Temat: Pierwsze odwiedziny u noworodka

Słuchajcie, jak to u Was wyglądało z odwiedzinami? Po jakim czasie od pojawienia się u Was nowego członka rodziny pojawiali się goście? Na co szczególnie zwracaliście uwagę: przeziębienia, obecność innych dzieci, całowania przez inne osoby malucha?? Czy z Waszej inicjatywy wyszła propozycja odwiedzin, czy odbywało się to na innych zasadach. 

Uprzedzając pytania- wiem, że każdy poród jest inny, każda kobieta inaczej się czuje ma lub nie ma ochoty na spotkania.

Pasek wagi

Mnie w szpitalu odwiedzili rodzice, teściowie i siostra. To były miłe odwiedziny. Jednak gdy wróciłam do domu i ktoś chciał przyjechać to nie byłam zbytnio zadowolona, zmęczenie dało już we znaki, do tego połóg po porodzie naturalnym. Nawet wizyta położnej mnie denerwowała :/ Oczywiście nie dopuszczałam aby dziecko miało kontakt z przeziębioną osobą itp. Zresztą dalej nie dopuszczam tj. już 4 msc :) Jak ktoś będzie chciał wziąść dziecko na ręce to poproś o umycie rąk :) 

Tam gdzie ja leżałam była możliwość odwiedzin, ale odbywały się one wyłącznie na korytarzu, były tylko ze 3 ławki , a na oddziale z 50 kobiet, warunki niezbyt komfortowe. Druga sprawa uważam, że odwiedzin nie powinno być poza ojcem dziecka. Może moja rodzina i jest zdrowa, ale jaką mam pewność, że rodzina innej kobiety jest zdrowa ? 

Mnie odwiedzał tylko mąż i moja mama z uwagi na to,że miałam cesarkę na cito, komplikację po wkłuciu w kręgosłup, słabą  krew i traciłam przytomność. Musiałam jeździć na wóżku przez kilka dni, więc wymagałam opieki, której w szpitalu nikt mi nie zapewnił. Innych odwiedzin oprócz tych, które sprowadzały się do pomocy mi nie chciałam, nie byłam nawet w stanie nikogo przyjmować. 

Mamy wcześniaka, więc i tak kontakt z dzieckiem mógł mieć mój mąż, a moja mama wyłącznie przez szybkę. Mimo, że dziecko było zdrowe, neonatolog i tak powiedział, że  pierwsze odwiedziny po miesiącu, a wcześniej  to na 5 min góra 2 osoby na jeden raz i to wyjątkowo. 

Po wyjściu ze szpitala zadzwoniłam do teściów powiedziałam o zaleceniach lekarza, mówiłam , że czuję się koszmarnie, więc zadzwonię do niech jeszcze i umówimy się na pierwsze odwiedziny za kilka dni. Następnego dnia po wyjściu ze szpitala mój mąż załatwiał różne formalności, na ktore wczesniej nie było czasu bo długo byłam w szpitalu. Ja pocięta , obolała , niewyspana, bo cała noc nie spałam o 9 postanowiłam się wykąpać i jak siedziałam w wannie to mi teściowie bez zapowiedzi na drzwi zapukali. Bez komentarza. 

Marisca napisał(a):

Tam gdzie ja leżałam była możliwość odwiedzin, ale odbywały się one wyłącznie na korytarzu, były tylko ze 3 ławki , a na oddziale z 50 kobiet, warunki niezbyt komfortowe. Druga sprawa uważam, że odwiedzin nie powinno być poza ojcem dziecka. Może moja rodzina i jest zdrowa, ale jaką mam pewność, że rodzina innej kobiety jest zdrowa ? Mnie odwiedzał tylko mąż i moja mama z uwagi na to,że miałam cesarkę na cito, komplikację po wkłuciu w kręgosłup, słabą  krew i traciłam przytomność. Musiałam jeździć na wóżku przez kilka dni, więc wymagałam opieki, której w szpitalu nikt mi nie zapewnił. Innych odwiedzin oprócz tych, które sprowadzały się do pomocy mi nie chciałam, nie byłam nawet w stanie nikogo przyjmować. Mamy wcześniaka, więc i tak kontakt z dzieckiem mógł mieć mój mąż, a moja mama wyłącznie przez szybkę. Mimo, że dziecko było zdrowe, neonatolog i tak powiedział, że  pierwsze odwiedziny po miesiącu, a wcześniej  to na 5 min góra 2 osoby na jeden raz i to wyjątkowo. Po wyjściu ze szpitala zadzwoniłam do teściów powiedziałam o zaleceniach lekarza, mówiłam , że czuję się koszmarnie, więc zadzwonię do niech jeszcze i umówimy się na pierwsze odwiedziny za kilka dni. Następnego dnia po wyjściu ze szpitala mój mąż załatwiał różne formalności, na ktore wczesniej nie było czasu bo długo byłam w szpitalu. Ja pocięta , obolała , niewyspana, bo cała noc nie spałam o 9 postanowiłam się wykąpać i jak siedziałam w wannie to mi teściowie bez zapowiedzi na drzwi zapukali. Bez komentarza. 

Radość bezcenna po zobaczeniu teściów w drzwiach :). Biorąc pod uwagę, że wcześniej zadzwoniłaś i powiedziałaś jak się sprawy mają. I właśnie takich sytuacji obawiam się najbardziej. Fajnie, że jeszcze w szpitalu powiedziano Ci, że najbliższe odwiedziny po miesiącu. Przykre jest to, że najbliższe osoby nie potrafią uszanować tak prywatnej sytuacji.

