Temat: Dlaczego tak bardzo chcecie mieć dziecko ? Jakie to uczucie ?

Witajcie!

Mam pytanie do kobiet które bardzo pragną dziecka, jak wyżej : ) Dlaczego chcecie je mieć i skąd sie bierze w Was to silne pragnienie posiadania potomstwa?  Umiecie jakoś wytłumaczyć to uczucie ? Pytam bo ja jeszcze tego nie czuję. To znaczy lubię dzieci, dobrze sie z nimi dogaduje, ale nie czuje silnej, desprackiej potrzeby zostania matką jak niektóre moje koleżanki . Równie dobrze mogłabym nigdy nie mieć dzieci i byłabym szczęśliwa. Czy instynkt macierzyński przychodzi z wiekiem? Ja mam 25 lat. Czy może w ogóle nie przyjść ?

Tylko nie piszcie że chcecie mieć dzieci żeby ktoś Wam podcierał tyłek na starość bo to żaden argument dla mnie. Najprawdopodobniej Wasze pociechy będą podcierać tyłki Waszym wnuczkom a nie Wam : ) : )

Wilena napisał(a):

Ja nie mam i przez najbliższe kilka lat dziecka nie planuję, ale tak w dłuższej perspektywie jego braku też sobie nie wyobrażam. Chyba mi się powoli zmienia, bo jeszcze niedawno się zarzekałam, że nigdy przenigdy. Niby dorastam, a z drugiej strony chyba mam takie trochę jednak zbyt idealistyczne myślenie o dziecku - na zasadzie potrzeby posiadania kogoś komu można byłoby smażyć naleśniki, czytać na dobranoc i ubierać w strój baletnicy, albo piłkarza ;) Głupie bardzo i dziecinne, wiem, ale chyba bym inaczej czuła, że coś w życiu tracę. Jakoś sobie nie wyobrażam np. Wigilii kiedy nie ma komu wciskać bajek o świętym Mikołaju, to musi być okrutnie smutne spędzać ją tylko w gronie dorosłych. Pamiętam, że kiedyś mając naście lat powiedziałam mamie po jakimś moim kolejnym kretyńskim pomyśle, że ją przepraszam i współczuję, że musi się ze mną tak mordować. To było okropne, bo się rozkleiła i wyjęła tylko starą medyczną dokumentację - nie mówiła mi tego wcześniej, ale w zasadzie miałam się nie urodzić. Lekarz stwierdził, że nie donosi ciąży - uparła się, że donosi i przez kilka miesięcy przeleżała praktycznie bez ruchu. Powiedziała, że sobie nie wyobraża tego, że mogłoby mnie po prostu nie być i noce nieprzespane z poczucia pustki i samotności muszą być tysiąckroć gorsze niż te nieprzespane z powodu braku dziecka. Obawiam się, że potem mając dajmy na to te 50 lat bym się zastanawiała jakie by to dziecko mogło być, czy by było do mnie podobne, czy tak samo jak wszyscy od pokoleń dostałoby w genach niebieskie oczy i wrodzony brak taktu. Mam w rodzinie akurat dużo małych dzieci - patrzę na nie w trakcie jakiś rodzinnych imprez i są z jednej strony okropne, w kółko "ale mamo", "bo on mi", "ale ja chcem" i "ale tato", z drugiej strony to chyba taka, nie wiem, "prawidłowość dziejowa". To już skrajnie idiotyczne, ale jest taki "zwyczaj" u mojej babci, żeby się mierzyć - to znaczy babcia łapie dzieciaki, bach - stawia je w futrynie i znaczy kreski ile kto urósł. Ten kawałek drzwi wygląda obskurnie, cały pomazany, ale mój dom rodzinny pamięta czasy kiedy to babcię tak stawiano przy futrynie i są kreski z datami z jej i jej rodzeństwa dzieciństwa. No i znów, też tak chcę komuś te kreski znaczyć - bo kogo tam postawię? Psa? :P (wiem, wiem, poziom mojego infantylizmu przekroczył wszelkie granice).

Bardzo się wzruszyłam, a opowieść o futrynie i tym, że też chcesz na niej kogoś oznaczać nie jest infantylna, jest po prostu piękna.

