- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 marca 2014, 14:12
14 marca 2014, 10:05
Miałam obiecującą sytuację w pracy, a teraz po rodzicielskim stracę pracę, bo kończy mi się umowa. Wiedziałam, że tak będzie, ale zdecydowałam się na dziecko (szczególnie, że miałam już 30 na karku). I nie żałuję :) Obawiam się o sytuację materialną w najbliższym czasie, bo na własnym biznesie na razie wychodzę na zero, ale może jakoś się ułozy to wszystko. W każdym razie decyzji o dziecku bym nie zmieniła.
14 marca 2014, 12:56
moim zdaniem jesli kobiety tutaj narzekaja ze sie nie wysypiaja, ze zle sie dzieje po urodzeniu dziecka w ich zyciu prywatnym, badz dziecko daje im popalic to juz jest krok zeby sie przyznac ze zle im z dzieckiem, ze nie tego oczekuja, ale sa na sile uwiazane juz do konca zycia .... no chyba ze zrzekna sie praw
obawiam się że jak kiedyś urodzisz dziecko to skasujesz ten wpis! Skoro taka mądra jesteś to dlaczego nie masz dziecka? Bo to poważny obowiązek a wymądrzać się na forum każdy potrafi,tylko jakby przyszło co do czego t ciekawe czy byś była taka madra?!
14 marca 2014, 13:01
obawiam się że jak kiedyś urodzisz dziecko to skasujesz ten wpis! Skoro taka mądra jesteś to dlaczego nie masz dziecka? Bo to poważny obowiązek a wymądrzać się na forum każdy potrafi,tylko jakby przyszło co do czego t ciekawe czy byś była taka madra?!moim zdaniem jesli kobiety tutaj narzekaja ze sie nie wysypiaja, ze zle sie dzieje po urodzeniu dziecka w ich zyciu prywatnym, badz dziecko daje im popalic to juz jest krok zeby sie przyznac ze zle im z dzieckiem, ze nie tego oczekuja, ale sa na sile uwiazane juz do konca zycia .... no chyba ze zrzekna sie praw
Bo wyobraź sobie że nie każdy chce sobie marnować życie w tak młodym wieku...i dla mnie przekonywanie jakie to macieżyństwo jest super to średnie jest, bo dobrze wszyscy wiemy że to w wiekszości nieprzespane noce, pieluchy w gownach i wieczny placz...
14 marca 2014, 13:06
moja koolezanka ma 2 dzieci,jedno 2lata ,i 6 miesieczne .planowała 3...ale teraz mówie ,ze nie ma takiej opcji,jest wykonczona fizycznie ,psychicznie.jej matka musi jezdzic do niej ,zeby ta mogła sie przespac...jak jestem u niej ,to mam po godzinie dosyc,płacz wrzask-osobiscie na jej m-scu znalazła bym sie w tworkach.dlatego nie mam zamiar decydowac sie na maciezynstwo-wiem,ze to nie dla mnie a z wiekiem ,coraz bardziej sobie to uswiadamiam... a jej mama sama mówi,ze juz by z checia odpoczeła od wnuków...
Edytowany przez 747c579c1a67202778d1b4aa4426fae2 14 marca 2014, 13:07
14 marca 2014, 18:37
obawiam się że jak kiedyś urodzisz dziecko to skasujesz ten wpis! Skoro taka mądra jesteś to dlaczego nie masz dziecka? Bo to poważny obowiązek a wymądrzać się na forum każdy potrafi,tylko jakby przyszło co do czego t ciekawe czy byś była taka madra?!moim zdaniem jesli kobiety tutaj narzekaja ze sie nie wysypiaja, ze zle sie dzieje po urodzeniu dziecka w ich zyciu prywatnym, badz dziecko daje im popalic to juz jest krok zeby sie przyznac ze zle im z dzieckiem, ze nie tego oczekuja, ale sa na sile uwiazane juz do konca zycia .... no chyba ze zrzekna sie praw
14 marca 2014, 18:37
obawiam się że jak kiedyś urodzisz dziecko to skasujesz ten wpis! Skoro taka mądra jesteś to dlaczego nie masz dziecka? Bo to poważny obowiązek a wymądrzać się na forum każdy potrafi,tylko jakby przyszło co do czego t ciekawe czy byś była taka madra?!moim zdaniem jesli kobiety tutaj narzekaja ze sie nie wysypiaja, ze zle sie dzieje po urodzeniu dziecka w ich zyciu prywatnym, badz dziecko daje im popalic to juz jest krok zeby sie przyznac ze zle im z dzieckiem, ze nie tego oczekuja, ale sa na sile uwiazane juz do konca zycia .... no chyba ze zrzekna sie praw
20 listopada 2016, 22:01
Nie kocham mojego dziecka. Nawet go nie lubię. Nie potrafię nic na to poradzić. Udaję bo boję się ostracyzmu, wrzucam zdjęcia na FB, gdzie uśmiecham się od ucha do ucha będąc na specerze z moim synem. Wszystko to kłamstwo.
Po porodzie nie czułam absolutnie niczego, karmiłam piersią ale i to nie okazało się gwarantem magicznego przypływu uczuć. Teraz, gdy młody zaczyna wykazywać cechy charakteru okazuje się, że mój syn posiada te cechy, których po prostu w ludziach nie lubię. Jest złośliwy, bojaźliwy i, choć cholernie niechętnie to przyznaję, głupi. Patrzę na rzeczywistość do bólu obiektywnie, i niestety nie potrafię wyzbyć się tego obiektywizmu również wobec mojego własnego dziecka.
