- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 października 2015, 09:05
Jestem więźniem własnego domu, zamknięta w czterech ścianach nie mam do kogo ust otworzyć. Mąż po powrocie z pracy zawsze ma coś do zrobienia, więc do wieczora siedzę sama z dzieckiem. Kiedy Mały idzie wreszcie spać, nie mam nawet siły iść pod prysznic, zmuszam się do wykonywania podstawowych czynności, bo nic mi się nie chce.
W 2013 roku udało mi się bardzo dużo schudnąć, teraz muszę zaczynać od początku. Jednak wiem już na starcie, że mi się nie uda, bo wtedy miałam czas na przygotowywanie posiłków, regularne jedzenie i ćwiczenia. Z resztą jaki to ma sens, po co się męczyć, skoro i tak nigdzie nie wychodzę.
Następna sprawa, która mnie dobija, to wygląd mojego brzucha i piersi. Kiedy patrzę na to co zostało z tego szczupłego i zgrabnego ciała, mam myśli samobójcze. Mam 27 lat i już nigdy nie założę bikini. Dobrze, że mam zdjęcia z poprzednich wakacji, przynajmniej mam wspomnienia. Ubieram się w tempie ekspresowym, żeby tylko na siebie nie patrzeć.
A najgorsze jest to, że sama sobie taką krzywdę zrobiłam, chciałam mieć dziecko. Nie wiem co ja sobie wtedy wyobrażałam, ale teraz wiem, że zajście w ciąże mnie zniszczyło. Nie mam nikogo do pomocy, nie mam czasu dla siebie, nie mam nic.
Poród i pobyt w szpitalu był koszmarem. Nadal się po tym nie pozbierałam i wątpię, żeby kiedykolwiek udało mi się wyrzucić z pamięci to upodlenie, strach i ból. Ciągle myślę o tym, jak mój mąż mnie uciszał, nie mógł zrozumieć, że krzyk sam wyrywał mi się z gardła. Myślał tylko o tym co sobie położne pomyślą. A oksytocyna powodowała u mnie tak silne skurcze, że ból odbierał mi rozum, gdybym miała czym, podcięłabym sobie żyły w łazience.
Było nam cudownie we dwoje, byliśmy w sobie tacy zakochani, pomimo 9 lat związku. Teraz oddalamy się od siebie coraz bardziej, bo on mnie nie rozumie, złości się kiedy płaczę. Jego zdaniem powinnam wziąć się w garść i być jak inne, znane mu kobiety. Powiedział mi ostatnio, że przecież nie mam czego żałować, bo nigdy nic nie miałam, nigdy nic ciekawego nie robiłam. Tymczasem miałam pracę, codziennie szłam do ludzi, miałam sport, codziennie jeździłam na rowerze albo biegałam, czytałam książki. Co weekend gdzieś jeździliśmy, do kina, na koncerty, albo jakiś dalszy wypad, np w góry. Ale jego zdaniem nie mam prawa mieć pretensji, bo kobiety w jego rodzinie, w tym jego mama, to właśnie takie matki polki, bez ambicji, nudne i nie oczekujące niczego od życia.
Ciągle powtarzam mojej siostrze, żeby tego nie robiła, żeby nie miała dzieci, bo to będzie koniec jej życia. Mówię to z pełną świadomością, nie marnujcie sobie życia.
EDIT
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, te pozytywne i negatywne, za zrozumienie i rady. Chciałabym żebyście wiedziały, że z zewnątrz, dla osoby postronnej, to wygląda tak, że ja świetnie sobie ze wszystkim radzę. Dom ogarnięty, obiad codziennie gotuję, pranie się suszy, bawię się z dzieckiem (na tyle ile się da z takim małym). Dla świata mam uśmiech przyklejony do twarzy. Tylko mężowi powiedziałam jak się czuję, ale po tym jak się na mnie ze złościł, to i przed nim zaczęłam grać.
