14 lutego 2014, 12:23
Wczoraj nie wytrzymałam i poszłam na sushi. Od kilku tygodni nie mogę patrzeć na jedzenie ale o sushi myślałam już drugi tydzień i po prostu
musiałam zjeść (w tym kilka kęsów surowej ryby). Restauracja sprawdzona, wszystko świeże ale teraz zaczęłam panikować :)
Statystycznie na listerię zapada 0,07 osoby na 100 000 (kobiety w ciąży 17 razy częściej) więc ryzyko jest znacznie mniejsze niż wypadek samochodowy ale ten niepokój o dzidziusia czasami zakrawa o paranoję. Dodam, że jestem w 10 tc.
I bardzo proszę żebyście nie pisały, że jestem nieodpowiedzialna, dbam o siebie, całe życie zdrowo się odżywiam, mam również przeciwciała na toksoplazmozę a sushi wczoraj mną kompletnie zawładnęło...
Czy któreś z Was też jadły, znacie jakieś przypadki zachorowań po?
14 lutego 2014, 21:35
Ja jadłam sushi, surowe mięso i syn urodził się zdrowy
14 lutego 2014, 21:37
zolzaaaa napisał(a):
O listeriozie nie slyszalam (w sensie nue znam nikogo kto by zachorowal), ale o toksoplazmozie juz tak. Jedno dziecko zdrowe, drugie z powaznym niedosluchem. Dlatego ja nie majac odpornosci unikam jak ognia. Dodam, ze te osoby zalapaly to predzej z jedzenia niz przez kontakt z kotami.
toxoplazmoza nie zawsze szkodzi dziecku
- Dołączył: 2010-11-18
- Miasto: Praga
- Liczba postów: 2621
14 lutego 2014, 22:13
Na moje oko nie ma co panikowac. Sama jestem w ciąży i denerwuje mnie to ciagłe upominanie, zwłaszcza przez obce osoby. Kobieta nie pije i nie pali, zje sobie kawałek sera plesniowego, czy wypije trochę coli a już z każdej strony słychać że próbuje zabić własne dziecko. Sama zjadlam kawałek sera koziego z niepasteryzowanego mleka a potem mialam takie wyrzuty sumienia że prawie umarlam ze stresu, bo naczytalam się dramatycznych informacji w necie. Dlatego przestałam podchodzic do ciazowych zakazów bezkrytycznie. Taka paranoja też nie jest zdrowa. Wolę żyć racjonalnie. Nawet w ciąży.
- Dołączył: 2011-10-24
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 881
15 lutego 2014, 02:39
Ja jadłam sushi w ciąży,ale tylko smażone. Teraz karmie i nadal unikam surowego, ale na Twoim miejscu bym wyluzowala. Nastepnym razem sie powstrzynaj:)
- Dołączył: 2010-03-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 19489
15 lutego 2014, 09:40
Wszystko jest dla ludzi. Ja jadłam na razie jadłam dwa razy sushi - za każdym razem w renomowanej restauracji - za pierwszym razem jadłam sporo surowej ryby, za drugim tylko kawałek, reszta pieczona. Pytałam się lekarki - powiedziała, że mogę i że bardziej zwracać uwagę na ryby o dużej zawartości rtęci. Nie należy czytać internetu, bo tu 80% na zwolnieniu z ciążą zagrożoną...
Oczywiście, że jakieś minimalne ryzyko pewnie jest - ale nie należy popadać w paranoję, zwłaszcza, że sporo informacji jest wyssanych z palca. Chociażby sery pleśniowe, tak często wymieniane chociażby w tym wątku - przecież chodzi o te z NIEPASTERYZOWANEGO mleka, których tak naprawdę ze świecą szukać. Albo to, że kot domowy i jedzący gotową karmę praktycznie nie ma szansy zarazić się toksoplazmozą, a nawet koty nosiciele wydalają zarażony kał tylko przez 3-21dni.
