Temat: Kubeł zimnej wody na głowę.

Piszę ten post żeby zmotywować się żeby wreszcie coś ze sobą zrobić. Obecnie ważę już 108kg przy 166cm wzrostu. Mam 28 lat i 3 letniego syna. Wychowuje go sama. Moim problemem jest jedzenie tuż przed snem, coś słodkiego przynajmniej raz dziennie. Mam insulinooporność i pcos. Nie mam leków. Czekam na wizytę u endokrynologa. Na razie kupiłam berberynę ale to raczej nie wiele pomaga. Zaczęłam chodzić na siłownię ale po dwóch tygodniach bez efektu zniechęciłam się. Próbowałam przyzwyczaić się do postu przerywanego ale nie potrafię zasnąć nie zjedząc czegoś. Bolą mnie plecy i nogi. Z pewnością wylejecie mi wiadro zimnej wody na głowę. Da mi to do myślenia. Kiedyś wystarczyło odrzucić słodycze i zacząć cokolwiek się ruszać. Teraz nie wiele to daje. Trzymałam deficyt i waga nie drgnęła. Jadłam 2200kcal. 

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Jadłospis masz fatalny, same węglowodany praktycznie. Twój talerz powinien wyglądać tak, że połowa to warzywa, 1/4 białko, 1/4 węglowodany złożone. U Ciebie jest też ogromnie dużo tłuszczu. Polecam apkę fitatu, mi bardzo ułatwia trzymanie się w ryzach. Podstawą odchudzania jest dieta i trwała zmiana nawyków żywieniowych, siłownia to jest dodatek na prawdę. No i po 2 tygodniach nie ma co oczekiwać na cud. PU ciebie odchudzanie zajmie na pewno powyżej roku. Także lepiej nastaw się długodystansowo, a nie że w kilka tygodni będziesz szczupła.

IMHO dieta jest drugorzędna, organizm pobierze sobie tyle, ile będzie potrzebować, jeśli nie spożywa posiłków w jakimś dziwnym trybie np. głodując do południa

Tak oceniam po sobie, gdyż nawet gdybym zwiększył u siebie kaloryczność dziennie o 1000-1500 kcal, to wagowo efektu nie osiągnę jakiegokolwiek - jedynie więcej ćwicząc i pożerając pół kurczaka dziennie będę w stanie nabierać masy...

Ale też nie możesz porównywać 1:1 kobiety i mężczyzny. Mamy zupełnie inną budowę. Kobiety naturalnie mają więcej tkanki tłuszczowej niż mężczyźni. Mężczyźni mają więcej tkanki mięśniowej i łatwiej im te mięśnie zbudować - mają też dzięki temu większe zapotrzebowanie kaloryczne na dobę. Kobiecie trudniej zbudować masę mięśniową niż facetowi. Dla kobiety dodatkowe 1500 kcal na pewno zostanie uwidocznione na wadze i bynajmniej nie w postaci mięśni ;) Gdyby autorka chciała nabrać masy mięśniowej, to oczywiście, że powinna ćwiczyć i porządnie jeść z naciskiem na białko. Ale ona chce schudnąć i ma bardzo długą drogę przed sobą, więc u niej dieta będzie podstawą. Potrzebuje zdecydowanej redukcji, która raczej ma nie po drodze z budowaniem mięśni.

Dokladnie, nie można porównywać kobiet i mężczyzn,to 2 różne światy.

Pasek wagi

Moznamozna napisał(a):

Piszę ten post żeby zmotywować się żeby wreszcie coś ze sobą zrobić. Obecnie ważę już 108kg przy 166cm wzrostu. Mam 28 lat i 3 letniego syna. Wychowuje go sama. Moim problemem jest jedzenie tuż przed snem, coś słodkiego przynajmniej raz dziennie. Mam insulinooporność i pcos. Nie mam leków. Czekam na wizytę u endokrynologa. Na razie kupiłam berberynę ale to raczej nie wiele pomaga. Zaczęłam chodzić na siłownię ale po dwóch tygodniach bez efektu zniechęciłam się. Próbowałam przyzwyczaić się do postu przerywanego ale nie potrafię zasnąć nie zjedząc czegoś. Bolą mnie plecy i nogi. Z pewnością wylejecie mi wiadro zimnej wody na głowę. Da mi to do myślenia. Kiedyś wystarczyło odrzucić słodycze i zacząć cokolwiek się ruszać. Teraz nie wiele to daje. Trzymałam deficyt i waga nie drgnęła. Jadłam 2200kcal. 