Wiem, że pojawienie dziecka coś mi dało, że to coś nowego. Czasami tak sobie patrzę na tego małego chłopczyka, i on patrzy na mnie tymi wielkimi oczami, i chwyta mnie za serce. Ale w chwili obecnej nie potrafię tego wszystkiego podsumować na plus.
Pisałyście, że będąc większym również można być szczęśliwym, według mnie nie można. Ja schudnę, będę ważyła tyle co przed ciążą. Nadludzkim wysiłkiem, ale zrobię to i pewnie będę się cieszyła, że przynajmniej w ubraniach wyglądam nieźle. Ale to już nie będzie to samo co kiedyś, nigdy nie wrócę do stanu sprzed, bo to nie wykonalne.
Jestem perfekcjonistką, zawsze najlepsza w klasie, potem na studiach, zawsze idealny makijaż, paznokcie, włosy i ciuchy. Koleżanki pytały mnie czy chodzę do wizażystki, bo tak wyglądałam. Przyzwyczajona do tego, nagle zmieniłam się o 360 stopni. A przecież miałam być seksowną mamusią- tak to sobie wyobrażałam. I z tym chyba nie mogę sobie poradzić.
Nie wierzę w teksty, że wygląd wcale nie jest ważny. Czy gdybyś za dotknięciem czarodziejskiej różdżki mogła stać się tak szczupła i zgrabna jak zawsze chciałaś być, to czy nie skorzystałabyś? Każda by chciała wyglądać jak babki z motywacji, nawet te które najgłośniej pieją, że wygląd się nie liczy.
Jestem jeszcze na tyle młoda, że chciałabym trochę pożyć, zebrać parę komplementów od obcych mężczyzn, czuć się dobrze we własnym ciele i życiu. Niestety pozostaje mi już tylko pogodzić się z tym co ze mnie zostało. Ale wkurza mnie takie gadanie, że mąż kocha mnie nie tylko za wygląd. Owszem zgadzam się z tym, ale czy to oznacza, że ma oglądać ten sflaczały, wstrętny brzuch i obwisłe cycki? Pomyślałyście co myślą mężczyźni, kiedy widzą to wszystko?
Głupia byłam, chciałam mieć dziecko, część nas dwojga, z miłości. Jednak gdybym miała jeszcze raz podjąć tą decyzję, na 100 % byłaby inna. I jeszcze raz powtarzam, to JA zmarnowałam sobie życie, nie dziecko. Szkoda, że dopiero po fakcie odkryłam, że się do tego nie nadaję. Nie potrafię się tak pogodnie poświęcić.
Teraz już nigdy nie będę niezależna, nie będę mogła robić tego na co w danej chwili mam ochotę. Sen jest dla mnie luksusem. Na początku w weekendy mąż wstawał na jedno karmienie w nocy, teraz już "nie słyszy" jak mały płacze. Nie chce mi się ładnie ubrać, bo z obecną waga i wyglądem, w niczym nie wyglądam dobrze, więc po co się starać.
Edytowany przez Tallulah.Bell 2 października 2015, 07:56
1 października 2015, 14:26
W mojej rodzinie wszyscy mają nadwagę, tylko ja jedna byłam szczupła. Ale to było takie utrzymywanie grubasa w szczupłym ciele. Chcąc pozostać szczupłą jadłam o ściśle określonych porach, ściśle określone rzeczy. Do tego bardzo dużo ćwiczyłam. A w ciąży musiałam zrezygnować i z pracy i z ćwiczeń, żeby donosić dziecko. Przytyłam 16 kg. Cellulit da się zwalczyć ćwiczeniami, ale rozstępów i obwisłych piersi niczym nie naprawię.ale ja nie rozumiem, te wszystkie kilogramy i cellulit to się wzięły od samego faktu zajścia w ciążę Twoim zdaniem? zdrowo się odżywiałaś przez te 9 miesięcy, jadłaś racjonalnie? współczuję Tobie i złego samopoczucia i niestety podejścia.