Domyślam się, że zaraz usłyszę to, co słyszałam już dziesiątki razy - to matka i ojciec wychowują i kształtują osobowość, to matka i ojciec powinni rozwijać intelekt swojego malucha, więc jeśli dziecko jest takie czy takie - to zawsze jest wina rodzica. Wychowuję go, tak dobrze, jak umiem. Czytam mu, słuchamy razem muzyki, chodzimy do kina, teatru, do galerii. Do zoo, jeździmy na wycieczki po świecie, zawsze razem. Dbam o to, żeby od maleńkiego rozwijał w sobie ciekawość świata. Nie krzyczę. Przytulam. Mówię, że kocham. Oczywiście kłamię. Bo nie czuję nic. Może niezupełnie nic - niechęć to przecież też uczucie.
Czuję, że zabrał mi wolność, że zabrał mi cały świat, który przestał zauważać mnie jako osobę, a zaczął widzieć tylko jako "matkę".
Nie uważam urodzenia dziecka za wyczyn. To żaden wyczyn. Żadne osiągnięcie, a jednak jestem postrzegana tylko przez pryzmat tego. Jak to możliwe? Ja po prostu zaszłam w ciążę a potem urodziłam. Ludzie....
Osiągnęłam sukces naukowy i finansowy, zrobiłam i nadal robię masę (w mojej ocenie) dobrego dla świata, a jednak jestem przede wszystkim matką. Nie godzę się z tym, nie chcę tego, nie chce być tak postrzegana. Boli mnie to cholernie.
Nie kocham mojego dziecka, które wcale nie było wpadką. Nie śmieszą mnie jego, w ocenie otoczenia słodkie, potyczki. Nie czuję, bym chciała się dla niego jeszcze bardziej poświęcić. Nie czuję nic, poza coraz większą frustracją i zdenerwowaniem.. To koszmar. Największy koszmar, jaki mogłabym sobię na tę chwilę wyobrazić.
Przy zmysłach trzyma mnie mój partner. Wie o wszystkim, o moich uczuciach i mojej walce ze samą sobą. Wspiera mnie i daje młodemu dużo szczerej miłości, za nas oboje.
Ale ja nie kocham mojego syna. Zabrał mi młodość. Zabrał mi życie. Zalety z tytułu jego posiadania w moim przypadku nie zrównoważyły mi wad.
Dwa razy byłam już w grupie wsparcia dla
Często pyta się starsze, bezdzietne kobiety "Czy żałujesz, że nie urodziłaś dziecka?"
Nikt nigdy nie pyta "Czy żałujesz, że urodziłaś dziecko?" - zdziwilibyście się, ile z nas odpowiedziałoby twierdząco...
Dziewczyny, kobiety! Jeśli nie czujecie na 100% że chcecie mieć dziecko, jeśli nie czujecie tego "mitycznego" instynktu ZANIM urodzicie - nie decydujcie się na latorośl. Przekonywać samą siebie, że oto dokonałam czegoś niesamowitego i teraz będzie już tylko cudownie, można tylko do pewnego momentu.... społeczeństwo i rodzina może was przekonywać, że będzie lepiej, że każda matka poczuje miłość. Bzdura.
Koniec końców zawsze zostajemy tylko my i nasze uczucia. Moje uczucia od ostatnich 8 lat to kupa złości, smutku i bólu. Przez to, że urodziłam.
2 grudnia 2016, 13:02
Trochę nie rozumiem tych dyskusji. Albo ktoś chce mieć dzieci, albo nie, proste. Jesli ktoś uważa, że to tylko nieprzespane noce i pieluchy w gównach, to taka osoba raczej dzieci mieć nie powinna. Ale to jej prywatny pogląd i te panie, które mają instynkt i pragną dzieci, nie powinny podejmować polemiki, bo do niczego nie poprowadzi. Każdy jest na innym etapie zycia i ma inne oczekiwania, plany.
Ja jeszcze 4 lata temu nie umiałam sobie wyobrazić siebie w roli żony, matki. Miałam problemy ze znalezieniem sensownej pracy na dłużej. Imprezowałam, spotykałam sie z ludźmi, szwędałąm podróżując bliżej lub dalej. Wmawiałam sobie, że mam fajne życie bo jestem sobie sterem i okrętem i jestem niezależna. Nagle sytuacja z pracą sie poprawiła, bo znalazłam nową, dobrze płatna pracę, która postawiła na mój rozwój i po próbnym dostałam umowe na czas nieokreślony. Musiałam się wyprowadzić, ale zmiana środowiska tylko wyszła mi na dobre- teraz wiem, którzy znajomi w ogóle chca kontaktu ze mną. W pracy się dokształciłam, dostalam po roku podwyżkę. Poznałam X, z którym po jakimś czasie zaręczyliśmy się, kupiliśmy mieszkanie, pobraliśmy się. On też zmienił pracę na lepszą. Nasza sytuacja się poprawiła i jesteśmy już teraz ustabilizowani. Siedzieliśmy ostatnio sobie w naszym nowo urządzonym mieszkaniu, które cieszyło nas tak mega może przez 2 miesiące- bo wreszcie na swoim, bo można zrobić parapetówkę, bo goście przyjdą, bo wraca się do siebie- i pomyślalam sobie- super, ale jakoś tu pusto i smutno trochę. Że teraz pora pomyśleć o dziecku. No i mieliśmy myśleć po nowym roku, ale przypadkiem w zeszłym tygodniu odkryłam, ze za naszymi plecami los już postanowił wypełnić tę pustkę i jestem w 2 miesiącu ciąży. W najlepszym momencie, bo nie bedziemy się zastanawiac, czy przypadkiem czegoś nie straciliśmy, oboje mamy po 30 lat.