Temat: Zniesławiona Matka Polka

Mam do was pytanie. Jako,że zaczęłam przymierzać się pomału do roli matki jestem ciekawa czym charakteryzuje się wg was wspomniana Matka Polka (każdy wymienia co innego przy różnych tematach) Na Vitalii, to określenie ma znaczenie pejoratywne. Ciekawa jestem jaką ja byłabym matką, jeśli zwariuję na punkcie dziecka i nie zauważę że mi odbija czy coś :p No a wtedy dostanę to Matką Polką ;) Nie ma żadnych plusów bycia takową? Temat nie służy obrażaniu kogokolwiek!

Wilena napisał(a):

Tylko czy ten mickiewiczowski model matki jest tak naprawdę modelem pozytywnym? - w moim odczuciu nie. Matka, która wychowuje swoje dziecko na szpiega i kombinatora, który się nie cofnie przed niczym. Która świadomie go szykuje na pewną śmierć. Co prawda śmierć w "słusznej sprawie" (o ile w ogóle istnieje pojęcie śmierci w słusznej sprawie), ale śmierć własnego dziecka. Patriotyzm, czy fanatyzm? Łatwo nam oceniać wydarzenia z okoli powstania listopadowego, to było prawie 200 lat temu, bezpośrednio nas nie dotyczy. Trudniej byłoby oceniać gdyby przenieść sytuację na współczesne realia - czy matka separatysty każąca mu walczyć o niepodległość za wszelką cenę, dążyć po trupach do celu, w tym oddać własne życie byłaby nazwana dobrą matką? Nie wiem dlaczego mesjanizm i taka bezmyślna martytologia nadal są pochwalane, przecież niekiedy ocierają się od fanatyzm. Ludzie niby walczą o ojczyznę, a zupełnie nie dbają o tych którzy mieliby w niej mieszkać. Także można się oczywiście co do tego spierać i pewnie nie dojdziemy do porozumienia (bo tu nie ma jednej prawdy, skoro rozmawiamy o wartościach) - ale nie wiem skąd założenie, że właśnie istnieją tylko jedne wartości i w efekcie ten mickiewiczowski model to coś wartego bronienia przed "mieszaniem z błotem".Poza tym nawet gdyby przyjąć, że motyw Matki Polki u Mickiewicza jest wspaniały to co? - nic. Przecież motywy literackie i pewne symbole mogą funkcjonować w języku w bardzo wielu formach. To nie topos, ani prawda objawiona. Jedni będą przypisywać takie znaczenie, inni odmienne, normalne zjawisko. 

Chodzi o to, żeby nie oceniać ludzi, których wybór ograniczony jest (jak tych gęsi tuczonych na foie gras - wiesz o co mi chodzi) do tego czy przyjąć swój los ze spokojem czy z rozpaczą. Mickiewicz pochylił się nad pewnym zjawiskiem w taki sposób, w jaki mu wrażliwość podpowiadała. Stworzył symboliczne określenie, tylko nie pomyślał żeby je zastrzec w urzędzie patentowym. W ogóle nie chodzi o to czy symbol chlubny, czy nie chlubny, że chlubne to pamiętać a niechlubne fałszować czy zmieniać znaczenie. Czas fałszowania symboli też mamy za sobą i nic dobrego z tego nie przyszło. Pamietać, mieć świadomość, uczyć się na losach innych i wyciągać wnioski - wystarczy. Stąd tylko wypowiedziałam się odnośnie tematu wątku, że "matka Polka" faktycznie została zniesławiona, poprzez ignorancję. 

