- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 listopada 2017, 19:44
Słuchajcie, jak to u Was wyglądało z odwiedzinami? Po jakim czasie od pojawienia się u Was nowego członka rodziny pojawiali się goście? Na co szczególnie zwracaliście uwagę: przeziębienia, obecność innych dzieci, całowania przez inne osoby malucha?? Czy z Waszej inicjatywy wyszła propozycja odwiedzin, czy odbywało się to na innych zasadach.
Uprzedzając pytania- wiem, że każdy poród jest inny, każda kobieta inaczej się czuje ma lub nie ma ochoty na spotkania.
3 listopada 2017, 08:10
jak dla mnie to minimum miesiąc po wyjściu ze szpitala. chodzi mi o znajomych itp. wiadomo, że babcia pewnie szybciej przyjdzie. ja muszę mieć czas, zeby się zaaklimatyzować od nowa, w domu, dziecko też. zwracałam uwagę tylko na umycie rąk, zaraz po wejściu do nas..o takich rzeczach, jak przeziębienie nawet nie musiałam się martwić, bo mam myślących znajomych/dalszą rodzinę ;)
edit. no, może nie miesiąc, ale 2-3 tygodnie już tak
Edytowany przez Matyliano 3 listopada 2017, 08:11
3 listopada 2017, 08:28
U mnie to była specyficzna sytuacja, bo urodziłam bliźniaki i z jednym po kilku dniach wróciłam do domu a drugi 1,5 tygodnia był jeszcze w szpitalu. Od razu do tego pierwszego przyszli teściowie, ale to naturalne, bo mieszkają piętro niżej. Teściowa też została kilka razy z maluchem, gdy jechałam do szpitala do drugiego 50 km w jedną stronę. Była przerażona, bo ważył zaledwie 2 kg, nie wiedziała jak go wziąć, ale na szczęście te 3-4 godziny akurat jej przesypiał.
Po kilku dniach od powrotu drugiego syna przyszedł brat męża z rodziną, moi rodzice dopiero po 3 tygodniach od porodu, potem już znajomi, itd. Zwracałam uwagę na to, by każdy kto przychodził nie był przeziębiony. I na mycie rąk. Tyle.
3 listopada 2017, 08:31
A i dodam, że w szpitalu odwiedzał mnie tylko mąż. Po pierwsze było to dość daleko, bo 50 km, a po drugie akurat święta - Wielkanoc i każdy miał swoje rodzinne sprawy.
3 listopada 2017, 08:35
juz sie boje reakcji na moje prosby, by nikt do szpitala nie przylazl. Reakcje na prosby o umycie rak tez pewnie beda "fajne" :) ale moj potrafi swojej rodzinie powiedziec dosadnie co nam nie pasuje a o moja sie nie martwie.
3 listopada 2017, 15:19
Wiele jestem w stanie zrozumieć, ale to jest strasznie niekulturalne i nigdy się z tym nie spotkałam.Jak ktoś będzie chciał wziąść dziecko na ręce to poproś o umycie rąk :)
A mi się to wydaje takie oczywiste. Wszyscy goście, którzy do nas przychodzili to najpierw myli ręce i nie musiałam o to prosić jednak gdyby ktos ,,zapomniał" to bym poprosiła o umycie :) Szczególnie rodziny z dziećmi, mam w rodzinie takie osoby gdzie dzieci chorują kilka razy do roku na rotawirus a przecież jak to mi panie w ośrodku mówią to choroba brudnych rąk.
3 listopada 2017, 16:34
ja umawiałam każdego nadzień i godzinę. Pilnowałam mycia rąk oczywiście nikt chory (urodziłam na późną jesień), żadne dziecko nas nie odwiedziło aż do pierwszych szczepień, ale to akurat z doświadczenia koleżanki gdzie miesięczne dziecko chwyciło od innego odwiedzającego dziecka rotawirusa i prawie umarło, wolałam dmuchać na zimne.
3 listopada 2017, 16:35
A mi się to wydaje takie oczywiste. Wszyscy goście, którzy do nas przychodzili to najpierw myli ręce i nie musiałam o to prosić jednak gdyby ktos ,,zapomniał" to bym poprosiła o umycie :) Szczególnie rodziny z dziećmi, mam w rodzinie takie osoby gdzie dzieci chorują kilka razy do roku na rotawirus a przecież jak to mi panie w ośrodku mówią to choroba brudnych rąk.Wiele jestem w stanie zrozumieć, ale to jest strasznie niekulturalne i nigdy się z tym nie spotkałam.Jak ktoś będzie chciał wziąść dziecko na ręce to poproś o umycie rąk :)
3 listopada 2017, 16:38
Do mnie do szpitala tez wparowali tescie, raz. A przy drugim dziecku moja corka z kuzynka, jej rodzicami i tesciowa. Gdy wrocilismy do domu, to w ciagu kilku dni zaprosilismy tesciow na lampke szampana. Przyjechali z kieliszkami i wlasnym szampanem.
Pozniej zapraszalam dalszych krewnych gdy dziecko mialo tak z 5 tygodni. A juz gdy mialo 3 miesiace to wychodzilismy do restauracji uczcic moje urodziny.
4 listopada 2017, 22:14
U mnie w domu było naturalne że jak się wchodzi do domu z dworu to się myje ręce ale ludzie są różni. A i u mnie nie było całowania po rączkach które potem lądowały w buzi.A mi się to wydaje takie oczywiste. Wszyscy goście, którzy do nas przychodzili to najpierw myli ręce i nie musiałam o to prosić jednak gdyby ktos ,,zapomniał" to bym poprosiła o umycie :) Szczególnie rodziny z dziećmi, mam w rodzinie takie osoby gdzie dzieci chorują kilka razy do roku na rotawirus a przecież jak to mi panie w ośrodku mówią to choroba brudnych rąk.Wiele jestem w stanie zrozumieć, ale to jest strasznie niekulturalne i nigdy się z tym nie spotkałam.Jak ktoś będzie chciał wziąść dziecko na ręce to poproś o umycie rąk :)
Dokładnie tak! :)
5 listopada 2017, 21:35
Po 3 dniach wyszłam ze szpitala, w domu poogarniałam co chciałam i goście mogli przyjść po tygodniu :) w szpitalu chciałam tylko męża, a na sali byłam jeszcze z 4 innymi kobietami, do których w godziach odwiedzin przychodziło po 3-5 gości... Było strasznie duszno, a z dzieckiem nie mogłam wyjść. Nie chciałam też karmić piersią przy tylu obcych, ale co zrobisz...