Temat: Nieszczęśliwa mama...

Jestem więźniem własnego domu, zamknięta w czterech ścianach nie mam do kogo ust otworzyć. Mąż po powrocie z pracy zawsze ma coś do zrobienia, więc do wieczora siedzę sama z dzieckiem. Kiedy Mały idzie wreszcie spać, nie mam nawet siły iść pod prysznic, zmuszam się do wykonywania podstawowych czynności, bo nic mi się nie chce.

W 2013 roku udało mi się bardzo dużo schudnąć, teraz muszę zaczynać od początku. Jednak wiem już na starcie, że mi się nie uda, bo wtedy miałam czas na przygotowywanie posiłków, regularne jedzenie i ćwiczenia. Z resztą jaki to ma sens, po co się męczyć, skoro i tak nigdzie nie wychodzę. 

Następna sprawa, która mnie dobija, to wygląd mojego brzucha i piersi. Kiedy patrzę na to co zostało z tego szczupłego i zgrabnego ciała, mam myśli samobójcze. Mam 27 lat i już nigdy nie założę bikini. Dobrze, że mam zdjęcia z poprzednich wakacji, przynajmniej mam wspomnienia. Ubieram się w tempie ekspresowym, żeby tylko na siebie nie patrzeć. 

A najgorsze jest to, że sama sobie taką krzywdę zrobiłam, chciałam mieć dziecko. Nie wiem co ja sobie wtedy wyobrażałam, ale teraz wiem, że zajście w ciąże mnie zniszczyło. Nie mam nikogo do pomocy, nie mam czasu dla siebie, nie mam nic.

Poród i pobyt w szpitalu był koszmarem. Nadal się po tym nie pozbierałam i wątpię, żeby kiedykolwiek udało mi się wyrzucić z pamięci to upodlenie, strach i ból. Ciągle myślę o tym, jak mój mąż mnie uciszał, nie mógł zrozumieć, że krzyk sam wyrywał mi się z gardła. Myślał tylko o tym co sobie położne pomyślą. A oksytocyna powodowała u mnie tak silne skurcze, że ból odbierał mi rozum, gdybym miała czym, podcięłabym sobie żyły w łazience. 

Było nam cudownie we dwoje, byliśmy w sobie tacy zakochani, pomimo 9 lat związku. Teraz oddalamy się od siebie coraz bardziej, bo on mnie nie rozumie, złości się kiedy płaczę. Jego zdaniem powinnam wziąć się w garść i być jak inne, znane mu kobiety. Powiedział mi ostatnio, że przecież nie mam czego żałować, bo nigdy nic nie miałam, nigdy nic ciekawego nie robiłam. Tymczasem miałam pracę, codziennie szłam do ludzi, miałam sport, codziennie jeździłam na rowerze albo biegałam, czytałam książki. Co weekend gdzieś jeździliśmy, do kina, na koncerty, albo jakiś dalszy wypad, np w góry. Ale jego zdaniem nie mam prawa mieć pretensji, bo kobiety w jego rodzinie, w tym jego mama, to właśnie takie matki polki, bez ambicji, nudne i nie oczekujące niczego od życia. 

Ciągle powtarzam mojej siostrze, żeby tego nie robiła, żeby nie miała dzieci, bo to będzie koniec jej życia. Mówię to z pełną świadomością, nie marnujcie sobie życia. 

EDIT

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, te pozytywne i negatywne, za zrozumienie i rady. Chciałabym żebyście wiedziały, że z zewnątrz, dla osoby postronnej, to wygląda tak, że ja świetnie sobie ze wszystkim radzę. Dom ogarnięty, obiad codziennie gotuję, pranie się suszy, bawię się z dzieckiem (na tyle ile się da z takim małym). Dla świata mam uśmiech przyklejony do twarzy. Tylko mężowi powiedziałam jak się czuję, ale po tym jak się na mnie ze złościł, to i przed nim zaczęłam grać. 