przeczytałam Twoje poprzednie posty, piszesz od lat to samo. Nic się nie zmieni.

aster1987 napisał(a):

Moznamozna napisał(a):

Piszę ten post żeby zmotywować się żeby wreszcie coś ze sobą zrobić. Obecnie ważę już 108kg przy 166cm wzrostu. Mam 28 lat i 3 letniego syna. Wychowuje go sama. Moim problemem jest jedzenie tuż przed snem, coś słodkiego przynajmniej raz dziennie. Mam insulinooporność i pcos. Nie mam leków. Czekam na wizytę u endokrynologa. Na razie kupiłam berberynę ale to raczej nie wiele pomaga. Zaczęłam chodzić na siłownię ale po dwóch tygodniach bez efektu zniechęciłam się. Próbowałam przyzwyczaić się do postu przerywanego ale nie potrafię zasnąć nie zjedząc czegoś. Bolą mnie plecy i nogi. Z pewnością wylejecie mi wiadro zimnej wody na głowę. Da mi to do myślenia. Kiedyś wystarczyło odrzucić słodycze i zacząć cokolwiek się ruszać. Teraz nie wiele to daje. Trzymałam deficyt i waga nie drgnęła. Jadłam 2200kcal. 

przeczytałam Twoje poprzednie posty, piszesz od lat to samo. Nic się nie zmieni.

Gdzie znaleźć poprzednie posty ?

Pasek wagi

Rozwijasz menu kolo swojej nazwy w poście na forum i tam są wszystkie posty użytkownika więc można dokładnie sprawdzić kto co kiedy pisał. 

Pasek wagi

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Jadłospis masz fatalny, same węglowodany praktycznie. Twój talerz powinien wyglądać tak, że połowa to warzywa, 1/4 białko, 1/4 węglowodany złożone. U Ciebie jest też ogromnie dużo tłuszczu. Polecam apkę fitatu, mi bardzo ułatwia trzymanie się w ryzach. Podstawą odchudzania jest dieta i trwała zmiana nawyków żywieniowych, siłownia to jest dodatek na prawdę. No i po 2 tygodniach nie ma co oczekiwać na cud. PU ciebie odchudzanie zajmie na pewno powyżej roku. Także lepiej nastaw się długodystansowo, a nie że w kilka tygodni będziesz szczupła.

IMHO dieta jest drugorzędna, organizm pobierze sobie tyle, ile będzie potrzebować, jeśli nie spożywa posiłków w jakimś dziwnym trybie np. głodując do południa

Tak oceniam po sobie, gdyż nawet gdybym zwiększył u siebie kaloryczność dziennie o 1000-1500 kcal, to wagowo efektu nie osiągnę jakiegokolwiek - jedynie więcej ćwicząc i pożerając pół kurczaka dziennie będę w stanie nabierać masy...

Co za bzdura. Jeżeli spożywa się ponad swoją normę to się tyje, bez względu na to czy się jest mężczyzna czy kobieta. Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii? To jakoś wyparowuje czy co? No i skad w takim razie biorą się grubi ludzie. Z powietrza chyba xD

Nie wspominając już, ze trudno być zdrowym i pełnym energii jedząc same kluchy i przetworzona mąkę. Nie wiem tez ile autorka musiałaby ćwiczyć, żeby spalić te nadmiarowe kalorie.

Ja w tym momencie jem ok 1900kcal i chudnę. 1500 to jest prawie cale moje dzienne zapotrzebowanie. Gdybym tyle jadła dodatkowo to lekko ponad rok i byłabym tak samo gruba jak autorka. Podziękuje za takie coś.


Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Jadłospis masz fatalny, same węglowodany praktycznie. Twój talerz powinien wyglądać tak, że połowa to warzywa, 1/4 białko, 1/4 węglowodany złożone. U Ciebie jest też ogromnie dużo tłuszczu. Polecam apkę fitatu, mi bardzo ułatwia trzymanie się w ryzach. Podstawą odchudzania jest dieta i trwała zmiana nawyków żywieniowych, siłownia to jest dodatek na prawdę. No i po 2 tygodniach nie ma co oczekiwać na cud. PU ciebie odchudzanie zajmie na pewno powyżej roku. Także lepiej nastaw się długodystansowo, a nie że w kilka tygodni będziesz szczupła.

IMHO dieta jest drugorzędna, organizm pobierze sobie tyle, ile będzie potrzebować, jeśli nie spożywa posiłków w jakimś dziwnym trybie np. głodując do południa

Tak oceniam po sobie, gdyż nawet gdybym zwiększył u siebie kaloryczność dziennie o 1000-1500 kcal, to wagowo efektu nie osiągnę jakiegokolwiek - jedynie więcej ćwicząc i pożerając pół kurczaka dziennie będę w stanie nabierać masy...

Co za bzdura. Jeżeli spożywa się ponad swoją normę to się tyje, bez względu na to czy się jest mężczyzna czy kobieta. Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii? To jakoś wyparowuje czy co? No i skad w takim razie biorą się grubi ludzie. Z powietrza chyba xD

Nie wspominając już, ze trudno być zdrowym i pełnym energii jedząc same kluchy i przetworzona mąkę. Nie wiem tez ile autorka musiałaby ćwiczyć, żeby spalić te nadmiarowe kalorie.

Ja w tym momencie jem ok 1900kcal i chudnę. 1500 to jest prawie cale moje dzienne zapotrzebowanie. Gdybym tyle jadła dodatkowo to lekko ponad rok i byłabym tak samo gruba jak autorka. Podziękuje za takie coś.

"Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii?" - hmm... pomyślmy, gdy wypijesz trzy litry płynów podczas doby, co się z nimi dzieje? Chowasz je po kieszeniach?


Organizm jeśli nie potrzebuje nadmiaru energii, to jej nie będzie przetwarzać... Tylko w nietypowych sytuacjach zacznie ją gromadzić - np. po jakimś okresie głodowania, gdybyś nagle zjadła 6000kcal, to większość zostanie zachomiczona plus uzupełnione zapasy glikolu. Lecz gdy spożywasz kilka dań na dzień, w miarę regularnie, to nasze cielsko nie ma powodu, by magazynować nadmiar kalorii...

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Jadłospis masz fatalny, same węglowodany praktycznie. Twój talerz powinien wyglądać tak, że połowa to warzywa, 1/4 białko, 1/4 węglowodany złożone. U Ciebie jest też ogromnie dużo tłuszczu. Polecam apkę fitatu, mi bardzo ułatwia trzymanie się w ryzach. Podstawą odchudzania jest dieta i trwała zmiana nawyków żywieniowych, siłownia to jest dodatek na prawdę. No i po 2 tygodniach nie ma co oczekiwać na cud. PU ciebie odchudzanie zajmie na pewno powyżej roku. Także lepiej nastaw się długodystansowo, a nie że w kilka tygodni będziesz szczupła.

IMHO dieta jest drugorzędna, organizm pobierze sobie tyle, ile będzie potrzebować, jeśli nie spożywa posiłków w jakimś dziwnym trybie np. głodując do południa

Tak oceniam po sobie, gdyż nawet gdybym zwiększył u siebie kaloryczność dziennie o 1000-1500 kcal, to wagowo efektu nie osiągnę jakiegokolwiek - jedynie więcej ćwicząc i pożerając pół kurczaka dziennie będę w stanie nabierać masy...

Co za bzdura. Jeżeli spożywa się ponad swoją normę to się tyje, bez względu na to czy się jest mężczyzna czy kobieta. Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii? To jakoś wyparowuje czy co? No i skad w takim razie biorą się grubi ludzie. Z powietrza chyba xD

Nie wspominając już, ze trudno być zdrowym i pełnym energii jedząc same kluchy i przetworzona mąkę. Nie wiem tez ile autorka musiałaby ćwiczyć, żeby spalić te nadmiarowe kalorie.