Pasek wagi

My rodzinę mamy za granicą, mama zapytała, kiedy przyjechać, powiedziałam, żeby nam dała ze 2-3 tygodnie. Teściowa natomiast tuż po porodzie zadzwoniła poinformować, że kupili bilety i zarezerwowali hotel (mieliśmy tylko 1 pokój) i że będą za dwa dni, przyjechali na 4 czy 5 dni, przychodzili i siedzieli od 10 do 22-23, ja się co chwila zbierałam z młodym, żeby do sypialni iść karmić (początkowo miałam straszne problemy z kp, ryczałam z bólu i byłam na środkach przeciwbólowych), zamiast usiąść wygodnie w samych gaciach bez koszulki to musiałam się uśmiechać i pilnować żeby mi opuchnięte cycki na wierzch nie wypadły i gadać o pogodzie i jaki to mały jest słodki (no pewnie, że był, ale ile można) a mąż robił dla wszystkich herbatki, obiadki i ciasteczka. Ani delikatne sugestie ani bardzo bezpośrednie stwierdzenia nie pomagały, siedzieli twardo, mówiłam dobranoc i olewałam i szłam siedzieć w sypialni. Czułam się jak jakaś atrakcja turystyczna, nikt nie spytał czy jesteśmy w stanie, czy chcemy, czy możemy. Normalnie traumatyczne przeżycie i do dzisiaj nie jestem się w stanie przełamać i lubić teściów tak jak lubiłam ich przed porodem. Kilka ciotek i wujków tez sie trafiło, ale to przyszli i po chwili wyszli. Jeśli znowu będę w ciąży to na kilka miesiecy przed porodem przy każdej okazji będę trąbić o tym, że przez pierwsze min. 2 tygodnie nie chcę nikogo widzieć. A jak przyjadą to zgaszę światło i będę udawała, że mnie nie ma w domu.

Na pewno nie dałabym się zbliżać nikomu przeziębionemu, nie znosiłam też jak ktoś chciał całować albo przekazywać sobie z rąk do rąk bo każdy musi przez chwilę potrzymać i kliknąć sobie sweet focię. Tym bardziej, że syn na stres nie reagował płaczem tylko zamierał w ciszy i bezruchu, a skoro nie płacze, to przecież znaczy, że jest ok, prawda? :-/ Tylko że potem do siebie nie mógł dojść przez kilka godzin. Więc bardzo regularnie mówiłam "ja już go wezmę" i dostawałam spojrzenia typu "o rety, młoda mamuśka, jaka przewrażliwiona". No trudno ;) Moja rada: nie myśleć o tym co inni sobie pomyślą, tylko zadbać o dziecko i siebie w taki sposób jaki tobie odpowiada, nawet jeśli wyjdziesz na przewrażliwioną, nawiedzoną mamuśkę, a jak inni mają z tym problem - to ich problem nie twój :)

Acha, a jeśli ktoś jeszcze przed porodem będzie się pytał co wam przynieść w prezencie, to mów, że jedzenie, szczególnie jeśli planujesz karmić piersią :D Tego nigdy nie ma na liście prezentów, a większość młodych mam przez pierwsze tygodnie zjadłaby konia z kopytami :D

W szpitalu nie życzyłam sobie nikogo, oprócz męża. Rodziłam w styczniu i na szczęście oddziały były pozamykane dla odwiedzających z powodu panującej grypy. Odwiedziny w domu po 1,5 miesiącu (syn chorował, szpital itd). Prosiłam o mycie rąk i nie całowanie w rączki czy (o zgrozo) w usta. Prosiłam też, żeby goście byli zdrowi, niestety moja wspaniała teściowa przyjechała z fantastycznym kaszlem :/

Pasek wagi

Ja urodziłam 16grudnia i przez całe święta miałam tłumy gości. I co i żyje. Dodam że święta zrobiłam sama bo mój facet pracował. Zakupy sobie przywiozłam pod wózkiem:) byłam po cc ale mały całe dnie tak słodko spał. 

W szpitalu był tylko mój facet. Ale byłam tam dwa dni a w trzeci na 14 miałam już wypis. 

Jak się źle czujesz to powiedz ze odwiedziny później. Wyślij wszystkim zainteresowanym zdjęcia z dopiskiem że jesteście zmęczeni

Kusia2017 napisał(a):

Jak ktoś będzie chciał wziąść dziecko na ręce to poproś o umycie rąk :) 

Wiele jestem w stanie zrozumieć, ale to jest strasznie niekulturalne i nigdy się z tym nie spotkałam.

smoothmoves napisał(a):

Kusia2017 napisał(a):

Jak ktoś będzie chciał wziąść dziecko na ręce to poproś o umycie rąk :) 
Wiele jestem w stanie zrozumieć, ale to jest strasznie niekulturalne i nigdy się z tym nie spotkałam.

Gdy wchodzę do domu gdzie jest małe dziecko od razu myję ręce. Moje siostry od razu mówiły, że po wejściu wszyscy do łazienki... nie widzę w tym nic złego.

Pasek wagi

W szpitalu odwiedzał mnie tylko mąż, nie chciałam nikogo widzieć. Ale jak wyszłam w sobotę to zdążyłam domu tylko zjeść i wziąć prysznic i zwaliły się tłumy gości. Posiedzieli ze 3 godziny a ja byłam wykończona. To samo było w niedzielę. Moi rodzice przyjechali dopiero po tygodniu a to tylko dlatego, że byli na wczasach. I też prosiłam wszystkich o mycie rąk przed wzięciem małej na ręce. No widziałam w tym nic złego. I żadnego całowania.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.