Temat: Żałuje,że urodzłam dziecko...

Zastanawiam się czy znajdzie się jakaś matka na forum , która żałuje ,że urodziła dziecko? Bo np. jej życie zmieniło się na gorsze, albo przez jakiś inny powód, nie wiem? Ja sama nie jestem matką, zastanawiam się  nad macierzyństwem , ale jeszcze tyle rzeczy chciałabym zrobić, osiągnąć itd. Podobno jeśli jest się już matką to nie myśli się w ten sposób, że np. " gdybym nie urodziła to osiągnęłabym sukces w pracy... " No to jak to jest?

Mam nadzieje ze takich matek jest jak najmniej, bo troche ciężko mi uwierzyć  ze kobieta która żałuje ze urodziła dziecko naprawdę je kocha..ale mogę sie mylić...

Moj synek mi uratował życie,wyciągnął z depresji, pozwolił przezwyciężyć wszystkie problemy, odkąd sie urodził a później córka to czuje ze to najlepsze lata mojego życia wiec staram sie nimi cieszyć ile sie da bo oni tak szybko rosną..Moze to przyziemne ale po urodzeniu dwójki dzieci wzięłam sie za siebie, przeszłam metamorfozę i wreszcie pokochałam i zaakceptowałam własne ciało a byłam tak niemiłosiernie zakompleksiona kiedyś ze szok. Tak więc u mnie wszystko  na plus.

Pasek wagi

cancri napisał(a):

paranormalsun napisał(a):

yabuk napisał(a):

mam nadzieję że się żadna nie znajdzie. ja urodziłam pół roku temu. musiałam sprzedać firmę która do tej pory była moim "dzieckiem", w ciąży przytyłam 24kg i nie mogę się ich pozbyć, głównie siedzę w domu a moi znajomi single jakby gdzieś nagle zniknęli. koszmar? nie, cudowność. nie mogę sobie nawet przypomnieć jak mogłam myśleć że życie PRZED narodzinami syna miało cokolwiek przypominającego sens - praca, znajomi, wtf?? to są nic nie znaczące rzeczy, każdą z nich porzuciłabym jeszcze raz bez mrugnięcia okiem
Ja mam od lata kilku przyjaciół, nie wyobrazam sobie nazwać ich "nic nie znaczącymi rzeczami".Poza tym mówisz, że kobieta, która obiwnia dziecko o swoje porażki sama jest porażką. to tez bzdura! nie udawajmy, że zycie z dzieckiem jest lekkie. Wiadomo, że trzeba poswiecic na nie i bardzo duzo czasu i pieniedzy, co wiaze sie z innymi stratami. Nie kazda kobieta potem może odzyskac to co miała (np ta sama pozycje finansowa, po roku przerwy, kiedy nawet gdy dziecko chodzi do złobka/przedszkola to ma o wiele mniej czasu na prace). A i tak ode mnie przykład: moja mama miała z ojcem firmę, czesto wyjezdzała za granice w sprawach słuzbowych itp (do różnych ciekawych krajów). Gdy mnie urodziła to ojciec nie dał rady sam prowadzic tej firmy i ja zlikwidowali. Moja mama musiała wrócic do o wiele gorszej pracy, dzieki jej pracowitosci co prawda teraz ma całkiem dobre stanowsiko, ale zdobycie go kosztowało ja wiele pracy i lat. musiała tez zapomniec o podrózach, które tak lubiła. Ona co prawda twierdzi, ze ja i moja siostra jestesmy najwazniejsze, ale ja sama gdy na to patrze to mysle, ze faktycznie, miała lepsze zycie wczesniej. Ja bym na jej miejscu załowała go, nawet pomimo miłosci do swych dzieci.
Z moja mama tez tak bylo. Ona nie zaluje, ze ma mnie i mojego brata, ale mimo to majac teraz 46 lat i odchowane, dorosle dzieci mowi, ze ta wolnosc to juz nie to samo, co wolnosc w wieku lat dwudziestukilku. Mowi sie, ze szybko sie odchowa dzieci, a potem spokoj, tylko odchowanie dziecka mimo wszystko trwa 20 lat. I chocby ze wzgledu na wiek, sprawnosc fizyczna na wiele rzeczy juz nie mozna sobie pozwolic. Dlatego moja mama tez nie zacheca mnie do wczesnego macierzynstwa, absolutnie.