Ja w tym momencie jem ok 1900kcal i chudnę. 1500 to jest prawie cale moje dzienne zapotrzebowanie. Gdybym tyle jadła dodatkowo to lekko ponad rok i byłabym tak samo gruba jak autorka. Podziękuje za takie coś.

"Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii?" - hmm... pomyślmy, gdy wypijesz trzy litry płynów podczas doby, co się z nimi dzieje? Chowasz je po kieszeniach?

Organizm jeśli nie potrzebuje nadmiaru energii, to jej nie będzie przetwarzać... Tylko w nietypowych sytuacjach zacznie ją gromadzić - np. po jakimś okresie głodowania, gdybyś nagle zjadła 6000kcal, to większość zostanie zachomiczona plus uzupełnione zapasy glikolu. Lecz gdy spożywasz kilka dań na dzień, w miarę regularnie, to nasze cielsko nie ma powodu, by magazynować nadmiar kalorii...

No niestety tak to nie działa. Przecież wiele osób otyłych je non stop coś, więc idąc Twoim tokiem myślenia powinni być szczupli bo ich organizm nie ma potrzeby magazynowania niczego skoro dostaje na bieżąco - powinien sobie wybrać co potrzebuje a resztę wydalić. Nadmiar przyjętych kalorii o ile nie zostanie spalony aktywnością, to zostanie przekształcony w tłuszcz i tyle. To tylko z wodą tak działa, że jak nie dostarczasz odpowiedniej ilości to organizm ją magazynuje (stąd nadmiar wody w organizmie) a jak pijesz regularnie to nie magazynuje tylko na bieżąco jest usuwana z moczem. Z jedzeniem tak to nie działa. Jakby tak było to nie było by ludzi z nadwagą ani otyłych, można byłoby jeść ile się chce i co się chce, bo organizm sam sobie by wybrał co lepsze a reszta by została usunięta i zapomniana.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Jadłospis masz fatalny, same węglowodany praktycznie. Twój talerz powinien wyglądać tak, że połowa to warzywa, 1/4 białko, 1/4 węglowodany złożone. U Ciebie jest też ogromnie dużo tłuszczu. Polecam apkę fitatu, mi bardzo ułatwia trzymanie się w ryzach. Podstawą odchudzania jest dieta i trwała zmiana nawyków żywieniowych, siłownia to jest dodatek na prawdę. No i po 2 tygodniach nie ma co oczekiwać na cud. PU ciebie odchudzanie zajmie na pewno powyżej roku. Także lepiej nastaw się długodystansowo, a nie że w kilka tygodni będziesz szczupła.

IMHO dieta jest drugorzędna, organizm pobierze sobie tyle, ile będzie potrzebować, jeśli nie spożywa posiłków w jakimś dziwnym trybie np. głodując do południa

Tak oceniam po sobie, gdyż nawet gdybym zwiększył u siebie kaloryczność dziennie o 1000-1500 kcal, to wagowo efektu nie osiągnę jakiegokolwiek - jedynie więcej ćwicząc i pożerając pół kurczaka dziennie będę w stanie nabierać masy...

Co za bzdura. Jeżeli spożywa się ponad swoją normę to się tyje, bez względu na to czy się jest mężczyzna czy kobieta. Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii? To jakoś wyparowuje czy co? No i skad w takim razie biorą się grubi ludzie. Z powietrza chyba xD

Nie wspominając już, ze trudno być zdrowym i pełnym energii jedząc same kluchy i przetworzona mąkę. Nie wiem tez ile autorka musiałaby ćwiczyć, żeby spalić te nadmiarowe kalorie.

Ja w tym momencie jem ok 1900kcal i chudnę. 1500 to jest prawie cale moje dzienne zapotrzebowanie. Gdybym tyle jadła dodatkowo to lekko ponad rok i byłabym tak samo gruba jak autorka. Podziękuje za takie coś.

"Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii?" - hmm... pomyślmy, gdy wypijesz trzy litry płynów podczas doby, co się z nimi dzieje? Chowasz je po kieszeniach?