Pasek wagi

.

he ja jestem dowodem na to, że instynkt macieżyński istnieje. do 25 r.z dzieci mnie denerwowały, wręcz nie znosiłam ich obecności, nie było opcji na dobrowolne zaciążenie. aż nagle po 25 roku coś we mnie pękło i poczułam, że pragnę i już. za 2 miesiące bedzie już ze mną mój synciu :D

wierzę, że jednej instynkt budzi się wcześniej, drugiej później, a trzeciej wcale :)

Mam 19 lat i od jakiś dwóch lat czuję silną potrzebę posiadania kiedyś dzieci.Myślę,że u mnie bierze się to z tego,że nie mam "normalnej",pełnej rodziny,zawsze zazdrościłam innym dzieciom posiadania rodzeństwa,wydaję mi się,że stąd.Oczywiście odnosi się do posiadania więcej niż jednego dziecka kiedyś tam :)

Ja mam 28 lat i nie mam instynktu. Jeśli chodzi o lubienie dzieci, to niektóre lubię a innych nie - tak jak z dorosłymi, zależy to od ich charakteru. Ale przypuszczam, że dziecko jest przedłużeniem tej ukochanej osoby (partnera), widzisz w dziecku siebie i swojego ukochanego (nawet w tym jeszcze nie istniejącym/wyobrażonym dziecku). Patrzyłam kiedyś na zdjęcia mojego faceta z dzieciństwa i pomyślałam, że jego i mój syn byłby pewnie podobny do niego i wiedziałam, że mogłabym kochać to dziecko :) Ale istnieje też adopcja, i ludzie potrafią kochać też biologicznie nie swoje dzieci, pragniesz zwyczajnie otoczyć kogoś opieką. Myślę, że do końca nie da się wyjaśnić instynktu macierzyńskiego, ale tak samo nie można wyjaśnić innych marzeń. Ja np.nie rozumiem co ludzie widzą w podróżowaniu, bo sama w ogóle się tym nie jaram.

Ja przechodziłam różne fazy- od tego, że w wieku 19 lat czułam się biologicznie i mentalnie bardzo gotowa tylko materialnie nie byłam samodzielna i odpowiedniego kandydata było brak. Potem im dalej po 20 tym bardziej instynkt gasł- dzieci tak, może kiedyś, teraz mam za mało itd. W te wakacje rozważałam co by było gdyby dzieci nie było wcale- no bo w sumie to mam całkiem fajne życie i mój mąż wypełnia moją potrzebę miłości, czułości i takie tam. I tak się złożyło, ze złapałam jakiś dołek mentalny... i stwierdziłam, że mieć daną możliwość od natury czy boga czy kto tam jak zwie i jej nie wykorzystać byłoby moim życiowym błędem. 

Miałam dużo lęków i idealistycznych wizji które być może nigdy się nie spełnią, pogodziłam się z tym, że być może nie będę matką idealną ale skoro mogę dać komuś taki piękny dar i ten ktoś będzie "krwią z mojej krwi", "moimi genami" to chcę to zrobić. Ten ktoś w pewnym momencie pójdzie dalej w świat a dla mnie największą nagrodą będzie jeśli uda mi się go wychować na samodzielnego i niezależnego człowieka. Nie oczekuję, że będzie podcierał mi tyłek-ogólnie to od posiadania dzieci właśnie taki egoizm prezentowany przez niektórych mnie odpychał. Choć wiem, że moja decyzja też poniekąd jest egoistyczna bo chęć przekazania swoich genów łączy się z egoizmem. ;)

Dodam, że o dziecku myślałam latami, starałam się podejść do sprawy "na chłodno" chociaż od jakiegoś czasu czułam, że mamy z brzuchami i wózki sprawiają, że się do siebie uśmiecham i myślę jak też chcę! Sama decyzja była wbrew pozorom dość spontaniczna- zapadła w ciągu kilku dni a po następnych kilkunastu okazało się, że jestem. A jak się już jest to myślenie bardzo się zmienia (w co nie wierzyłam). Wtedy te dylematy sprzed ciąży wydają się śmieszne. Inna sprawa, że uważam iż nie każdy nadaje się na bycie rodzicem... no ale nie nam decydować. Ja się bardzo cieszę, że to była moja świadoma i przemyślana decyzja, mam już pokorę do przyjęcia różnych niedogodności a wiem, że życie i macierzyństwo i tak mnie jeszcze zaskoczy i nie jestem w stanie wszystkiego przewidzieć.

u mnie obudził się w wieku lat 30-31.Nigdy dzieci mieć nie chciałam, . Teraz  ma 32 lata i świadomość ,że mam niewiele czasu już. Zwłaszcza,że jestem sama.