Rozstępy zbledną, a cycki naprawisz, nie martw się. Zwłaszcza jak masz kasę. Kwestia, kiedy się za to zabierzesz ;) Ja swoje poprawiam teraz po 23 latach od porodu , bo wcześniej nie miałam kasy i czasu
Ale ciało się zmienia, zmienia się na plus. Po roku - jeśli się za siebie weźmiesz - będziesz wyglądała dużo lepiej, niż teraz.
1 października 2015, 14:35
Powtorze sie- nie jestes wyjatkowa w tej kwestii. U mnie przehandlowanie dziecka na godzine nie wchodzilo w gre za zadne skarby swiata, nawet jakbym po finsku miala elaboraty pisac i 100 lat, bo mieszkam 1300km od rodziny. I musialam wziac sie w garsc i zyc. A dziecka zdrowego nie mam i latwo nie bylo i nie jest. Kto mnie tu zna ten wie. Roznica miedzy nami jest taka, ze oprocz swiadomosci o beznadziejnosci naszego losu jaka obie mamy ja zaczelam nad soba pracowac. Widze, ze szukasz tu wspolczucia i litosci, a przeszkadza Ci jak ktos Ci dobrze i zyczliwie radzi. Ile bys km na ujedrniajacym spacerze interwalowym zrobila zamiast rozpaczac na forum....Ale ja nie mam nikogo, kto by mi bezinteresownie pomógł. Chciałabyś żeby za jedno popołudnie opieki nad dzieckiem, ktoś potem wymagał od ciebie pisania przez cały rok wypracowań na angielski dla swojej leniwej córuni?Chyba nic nie zrozumialas z tego co Ci napisalam, a szkoda. Szukaj wiec sobie dalej wymowek i problemow zamiast wziac sie w garsc. Przeciez to Twoje zycie nie moje to co ja sie bede produkowac po proznicy. Naprawde Ci wspolczuje, ale bardziej chyba Twojemu dziecku. Mezowi chyba tez, bo wyglada na to, ze w imie konwenansow i presji spolecznej to Ty podjelas decyzje o tym, ze wszystkim zajmiesz sie sama, bez zadnej pomocy, a teraz placzesz, ze nikogo przy Tobie nie ma. Zastanow sie nad tym.Chyba za dużo złych rzeczy wydarzyło się w moim życiu, żebym to kiedyś podsumowała na plus. I nie o sam wygląd chodzi, ale też o relacje z mężem, która wisi na włosku, presję rodziny, bo przecież każda matka MUSI być tryskać szczęściem. I te samotne dni, każdy wygląda tak samo. Czasem nie wiem jaki jest dzień tygodnia.Sluchajcie dziewczyny, ona to wszystko teraz pisze w wielkich emocjach. Z jednej strony pisze, ze kocha dziecko, z drugiej, ze zaluje ze zaszla w ciaze. Mozna tylko wspolczuc tej burzy hormonow jaka teraz nia miota. To parcie na idealne cialo rzeczywiscie zdrowe nie jest zreszta tak samo jak psychika dziewczyny w tym momencie.Autorko!! Prawdopodobnie naczytalas sie przed ciaza i w ciazy blogow niejakiej Zofii slotaly, ktora do samego porodu wygladala jakby pod bluzka nosila nie za duza poduszke. Naogladalas sie modelek jak Heidi Klumm, ktora po 6 tygodniach po porodzie wychodzi na wybieg reklamujac bielizne. Prawdopodobnie zylas w przekonaniu, ze po porodzie dziecko wyskoczy z Ciebie, a brzuch zniknie bez sladu. Ty jednak nie masz sztabu trenerow, stylistow, makijazystow i chirurga, zeby Ci zrobil plastyke brzucha. Dlatego nie jestes laska 2 miesiace po porodzie, ale to nie znaczy ze nigdy nie nie bedziesz.Twoje