Wiem, że pojawienie dziecka coś mi dało, że to coś nowego. Czasami tak sobie patrzę na tego małego chłopczyka, i on patrzy na mnie tymi wielkimi oczami, i chwyta mnie za serce. Ale w chwili obecnej nie potrafię tego wszystkiego podsumować na plus. 

Pisałyście, że będąc większym również można być szczęśliwym, według mnie nie można. Ja schudnę, będę ważyła tyle co przed ciążą. Nadludzkim wysiłkiem, ale zrobię to i pewnie będę się cieszyła, że przynajmniej w ubraniach wyglądam nieźle. Ale to już nie będzie to samo co kiedyś, nigdy nie wrócę do stanu sprzed, bo to nie wykonalne. 

Jestem perfekcjonistką, zawsze najlepsza w klasie, potem na studiach, zawsze idealny makijaż, paznokcie, włosy i ciuchy. Koleżanki pytały mnie czy chodzę do wizażystki, bo tak wyglądałam. Przyzwyczajona do tego, nagle zmieniłam się o 360 stopni. A przecież miałam być seksowną mamusią- tak to sobie wyobrażałam. I z tym chyba nie mogę sobie poradzić. 

Nie wierzę w teksty, że wygląd wcale nie jest ważny. Czy gdybyś za dotknięciem czarodziejskiej różdżki mogła stać się tak szczupła i zgrabna jak zawsze chciałaś być, to czy nie skorzystałabyś? Każda by chciała wyglądać jak babki z motywacji, nawet te które najgłośniej pieją, że wygląd się nie liczy. 

Jestem jeszcze na tyle młoda, że chciałabym trochę pożyć, zebrać parę komplementów od obcych mężczyzn, czuć się dobrze we własnym ciele i życiu. Niestety pozostaje mi już tylko pogodzić się z tym co ze mnie zostało. Ale wkurza mnie takie gadanie, że mąż kocha mnie nie tylko za wygląd. Owszem zgadzam się z tym, ale czy to oznacza, że ma oglądać ten sflaczały, wstrętny brzuch i obwisłe cycki? Pomyślałyście co myślą mężczyźni, kiedy widzą to wszystko? 

Głupia byłam, chciałam mieć dziecko, część nas dwojga, z miłości. Jednak gdybym miała jeszcze raz podjąć tą decyzję, na 100 % byłaby inna. I jeszcze raz powtarzam, to JA zmarnowałam sobie życie, nie dziecko. Szkoda, że dopiero po fakcie odkryłam, że się do tego nie nadaję. Nie potrafię się tak pogodnie poświęcić.

Teraz już nigdy nie będę niezależna, nie będę mogła robić tego na co w danej chwili mam ochotę. Sen jest dla mnie luksusem. Na początku w weekendy mąż wstawał na jedno karmienie w nocy, teraz już "nie słyszy" jak mały płacze. Nie chce mi się ładnie ubrać, bo z obecną waga i wyglądem, w niczym nie wyglądam dobrze, więc po co się starać. 

kirsikka napisał(a):

Tallulah.Bell napisał(a):

kirsikka napisał(a):