Po prostu skręca mnie od środka z tej tęsknoty za dzieckiem i paraliżuje mnie strach ,że mogę nie zdążyć.Myślałam,że to przejdzie a to się nasila.Mam koleżanki , które poczuły to 5 lat temu i takie  które tego w ogóle nie czują,Każdy ma inaczej

Plany zawodowe zrealizowałam, mieszkaniowo-finansowe też jako tako<to mnie pochłaniało przez ostatnie parę lat>  a teraz.....

Pasek wagi

Martulleczka napisał(a):

Ja miałam tak samo jak jurysdykcja, że nie chciałam i podejrzewałam, że będę zachodzić w ciążę z rozsądku. Później stało się coś co sprawiło, że zmieniłam zdanie i już.Nie jest to jakieś pragnienie przesłaniające mi resztę świata, ale chcę z powodów, które opisałam we wcześniejszym poście. Bierze się to pewnie z natury człowieka i chęci do przedłużania gatunku. Jedni odczuwają ten instynkt silniej, inni słabiej. Podejrzewam, że nie ma jakiejś konkretnej przyczyny, która by to tłumaczyła.edit: wcale nie uważam, że zachodzenie w ciążę z rozsądku jest złe. Znam kilka takich kobiet,a teraz szaleją na punkcie swoich dzieci. Jeżeli jest się odpowiedzialną i świadomą siebie kobietą to wcale nie jest to kiepski pomysł.

ciaze z rozsadku, nudy w wieku 40+, utrzymania zwiazku, tykajacego zegara biologicznego uwazam za SPORE RYZYKO i w sumie egoizm

nic mi do tego jak kto swoje zycie planuje

po prostu wyrazam swoje zdanie

jest bardzo fajny film POROZMAWIAJMY O KEVINIE 

tam jest przedstawiony problem dziecka, ktore nie jest kochane przez matke - po prostu wpadka i moze depresja poporodowa

jak ktos nie jest pewien, to moze lepiej niech nie decyduje sie na dziecko, dla swojego i dziecka dobra

owszem, hormony robia swoje, a co jezeli nie zadzialaja? jezeli ktos nie czuje sie na silach lub sobie tego nie wyobraza, to jak ogarnie placzace niemowle? czasu sie nie cofnie. moze u kogos obudzi sie ta wielka milosc, a moze to bedzie macierzynstwo przez meke.

a jak bedzie chore/??? takie czasy, ze nawet mloda i zdorwa ososba moze urodzic chore dziecko lub lekarz cos spartaczy i dziecko poddusi sie. 

nie widze sie w wieku 40+ (kwestie zawodowe, emocjonalne, itd), czy moj zwiazek przetrwa probe czasu?  dopoki nie bede pewna, to nie zdecyduje sie na dziecko. 

Nie bardzo rozumiem co ma film "porozmawiajmy o Kevinie" do rzeczy, ale ok, nie muszę wszystkiego rozumieć. Napisałam również, że do takiego kroku trzeba mieć dużą samoświadomość i znać się na tyle, żeby wiedzieć, czego można się po samej sobie spodziewać. Jak kogoś odrzuca na samą myśl o dziecku, to nie ma w ogóle o czym rozmawiać, ale jak chciałby mieć, ale nie czuje instynktu, to jest to wg. mnie zupełnie inna sprawa. 

Nie lubię również zakładać "co by było gdyby babcia miała wąsy", bo nigdy nic dobrego z tego nie wychodzi, a wszystkich życiowych scenariuszy i tak nie jest człowiek w stanie przewidzieć, choćby nie wiem jak bardzo chciał, się zastanawiał czy wysilał mózgownicę.Więc przykład z chorym dzieckiem, płaczącym, z kolkami czy nie wiem co tam jeszcze, jest średni, wiadomo, że człowiek i tak dopiero zdaję sobie sprawę w jakiej znalazł się sytuacji, gdy jej doświadcza. Wtedy musi stawić temu czoło i nie tylko jeżeli chodzi o kwestię wychowywania dzieci.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.