cialo przechodzilo rewolucje przez 9 miesiecy, a Ty zadasz, aby po zaledwie dwoch wygladalo jak kiedys? No pomysl troche!!! Czas na cwiczenia- marsze z wozkiem. Ba!! Ja nawet z wozkiem biegalam po 6km malo mi dziecko na zakretach z wozka nie wyfruwalo (przenosnia oczywiscie).Cialo kobiety dochodzi do siebie po porodzie ROK!! Skora sie jeszcze obkurczy, rozstepy zmniejsza, znikna, wszystko sie ujedrni ale z czasem!!!I naprawde zycze Ci, abys za pol roku weszla sobie w ten watek i ze wstydem wykasowala swoje wpisy o zmarnowanym zyciu przez ciaze. I zebys sobie pomyslala wtedy "ale ja wtedy glupiutka bylam"... EDIT: I jeszcze dodam od siebie: Mieszkam na emigracji. Nie mam tu NIKOGO oprocz meza, ktory po moim porodzie byl zmuszony pracowac 10h dziennie od pon do piatku + 8h w soboty. Zawsze znalazl czas zeby mnie odciazyc, zawsze. Takze to, ze nie masz nikogo do pomocy nie czyni Cie wyjatkowa w Twojej sytuacji. Jest wiele innych kobiet, ktore maja podobnie jak nie gorzej.
Gdybym mogła wyjść to bym wyszła. Dziecko ma antybiotyk bo gardło czerwone jak dupa pawiana. Mieszkam w górach, jest 11 stopni. Jak mam wyjśc na Ujędrniający spacer?
Dobre rady typu "weź się w garść" jakoś średnio mi pomagają bo ja wiem o tym, że muszę jakoś żyć bo dziecko mnie potrzebuje. Są jednak pewne rzeczy których nie zmienię choćbym nie wiem ile ćwiczyła.
1 października 2015, 14:44
Gdybym mogła wyjść to bym wyszła. Dziecko ma antybiotyk bo gardło czerwone jak dupa pawiana. Mieszkam w górach, jest 11 stopni. Jak mam wyjśc na Ujędrniający spacer?Dobre rady typu "weź się w garść" jakoś średnio mi pomagają bo ja wiem o tym, że muszę jakoś żyć bo dziecko mnie potrzebuje. Są jednak pewne rzeczy których nie zmienię choćbym nie wiem ile ćwiczyła.Powtorze sie- nie jestes wyjatkowa w tej kwestii. U mnie przehandlowanie dziecka na godzine nie wchodzilo w gre za zadne skarby swiata, nawet jakbym po finsku miala elaboraty pisac i 100 lat, bo mieszkam 1300km od rodziny. I musialam wziac sie w garsc i zyc. A dziecka zdrowego nie mam i latwo nie bylo i nie jest. Kto mnie tu zna ten wie. Roznica miedzy nami jest taka, ze oprocz swiadomosci o beznadziejnosci naszego losu jaka obie mamy ja zaczelam nad soba pracowac. Widze, ze szukasz tu wspolczucia i litosci, a przeszkadza Ci jak ktos Ci dobrze i zyczliwie radzi. Ile bys km na ujedrniajacym spacerze interwalowym zrobila zamiast rozpaczac na forum....Ale ja nie mam nikogo, kto by mi bezinteresownie pomógł. Chciałabyś żeby za jedno popołudnie opieki nad dzieckiem, ktoś potem wymagał od ciebie pisania przez cały rok wypracowań na angielski dla swojej leniwej córuni?Chyba nic nie zrozumialas z tego co Ci napisalam, a szkoda. Szukaj wiec sobie dalej wymowek i problemow zamiast wziac sie w garsc. Przeciez to Twoje zycie nie moje to co ja sie bede produkowac po proznicy. Naprawde Ci wspolczuje, ale bardziej chyba Twojemu dziecku. Mezowi chyba tez, bo wyglada na to, ze w imie konwenansow i presji spolecznej to Ty podjelas