Temat: Mężczyzna przy porodzie?

Mam pytanie. Czy jesteście za tym, żeby ojciec dziecka był przy jego porodzie czy też nie? Macie jakieś doświadczenia, przekonania na ten temat?
mój mąż był przy porodzie i bardzo to sobie chwalę :)) myślę, że następnym razem też bym chciała żeby był :))
Ja bym raczej nie chciała. Byłoby to dla mnie stresujące.
Rodze za miesiac. Mój Mąż będzie przy porodzie.Chce być ja też tego chcę i potrzebuję. Z obserwacji moich znajomych wynika, że przy porodzie nie było tylko facetów typu " macho sraczo" tudzież tych co są z  określoną laską bo" nic lepszego się nie trafiło" albo jakieś przewrazliwione na swoim punkcie cioty.Boję się porodu  i jak to będzie potrzebuję mieć wsparcie psychiczne, masażu pleców -zapewniam, że im bliżej końca tym  jest ciężej.Kobieta odwala 99% spraw związanych z ciążą dobrze by było, żeby mężczyzna był przy porodzie podobnie jak przy usg , amniopunkcji czy ktg. On najlepiej zna swoją żonę i  może się zorientować, że coś jest nie tak-wezwać pomoc jak  omdlałam podczas usg ( za długo leżałam na plecach - przytyłam 5kg ale brzuch jest naprawde ciężki i uniemożliwia swobodny przepływ krwi) to on się pierwszy zorientował że coś jest nie tak.Odnośnie cesarek- nie demonizujcie, jak zwykle kwestia lekarza  na którego sie trafia. Moja siostra wspomina naturalny poród jako ciężką traume - gdzie przez  debili porozrywało ją od wewnatrz miała 20szwów i nie mogła siedzieć na tyłku przez pół roku.Dziecko wypchneli z niej na siłe, by tylko zdążyć przez terminem który wymusza cc.Cud , że dziecku nic się nie stało. Przy drugim malcu miała cesarkę, nic jej nie bolało i  kilka dni po porodzie ubierała choinkę. Zobaczcie co się stało przez patałachów z blizniakami tego medalisty z Londynu. Wszystko zależy od tego na kogo i gdzie sie trafi. Uważam też , że nie ma co pluć na dziewczynę jeśli chce cesarkę na żądanie i wyzywać od niedojrzałych. Ciąża i poród to indywidualna sprawa , można kochać dziecko a nie uważać , że ciąża i poród są takie fajne( w moim wypadku ciąża to  wątpliwa przyjemność - jak nie rzyganie to hemoroidy  jak nie hemoroidy to bóle pleców  jak nie bóle pleców to zgaga itd ). Jak ma żyć w ciężkim stresie niech wezmie CC. Odnośnie odczuć estetycznych - litości ... nikt nie każe  gapić sie w krocze to po pierwsze po drugie  w długotrwałych związkach naprawdę sex to nie wszystko - kocha się każdy kawałek ciała drugiej osoby i ciężko mi wyobrazić sobie, że przestanie się pragnąć i kochać kogoś z powodu przyjscia na świat dziecka... Jak ktoś czuje odraze do swojej żony i dziecka z powodu porodu - najbardziej naturalnej  oraz wyjątkowej rzeczy na świecie która trafia sie parze raz czy dwa to znaczy , ze ma coś nie tak z głową.I zapewne to typ goscia ktory porzuci zonenp bo sie zestarzała i wymieni na młodszy model albo bo ciężko zachoruje..

speluna napisał(a):