Sluchajcie dziewczyny, ona to wszystko teraz pisze w wielkich emocjach. Z jednej strony pisze, ze kocha dziecko, z drugiej, ze zaluje ze zaszla w ciaze. Mozna tylko wspolczuc tej burzy hormonow jaka teraz nia miota. To parcie na idealne cialo rzeczywiscie zdrowe nie jest zreszta tak samo jak psychika dziewczyny w tym momencie.Autorko!! Prawdopodobnie naczytalas sie przed ciaza i w ciazy blogow niejakiej Zofii slotaly, ktora do samego porodu wygladala jakby pod bluzka nosila nie za duza poduszke. Naogladalas sie modelek jak Heidi Klumm, ktora po 6 tygodniach po porodzie wychodzi na wybieg reklamujac bielizne. Prawdopodobnie zylas w przekonaniu, ze po porodzie dziecko wyskoczy z Ciebie, a brzuch zniknie bez sladu. Ty jednak nie masz sztabu trenerow, stylistow, makijazystow i chirurga, zeby Ci zrobil plastyke brzucha. Dlatego nie jestes laska 2 miesiace po porodzie, ale to nie znaczy ze nigdy nie nie bedziesz.Twoje cialo przechodzilo rewolucje przez 9 miesiecy, a Ty zadasz, aby po zaledwie dwoch wygladalo jak kiedys? No pomysl troche!!! Czas na cwiczenia- marsze z wozkiem. Ba!! Ja nawet z wozkiem biegalam po 6km malo mi dziecko na zakretach z wozka nie wyfruwalo (przenosnia oczywiscie).Cialo kobiety dochodzi do siebie po porodzie ROK!! Skora sie jeszcze obkurczy, rozstepy zmniejsza, znikna, wszystko sie ujedrni ale z czasem!!!I naprawde zycze Ci, abys za pol roku weszla sobie w ten watek i ze wstydem wykasowala swoje wpisy o zmarnowanym zyciu przez ciaze. I zebys sobie pomyslala wtedy "ale ja wtedy glupiutka bylam"... EDIT: I jeszcze dodam od siebie: Mieszkam na emigracji. Nie mam tu NIKOGO oprocz meza, ktory po moim porodzie byl zmuszony pracowac 10h dziennie od pon do piatku + 8h w soboty. Zawsze znalazl czas zeby mnie odciazyc, zawsze. Takze to, ze nie masz nikogo do pomocy nie czyni Cie wyjatkowa w Twojej sytuacji. Jest wiele innych kobiet, ktore maja podobnie jak nie gorzej.
Chyba za dużo złych rzeczy wydarzyło się w moim życiu, żebym to kiedyś podsumowała na plus. I nie o sam wygląd chodzi, ale też o relacje z mężem, która wisi na włosku, presję rodziny, bo przecież każda matka MUSI być tryskać szczęściem. I te samotne dni, każdy wygląda tak samo. Czasem nie wiem jaki jest dzień tygodnia.
Chyba nic nie zrozumialas z tego co Ci napisalam, a szkoda. Szukaj wiec sobie dalej wymowek i problemow zamiast wziac sie w garsc. Przeciez to Twoje zycie nie moje to co ja sie bede produkowac po proznicy. Naprawde Ci wspolczuje, ale bardziej chyba Twojemu dziecku. Mezowi chyba tez, bo wyglada na to, ze w imie konwenansow i presji spolecznej to Ty podjelas decyzje o tym, ze wszystkim zajmiesz sie sama, bez zadnej pomocy, a teraz placzesz, ze nikogo przy Tobie nie ma. Zastanow sie nad tym.

Ale ja nie mam nikogo, kto by mi bezinteresownie pomógł. Chciałabyś żeby za jedno popołudnie opieki nad dzieckiem, ktoś potem wymagał od ciebie pisania przez cały rok wypracowań na angielski dla swojej leniwej córuni? 

kirsikka napisał(a):