- Dołączył: 2013-09-16
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 2347
15 lutego 2014, 10:09
wloszka19 napisał(a):
kiedys jadły wszystko. no ba... szkoda, ze zapomniałąs dodac o smiertelnosci i o tym, ze choroby nie były wykrywane w tamtych czasach.i tu nie chodzi o to, ze człowiek sie boi bo moze miec pecha. tylko trzeba postepowac z głowa zeby pozniej sie nie marwic. i nie probowac racjonalizowac co własnie robisz.ja po głowce klepac nie bede niestety
Racja, i ile dzieci umierało bardzo dużo. mojej pra pra babci 3 umarła kilka mies czy tyg po urodzeniu.
tak juz było i nie ma co ukrywać
- Dołączył: 2011-03-27
- Miasto: Wyspy Kokosowe
- Liczba postów: 2996
15 lutego 2014, 10:10
mamaCzarka napisał(a):
zolzaaaa napisał(a):
O listeriozie nie slyszalam (w sensie nue znam nikogo kto by zachorowal), ale o toksoplazmozie juz tak. Jedno dziecko zdrowe, drugie z powaznym niedosluchem. Dlatego ja nie majac odpornosci unikam jak ognia. Dodam, ze te osoby zalapaly to predzej z jedzenia niz przez kontakt z kotami.
toxoplazmoza nie zawsze szkodzi dziecku
Zgadzam sie nie zawsze, na dwoje babka wrozyla. Albo zaszkodzi albo nie. Tyle ze chorujac w trakcie ciazy kobieta sie bardziej nastresuje, tak jak moja kolezanka. U niej najprawdopodobniej w odpowiednim czasie wykryto bo dosala antybiotyk. To tak jak zachorowac pierwszy raz w trakcie ciazy na rozyczke czy ospe- zadna by nie chciala. W koncu po cos te badania w trakcie ciazy robia- jakby nie szkodzily to w wykazie badan by nie bylo. Inna sprawa, ze sporo kobiet ma odpornosc to juz uwazac nie musza tak bardzo.
- Dołączył: 2013-09-16
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 2347
15 lutego 2014, 10:11
Red.Hair napisał(a):
Z jednej strony to prawda a z drugiej... nie wiem jak kiedyś kobiety rodziły dzieci, w czasach kiedy nic nie było pasteryzowane, badane a nawet trzymane w lodówkach :) Jeszcze nasze mamy piły mleko prosto od krowy, jadły ser, śmietanę przygotowywane w domowych warunkach.Świniobicie i kurczaki z własnej hodowli sama jeszcze dobrze pamiętam. O listerii zaś setki informacji - straszy się nas tak jakby 3 lub 4 kobiety na 10 zapadały na tą chorobę, a rocznie w Polsce choruje ok. 30 - 40 osób.Piszę, bo chciałam dla równowagi otrzymać kilka postów w stylu "nie martw się". Fora o poronieniach, obumarciach płodu, ogólnie postów w których kobiety się o coś martwią jest znacznie więcej, bo jak się nie martwią, to nie ma o czym pisać. I mimo, że mam dość szeroką wiedzę w temacie, nie chroni mnie to przed zamartwianiem się, bo jak się człowiek naczyta takiej ilości materiałów, to nie może się później oprzeć wrażeniu, że akurat może mieć pecha.
Po 2 zadajesz tu pytanie, na któro sama znasz odp wiec po co sie spierać z innymi?
na jedną osobe zadziała tak na drugą inaczej, jedna zachoruje inna nie. To jest jak wyliczanka.
Ja byłam w ciąży to nawet cocacoli nie piłam. Jadłam to co zalecil lekarz i urodziłam zdrowe dziecko.
- Dołączył: 2009-03-19
- Miasto: Ll
- Liczba postów: 296
15 lutego 2014, 17:26
jadłam, żyję i moja dzidzia też, może jest to jakieś ryzyko ale nieznaczne, z resztą jak piszesz uważa się wtedy skąd pochodzi; a co do serów pleśniowych to mit, że nie można wcale - nie powinno się jeść tylko tych niepasteryzowanych, powodzenia i niech dzieciątko zdrowo się rozwija
- Dołączył: 2011-03-26
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 1945
16 lutego 2014, 23:29
W czasie ciąży kilkakrotnie byłam na sushi, nie mogłam się powstrzymać:) córka urodziła się zdrowa, ma obecnie 18 miesięcy i chowa się zdrowo:) jak już ktoś pisał, są gorsze rzeczy które może wyrządzić matka dziecku. Tym bardziej, że pisałaś o sprawdzonym lokalu a w takim nie mogą sobie pozwolić na szkoldliwe jedzenie. Jedynie nie pij zielonej herbaty przy sushi ;) trzymajcie się :)