- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 czerwca 2013, 13:33
7 stycznia 2014, 17:14
7 stycznia 2014, 17:35
7 stycznia 2014, 17:36
7 stycznia 2014, 22:53
8 stycznia 2014, 10:44
8 stycznia 2014, 11:04
Czy tez macie tak ze im więcej czytacie na rożnych forach tym bardziej się denerwujecie?U mnie wyglada to tak, mam 5 letnia córkę, która nie była za bardzo planowana wiec nie musiałam się martwić o 'starania'. Pracowałam na cały etat w ciąży i studiowałam wiec nie miałam za bardzo czasu czytać stron dla mam. W ciąży czułam się swietnie i niczym się nie martwiłam. Mieszkam w UK i tu miałam tylko 2 usg, jedno w 12 tyg i drugie w 20. Żaden ginekolog mńie nie oglądał. Córka się urodziła zdrowa i wszystko było super.Teraz jak czytam ile badań robi się w Polsce,o tym co wolno czego nie wolno, o wizytach i usg co miesiąc to zaczynam swirowac. Tutaj nie ma czegoś takiego. Kolejna sprawa jest samo staranie się o dziecko. Z moja córka tak jak już pisałam nie było problemów. Wiec absolutnie nie brałam pod uwagę ze coś może pójść nie tak kolejnym razem. Poronilam w 6 tygodniu i do tej pory jakoś nie mogę w to uwierzyć. Po poronieniu nie widział mnie żaden lekarz bo skoro znów mam okres to przecież wszystko jest ok (oczywiście dostałam tez paracetamol do pomocy jak to w uK)Teraz chcemy spróbować kolejny raz i jak czytam o wszystkich problemach, poronieniach i szeregach badań które można mieć w Polsce to po prostu wariuje i jestem tak zestresowana tym całym procesem 'dzieciorobienia' ze czasami mi się odechciewa :-(
8 stycznia 2014, 13:07
jablecznikk tak jak kirley pisze, każdy inaczej reaguje. Mnie często schizuje własna niewiedza i dlatego też uwielbiam sprawdzać wszystko czego nie rozumiem. Każde badanie na jakie miałam skierowanie w swoim życiu musiałam poznać od podstaw: czym jest, jakie są jego zastosowania itd. Tak też czyniłam podczas ciąży: czytałam na jakim etapie jestem, jakie zachodzą w tym czasie procesy, czego należy się wystrzegać i przede wszystkim dlaczego/ argumenty - poznana wiedza czyni mnie pewniejszą, sprawia, że niewiele rzeczy może mnie zaskoczyć. Dlatego też często irytują mnie osoby, które zakładają pytania na forum: kochałam się w prezerwatywie w dni niepłodne, czy jestem w ciąży? norma w badaniach 1-3, a mój wynik to 2 czy to znaczy, że umieram? wymieniać można tysiące przykładów.
To dotyczy się również tego, że nie darowałabym sobie jak dziecko urodziłoby się z wadą tylko dlatego, że czegoś nie dopilnowałam. łatwiej byłoby mi się pogodzić z wadą dziecka (to jest tylko przykład) wiedząc, że ze swojej strony zrobiłam wszystko co było możliwe, a co jest ponad to - nie mam wpływu.
podam jeszcze przykład: jako nastolatka cierpiałam na paraliż przysenny oczywiście nie wiedziałam, że to czego doświadczam jest właśnie tym. Bałam się zasypiania, bo odczucia takiego paraliżu są nieprzyjemne, wręcz przerażające. Pewnego dnia było na polskim, w szkole interpretacja jakiegoś wiersza i analiza obrazu Koszmaru nocnego Henry'ego Fuseli i łącząc fakty ze sobą, zanurzyłam nos w książce o zaburzeniach snu. Kiedy zrozumiałam czym jest to co mnie nawiedza i że nie zagraża to mojemu życiu, paraliże stały się znacznie rzadsze. Czasami doszukiwanie się przyczyn uspokaja.