Organizm jeśli nie potrzebuje nadmiaru energii, to jej nie będzie przetwarzać... Tylko w nietypowych sytuacjach zacznie ją gromadzić - np. po jakimś okresie głodowania, gdybyś nagle zjadła 6000kcal, to większość zostanie zachomiczona plus uzupełnione zapasy glikolu. Lecz gdy spożywasz kilka dań na dzień, w miarę regularnie, to nasze cielsko nie ma powodu, by magazynować nadmiar kalorii...

No niestety tak to nie działa. Przecież wiele osób otyłych je non stop coś, więc idąc Twoim tokiem myślenia powinni być szczupli bo ich organizm nie ma potrzeby magazynowania niczego skoro dostaje na bieżąco - powinien sobie wybrać co potrzebuje a resztę wydalić. Nadmiar przyjętych kalorii o ile nie zostanie spalony aktywnością, to zostanie przekształcony w tłuszcz i tyle. To tylko z wodą tak działa, że jak nie dostarczasz odpowiedniej ilości to organizm ją magazynuje (stąd nadmiar wody w organizmie) a jak pijesz regularnie to nie magazynuje tylko na bieżąco jest usuwana z moczem. Z jedzeniem tak to nie działa. Jakby tak było to nie było by ludzi z nadwagą ani otyłych, można byłoby jeść ile się chce i co się chce, bo organizm sam sobie by wybrał co lepsze a reszta by została usunięta i zapomniana.

"Twoim tokiem myślenia powinni być szczupli bo ich organizm nie ma potrzeby magazynowania niczego skoro dostaje na bieżąco - powinien sobie wybrać co potrzebuje a resztę wydalić" 

To byłoby cudowne 😍

Pasek wagi

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Jadłospis masz fatalny, same węglowodany praktycznie. Twój talerz powinien wyglądać tak, że połowa to warzywa, 1/4 białko, 1/4 węglowodany złożone. U Ciebie jest też ogromnie dużo tłuszczu. Polecam apkę fitatu, mi bardzo ułatwia trzymanie się w ryzach. Podstawą odchudzania jest dieta i trwała zmiana nawyków żywieniowych, siłownia to jest dodatek na prawdę. No i po 2 tygodniach nie ma co oczekiwać na cud. PU ciebie odchudzanie zajmie na pewno powyżej roku. Także lepiej nastaw się długodystansowo, a nie że w kilka tygodni będziesz szczupła.

IMHO dieta jest drugorzędna, organizm pobierze sobie tyle, ile będzie potrzebować, jeśli nie spożywa posiłków w jakimś dziwnym trybie np. głodując do południa

Tak oceniam po sobie, gdyż nawet gdybym zwiększył u siebie kaloryczność dziennie o 1000-1500 kcal, to wagowo efektu nie osiągnę jakiegokolwiek - jedynie więcej ćwicząc i pożerając pół kurczaka dziennie będę w stanie nabierać masy...

Co za bzdura. Jeżeli spożywa się ponad swoją normę to się tyje, bez względu na to czy się jest mężczyzna czy kobieta. Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii? To jakoś wyparowuje czy co? No i skad w takim razie biorą się grubi ludzie. Z powietrza chyba xD

Nie wspominając już, ze trudno być zdrowym i pełnym energii jedząc same kluchy i przetworzona mąkę. Nie wiem tez ile autorka musiałaby ćwiczyć, żeby spalić te nadmiarowe kalorie.

Ja w tym momencie jem ok 1900kcal i chudnę. 1500 to jest prawie cale moje dzienne zapotrzebowanie. Gdybym tyle jadła dodatkowo to lekko ponad rok i byłabym tak samo gruba jak autorka. Podziękuje za takie coś.

"Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii?" - hmm... pomyślmy, gdy wypijesz trzy litry płynów podczas doby, co się z nimi dzieje? Chowasz je po kieszeniach?

Organizm jeśli nie potrzebuje nadmiaru energii, to jej nie będzie przetwarzać... Tylko w nietypowych sytuacjach zacznie ją gromadzić - np. po jakimś okresie głodowania, gdybyś nagle zjadła 6000kcal, to większość zostanie zachomiczona plus uzupełnione zapasy glikolu. Lecz gdy spożywasz kilka dań na dzień, w miarę regularnie, to nasze cielsko nie ma powodu, by magazynować nadmiar kalorii...