decyzje o tym, ze wszystkim zajmiesz sie sama, bez zadnej pomocy, a teraz placzesz, ze nikogo przy Tobie nie ma. Zastanow sie nad tym.Chyba za dużo złych rzeczy wydarzyło się w moim życiu, żebym to kiedyś podsumowała na plus. I nie o sam wygląd chodzi, ale też o relacje z mężem, która wisi na włosku, presję rodziny, bo przecież każda matka MUSI być tryskać szczęściem. I te samotne dni, każdy wygląda tak samo. Czasem nie wiem jaki jest dzień tygodnia.Sluchajcie dziewczyny, ona to wszystko teraz pisze w wielkich emocjach. Z jednej strony pisze, ze kocha dziecko, z drugiej, ze zaluje ze zaszla w ciaze. Mozna tylko wspolczuc tej burzy hormonow jaka teraz nia miota. To parcie na idealne cialo rzeczywiscie zdrowe nie jest zreszta tak samo jak psychika dziewczyny w tym momencie.Autorko!! Prawdopodobnie naczytalas sie przed ciaza i w ciazy blogow niejakiej Zofii slotaly, ktora do samego porodu wygladala jakby pod bluzka nosila nie za duza poduszke. Naogladalas sie modelek jak Heidi Klumm, ktora po 6 tygodniach po porodzie wychodzi na wybieg reklamujac bielizne. Prawdopodobnie zylas w przekonaniu, ze po porodzie dziecko wyskoczy z Ciebie, a brzuch zniknie bez sladu. Ty jednak nie masz sztabu trenerow, stylistow, makijazystow i chirurga, zeby Ci zrobil plastyke brzucha. Dlatego nie jestes laska 2 miesiace po porodzie, ale to nie znaczy ze nigdy nie nie bedziesz.Twoje cialo przechodzilo rewolucje przez 9 miesiecy, a Ty zadasz, aby po zaledwie dwoch wygladalo jak kiedys? No pomysl troche!!! Czas na cwiczenia- marsze z wozkiem. Ba!! Ja nawet z wozkiem biegalam po 6km malo mi dziecko na zakretach z wozka nie wyfruwalo (przenosnia oczywiscie).Cialo kobiety dochodzi do siebie po porodzie ROK!! Skora sie jeszcze obkurczy, rozstepy zmniejsza, znikna, wszystko sie ujedrni ale z czasem!!!I naprawde zycze Ci, abys za pol roku weszla sobie w ten watek i ze wstydem wykasowala swoje wpisy o zmarnowanym zyciu przez ciaze. I zebys sobie pomyslala wtedy "ale ja wtedy glupiutka bylam"... EDIT: I jeszcze dodam od siebie: Mieszkam na emigracji. Nie mam tu NIKOGO oprocz meza, ktory po moim porodzie byl zmuszony pracowac 10h dziennie od pon do piatku + 8h w soboty. Zawsze znalazl czas zeby mnie odciazyc, zawsze. Takze to, ze nie masz nikogo do pomocy nie czyni Cie wyjatkowa w Twojej sytuacji. Jest wiele innych kobiet, ktore maja podobnie jak nie gorzej.
Ty musisz isc najpierw do psychologa/psychiatry, a nie na cwiczenia jednak. Ktos Ci musi priorytety w glowie poprzekladac. Od pierwszej strony wszyscy Ci tu pisza i wymieniaja dobre rady: idz do psychologa, zagon meza do roboty, znajdz chwile dla siebie, daj sobie czas. Obiad mozesz ugotowac na dwa dni. Narob kotletow, porcjuj i pomroz. To samo z golabkami mozesz zrobic, z bigosem, fasolka, czymkolwiek. Nie bedziesz musiala gotowac codziennie. A jak nie masz sily zamowcie pizze. Od czasu do czasu nie zaszkodzi. Oddaj czesc obowiazkow ojcu dziecka, wymagaj od niego. Nie wstydz sie prosic o pomoc.