Edytowany przez Labilna 8 stycznia 2014, 13:25
8 stycznia 2014, 13:25
Czy tez macie tak ze im więcej czytacie na rożnych forach tym bardziej się denerwujecie?U mnie wyglada to tak, mam 5 letnia córkę, która nie była za bardzo planowana wiec nie musiałam się martwić o 'starania'. Pracowałam na cały etat w ciąży i studiowałam wiec nie miałam za bardzo czasu czytać stron dla mam. W ciąży czułam się swietnie i niczym się nie martwiłam. Mieszkam w UK i tu miałam tylko 2 usg, jedno w 12 tyg i drugie w 20. Żaden ginekolog mńie nie oglądał. Córka się urodziła zdrowa i wszystko było super.Teraz jak czytam ile badań robi się w Polsce,o tym co wolno czego nie wolno, o wizytach i usg co miesiąc to zaczynam swirowac. Tutaj nie ma czegoś takiego. Kolejna sprawa jest samo staranie się o dziecko. Z moja córka tak jak już pisałam nie było problemów. Wiec absolutnie nie brałam pod uwagę ze coś może pójść nie tak kolejnym razem. Poronilam w 6 tygodniu i do tej pory jakoś nie mogę w to uwierzyć. Po poronieniu nie widział mnie żaden lekarz bo skoro znów mam okres to przecież wszystko jest ok (oczywiście dostałam tez paracetamol do pomocy jak to w uK)Teraz chcemy spróbować kolejny raz i jak czytam o wszystkich problemach, poronieniach i szeregach badań które można mieć w Polsce to po prostu wariuje i jestem tak zestresowana tym całym procesem 'dzieciorobienia' ze czasami mi się odechciewa :-(
8 stycznia 2014, 14:07
jablecznikk tak jak kirley pisze, każdy inaczej reaguje. Mnie często schizuje własna niewiedza i dlatego też uwielbiam sprawdzać wszystko czego nie rozumiem. Każde badanie na jakie miałam skierowanie w swoim życiu musiałam poznać od podstaw: czym jest, jakie są jego zastosowania itd. Tak też czyniłam podczas ciąży: czytałam na jakim etapie jestem, jakie zachodzą w tym czasie procesy, czego należy się wystrzegać i przede wszystkim dlaczego/ argumenty - poznana wiedza czyni mnie pewniejszą, sprawia, że niewiele rzeczy może mnie zaskoczyć. Dlatego też często irytują mnie osoby, które zakładają pytania na forum: kochałam się w prezerwatywie w dni niepłodne, czy jestem w ciąży? norma w badaniach 1-3, a mój wynik to 2 czy to znaczy, że umieram? wymieniać można tysiące przykładów. To dotyczy się również tego, że nie darowałabym sobie jak dziecko urodziłoby się z wadą tylko dlatego, że czegoś nie dopilnowałam. łatwiej byłoby mi się pogodzić z wadą dziecka (to jest tylko przykład) wiedząc, że ze swojej strony zrobiłam wszystko co było możliwe, a co jest ponad to - nie mam wpływu. podam jeszcze przykład: jako nastolatka cierpiałam na paraliż przysenny oczywiście nie wiedziałam, że to czego doświadczam jest właśnie tym. Bałam się zasypiania, bo odczucia takiego paraliżu są nieprzyjemne, wręcz przerażające. Pewnego dnia było na polskim, w szkole interpretacja jakiegoś wiersza i analiza obrazu Koszmaru nocnego Henry'ego Fuseli i łącząc fakty ze sobą, zanurzyłam nos w książce o zaburzeniach snu. Kiedy zrozumiałam czym jest to co mnie nawiedza i że nie zagraża to mojemu życiu, paraliże stały się znacznie rzadsze. Czasami doszukiwanie się przyczyn uspokaja.
8 stycznia 2014, 14:56
jabłecznik to że po stracie masz zmienne nastroje to zupełnie normalne, każda z nas to przechodzi, aczkolwiek warto przebadać hormony tarczycy tsh i ft4 ona bardzo komplikuje życie emocjonalne. Najczęściej jest też tak, że kobiety niedoczynność mają właśnie po pierwszej ciąży iż tarczyca dostaje ostro po "du**e" po ciąży.
To, że schizują cię te wszystkie info na forach dotyczących poronienia, badań ect. to również oczywiste, nie każdy musi przejawiać taki masochizm jak ja.
Koszty badań są rzeczywiście ogromne i wykonanie ich nie koniecznie równa się poznanie przyczyny. Z tego co wiem w GB badania po 3 poronieniu również są dofinansowywane. To, że lekarz odmówił usg to może i dobrze, ponieważ usg nie wiele wnosi. Jeżeli wydać pieniądze to od razu na HSC lub HSG są to badania inwazyjne, ale pozwalają wykryć wszelkie wady macicy i jajowodów np. przegrodę macicy, dwurożność macicy, obecność zrostów po uprzednich zabiegach łyżeczkowania, poprzez zwykłe usg to się bardzo rzadko wykrywa.