I powtarzam, znajdźcie sobie inne określenie, własne, jeśli chcecie dyskutować o budynnieniu mózgu w wyniku porodu. Bo to o zmęczonej, zaniedbanej, niemyślącej o sobie  kobiecie jeszcze się jakoś cienką (bardzo) nitką pierwowzoru trzyma, ale to o głupich, leniwych, zapatrzonych w progeniturę i rezygnujących z własnej tożsamości już nie. Oczywiście poza tym że wyrażę opinię wpływu na to nie mam :)

nie wiem czemu I po co przeczytalam prawie caly ten watek skoro dokladnie wiedzialam czego sie spodziewa...I wniosek mam tylko jeden, nikt tak nie zgnoi, nie obrazi kobiety jak druga kobieta, najwiekszym wrogiem kobiety jest niestety druga kobieta I na vitalii to widac jak na dloni. Dziewczyny troche szacunku do innych I do ich pogladow, sposobu bycia I zycia...wcale sie nie dziwie ze dzieci w szkole sa przesladowane, skoro tu tez jest jedna wielka nagonka na kogos kto nie zachowuje sie standardowo(w szeroko rozumianym pojeciu vitalijek).

Cyrica napisał(a):

Wilena napisał(a):

Tylko czy ten mickiewiczowski model matki jest tak naprawdę modelem pozytywnym? - w moim odczuciu nie. Matka, która wychowuje swoje dziecko na szpiega i kombinatora, który się nie cofnie przed niczym. Która świadomie go szykuje na pewną śmierć. Co prawda śmierć w "słusznej sprawie" (o ile w ogóle istnieje pojęcie śmierci w słusznej sprawie), ale śmierć własnego dziecka. Patriotyzm, czy fanatyzm? Łatwo nam oceniać wydarzenia z okoli powstania listopadowego, to było prawie 200 lat temu, bezpośrednio nas nie dotyczy. Trudniej byłoby oceniać gdyby przenieść sytuację na współczesne realia - czy matka separatysty każąca mu walczyć o niepodległość za wszelką cenę, dążyć po trupach do celu, w tym oddać własne życie byłaby nazwana dobrą matką? Nie wiem dlaczego mesjanizm i taka bezmyślna martytologia nadal są pochwalane, przecież niekiedy ocierają się od fanatyzm. Ludzie niby walczą o ojczyznę, a zupełnie nie dbają o tych którzy mieliby w niej mieszkać. Także można się oczywiście co do tego spierać i pewnie nie dojdziemy do porozumienia (bo tu nie ma jednej prawdy, skoro rozmawiamy o wartościach) - ale nie wiem skąd założenie, że właśnie istnieją tylko jedne wartości i w efekcie ten mickiewiczowski model to coś wartego bronienia przed "mieszaniem z błotem".Poza tym nawet gdyby przyjąć, że motyw Matki Polki u Mickiewicza jest wspaniały to co? - nic. Przecież motywy literackie i pewne symbole mogą funkcjonować w języku w bardzo wielu formach. To nie topos, ani prawda objawiona. Jedni będą przypisywać takie znaczenie, inni odmienne, normalne zjawisko. 
Chodzi o to, żeby nie oceniać ludzi, których wybór ograniczony jest (jak tych gęsi tuczonych na foie gras - wiesz o co mi chodzi) do tego czy przyjąć swój los ze spokojem czy z rozpaczą. Mickiewicz pochylił się nad pewnym zjawiskiem w taki sposób, w jaki mu wrażliwość podpowiadała. Stworzył symboliczne określenie, tylko nie pomyślał żeby je zastrzec w urzędzie patentowym. W ogóle nie chodzi o to czy symbol chlubny, czy nie chlubny, że chlubne to pamiętać a niechlubne fałszować czy zmieniać znaczenie. Czas fałszowania symboli też mamy za sobą i nic dobrego z tego nie przyszło. Pamietać, mieć świadomość, uczyć się na losach innych i wyciągać wnioski - wystarczy. Stąd tylko wypowiedziałam się odnośnie tematu wątku, że "matka Polka" faktycznie została zniesławiona, poprzez ignorancję. I powtarzam, znajdźcie sobie inne określenie, własne, jeśli chcecie dyskutować o budynnieniu mózgu w wyniku porodu. Bo to o zmęczonej, zaniedbanej, niemyślącej o sobie  kobiecie jeszcze się jakoś cienką (bardzo) nitką pierwowzoru trzyma, ale to o głupich, leniwych, zapatrzonych w progeniturę i rezygnujących z własnej tożsamości już nie. Oczywiście poza tym że wyrażę opinię wpływu na to nie mam :)