Haha, tak, bo grubi ludzie tylko od czasu do czasu się obżerają i stad wynika ich otyłość xD no głupszej rzeczy dawno nie czytałam 😆

Powiem Ci z doświadczenia, bo niestety mam za wysoka wagę, która zbijam. Moja otyłość wynika z regularnego obżarstwa, więc tą twoją teorie możesz sobie schować do kieszeni 😉

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

PrzesuwaczPixeli napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Jadłospis masz fatalny, same węglowodany praktycznie. Twój talerz powinien wyglądać tak, że połowa to warzywa, 1/4 białko, 1/4 węglowodany złożone. U Ciebie jest też ogromnie dużo tłuszczu. Polecam apkę fitatu, mi bardzo ułatwia trzymanie się w ryzach. Podstawą odchudzania jest dieta i trwała zmiana nawyków żywieniowych, siłownia to jest dodatek na prawdę. No i po 2 tygodniach nie ma co oczekiwać na cud. PU ciebie odchudzanie zajmie na pewno powyżej roku. Także lepiej nastaw się długodystansowo, a nie że w kilka tygodni będziesz szczupła.

IMHO dieta jest drugorzędna, organizm pobierze sobie tyle, ile będzie potrzebować, jeśli nie spożywa posiłków w jakimś dziwnym trybie np. głodując do południa

Tak oceniam po sobie, gdyż nawet gdybym zwiększył u siebie kaloryczność dziennie o 1000-1500 kcal, to wagowo efektu nie osiągnę jakiegokolwiek - jedynie więcej ćwicząc i pożerając pół kurczaka dziennie będę w stanie nabierać masy...

Co za bzdura. Jeżeli spożywa się ponad swoją normę to się tyje, bez względu na to czy się jest mężczyzna czy kobieta. Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii? To jakoś wyparowuje czy co? No i skad w takim razie biorą się grubi ludzie. Z powietrza chyba xD

Nie wspominając już, ze trudno być zdrowym i pełnym energii jedząc same kluchy i przetworzona mąkę. Nie wiem tez ile autorka musiałaby ćwiczyć, żeby spalić te nadmiarowe kalorie.

Ja w tym momencie jem ok 1900kcal i chudnę. 1500 to jest prawie cale moje dzienne zapotrzebowanie. Gdybym tyle jadła dodatkowo to lekko ponad rok i byłabym tak samo gruba jak autorka. Podziękuje za takie coś.

"Ciekawa jestem co niby miałoby się stać z tym nadmiarem dostarczonych kalorii?" - hmm... pomyślmy, gdy wypijesz trzy litry płynów podczas doby, co się z nimi dzieje? Chowasz je po kieszeniach?

Organizm jeśli nie potrzebuje nadmiaru energii, to jej nie będzie przetwarzać... Tylko w nietypowych sytuacjach zacznie ją gromadzić - np. po jakimś okresie głodowania, gdybyś nagle zjadła 6000kcal, to większość zostanie zachomiczona plus uzupełnione zapasy glikolu. Lecz gdy spożywasz kilka dań na dzień, w miarę regularnie, to nasze cielsko nie ma powodu, by magazynować nadmiar kalorii...

Haha, tak, bo grubi ludzie tylko od czasu do czasu się obżerają i stad wynika ich otyłość xD no głupszej rzeczy dawno nie czytałam ?

Powiem Ci z doświadczenia, bo niestety mam za wysoka wagę, która zbijam. Moja otyłość wynika z regularnego obżarstwa, więc tą twoją teorie możesz sobie schować do kieszeni ?

To nie moja teoria, a praktyka ;)

Ile bym nie jadł, tak wagę będę miał w miejscu. Mój ojciec średnio spożywa 5500kcal dziennie, i przy braku aktywności fizycznej również waży od zawsze 70-73kg.

Więc powodów wysokiej wagi doszukiwałbym się np. w nieefektywnej gospodarce hormonalnej, albo problemami z układem trawiennym...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.