Sluchajcie dziewczyny, ona to wszystko teraz pisze w wielkich emocjach. Z jednej strony pisze, ze kocha dziecko, z drugiej, ze zaluje ze zaszla w ciaze. Mozna tylko wspolczuc tej burzy hormonow jaka teraz nia miota. To parcie na idealne cialo rzeczywiscie zdrowe nie jest zreszta tak samo jak psychika dziewczyny w tym momencie.Autorko!! Prawdopodobnie naczytalas sie przed ciaza i w ciazy blogow niejakiej Zofii slotaly, ktora do samego porodu wygladala jakby pod bluzka nosila nie za duza poduszke. Naogladalas sie modelek jak Heidi Klumm, ktora po 6 tygodniach po porodzie wychodzi na wybieg reklamujac bielizne. Prawdopodobnie zylas w przekonaniu, ze po porodzie dziecko wyskoczy z Ciebie, a brzuch zniknie bez sladu. Ty jednak nie masz sztabu trenerow, stylistow, makijazystow i chirurga, zeby Ci zrobil plastyke brzucha. Dlatego nie jestes laska 2 miesiace po porodzie, ale to nie znaczy ze nigdy nie nie bedziesz.Twoje cialo przechodzilo rewolucje przez 9 miesiecy, a Ty zadasz, aby po zaledwie dwoch wygladalo jak kiedys? No pomysl troche!!! Czas na cwiczenia- marsze z wozkiem. Ba!! Ja nawet z wozkiem biegalam po 6km malo mi dziecko na zakretach z wozka nie wyfruwalo (przenosnia oczywiscie).Cialo kobiety dochodzi do siebie po porodzie ROK!! Skora sie jeszcze obkurczy, rozstepy zmniejsza, znikna, wszystko sie ujedrni ale z czasem!!!I naprawde zycze Ci, abys za pol roku weszla sobie w ten watek i ze wstydem wykasowala swoje wpisy o zmarnowanym zyciu przez ciaze. I zebys sobie pomyslala wtedy "ale ja wtedy glupiutka bylam"... EDIT: I jeszcze dodam od siebie: Mieszkam na emigracji. Nie mam tu NIKOGO oprocz meza, ktory po moim porodzie byl zmuszony pracowac 10h dziennie od pon do piatku + 8h w soboty. Zawsze znalazl czas zeby mnie odciazyc, zawsze. Takze to, ze nie masz nikogo do pomocy nie czyni Cie wyjatkowa w Twojej sytuacji. Jest wiele innych kobiet, ktore maja podobnie jak nie gorzej.

Właśnie chciałam napisać, ze widuje mamy a nawet ojców biegających z wózkiem. Dla dziecka to musi być świetny usypiacz a dla mamy porządna dawka endorfin.

Poza tym każda z nas, która ma dziecko, przechodziła przez podobne zmiany w ciele. Ale serio, będzie coraz lepiej. Ciało wróci do formy. Ja karmiłam przez 6 miesięcy, kiedy przestalam, to moje piersi były w opłakanym stanie. Zmniejszyły się, oklapły, nadmiar rozciągniętej skory mnie dobijał. Przyjaciółka mówiła;"zobaczysz, minie trochę czasu, wrócą do formy". Nie wierzyłam. A teraz, moje dziecko ma 3.5 roku, a moje piersi wyglądają tak jak przed ciążą a może i lepiej. A dodam, że nie jestem już taka młoda .

Pasek wagi

Nie powinno sie robic dzieci tylko po to aby poprawić relacje z mężem, liczac na to, ze dziecko magicznie naprawi małżeństwo. Troche to podle... Mieliście problemy w związku, to trzeba było sie z nimi uporać we dwoje.

A teraz? Idź do psychiatry /psychologa i poproś o pomoc, bo to najwyższa pora. Poza tym, przestań sie nad sobą użalać i robic z siebie męczennicę. Weź w końcu odpowiedzialność za swoje zycie i zacznij działać czym prędzej, bo za rok będziesz w jeszcze gorszym miejscu niż jesteś teraz.

Pasek wagi

Autorko, czy Ty widzisz wokol siebie tylko paskudne mamy? Serio? Bo ja widuje calkiem szczuple i zgrabne, te zaniedbane sa juz w mniejszosci. Ja nie wiem dlaczego sie tak uparlas na to, ze zostaniesz juz do smeirci obwisla, a co dobre to juz bylo. 

Ty masz powazne problemy z akceptacja siebie i naprawde powinnas isc z tym do specjalist, bo nie wiem czy dasz rade sama sobie pomoc. Masz tez olbrzymie kompleksy do kompletu, jest co przepracowac.