:))))))) Usmialam sie. Raz, ze nie masz zielonego pojecia co to jest foie gras /oprocz tego, ze jest to z gesich watrobek/.....ale kontekst kulinarny jest ci zupelnie nieznany i tylko sie osmieszasz. Foie gras i szampan, bo w takim zestawie sie to jada to dla podniebienia delicje  /tylko nie myl delicji z ciasteczkami delicje wedlowskie/. 

Jestem tak przeintelektualizowana, ze bliska zidiocenia w tym co piszesz. Trzebaby pisac podobnym jezykiem do twojego, jezykiem agresji, ale tez nie ma w tym co napisalas ani tresci, ani miejsca na dialog. Zas to co poruszylas kontekst historyczny z literatury jest w twojej perspektywie pokazany w taki sposob, ze rownie dobrze mozna by pojsc do pokoju krzywych luster i patrzec na czlowieka i w taki sposob go opisywac jak sie widzi jego odbicie w zaleznosci jak sie poruszy /takie gabinety to w cyrku/.

teraz to i ja sie usmialam,z Ciebie Rybka z Ciebie:))))

Pasek wagi

lola7777 napisał(a):

teraz to i ja sie usmialam,z Ciebie Rybka z Ciebie:))))

Tylko,  że tutaj nie ma się z czego śmiać, bo w sumie to smutne - kilka lat za granicą i już problemy ze złapaniem sensu wypowiedzi napisanej w języku ojczystym. 

Ewidentnie masz Rybko problem ze zrozumieniem słowa pisanego. I to nie pierwszy raz.

Pepa_ napisał(a):

lola7777 napisał(a):

teraz to i ja sie usmialam,z Ciebie Rybka z Ciebie:))))
Tylko,  że tutaj nie ma się z czego śmiać, bo w sumie to smutne - kilka lat za granicą i już problemy ze złapaniem sensu wypowiedzi napisanej w języku ojczystym. Ewidentnie masz Rybko problem ze zrozumieniem słowa pisanego. I to nie pierwszy raz.

Bo takiej wspolczesnej nowomowy nie rozumiem za diabla! :))) Sedno dna ukryte w dnie dna, duzo w domyslach i przenosniach, napackane matrylologia.. Do tego moglabym sprowadzic jezyk kilku vitalijek. Bez tresci do ktorej moznaby sie odniesc na tak badz nie. To nie kwestia znajomosci jezyka, to jezyk wspolczesnej nowomowy istniejacej na szczescie w wiekszosci w internecie. 

Cyrica, przeintelektualizowana agresorka :)

prosiatko.2 napisał(a):

Cyrica, przeintelektualizowana agresorka :)

Ostatnia osoba tutaj, po której bym się tego spodziewała :D

Cyrica napisał(a):

Wilena napisał(a):

