Temat: Nierówne traktowanie wnuków

Spotkałyście się kiedyś z sytuacją, żeby babcia "wolała" jednego wnuka bardziej? Nie bardzo wiem jak ugryźć temat, mam dwójkę dzieci, 2 lata i niecały rok. Przy starszej teściowa od początku wszystko chciała robić, zajmować się, bawić itp. I dalej lubi, córka chętnie przebywa z babcią. A młodego jakby unika.. prawie nie bierze na ręce, na spacerze była tylko raz i poproszona o jakaś małą formę pomocy przy nim potrafi powiedzieć, że ona woli zająć się starszą. Wiem, że starszą jest "łatwiejsza w obsłudze" bo powie co chce czy latwiej się z nią bawić.. Ale nie chcę też żeby młody był przez babcię pomijany.. lub wciskać jej go na siłę. Nie wiem, może to samo przejdź jak podrośnie, może przesądzam? Mąż też zauważył te różnice i zastanawiamy się co zrobić, jak zareagować?

niektóre stare są naprawdę wstrętne,moja teściowa taka wstrętna jest że w ogóle nie zauważa mojego syna,teściu z resztą też,

na twoim miejscu ograniczylabym kontakty po co syn ma mieć problemy że sobą przez nierówne traktowanie 

teściowa była młodsza, teraz może nie to zdrowie, mniej siły. A może tak ma, woli dziewczynki. po co szukać dziury w moście. Są rodzice, którzy różnie traktują dzieci ( nie ma w tym nic złego , jeżeli je kochają i nie krzywdzą) przecież każde dziecko jest inne i należy je traktować indywidualnie. czepiasz się. ciągle jakieś przetensje:  do teściowej, do synowej, itd. Może trochę tolerancji i życzliwości!

Pasek wagi

mines napisał(a):

Salacja napisał(a):

mines - szantazowac od razu kobiete? Czy Ty nie przesadzasz? Szantaze w Twojej rodzinie sa takie normalne? Najpierw powinno sie porozmawiac, zrozumiec, a nie straszyc ograniczeniem kontaktu . Poza tym nie da sie nikogo zmusic do milosci. Jesli babcia bardziej bedzie kochac wnuczke - ok, byle nie krzywdzila tym wnuka. Poki co kobieta nie chce chodzic z malym na spacery i przy nim pomagac, ale to moze oznaczac, ze jej zwyczajnie ciezko zajac sie malcem, wiec wybiera lzejsza pomoc - zajecie sie starsza wnuczka. Szantazem mozna tylko podzielic rodzine i po co taka atmosfere do rodziny wprowadzac? 
coz za obludnica z ciebie. waz slowa, bo perfidnie lżesz, choc mysle ze to by bylo na ciebie zbyt inteligentne i zwyczajnie jestes bezmyslna i uzywasz slow ktorych znaczenia nawet nie znasz. nigdy nie napisalam by szantazowac. czym innym jest pomoc przy jednym z dzieci, a czym innym faworyzacja jednego dziecka. sprowadzasz kontakty dziadkow z wnuczetami do odciazenia rodzicow w opiece - kwestia priorytetow widac, co tam poczucie bezpieczenstwa i rozwoj dziecka, wazniejsze by ktos za ciebie robil.

mines napisał(a):

trzeba powiedziec babci, ze nie moze jednego z wnuczat faworyzowac i albo dzieli uwage pomiedzy oboje, albo bedziesz te jej zapedy sama ograniczac ograniczajac jej kontakty z twoja corka
 

To według Ciebie to nie szantaż? Dzieci Autorki są małe, zwłaszcza syn. Babcia może nie czuć się na siłach zajmować się niemowlakiem. Tu powinna być rozmowa, a nie atak na babcie. I pisałam o pomocy bo sama Autorka podała przykład spaceru z dzieckiem czy prośby o opieke. Sytuacje powinno się obserwiwać, bo póki co tu nie ma żadnego faworyzowania. Autorka poprosiła o pomoc, babcia odmówiła, ale pomogła z opieką nad starszym dzieckiem, pewnie po to by jednak Autorke odciążyć. Z Twoim podejściem to na miejscu tej babci bym się uprzedziła do takiej synowej co mnie szantażuje "bo się jej wydaje".

jasne, babcia może nie czuć się na siłach i to całkowicie rozumiem! Nie zamierzamy jej szantażować, robić awantur czy cokolwiek innego. Ta pomoc co odmawia to też nie jest tak, że ja ja proszę, żeby zajęła się synem przez ileś tam czasu tylko rzeczy typu ubrać do wyjscia/przebrać/pobawic się przez chwilę gdy młody leży na podłodze.

Nie chce dorabiać ideologii, to nie jest tylko mój wymysł, mąż ma podobne odczucia i stąd chciałam podpytac czy coś robić czy na razie odpuścić i obserwować.

AprilMoon napisał(a):

jasne, babcia może nie czuć się na siłach i to całkowicie rozumiem! Nie zamierzamy jej szantażować, robić awantur czy cokolwiek innego. Ta pomoc co odmawia to też nie jest tak, że ja ja proszę, żeby zajęła się synem przez ileś tam czasu tylko rzeczy typu ubrać do wyjscia/przebrać/pobawic się przez chwilę gdy młody leży na podłodze.Nie chce dorabiać ideologii, to nie jest tylko mój wymysł, mąż ma podobne odczucia i stąd chciałam podpytac czy coś robić czy na razie odpuścić i obserwować.