Pasek wagi

Tallulah.Bell napisał(a):

kirsikka napisał(a):

Tallulah.Bell napisał(a):

kirsikka napisał(a):

Sluchajcie dziewczyny, ona to wszystko teraz pisze w wielkich emocjach. Z jednej strony pisze, ze kocha dziecko, z drugiej, ze zaluje ze zaszla w ciaze. Mozna tylko wspolczuc tej burzy hormonow jaka teraz nia miota. To parcie na idealne cialo rzeczywiscie zdrowe nie jest zreszta tak samo jak psychika dziewczyny w tym momencie.Autorko!! Prawdopodobnie naczytalas sie przed ciaza i w ciazy blogow niejakiej Zofii slotaly, ktora do samego porodu wygladala jakby pod bluzka nosila nie za duza poduszke. Naogladalas sie modelek jak Heidi Klumm, ktora po 6 tygodniach po porodzie wychodzi na wybieg reklamujac bielizne. Prawdopodobnie zylas w przekonaniu, ze po porodzie dziecko wyskoczy z Ciebie, a brzuch zniknie bez sladu. Ty jednak nie masz sztabu trenerow, stylistow, makijazystow i chirurga, zeby Ci zrobil plastyke brzucha. Dlatego nie jestes laska 2 miesiace po porodzie, ale to nie znaczy ze nigdy nie nie bedziesz.Twoje cialo przechodzilo rewolucje przez 9 miesiecy, a Ty zadasz, aby po zaledwie dwoch wygladalo jak kiedys? No pomysl troche!!! Czas na cwiczenia- marsze z wozkiem. Ba!! Ja nawet z wozkiem biegalam po 6km malo mi dziecko na zakretach z wozka nie wyfruwalo (przenosnia oczywiscie).Cialo kobiety dochodzi do siebie po porodzie ROK!! Skora sie jeszcze obkurczy, rozstepy zmniejsza, znikna, wszystko sie ujedrni ale z czasem!!!I naprawde zycze Ci, abys za pol roku weszla sobie w ten watek i ze wstydem wykasowala swoje wpisy o zmarnowanym zyciu przez ciaze. I zebys sobie pomyslala wtedy "ale ja wtedy glupiutka bylam"... EDIT: I jeszcze dodam od siebie: Mieszkam na emigracji. Nie mam tu NIKOGO oprocz meza, ktory po moim porodzie byl zmuszony pracowac 10h dziennie od pon do piatku + 8h w soboty. Zawsze znalazl czas zeby mnie odciazyc, zawsze. Takze to, ze nie masz nikogo do pomocy nie czyni Cie wyjatkowa w Twojej sytuacji. Jest wiele innych kobiet, ktore maja podobnie jak nie gorzej.
Chyba za dużo złych rzeczy wydarzyło się w moim życiu, żebym to kiedyś podsumowała na plus. I nie o sam wygląd chodzi, ale też o relacje z mężem, która wisi na włosku, presję rodziny, bo przecież każda matka MUSI być tryskać szczęściem. I te samotne dni, każdy wygląda tak samo. Czasem nie wiem jaki jest dzień tygodnia.
Chyba nic nie zrozumialas z tego co Ci napisalam, a szkoda. Szukaj wiec sobie dalej wymowek i problemow zamiast wziac sie w garsc. Przeciez to Twoje zycie nie moje to co ja sie bede produkowac po proznicy. Naprawde Ci wspolczuje, ale bardziej chyba Twojemu dziecku. Mezowi chyba tez, bo wyglada na to, ze w imie konwenansow i presji spolecznej to Ty podjelas decyzje o tym, ze wszystkim zajmiesz sie sama, bez zadnej pomocy, a teraz placzesz, ze nikogo przy Tobie nie ma. Zastanow sie nad tym.
Ale ja nie mam nikogo, kto by mi bezinteresownie pomógł. Chciałabyś żeby za jedno popołudnie opieki nad dzieckiem, ktoś potem wymagał od ciebie pisania przez cały rok wypracowań na angielski dla swojej leniwej córuni? 