Forum nie da Ci nic wiecej. A im wiecej bedziesz powtarzac, ze dziecko zmarnowalo Ci Twoje piekne idealne cialo tym wiecej hejtu sie na Ciebie poleje. I slusznie.
Naprawde mam nadzieje, ze zasiegniesz pomocy i za pol roku wykasujesz stad te wpisy i pochwalisz sie wzrostem jakosci Twojego zycia. My Ci tutaj tego wszystkie zyczymy szczerze.
Tak Ci tego ciala zal? To jak Ty bedziesz rozpaczala po 50??
No i przykro troche, ze gardlo chorego dziecka porownujesz do dupy pawiana. Na czerwone gardlo antybiotyk? Serio?
1 października 2015, 14:46
Mnie jedno zastanawia, jak to wszystko wyglądało przed porodem. Wzięłaś pod uwagę, że w ciąży możesz przytyć (nomen omen gdybyś wcześniej jadła normalnie, a nie głodowe porcje dla ptaszka to może waga by tak nie skoczyła), mogą się porobić rozstępy, biust może zmienić kształt, możesz mieć bliznę po cesarce, mogą wypadać włosy, że poród może boleć bardziej niż sobie to wyobrażałaś, że ciąża może być zagrożona i każą Ci leżeć w ogóle cały czas, że potem się jakiś czas zostaje w domu z dzieckiem, że to dziecko może płakać cały czas i tak dalej? - bo zachowujesz się jakbyś była w ciężkim szoku. Tak samo odnośnie rodziny - to nie wiedziałaś wcześniej, że nie masz pod ręką mamy, ani teściowej, które by Ci pomagały w opiece nad dzieckiem? I że będziesz musiała z nim zostawać sama cały czas, jeżeli nie poszukasz kogoś jeszcze innego do opieki? No i co z mężem - bo pisałaś, że wszystkie kobiety u niego w rodzinie to takie matki-polki. Porozmawiałaś z nim jak on sobie wyobraża Twoją rolę po urodzeniu dziecka i czy przypadkiem nie popiera modelowi, który wyniósł z domu? Upewniłaś się, że on jest przygotowany na to, że przy dziecku będzie spędzał jakąś tam ilość czasu, w ogóle że jest świadomy ile dziecku czasu trzeba poświęcić? Czy o niczym nie rozmawialiście i tak naprawdę wpakowałaś się w ciążę z nieodpowiedzialnym człowiekiem, który miał w głowie zupełnie inny model rodziny niż Ty? Jeżeli wszyscy obiecywali pomoc, a mąż wykazywał wielką chęć zaangażowania się i obalenia modelu matki-polki, który miał w głowie - a teraz się pozmieniało to ogromnie współczuję i mogę chyba tylko doradzić psychiatrę/psychoanalityka żeby Ci się pomógł z tym wszystkim uporać i podpowiedział co dalej z mężem, czy wystarczy rozmowa, czy potrzebna Wam terapia. No a jeżeli nie rozmawiałaś z nikim, nie brałaś pod uwagę z czym może się wiązać ciąża i tak dalej - to cóż, sama jesteś sobie teraz winna i sama musisz to gorzkie piwo wypić. Tylko dziecka żal, bo nie wiem czy tak super mieć mamę, która uważa że zmarnowało się jej życie swoim pojawieniem się na świecie.
Pierwsze co powiedziałam mężowi jak tylko pojawił się temat dziecka, to że będzie musiał z nim zostawać chociaż godzinę dziennie żebym mogła ćwiczyć i wrócić jako tako do formy. Zgodził się bez wahania, zawsze marzył o dziecku. W ciąży na rękach mnie nosił i deklarował pomoc. Wiedziałam, że w ciąży się tyje, ale takich rozstępów nawet w najgorszych koszmarach nie przewidziałam. Chyba byłam po prostu naiwna myśląc, ze jako tako będę później wyglądała. Myślałam, że poczuję instynkt macierzyński, który pozwoli mi poświęcić się dla dziecka. Tak się jednak nie stało, nie czuję tego co opisują inne mamy kiedy mówią o swoim życiu z dzieckiem.
