ludziom chorób, których nie mają. Co najwyżej mogą się do nich doprowadzić złym odżywianiem i wysoką wagą.

Kończę dyskusję bo nie dojdziemy do porozumienia.

Znam 2 takie osoby i to facetów którzy mogą zjeść wiadro żarcia to i tak skóra i kości.

Ja tez znam, ale jak to się ma do grubasów? Nie mozna przecież takich przypadków przekładać na resztę i twierdzić, ze jak będziesz jeść ponad miarę to nie utyjesz, a jeżeli tyjesz to znaczy ze masz problemy hormonalne albo inne zaburzenia 😅

Pani_Selerowa napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Jadłospis masz fatalny, same węglowodany praktycznie. Twój talerz powinien wyglądać tak, że połowa to warzywa, 1/4 białko, 1/4 węglowodany złożone. U Ciebie jest też ogromnie dużo tłuszczu. Polecam apkę fitatu, mi bardzo ułatwia trzymanie się w ryzach. Podstawą odchudzania jest dieta i trwała zmiana nawyków żywieniowych, siłownia to jest dodatek na prawdę. No i po 2 tygodniach nie ma co oczekiwać na cud. PU ciebie odchudzanie zajmie na pewno powyżej roku. Także lepiej nastaw się długodystansowo, a nie że w kilka tygodni będziesz szczupła.

IMHO dieta jest drugorzędna, organizm pobierze sobie tyle, ile będzie potrzebować, jeśli nie spożywa posiłków w jakimś dziwnym trybie np. głodując do południa

Tak oceniam po sobie, gdyż nawet gdybym zwiększył u siebie kaloryczność dziennie o 1000-1500 kcal, to wagowo efektu nie osiągnę jakiegokolwiek - jedynie więcej ćwicząc i pożerając pół kurczaka dziennie będę w stanie nabierać masy...

Co za bzdura. Jeżeli spożywa się ponad swoją normę to się tyje, bez względu na to czy się jest mężczyzna czy kobieta. Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii? To jakoś wyparowuje czy co? No i skad w takim razie biorą się grubi ludzie. Z powietrza chyba xD

Nie wspominając już, ze trudno być zdrowym i pełnym energii jedząc same kluchy i przetworzona mąkę. Nie wiem tez ile autorka musiałaby ćwiczyć, żeby spalić te nadmiarowe kalorie.

Ja w tym momencie jem ok 1900kcal i chudnę. 1500 to jest prawie cale moje dzienne zapotrzebowanie. Gdybym tyle jadła dodatkowo to lekko ponad rok i byłabym tak samo gruba jak autorka. Podziękuje za takie coś.

"Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii?" - hmm... pomyślmy, gdy wypijesz trzy litry płynów podczas doby, co się z nimi dzieje? Chowasz je po kieszeniach?

Organizm jeśli nie potrzebuje nadmiaru energii, to jej nie będzie przetwarzać... Tylko w nietypowych sytuacjach zacznie ją gromadzić - np. po jakimś okresie głodowania, gdybyś nagle zjadła 6000kcal, to większość zostanie zachomiczona plus uzupełnione zapasy glikolu. Lecz gdy spożywasz kilka dań na dzień, w miarę regularnie, to nasze cielsko nie ma powodu, by magazynować nadmiar kalorii...

Haha, tak, bo grubi ludzie tylko od czasu do czasu się obżerają i stad wynika ich otyłość xD no głupszej rzeczy dawno nie czytałam ?

Powiem Ci z doświadczenia, bo niestety mam za wysoka wagę, która zbijam. Moja otyłość wynika z regularnego obżarstwa, więc tą twoją teorie możesz sobie schować do kieszeni ?

To nie moja teoria, a praktyka ;)

Ile bym nie jadł, tak wagę będę miał w miejscu. Mój ojciec średnio spożywa 5500kcal dziennie, i przy braku aktywności fizycznej również waży od zawsze 70-73kg.

Więc powodów wysokiej wagi doszukiwałbym się np. w nieefektywnej gospodarce hormonalnej, albo problemami z układem trawiennym...

A dopuszczasz do siebie taką myśl, że twój ojciec to jest wyjątek od reguły. Owszem istnieją ludzie, którzy mogą dużo jeść bo mają szybki metabolizm, czasami jest to naturalne a czasami wynika z choroby, np. nadczynność tarczycy, tasiemce, itd. Takich osób jest baaardzo mało. 

Grubi są grubi bo w znakomitej większości przypadków się obżerają i taka jest prawda, nie ma co zaklinać rzeczywistości, ani wmawiać ludziom chorób, których nie mają. Co najwyżej mogą się do nich doprowadzić złym odżywianiem i wysoką wagą.

Kończę dyskusję bo nie dojdziemy do porozumienia.

Znam 2 takie osoby i to facetów którzy mogą zjeść wiadro żarcia to i tak skóra i kości.