Powtorze sie- nie jestes wyjatkowa w tej kwestii. U mnie przehandlowanie dziecka na godzine nie wchodzilo w gre za zadne skarby swiata, nawet jakbym po finsku miala elaboraty pisac i 100 lat, bo mieszkam 1300km od rodziny. I musialam wziac sie w garsc i zyc. A dziecka zdrowego nie mam i latwo nie bylo i nie jest. Kto mnie tu zna ten wie. Roznica miedzy nami jest taka, ze oprocz swiadomosci o beznadziejnosci naszego losu jaka obie mamy ja zaczelam nad soba pracowac. 

Widze, ze szukasz tu wspolczucia i litosci, a przeszkadza Ci jak ktos Ci dobrze i zyczliwie radzi. Ile bys km na ujedrniajacym spacerze interwalowym zrobila zamiast rozpaczac na forum....

Mnie jedno zastanawia, jak to wszystko wyglądało przed porodem. Wzięłaś pod uwagę, że w ciąży możesz przytyć (nomen omen gdybyś wcześniej jadła normalnie, a nie głodowe porcje dla ptaszka to może waga by tak nie skoczyła), mogą się porobić rozstępy, biust może zmienić kształt, możesz mieć bliznę po cesarce, mogą wypadać włosy, że poród może boleć bardziej niż sobie to wyobrażałaś, że ciąża może być zagrożona i każą Ci leżeć w ogóle cały czas, że potem się jakiś czas zostaje w domu z dzieckiem, że to dziecko może płakać cały czas i tak dalej? - bo zachowujesz się jakbyś była w ciężkim szoku. Tak samo odnośnie rodziny - to nie wiedziałaś wcześniej, że nie masz pod ręką mamy, ani teściowej, które by Ci pomagały w opiece nad dzieckiem? I że będziesz musiała z nim zostawać sama cały czas, jeżeli nie poszukasz kogoś jeszcze innego do opieki? No i co z mężem - bo pisałaś, że wszystkie kobiety u niego w rodzinie to takie matki-polki. Porozmawiałaś z nim jak on sobie wyobraża Twoją rolę po urodzeniu dziecka i czy przypadkiem nie popiera modelowi, który wyniósł z domu? Upewniłaś się, że on jest przygotowany na to, że przy dziecku będzie spędzał jakąś tam ilość czasu, w ogóle że jest świadomy ile dziecku czasu trzeba poświęcić? Czy o niczym nie rozmawialiście i tak naprawdę wpakowałaś się w ciążę z nieodpowiedzialnym człowiekiem, który miał w głowie zupełnie inny model rodziny niż Ty? Jeżeli wszyscy obiecywali pomoc, a mąż wykazywał wielką chęć zaangażowania się i obalenia modelu matki-polki, który miał w głowie - a teraz się pozmieniało to ogromnie współczuję i mogę chyba tylko doradzić psychiatrę/psychoanalityka żeby Ci się pomógł z tym wszystkim uporać i podpowiedział co dalej z mężem, czy wystarczy rozmowa, czy potrzebna Wam terapia. No a jeżeli nie rozmawiałaś z nikim, nie brałaś pod uwagę z czym może się wiązać ciąża i tak dalej - to cóż, sama jesteś sobie teraz winna i sama musisz to gorzkie piwo wypić. Tylko dziecka żal, bo nie wiem czy tak super mieć mamę, która uważa że zmarnowało się jej życie swoim pojawieniem się na świecie. 

Dzieci maja to do siebie, ze rosna i robia sie coraz bardziej samodzielne. Synek nie bedzie wiecznie malym, placzacym niemowlakiem.

Na podstawie Twojej wypowiedzi wnioskuje, ze mozesz miec depresje. Depresje na szczescie sie leczy, tylko trzeba udac sie do specjalisty i o siebie zawalczyc.

Spora czesc problemu wydaje mi sie tez tkwic w Twoim mezu, ktory "odcina sie" od dziecka. Co stoi na przeszkodzie, zeby po przyjsciu z pracy zabral malego na godzinny spacer? Mialabys czas dla siebie, moglabys zlapac oddech.