A u mnie stało się zupełnie odwrotnie. Teraz kiedy mam dzieci mam też o dziwo czas na swoje pasje. Urodziłam pierwszą córkę w w wieku 23 lat. Drugą w wieku 26. Teraz jestem po "30" i nigdy nie byłam tak aktywna jak obecnie.  Przed dziećmi nie pracowałam (jedynie dorywczo) , żyłam z moim obecnym mężem na zupełnym spontanie. Z dnia na dzień podejmowane decyzje: sru jedziemy pracować do USA, jak wróciliśmy i po pół roku kasa się skończyła to się dorywczo dorobiło,żeby na rachunki za dom było, obiadki jedliśmy u rodziców i najwyżej na imprezę nie poszliśmy... znowu trzeba było gdzieś wyjechać... to co? Irlandia...były studia, wyjazdy , imprezy. Wtedy mi to pasowało. Ale w pewnym momencie zaczęliśmy myśleć o dziecku. Chyba dlatego, ze wymusiłoby to na nas trochę odpowiedzialności, ustabilizowania sytuacji... 

Obecnie oboje pracujemy. Dzieci chodzą już do szkoły. Ja odkryłam że uwielbiam biegać (zaczynałam truchtać z wózkiem, żeby zgubić kilogramy po ciąży), a teraz biegam maratony i ultra maratony. Kilka razy do roku wyjeżdżamy na zawody , dzieci zostają wtedy z dziadkami, ale na co dzień staram się biegać wieczorami, gdy dzieci idą spać, albo w weekendy wygospodarowuję dla siebie kilka godzin. latem gdy jest ciepło łączę moje treningi z ruchem dzieci : one na rowerach ja biegnę, albo marsz kijami, a one na rolkach, hulajnogach. Dodatkowo dochodzą nam zajęcia popołudniowe dzieci np nauka pływania, to staram się tak rozplanować, żeby zanim odbiorę je ze szkoły zrobić krótki biegowy trening, a potem idę z nimi popływać i wybąbelkować się w jacuzzi. da się ? jasne że się da! I jeszcze po odrobieniu lekcji można sobie w coś razem pograć, wyjść do kina, zaplanować wakacje lub po prostu się pobyczyć! 

Uwielbiam spędzać czas z moimi dziećmi i nie wyobrażam sobie bym mogła bez nich żyć! Uważam że nie trzeba rezygnować z przyjemności, hobby , z powodu dzieci! Trzeba po prostu umieć sie zorganizować!  

Pasek wagi

lindemanowa napisał(a):

Mi jeszcze trochę brakuje do macierzyństwa, ale popieram yabuk.Pomyślcie, za 50 lat, kto się wami zajmie? Znajomi? Albo poumierają, albo wasze drogi sie rozejdą. To rodzina jest najważniejszą jednostką społeczną. Mądrze wychowane dzieci będą dla was wsparciem i pomocą, nikt nie powiedział, że będzie lekko. Ale gdyby nasze mamy myślały jak niektóre z was, to skutek byłby oczywisty ń

Ten wieczny argument. Czy naprawdę po to niektórzy rodzą dzieci, żeby się nimi zajmowały na starość? A potem nazywają innych egoistami. A co, jeżeli dziecko nie będzie chciało się zajmować? A co, jeżeli umrze przed nami? A pieniądze? Nie są ważne? Jeżeli dla Ciebie nie są, to znaczy, że jesteś zdrowa, masz co jeść i wszystko u Ciebie jest w porządku. Ale nie każdy ma tak dobrze. 