Ja tez znam, ale jak to się ma do grubasów? Nie mozna przecież takich przypadków przekładać na resztę i twierdzić, ze jak będziesz jeść ponad miarę to nie utyjesz, a jeżeli tyjesz to znaczy ze masz problemy hormonalne albo inne zaburzenia ?

No to jest dla mnie jasne jak słońce 

Pasek wagi

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Jadłospis masz fatalny, same węglowodany praktycznie. Twój talerz powinien wyglądać tak, że połowa to warzywa, 1/4 białko, 1/4 węglowodany złożone. U Ciebie jest też ogromnie dużo tłuszczu. Polecam apkę fitatu, mi bardzo ułatwia trzymanie się w ryzach. Podstawą odchudzania jest dieta i trwała zmiana nawyków żywieniowych, siłownia to jest dodatek na prawdę. No i po 2 tygodniach nie ma co oczekiwać na cud. PU ciebie odchudzanie zajmie na pewno powyżej roku. Także lepiej nastaw się długodystansowo, a nie że w kilka tygodni będziesz szczupła.

IMHO dieta jest drugorzędna, organizm pobierze sobie tyle, ile będzie potrzebować, jeśli nie spożywa posiłków w jakimś dziwnym trybie np. głodując do południa

Tak oceniam po sobie, gdyż nawet gdybym zwiększył u siebie kaloryczność dziennie o 1000-1500 kcal, to wagowo efektu nie osiągnę jakiegokolwiek - jedynie więcej ćwicząc i pożerając pół kurczaka dziennie będę w stanie nabierać masy...

Co za bzdura. Jeżeli spożywa się ponad swoją normę to się tyje, bez względu na to czy się jest mężczyzna czy kobieta. Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii? To jakoś wyparowuje czy co? No i skad w takim razie biorą się grubi ludzie. Z powietrza chyba xD

Nie wspominając już, ze trudno być zdrowym i pełnym energii jedząc same kluchy i przetworzona mąkę. Nie wiem tez ile autorka musiałaby ćwiczyć, żeby spalić te nadmiarowe kalorie.

Ja w tym momencie jem ok 1900kcal i chudnę. 1500 to jest prawie cale moje dzienne zapotrzebowanie. Gdybym tyle jadła dodatkowo to lekko ponad rok i byłabym tak samo gruba jak autorka. Podziękuje za takie coś.

"Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii?" - hmm... pomyślmy, gdy wypijesz trzy litry płynów podczas doby, co się z nimi dzieje? Chowasz je po kieszeniach?

Organizm jeśli nie potrzebuje nadmiaru energii, to jej nie będzie przetwarzać... Tylko w nietypowych sytuacjach zacznie ją gromadzić - np. po jakimś okresie głodowania, gdybyś nagle zjadła 6000kcal, to większość zostanie zachomiczona plus uzupełnione zapasy glikolu. Lecz gdy spożywasz kilka dań na dzień, w miarę regularnie, to nasze cielsko nie ma powodu, by magazynować nadmiar kalorii...

Haha, tak, bo grubi ludzie tylko od czasu do czasu się obżerają i stad wynika ich otyłość xD no głupszej rzeczy dawno nie czytałam ?

Powiem Ci z doświadczenia, bo niestety mam za wysoka wagę, która zbijam. Moja otyłość wynika z regularnego obżarstwa, więc tą twoją teorie możesz sobie schować do kieszeni ?

To nie moja teoria, a praktyka ;)

Ile bym nie jadł, tak wagę będę miał w miejscu. Mój ojciec średnio spożywa 5500kcal dziennie, i przy braku aktywności fizycznej również waży od zawsze 70-73kg.

Więc powodów wysokiej wagi doszukiwałbym się np. w nieefektywnej gospodarce hormonalnej, albo problemami z układem trawiennym...

Ale mimo wszystko jest to raczej wyjątek niż reguła. Mój mąż też może zjeść ile chce i waży 63-65 kg. Jego mama ile by nie zjadła nie może dobić do 45 kg. Takie geny. Ale jednak znamienita większość ludzi tyje od nadmiaru jedzenia. Tak jak jest jakiś tam procent ludzi jak Ty i mój mąż, tak samo jest jakiś tam procent ludzi którzy przytyli od choroby. Cała rzesza tych po środku najpierw przytyła a potem dorobiła się chorób, które utrudniają im odchudzanie i robi się błędne koło. Ale w pierwszej kolejności przytyli z obżarstwa. To czysta matematyka, fizyka i biologia - dostarczasz energię i jeśli jej nie zużyjesz to przekształci się w tłuszcz, bo po to człowiek ma komórki tłuszczowe (choć w obecnych czasach nie są potrzebne tak jak 1000 lat temu gdzie nabierało się tłuszczu aby przetrwać zimę, no ale cóż, wyrostek czy kość ogonowa też do niczego nam już nie potrzebne a jednak je posiadamy). Nadmiar kalorii nie wyparuje z potem ani nie zniknie magicznie sam w sobie. To jest fakt naukowy od którego są gdzieś jakieś tam odstępstwa.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.