Co do wyjchodzenia z dzieckiem, czasy sie zmienily. Mamy multiBABYkino (cotygodniowe seanse dla mam z dziecmi ponizej 2 roku zycia), w coraz wiekszej liczbie kawiarni i restauracji sa konciki dla dzieci i przewijaki w toaletach, mamy wozki sportowe, pozwalajace mamie na uprawianie sportu razem z dzieckie. Plywalnie tez czesto organizuja zajecia dla takich maluchow.

A co do wygladu, ja 6 - 12 miesiecy po porodzie wygladalam najlepiej w swoim zyciu. I to wlasnie dzieki Zosi. Chodzilysmy na dlugie, kilkugodzinne spacery, zdrowo sie odzywialysmy, a w soboty maz zostawal z cora, a ja wyskakiwalam sobie na basen. Na vitalii jest wiele mam o figurach takich, zeby niejedna nastolatke mogly zawstydzic - swietnym przykladem moze byc megan292.

Trzymaj sie!

to ja Ci cos uświadomię... to nie przez dziecko czujesz sie niesczesliwa tylko przez męża... nie dość, że przyzwyczajony jest do kobiet bez ambicji to jeszcze Ci nie pomaga. Facet powinien byc przy Tobie, pomagać przy dziecku, a przede wszystkim wspierac psychicznie i do porzygania powtarzać, że jesteś piękna. Też czułam sie strasznie po porodzie pewnie jak większość kobiet i też miałam depresje. Ale postawa faceta pomogła mi szybko się z tego otrząsnąć. Ile bym nie ważyła (a przytyłam ponad 20 kg) to zawsze mi powtarzał, że jak dla niego to nie muszę się odchudzać, że jestem piękna itd itp. Tak facet powinien mówić nawet jeśli sie z tym nie zgadza, ale kobiety po porodzie są bardzo czułe. Co innego po paru miesiącach. Teraz jak mi mówi, że nie muszę sie odchudzać to mam ochotę walnąć go patelnią :) (mimo, iż schudłam do wagi sprzed ciąży)

Pasek wagi

Gdybym sama nie przeszła tego, co przeszłam, pewnie też bym Ci napisała, że będzie dobrze i żebyś się wzięła w garść, bo to samo przejdzie z czasem. Ale tego nie napiszę, bo miałam tę wątpliwa przyjemność doświadczenia depresji poporodowej. To co się działo w mojej głowie, jest wręcz nie do opisania. Z osoby pogodnej i radosnej zmieniłam się w kobietę pozbawioną chęci do życia, sfrustrowana, pogrążona w samobójczych myślach. Wszelkie argumenty odbieralam tak jak Ty, a im argument był rozsadniejszy, tym bardziej działał na mnie przygnębiająco. Niepotrzebnie porownywalam się do innych i czułam się jak najgorsza, beznadziejna matka i najbrzydsza kobieta świata. Tkwilam pogrążona w odmetach ciemności przez ponad 4 miesiące i uwierz mi, gdybym została z tym sama rzucilabym się pod pociąg. Teraz jestem rok po porodzie, moje ciało nie wygląda jak przed ciążą, ale umysł działa tak jak kiedyś. Najgorsze jest w tym wszystkim, ze nie ma takiego fachowego wsparcia dla kobiet ,które pogrążone są w depresji. A niech tylko taka kobieta odważy się powiedzieć o swoich emocjach i myślach, to od razu jest pietnowana, szczególnie przez inne kobiety. To, że większość kobiet po porodzie wraca dosyć szybko do dobrej formy psychicznej i fizycznej, nie oznacza, że każda tak szybko wróci. Uważam, że jak najbardziej powinnaś mówić głośno o tym, co Ci leży na sercu. Nie duś tego w sobie.