LadyShirley napisał(a):

lindemanowa napisał(a):

Mi jeszcze trochę brakuje do macierzyństwa, ale popieram yabuk.Pomyślcie, za 50 lat, kto się wami zajmie? Znajomi? Albo poumierają, albo wasze drogi sie rozejdą. To rodzina jest najważniejszą jednostką społeczną. Mądrze wychowane dzieci będą dla was wsparciem i pomocą, nikt nie powiedział, że będzie lekko. Ale gdyby nasze mamy myślały jak niektóre z was, to skutek byłby oczywisty ń
Ten wieczny argument. Czy naprawdę po to niektórzy rodzą dzieci, żeby się nimi zajmowały na starość? A potem nazywają innych egoistami. A co, jeżeli dziecko nie będzie chciało się zajmować? A co, jeżeli umrze przed nami? A pieniądze? Nie są ważne? Jeżeli dla Ciebie nie są, to znaczy, że jesteś zdrowa, masz co jeść i wszystko u Ciebie jest w porządku. Ale nie każdy ma tak dobrze. 

Myślę, że taki stereotyp wpojono nam przez lata. U mnie w rodzinie jest tak samo. Najpierw dziadkowie pomagają swoim dzieciom w wychowaniu wnuków, a potem te dzieci opiekują się rodzicami. Tak jest po prostu łatwiej i raźniej. Nie od dzisiaj wiadomo, że w kupie siła.

OnlyForTalk napisał(a):

LadyShirley napisał(a):

lindemanowa napisał(a):

Mi jeszcze trochę brakuje do macierzyństwa, ale popieram yabuk.Pomyślcie, za 50 lat, kto się wami zajmie? Znajomi? Albo poumierają, albo wasze drogi sie rozejdą. To rodzina jest najważniejszą jednostką społeczną. Mądrze wychowane dzieci będą dla was wsparciem i pomocą, nikt nie powiedział, że będzie lekko. Ale gdyby nasze mamy myślały jak niektóre z was, to skutek byłby oczywisty ń
Ten wieczny argument. Czy naprawdę po to niektórzy rodzą dzieci, żeby się nimi zajmowały na starość? A potem nazywają innych egoistami. A co, jeżeli dziecko nie będzie chciało się zajmować? A co, jeżeli umrze przed nami? A pieniądze? Nie są ważne? Jeżeli dla Ciebie nie są, to znaczy, że jesteś zdrowa, masz co jeść i wszystko u Ciebie jest w porządku. Ale nie każdy ma tak dobrze. 
Myślę, że taki stereotyp wpojono nam przez lata. U mnie w rodzinie jest tak samo. Najpierw dziadkowie pomagają swoim dzieciom w wychowaniu wnuków, a potem te dzieci opiekują się rodzicami. Tak jest po prostu łatwiej i raźniej. Nie od dzisiaj wiadomo, że w kupie siła.

Myślę że to jest bardzo niefajne podejście... sorry ale jeśli ktoś chce dziecko tylko po to żeby ktoś miał się nim zając na starość to jest to egoizm. Jestem w takiej sytuacji że na chwilę obecną tylko ciążą pomogłaby mi uśpić chorobę, która cały czas mnie zżera od środka, każdy lekarz na to naciska i jakoś nie jestem sobie w stanie tego wyobraźić byłby to totaln egoizm;/

czarnula1988 napisał(a):

OnlyForTalk napisał(a):

LadyShirley napisał(a):

lindemanowa napisał(a):

Mi jeszcze trochę brakuje do macierzyństwa, ale popieram yabuk.Pomyślcie, za 50 lat, kto się wami zajmie? Znajomi? Albo poumierają, albo wasze drogi sie rozejdą. To rodzina jest najważniejszą jednostką społeczną. Mądrze wychowane dzieci będą dla was wsparciem i pomocą, nikt nie powiedział, że będzie lekko. Ale gdyby nasze mamy myślały jak niektóre z was, to skutek byłby oczywisty ń
Ten wieczny argument. Czy naprawdę po to niektórzy rodzą dzieci, żeby się nimi zajmowały na starość? A potem nazywają innych egoistami. A co, jeżeli dziecko nie będzie chciało się zajmować? A co, jeżeli umrze przed nami? A pieniądze? Nie są ważne? Jeżeli dla Ciebie nie są, to znaczy, że jesteś zdrowa, masz co jeść i wszystko u Ciebie jest w porządku. Ale nie każdy ma tak dobrze. 
Myślę, że taki stereotyp wpojono nam przez lata. U mnie w rodzinie jest tak samo. Najpierw dziadkowie pomagają swoim dzieciom w wychowaniu wnuków, a potem te dzieci opiekują się rodzicami. Tak jest po prostu łatwiej i raźniej. Nie od dzisiaj wiadomo, że w kupie siła.
Myślę że to jest bardzo niefajne podejście... sorry ale jeśli ktoś chce dziecko tylko po to żeby ktoś miał się nim zając na starość to jest to egoizm. Jestem w takiej sytuacji że na chwilę obecną tylko ciążą pomogłaby mi uśpić chorobę, która cały czas mnie zżera od środka, każdy lekarz na to naciska i jakoś nie jestem sobie w stanie tego wyobraźić byłby to totaln egoizm;/

