19 listopada 2010, 21:28
Edytowany przez sasanka77 21 listopada 2010, 08:53
19 listopada 2010, 23:47
Edytowany przez sasanka77 21 listopada 2010, 08:56
- Dołączył: 2010-11-05
- Miasto:
- Liczba postów: 1341
19 listopada 2010, 23:48
ja tam w to nie wierze moze poprostu twoja coreczka nie lubi twojej tesciowej
19 listopada 2010, 23:48
Edytowany przez sasanka77 21 listopada 2010, 08:57
19 listopada 2010, 23:50
Edytowany przez sasanka77 21 listopada 2010, 08:57
- Dołączył: 2008-07-18
- Miasto: Miasteczko
- Liczba postów: 2505
20 listopada 2010, 00:28
> malakandra a gdzie to pisze że czerwona kokardka to CZARY....???
a co to ma niby być?
jeśli stawiasz w tym samym rzędzie i krzyżyk i kokardkę? to znaczy, że kokardka i Pan Jezus taką samą moc mają...
chrześcijaństwo wyklucza noszenie talizmanów, a Ty chcesz użyć czerwonej kokardki właśnie jako talizmanu "chroniącego" dziecko
a Twoja kokardka przy majtkach nie ma na celu odganiać uroki? jest tam, tak po prostu...
a jeśli chodzi o racjonalne wytłumaczenie, to być może jest to kolka... moja siostrzenica miała ją niemal od narodzin przez jakieś 3 miesiące....
Edytowany przez Malakandra 20 listopada 2010, 00:53
- Dołączył: 2008-01-14
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1879
20 listopada 2010, 00:49
kolki może mieć już kilku dniowe dziecko. I nie koniecznie są one codziennie.
A tak ogólnie takie moje przemyślenie, katolicki kraj pełen zabobonów. Trzeba się na coś zdecydować.
- Dołączył: 2008-02-06
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 696
20 listopada 2010, 08:45
"katolicki kraj pełen zabobonów" - no tak, bo chrześcijaństwo zostało u nas wprowadzone niejako pokrywając dawne, słowiańskie wierzenia, ale nie wypierając ich całkowicie. I wyszedł taki mix ;) A te zabobony, które dzisiaj wydają się bezsensownymi absurdami, zapewne są wyrwanymi z pewnego szerszego kontekstu skrawkami dawnych wierzeń, często zlepkami kilku różnych zwyczajów pogańskich zmieszanymi z tradycją chrześcijańską w dodatku. W życiu naszych pogańskich przodków sacrum na codzień było ściśle połączone z profanum, właściwie każda codzienna, nawet fizjologiczna czynność, miała swoje sakralne, symboliczne, czy też magiczne znaczenie. Wszędzie spotkać można było zarówno dobre, jak i złe energie, ponazywane imionami demonów czy rytuałów magicznych. Nawet ustawienie sprzętów w domu miało swoje znaczenie. Takie nasze, słowiańskie feng-shui ;) Myślę, że ten system wierzeń i swoista filozofia życia w całości trzymała się kupy i wcale nie była taka głupia, jak nam się dzisiaj może wydawać na podstawie pojedyńczych, wyrwanych z kontekstu i zapewne mocno zmodyfikowanych szczegółów, które przetrwały, przechodząc w międzyczasie "obróbkę" chrześcijańską. Na przykład a apropos czerwonej wstążeczki, to nie zdziwiłabym się, gdyby była ona połączeniem wiary w uroki czy demony ze zwyczajem wieszania kolorowych skrawków materiału przy wjeździe do wsi, w której panowała epidemia w celu ostrzeżenia wędrowców. Czyli taka jakby zmyła dla demona - uważaj, nie zbliżaj się do tego dziecka, bo tu jest niebezpiecznie. Ale oczywiście mogę się mylić, to takie pierwsze skojarzenie, które przychodzi mi na myśl.
- Dołączył: 2007-06-12
- Miasto: Opole
- Liczba postów: 371
20 listopada 2010, 08:46
Moja mama mojemu bratankowi przelewala rozgrzany wosk nad głowka chyba, ze trzy raz....do kubeczka oczywiscie nad dzieckiem jak spalo, i ponoc pomoglo....
20 listopada 2010, 09:02
o ludzie co za dyskusja;D
A ja wierzę w takie przypadki- zauroczeń. U mnie było trochę inaczej. Jak mój Bartosz był malutki, powiesiłam mu 2 małe podobizny kogucików. Dla mnie były ładne i zabawne(miały czarne duże oczyska), a on tylko patrzał na nie swoimi wielkimi oczami. Nie spał, płakał...poszłam do sąsiadki o pomoc. Kiedy spał, zakryłam mu chusta twarz, i trzymając miskę z wodą(moja mama trzymała) przelałam wosk(nie pamiętam czy przez klucz- cos jak wróżby na Andrzejki;D) I wiecie co wyszło????? Podobizna koguta!!! Ściągnęłam je z łóżeczka i od tamtej pory było spokojnie.
A moja chrześnica została zauroczona, i sąsiadka jakies inne czary odprawiła- i tez jej pomogło. Miała prawie 3 latka i mówiła, że ciągle śnią się jej mrówki.
Można nie wierzyć, ale zawsze warto mieć czerwoną kokardkę na wózku, łóżeczku i najlepiej przy bieliznie-he he Bo moja siostra wie, że jak ją kilka razy zauroczyli to miała biegunki nie z tej ziemi, i krostę na języku.(a wiem jak się jej mozna pozbyć- bierzesz szpilkę lub igłę,myslisz ewentualnie o tej osobie, która cię zauroczyła i przekuwasz szpiczasty dekolt bluzki lub koszulki -na sobie.)
Z lizaniem czoła tez sie spotkałam. Trzeba polizać czoło dziecka i spluąć na ziemię- ale nie wiem czy raz czy 3 razy;D
Pozdrawiam niedowiarków
20 listopada 2010, 09:09
no ja nie moge! czy Wy sie naprawde zastanawiacie nad tymi sposobami? Gdzie to kurna ma jakiś sens?! Przekuwanie dekoltu bluzki?!
Moze to zależy też od regionu w którym sie mieszka. U mnie niegdy nie słyszałąm o żadnym zauroczonym dziecku ani o przesadach czy jakiś urokoach sie nie mówiło. I ja nie bede mieć zauroczonych dzieci bo najzwyczajniej w to nie wierze ;)
Edytowany przez lotopauanka 20 listopada 2010, 09:10