Pasek wagi

Tallulah.Bell napisał(a):

kirsikka napisał(a):

Tallulah.Bell napisał(a):

kirsikka napisał(a):

Sluchajcie dziewczyny, ona to wszystko teraz pisze w wielkich emocjach. Z jednej strony pisze, ze kocha dziecko, z drugiej, ze zaluje ze zaszla w ciaze. Mozna tylko wspolczuc tej burzy hormonow jaka teraz nia miota. To parcie na idealne cialo rzeczywiscie zdrowe nie jest zreszta tak samo jak psychika dziewczyny w tym momencie.Autorko!! Prawdopodobnie naczytalas sie przed ciaza i w ciazy blogow niejakiej Zofii slotaly, ktora do samego porodu wygladala jakby pod bluzka nosila nie za duza poduszke. Naogladalas sie modelek jak Heidi Klumm, ktora po 6 tygodniach po porodzie wychodzi na wybieg reklamujac bielizne. Prawdopodobnie zylas w przekonaniu, ze po porodzie dziecko wyskoczy z Ciebie, a brzuch zniknie bez sladu. Ty jednak nie masz sztabu trenerow, stylistow, makijazystow i chirurga, zeby Ci zrobil plastyke brzucha. Dlatego nie jestes laska 2 miesiace po porodzie, ale to nie znaczy ze nigdy nie nie bedziesz.Twoje cialo przechodzilo rewolucje przez 9 miesiecy, a Ty zadasz, aby po zaledwie dwoch wygladalo jak kiedys? No pomysl troche!!! Czas na cwiczenia- marsze z wozkiem. Ba!! Ja nawet z wozkiem biegalam po 6km malo mi dziecko na zakretach z wozka nie wyfruwalo (przenosnia oczywiscie).Cialo kobiety dochodzi do siebie po porodzie ROK!! Skora sie jeszcze obkurczy, rozstepy zmniejsza, znikna, wszystko sie ujedrni ale z czasem!!!I naprawde zycze Ci, abys za pol roku weszla sobie w ten watek i ze wstydem wykasowala swoje wpisy o zmarnowanym zyciu przez ciaze. I zebys sobie pomyslala wtedy "ale ja wtedy glupiutka bylam"... EDIT: I jeszcze dodam od siebie: Mieszkam na emigracji. Nie mam tu NIKOGO oprocz meza, ktory po moim porodzie byl zmuszony pracowac 10h dziennie od pon do piatku + 8h w soboty. Zawsze znalazl czas zeby mnie odciazyc, zawsze. Takze to, ze nie masz nikogo do pomocy nie czyni Cie wyjatkowa w Twojej sytuacji. Jest wiele innych kobiet, ktore maja podobnie jak nie gorzej.
Chyba za dużo złych rzeczy wydarzyło się w moim życiu, żebym to kiedyś podsumowała na plus. I nie o sam wygląd chodzi, ale też o relacje z mężem, która wisi na włosku, presję rodziny, bo przecież każda matka MUSI być tryskać szczęściem. I te samotne dni, każdy wygląda tak samo. Czasem nie wiem jaki jest dzień tygodnia.
Chyba nic nie zrozumialas z tego co Ci napisalam, a szkoda. Szukaj wiec sobie dalej wymowek i problemow zamiast wziac sie w garsc. Przeciez to Twoje zycie nie moje to co ja sie bede produkowac po proznicy. Naprawde Ci wspolczuje, ale bardziej chyba Twojemu dziecku. Mezowi chyba tez, bo wyglada na to, ze w imie konwenansow i presji spolecznej to Ty podjelas decyzje o tym, ze wszystkim zajmiesz sie sama, bez zadnej pomocy, a teraz placzesz, ze nikogo przy Tobie nie ma. Zastanow sie nad tym.
Ale ja nie mam nikogo, kto by mi bezinteresownie pomógł. Chciałabyś żeby za jedno popołudnie opieki nad dzieckiem, ktoś potem wymagał od ciebie pisania przez cały rok wypracowań na angielski dla swojej leniwej córuni? 

To zagoń chłopa do roboty.... albo niech zapłaci za opiekunkę.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.