Na razie bym obserwowała i odpuściła. Zareagowałabym tylko wtedy, gdyby mi dziecko wyraźnie zasygnalizowało, że czuje się z tym źle. Chłopcy są pod tym względem na ogół mniej wrażliwi niż dziewczynki, więc istnieje realna szansa, że, o ile babcia nie przegina (np. dając córce zabawkę a synowi nic), to syn w ogóle nie zauważy problemu.

Edit. Swoją drogą ja tylko swoją córkę trzymałam na rękach w pierwszym roku życia. Każdemu innemu mówię, że się boję, że upuszczę. Może babcia też ma taki lęk. W przypadku pierwszej wnuczki umiała go przemóc, a teraz skoro ma wybór, to już nie. No i wiek swoje robi. Człowiek mniej pewny się czuje.

Ja mam bliźnięta i jedno dziecko jest nieco bystrzejsze, szybciej się rozwija (oczywiście nie mówimy tego przy dzieciach) i wydaje mi się, że babcia woli się nim zajmować, ale o drugiego też się bardzo troszczy. Z kolei dziadek tego drugiego nazywa swoim, tak się jakoś podzielili ;)

Wkurzają mnie tylko porównania z ich kuzynem, który jest młodszy kilka miesięcy, ale ciągle słyszę, że tych moich przeskoczy. Rzeczywiście, chłopak jest bardzo sprawny i odważny, a moi nie rozwijają się mega szybko, ale takie porównania są niefajne. Z drugiej strony wiem, że już zawsze będą...

Moja mama ma tak. Wnuczkę, naszą córkę,od urodzenia gdyby mogła nosiłaby na rękach. Mieszkaliśmy za granicą, wysyłała dla niej paczki,ciuszki, zabawki, jechała kiedy tylko mogła. Młoda miała 4 lata kiedy urodził się synek,dla babci jest,ale jakby go nie było, czasem coś zagada,zapyta o niego,ale oczkiem w głowie jest wnusia. Nigdy z nią na ten temat nie rozmawiałam,nie widzę potrzeby, dzieci chyba narazie tego nie dostrzegają, mozliwe że dlatego, iż dziadek wyrównuje szale bo szaleje na punkcie obojga.

U mnie to samo. Zawsze był podział na ukochanych wnuczków i tych gorszych w tym mnie i brata młodszego. Nie utrzymuje z babka kontaktów, bo nie warto. Nie pamietam, żeby mnie chociaż raz przytuliła jako dziecko czy powiedziała dobre słowo, a jest matka mojej mamy. Ciagle na mnie krzyczała i wręcz wyzywała sie. O wszystko obwiniają jak byłam starsza, w tym za chorobę mojej mamy. Różne były sytuacje i poważne oskarżenia i także bardzie nie miłe sytuacje. We wszystkim byłam zawsze najgorsza itd. Teraz ukochana rodzina pasożytuje na niej, wiec ma za swoje. Od siebie mogę dodac, ze to jest nieludzkie z strony dziadków czy rodziców takiej faworyzowanie dzieci. Dzieci sa dziećmi i jednakowo potrzebują miłości i akceptacji. Sama na razie nie planuje dzieci, ale nawet gdybym chciała je miec to bałabym sie takie sytuacji u siebie. Moja mama nie żyje, ojciec nie utrzymywał nigdy ze mna kontaktu i podejrzewam, ze moje dzieci nie będą pełni akceptowanej przez dziadków, rodziców partnera. Choc mam nadzieje, ze sie mylę. Różnie może być, a dziadków będą tutaj bronić tylko rodzice jedynaków, bo jedynak skupia rodziny uwage tylko na sobie. 

U mnie tez tak jest, ja jestem ta ulubiona  prawnuczka haha kuzynki powiem nie maja latwo i wspolczuje bo babcia potrafi byc wredna. Ale ja tez biore na nia poprawke, ma 98 lat!!!

Pasek wagi

.alicja. napisał(a):

moze zawsze marzyla o wnuczce? tj. dziewczynce?u mnie w rodzinie bylo inne niesprawiedliwe traktowanie, babcia od strony taty zawsze wolala wnuki od corki, nie od syna (nas). do dzisiaj pamietam jak jako malym brzdacom potrafila wypalic, ze piotus i dagusia to sa tacy utalentalowani, cudowni, a my (ja i siostra) im do piet nie dorastamy. skonczylo sie tak, ze piotrus i dagusia maja dziadkow gleboko, a my tez im zbytnio biskie nie jestesmy...moja siostra jest pierwszą wnuczką, więc jak widać zasada nie jest jasna.

U mnie było podobnie. Gdy byłam mała moja babcia również wolała wnuki od swojej córki, a nie syna. Kiedyś nawet powiedziała do mnie gdy siedziałam u niej na kolanach abym zeszła bo teraz przyjechała do niej jej prawdziwa wnuczka. Wiem, że było mi przykro i wyżaliłam się mamie. Moja mama powiedziała mi wtedy, że nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego. Po latach gdy na świcie pojawił się mój syn, a bratu urodziła się córka zapytałam mamę czy widzi jakąś różnice pomiędzy bliskością ze swoimi wnukami od córki i od syna. Spojrzała na mnie z zakłopotaniem i jednoczesnym uśmiechem. Już więcej nie pytałam i robić tego nie będę. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.