1 października 2015, 14:47
Depresja poporodowa jak nic, tez tak mialam, dokladnie to samo, ale bylam glupia i nie poszlam do lekarza. Zajelo mi 4 lata zeby sie pozbierac, bo w koncu zaczelam brac tabletki. lepiej zrob to wczesniej niz ja bo teraz widze ile stracilam. Powodzenia!
1 października 2015, 14:49
Powiem ci tak : ja mam za półtora miesiąca dopiero 23 lata i juz jestem po ddwoch ciążach, po dwoch porodach, w pierwszej ciąży przytylam 28 kg, w drugiej 13 kg. Dzieci mam Male (ponad 2 lata i niecałe 10 miesięcy ) mąż bardzo dużo pracuje, bo ja niestety nie pracuje a ktoś musi dom i nas utrzymać. Tez mam go bardzo mało w domu. Po ur drugiego dziecka nie miał nawet wolnego żeby mi pomoc. Sama zostałam z półtora roczna córka i 3dniowymi synem i domem na głowie. Sama, bo nie miałam znikąd pomocy, bo każdy miał swoja prace, swoje życie. Koleżanki zajmowały się sb, bo dzieci nie miały wtedy. Tez byłam zamknięta w domu, z dwójka małych dzieci, bez męża, gruba, z obwislym brzuchem, cellulitem itd.. Na początku było mi bardzo bardzo ciężko. Codziennie plakalam. Syn był bardzo wymagający i wciąż domagał się piersi, córka również potrzebowala sporo uwagi. Z tyg na tydz było jednak coraz lepiej i łatwiej. W obecnej chwili ? Nadal nie mam zbyt koleżankę - przeprowadzałam się do miejscowości mojego męża i jedna koleżanka która tu miałam wyprowadziła się kilka miesięcy temu do swojego narzeczonego bo tez ur mu 2 miesiące temu dziecko. Trzeba nauczyć się radzić sobie ze wszystkim samemu. Trzeba znaleźć coś pozytywnego, coś czym możesz się zająć. Ja mam swój plan dnia i uwierz mi ze czasem jestem tak podnieta ze nawet na spacer nie chce mi się wyjść. Ćwiczę w domu, 3- 5 razy w tyg, czasem spacer jakiś, dom ogarniam itd. Schudlam juz 20 kg i nadal dąże do celu. Musisz coś robić dla sb. Bo inaczej zwariujesz. I uwierz mi ze da się ćwiczyć przy małych dzieciach. Ja zaczęłam gdy syn miał niecałe 2 miesiące i ćwiczę do dziś. Wiadomo przy dzieciach trzeba być elastycznym ale da się. Uwierz w siebie. Warto zawalczyc o siebie. Tez wiem ze juz w bikini nie będę wyglądać jak modelka, ale mam za to wspaniała córkę i równie wspaniałego syna. Robię coś ze swoja figurą. Udało mi się zniszczyć cellulit, wisząca skóra na brzuchu dzięki diecie i cwiczdniom tez prawie zniknela. Rozumiem Cię i wiem jak się teraz czujesz, ale uwierz ze to częste zjawisko po porodzie. Minie, ale musisz sb pomoc. Dbaj o sb. To pomaga wrócić do równowagi psychicznej po porodzie.
1 października 2015, 14:50
Depresja poporodowa jak nic, tez tak mialam, dokladnie to samo, ale bylam glupia i nie poszlam do lekarza. Zajelo mi 4 lata zeby sie pozbierac, bo w koncu zaczelam brac tabletki. lepiej zrob to wczesniej niz ja bo teraz widze ile stracilam. Powodzenia!