Tylko czy ten mickiewiczowski model matki jest tak naprawdę modelem pozytywnym? - w moim odczuciu nie. Matka, która wychowuje swoje dziecko na szpiega i kombinatora, który się nie cofnie przed niczym. Która świadomie go szykuje na pewną śmierć. Co prawda śmierć w "słusznej sprawie" (o ile w ogóle istnieje pojęcie śmierci w słusznej sprawie), ale śmierć własnego dziecka. Patriotyzm, czy fanatyzm? Łatwo nam oceniać wydarzenia z okoli powstania listopadowego, to było prawie 200 lat temu, bezpośrednio nas nie dotyczy. Trudniej byłoby oceniać gdyby przenieść sytuację na współczesne realia - czy matka separatysty każąca mu walczyć o niepodległość za wszelką cenę, dążyć po trupach do celu, w tym oddać własne życie byłaby nazwana dobrą matką? Nie wiem dlaczego mesjanizm i taka bezmyślna martytologia nadal są pochwalane, przecież niekiedy ocierają się od fanatyzm. Ludzie niby walczą o ojczyznę, a zupełnie nie dbają o tych którzy mieliby w niej mieszkać. Także można się oczywiście co do tego spierać i pewnie nie dojdziemy do porozumienia (bo tu nie ma jednej prawdy, skoro rozmawiamy o wartościach) - ale nie wiem skąd założenie, że właśnie istnieją tylko jedne wartości i w efekcie ten mickiewiczowski model to coś wartego bronienia przed "mieszaniem z błotem".Poza tym nawet gdyby przyjąć, że motyw Matki Polki u Mickiewicza jest wspaniały to co? - nic. Przecież motywy literackie i pewne symbole mogą funkcjonować w języku w bardzo wielu formach. To nie topos, ani prawda objawiona. Jedni będą przypisywać takie znaczenie, inni odmienne, normalne zjawisko. 
Chodzi o to, żeby nie oceniać ludzi, których wybór ograniczony jest (jak tych gęsi tuczonych na foie gras - wiesz o co mi chodzi) do tego czy przyjąć swój los ze spokojem czy z rozpaczą. Mickiewicz pochylił się nad pewnym zjawiskiem w taki sposób, w jaki mu wrażliwość podpowiadała. Stworzył symboliczne określenie, tylko nie pomyślał żeby je zastrzec w urzędzie patentowym. W ogóle nie chodzi o to czy symbol chlubny, czy nie chlubny, że chlubne to pamiętać a niechlubne fałszować czy zmieniać znaczenie. Czas fałszowania symboli też mamy za sobą i nic dobrego z tego nie przyszło. Pamietać, mieć świadomość, uczyć się na losach innych i wyciągać wnioski - wystarczy. Stąd tylko wypowiedziałam się odnośnie tematu wątku, że "matka Polka" faktycznie została zniesławiona, poprzez ignorancję. I powtarzam, znajdźcie sobie inne określenie, własne, jeśli chcecie dyskutować o budynnieniu mózgu w wyniku porodu. Bo to o zmęczonej, zaniedbanej, niemyślącej o sobie  kobiecie jeszcze się jakoś cienką (bardzo) nitką pierwowzoru trzyma, ale to o głupich, leniwych, zapatrzonych w progeniturę i rezygnujących z własnej tożsamości już nie. Oczywiście poza tym że wyrażę opinię wpływu na to nie mam :)

Już o tym pisałam, ale symbol, czy motyw literacki to nie topos, nie da się go zamknąć w jakieś sztywne ramy i "opatentować". Otwórz sobie Kopalińskiego, przy każdym haśle zobaczysz szereg znaczeń. Symbole i motywy literackie mają to do siebie, że zmieniają się w czasie i zmieniają się pod wpływem pewnych przemian społecznych. W dobie Mickiewicza często dyskutowanym tematem było los matki męczennicy, która wychowuje swoje dziecko na szpiega i wysyła go na pewną śmierć (w imię walki o ojczyznę). Współcześnie, kiedy Polska jest niepodległym i wolnym krajem, taki problem nie występuje. A często poruszanym tematem stał się los matki męczennicy (nie mającej czasu na nic - "bo dziecko"), która chowa, a nie wychowuje swoje dziecko i wysyła je potem w świat z przekonaniem, że wszystko mu wolno. Ewolucja symbolu/motywu w czasie i przestrzeni, tyle. To nie oznacza fałszowania symbolu, fałszowaniem byłoby odmawianie mu tego pierwotnego, mickiewiczowskiego rozumienia. Nie rozumiem jak możesz nazywać normalny proces adaptacji pewnych pojęć w języku ignorancją - obrażasz w tym momencie ludzi. Mam tylko nadzieję, że nieświadomie, bo po prostu nie rozumiesz jak funkcjonuje język. 

rybka ty serio nie zrozumialas, że te gęsi nie mają wybory, bo są tuczone na siłę? Rany...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.