Temat: Ugryzienie przez kleszcza w ciąży!

Hej dziewczyny, jestem w 31 tc, wczoraj znalazłam kleszcza na nodze. Szybko i skutecznie go usunęłam (jeszcze nie zdążył się napić), po usunięciu został maleńki czerwony punkcik, ale jak to kobieta w ciąży świruję czy czymś się od niego nie zaraziłam. Przeczytałam chyba wszystko na ten temat w internecie (zwłaszcza na temat boreliozy) co jeszcze tylko pogorszyło mój stan psychiczny, bo teraz wiem, że nie ma metody aby na tym etapie dowiedzieć się czy coś mi dolega a zwłaszcza dziecku.

Czy którejś z Was też się przytrafiła taka niespodzianka w ciąży i zakończyło się dobrze - bo na forach głównie można znaleźć nieciekawe przypadki :/

P.S. Kleszcza udało mi się cudem żywego złapać i oddam go jutro do badania. Po wyrwaniu wrzuciłam go do umywalki i spłukałam, później zaczęłam czytać nt chorób odkleszczowych i się dowiedziałam, że zbadanie kleszcza to najszybszy sposób żeby się dowiedzieć czy dany kleszcz roznosi boleriozę i czy jesteśmy w grupie ryzyka - więc trochę sobie plułam w brodę, że go nie złapałam i zachowałam. Szczęście w nieszczęściu, że po kilku godzinach poszłam do łazienki, patrzę do umywalki a ten skurczybyk WYLAZŁ z odpływu!!! No to ja go bęc do probówki i jutro do laboratorium ale na wyniki trzeba dość długo czekać i boje się, że do tego czasu zeświruję :( Od razu napiszę, że RUMIEŃ, który wskazuje na zakażenie pojawia się tylko u ok. 30-40% osób i może się "wylęgać" nawet 30 dni, więc moja "ładna" i mała ranka nic nie znaczy.

Jutro też idę do lekarza, ale jak ktoś zna szczęśliwe przypadki, to niech coś napisze na pocieszenie, bo do tego czasu głowa mi pęknie :((

Moim zdaniem, on się jeszcze nie napił jeśli go wyrwałaś żywego. Ale oczywiście, sprawdź jeśli masz taką możliwość.

Właśnie tak się naczytałam, i to fachowej literatury, ze wiem, że od kleszcza świństwem się można zarazić nawet DOTYKAJĄC GO już nie będę pisała jak to się dzieje, dlatego podkreśla się w poradnikach żeby kleszcza nie wyrywać rękami.

Jedyne co mnie pociesza, to statystyki. Ale ta niepewność po prostu rozwala mi głowę. Najgorsze, że lekarz i tak mi nic nie pomoże, ewentualnie zaproponuje antybiotyki prewencyjnie, ale brać to świństwo w ciąży nie mając pewności, że jest się chorym, też mi się nie widzi. A leczenie trwa aż 6 tygodni do nawet 3 miesięcy, o ile później i tak nie wystąpią jakieś objawy. A to czas kiedy miałabym karmić... jak o tym myślę, to wariuję.

rozumiem Cię doskonale bo sama świrowałam nieźle w ciąży.. pocieszające jest to że ciąża jest zaawansowana i wszystkie najważniejsze narządy, mózg i inne ważne kwestie dziecka już są ukształtowane.Gorzej gdybyś była na początku ciąży. Myślę że raczej szanse na zarażenie masz małe, a dziecko to już w ogóle jest wg. mnie bezpieczne, ale gdybyś musiala się leczyc po porodzie, to nie myśl o tym w ten sposób że zaszkodzisz dziecku bo nie będziesz karmiła.. najważniejsze dla DZIECKA jest TWOJE zdrowie, a karmienie.. no cóż.. Jest najlepsze ale ja karmię od urodzenia mm i mam okaz zdrowia :) Powodzenia i uspokój się trochę.. no i odwiedź tego lekarza dla świętego spokoju:)

Spokojnie. Dobrze ze wzielas go , trzeba sprawdzic to na pewno. Ja kiedys mialam na glowie pod wlosami ( pamietam jak byl przyczepiony do skory , nawet dotknelam go ,nie wiedzac ze to kleszcz :o ale bylam nie świadoma bo bylam jeszcze smarkata) no ten wypadl sam i pamietam jak lekarz mówił że co 4ty dopiero kleszcz choruje na boleriozę więc może "twój ' kleszcz jest jednym z tych zdrowszych . 

Ja Ci mogę tylko napisać, że kleszcz wcale nie musi skończyć się boreliozą. Ja mieszkam praktycznie w lesie, ciągle łapie to dziadostwo, już dawno powinnam być chora, a nie jestem. Nie ma co panikować po jednym kleszczu. Co prawda faktycznie rumień nie zawsze się pojawia (mój brat miał boreliozę a rumienia nie było) i borelioza ma na tyle dużo zróżnicowanych objawów, że ciężko ją rozpoznać, ale naprawdę prawdopodobieństwo zarażenia nie jest aż tak duże. Nawet jeśli kleszcz okaże się ją roznosić. Spokojnie poczekaj na wyniki badań, będzie dobrze, zwłaszcza, że szybko go wyjęłaś. Trzymaj się

Lila 99 też mam taką nadzieję hehe

Ogólnie statystyki są dobre - w zeszłym roku był 12 tys zachorowań w całej Polsce, więc to stosunkowo nie dużo. Bakteria poza tym siedzi w treści żołądkowej więc im szybciej wyciągnie się kleszcza tym większe szanse na uniknięcie zakażenia. Nie wiem czy byłaś kiedyś w ciąży, ale to taki stan, że kobieta jest tak strasznie przeczulona w kwestii zdrowia maluszka, że naprawdę to się rzuca na mózg :) Oczywiście nie każdej, ale chyba większość jest przewrażliwiona, a takie zdarzenia dopiero dają popalić. Tu żadna logika nie pomaga :)

tez bym swirowala, jakbym byla w ciazy... ale nie denerwuj sie, ja mialam 100 kleszczy, wszystkie wyciagalam recznie i zyje ;) wszystkim swoim zwierzetom tez wyciagam.  ja w ciazy najbardziej panikowalam przed toksoplazmoza 

Pasek wagi

Przestań świrować. Ja miałam kleszcza będąc na samym początku ciąży (przywiozłam go z wyjazdu prokreacyjnego ;)) - robiłam badania na boreliozę w odpowiednich odstępach czasu i jeśli by wyszły dodatnie to bym dostała antybiotyk. Ale kleszcza miałam wyjmowanego przez pielęgniarkę, nie chciałam sama ryzykować.

Swirujesz. Zeby kleszcz Cie zainfekowal czymkolwiek, to musialby byc do Ciebie przyssany przez co najmniej 24 godziny tak naprawde i w tym stanie opity. Kleszcza chcesz oddawac do badania, serio? Omg, wyluzuj, bo nerwy nie sa dobre dla ciazy.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.