Jest egoizmem, jeśli wymagamy od innych konkretnych działań czy zachowań (musisz to czy tamto = szantaż emocjonalny). Co innego, kiedy możesz, ale nie musisz. Ani ja, ani nikt z mojej rodziny nie rodził dzieci po to, aby w przyszłości one się nami zajmowały itd. Dzieci wychowuje się nie dla siebie, ale dla świata ;-) Pomaganie samo w sobie jest fajne. Nie od dzisiaj wiadomo, że : „Radość dzielona na dwóch jest podwójną radością, a smutek dzielony na dwóch jest połową smutku”. 

Ja żałuję. 

świetny temat,

patrze na moje zycie i nie widze w nim miejsca na dziecko, na placz, pieluchy, zupki i lekarzy. 

pracowalam jako au pair, co mnie wyleczylo z checi posiadania dzieci. ciezka i niewdzieczna praca, och och jeden usmiech dziecka i caly  trud macierzynstwa znika - otoz nie. 24/7 jest sie rodzicem, owszem sa fajne chwile, ale tez i meczaca codziennosc. 

obawiam sie, ze utyje, zbrzydne, zgorzknieje i zbiednieje, a na starosc i tak zostane z kotem, bo dziecko wyjedzie na studia lub do pracy.

 mam dobra prace, sportowa pasje, kochanego partnera, nie potrzebuje dziecka. 

A moi rodzice mają  3ke dorosłych dzieci, z czego jedno we Francji, drugie w Anglii, trzecie na koncu Polski i co>? gadamy na skype i szczesciem kazde z nas samo sie utrzymuje i widzimy sie ze 3 razy do roku. 

Ja chciałam dziecko i mam, nie przyszło mi na myśl by zalować.Nie da się zaprzeczyć,ze są gorsze momenty, mnie zżera monotonia, powtarzalnosc codziennych czynnosci, w kólko jedzenie, przewijanie etc ale córka ubogaciła nasze zycie, tak jakby wczesniej w nim czegoś brakowało.To co było kiedys moją pasją i co lubilam robic moge robic dalej tylko wymaga to zaplanowania bo jak wiadomo dziecka ot tak sobie w mieszkaniu nie zostawie i nie wyjde.I tak-usmiech dziecka daje radosc, moja corka przez 90 % dnia sie usmiecha,wiec trudno sie tym nie naładować.

Pasek wagi

nuta napisał(a):

świetny temat,patrze na moje zycie i nie widze w nim miejsca na dziecko, na placz, pieluchy, zupki i lekarzy. pracowalam jako au pair, co mnie wyleczylo z checi posiadania dzieci. ciezka i niewdzieczna praca, och och jeden usmiech dziecka i caly  trud macierzynstwa znika - otoz nie. 24/7 jest sie rodzicem, owszem sa fajne chwile, ale tez i meczaca codziennosc. obawiam sie, ze utyje, zbrzydne, zgorzknieje i zbiednieje, a na starosc i tak zostane z kotem, bo dziecko wyjedzie na studia lub do pracy. mam dobra prace, sportowa pasje, kochanego partnera, nie potrzebuje dziecka. A moi rodzice mają  3ke dorosłych dzieci, z czego jedno we Francji, drugie w Anglii, trzecie na koncu Polski i co>? gadamy na skype i szczesciem kazde z nas samo sie utrzymuje i widzimy sie ze 3 razy do roku. 

haha moja siostra też byla au pair .. miala pod opieką trojaczki i też mówi że skutecznie wyleczyła się z chęci posiadania dzieci :D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.