Wszystkie jej to powtarzamy, ale widocznie liczy na inna rade czy odpowiedz.
1 października 2015, 14:56
Gdybym sama nie przeszła tego, co przeszłam, pewnie też bym Ci napisała, że będzie dobrze i żebyś się wzięła w garść, bo to samo przejdzie z czasem. Ale tego nie napiszę, bo miałam tę wątpliwa przyjemność doświadczenia depresji poporodowej. To co się działo w mojej głowie, jest wręcz nie do opisania. Z osoby pogodnej i radosnej zmieniłam się w kobietę pozbawioną chęci do życia, sfrustrowana, pogrążona w samobójczych myślach. Wszelkie argumenty odbieralam tak jak Ty, a im argument był rozsadniejszy, tym bardziej działał na mnie przygnębiająco. Niepotrzebnie porownywalam się do innych i czułam się jak najgorsza, beznadziejna matka i najbrzydsza kobieta świata. Tkwilam pogrążona w odmetach ciemności przez ponad 4 miesiące i uwierz mi, gdybym została z tym sama rzucilabym się pod pociąg. Teraz jestem rok po porodzie, moje ciało nie wygląda jak przed ciążą, ale umysł działa tak jak kiedyś. Najgorsze jest w tym wszystkim, ze nie ma takiego fachowego wsparcia dla kobiet ,które pogrążone są w depresji. A niech tylko taka kobieta odważy się powiedzieć o swoich emocjach i myślach, to od razu jest pietnowana, szczególnie przez inne kobiety. To, że większość kobiet po porodzie wraca dosyć szybko do dobrej formy psychicznej i fizycznej, nie oznacza, że każda tak szybko wróci. Uważam, że jak najbardziej powinnaś mówić głośno o tym, co Ci leży na sercu. Nie duś tego w sobie.
Moim zdaniem bardzo wiele kobiet tak się właśnie czuje, tylko nie chcą o tym otwarcie mówić, żeby broń boże nie wyjść na wyrodną matkę, która nie kocha swojego dziecka. Ja taki model nazywam "Matka Polka Cierpiąca". Bo przecież kobieta powinna być zadowolona z życia, tryskająca szczęściem, z uśmiechniętym dzieckiem na ręku i gorącym obiadem na stole, w lśniącym czystością domu. Jak wychodzimy z dzieckiem do ludzi (ostatnio Chrzciny), to ja się uśmiecham i mówię, że wszystko w porządku, a wewnątrz mnie wszystko krzyczy.
1 października 2015, 14:58
Wszystkie jej to powtarzamy, ale widocznie liczy na inna rade czy odpowiedz.Depresja poporodowa jak nic, tez tak mialam, dokladnie to samo, ale bylam glupia i nie poszlam do lekarza. Zajelo mi 4 lata zeby sie pozbierac, bo w koncu zaczelam brac tabletki. lepiej zrob to wczesniej niz ja bo teraz widze ile stracilam. Powodzenia!
to może oczekuje, że jej powiemy, że ma zostawić dziecko mężowi i udac się ku zachodzącemu słońcu, gdzie poprawi figurę i będzie żyła długo i szczęsliwie.... po tym co autorka tutaj pisze, bałabym się, że zrobi krzywdę dziecku....
1 października 2015, 14:58
Wszystkie jej to powtarzamy, ale widocznie liczy na inna rade czy odpowiedz.Depresja poporodowa jak nic, tez tak mialam, dokladnie to samo, ale bylam glupia i nie poszlam do lekarza. Zajelo mi 4 lata zeby sie pozbierac, bo w koncu zaczelam brac tabletki. lepiej zrob to wczesniej niz ja bo teraz widze ile stracilam. Powodzenia!
Wiecie co zrobię jak pójdę do lekarza, a ten mi przepisze leki? Wezmę je wszystkie na raz. Byłyby zbyt wielką pokusą w chwilach. kiedy mam myśli samobójcze.