Rodze za miesiac. Mój Mąż będzie przy porodzie.Chce być ja też tego chcę i potrzebuję. Z obserwacji moich znajomych wynika, że przy porodzie nie było tylko facetów typu " macho sraczo" tudzież tych co są z  określoną laską bo" nic lepszego się nie trafiło" albo jakieś przewrazliwione na swoim punkcie cioty.Boję się porodu  i jak to będzie potrzebuję mieć wsparcie psychiczne, masażu pleców -zapewniam, że im bliżej końca tym  jest ciężej.Kobieta odwala 99% spraw związanych z ciążą dobrze by było, żeby mężczyzna był przy porodzie podobnie jak przy usg , amniopunkcji czy ktg. On najlepiej zna swoją żonę i  może się zorientować, że coś jest nie tak-wezwać pomoc jak  omdlałam podczas usg ( za długo leżałam na plecach - przytyłam 5kg ale brzuch jest naprawde ciężki i uniemożliwia swobodny przepływ krwi) to on się pierwszy zorientował że coś jest nie tak.Odnośnie cesarek- nie demonizujcie, jak zwykle kwestia lekarza  na którego sie trafia. Moja siostra wspomina naturalny poród jako ciężką traume - gdzie przez  debili porozrywało ją od wewnatrz miała 20szwów i nie mogła siedzieć na tyłku przez pół roku.Dziecko wypchneli z niej na siłe, by tylko zdążyć przez terminem który wymusza cc.Cud , że dziecku nic się nie stało. Przy drugim malcu miała cesarkę, nic jej nie bolało i  kilka dni po porodzie ubierała choinkę. Zobaczcie co się stało przez patałachów z blizniakami tego medalisty z Londynu. Wszystko zależy od tego na kogo i gdzie sie trafi. Uważam też , że nie ma co pluć na dziewczynę jeśli chce cesarkę na żądanie i wyzywać od niedojrzałych. Ciąża i poród to indywidualna sprawa , można kochać dziecko a nie uważać , że ciąża i poród są takie fajne( w moim wypadku ciąża to  wątpliwa przyjemność - jak nie rzyganie to hemoroidy  jak nie hemoroidy to bóle pleców  jak nie bóle pleców to zgaga itd ). Jak ma żyć w ciężkim stresie niech wezmie CC. Odnośnie odczuć estetycznych - litości ... nikt nie każe  gapić sie w krocze to po pierwsze po drugie  w długotrwałych związkach naprawdę sex to nie wszystko - kocha się każdy kawałek ciała drugiej osoby i ciężko mi wyobrazić sobie, że przestanie się pragnąć i kochać kogoś z powodu przyjscia na świat dziecka... Jak ktoś czuje odraze do swojej żony i dziecka z powodu porodu - najbardziej naturalnej  oraz wyjątkowej rzeczy na świecie która trafia sie parze raz czy dwa to znaczy , ze ma coś nie tak z głową.I zapewne to typ goscia ktory porzuci zonenp bo sie zestarzała i wymieni na młodszy model albo bo ciężko zachoruje..


święte słowa!!!

Agaszek napisał(a):

Macioraa napisał(a):

W zyciu sie na to nie zgodze. Po co mi facet ? zeby widzial mnie drzaca ryja, wymiotujaca, srajaca lacznie z krwia sluzem i jękami. Faceci psychicznie tego nie udzwigna. Pozniej maja w glowach "co ja jej zrobilem", "jak ona sie przezemnie meczyla" a pozniej placz kobiety bo facet zrobil sie oschly. Jestem na nie. Wole to sama ze soba przezyc...
Czy to znaczy, ze jeśli zachorujemy (odpukać) na śmiertelna i nieuleczalną chorobę to jestesmy skazane na umieranie w samotności, bo nasi faceci psychicznie tego nie udzwigna .... nie zmienią pampersa, nie umyją, nie wyniosą miski z wymiocinami etc. Chyba ich jednak nie doceniasz

Ja ani nie rzygałam,ani nie srałam za przeproszeniem.
Ba, nawet się nie upociłam jak prosiak,a po porodzie wyglądałam normalnie, jakbym sobie kawałek przebiegła.
I jakie nie udźwignie?
Mój nie musiał nic dźwigać, nie był oschły, ale na odwrót, był bardzo opiekuńczy, ciepły , oddany. 
Jeśli kogoś się kocha ponad wszystko, to nie może być inaczej.
I żadna sytuacja tego nie zmieni.
Tak ważne momenty w życiu powinny zbliżać ludzi,a nie ich dzielić. 

Pasek wagi
Jak najbardziej jestem na tak, teraz chodzimy oboje do szkoły rodzenia - niech też się wszystkiego uczy i mi pomaga... Zaangażowanie jest bardzo ważne, a i w szpitalu inaczej na Ciebie patrzą jak nie jesteś sama, tylko masz własne wsparcie... :)
ja chcialam aby maz byl ze mna ale decyzja nalezala do niego, uzgodnilismy w sumei tak ze idzie ze mna ale jak bedzie czul ze nie da sobie rady to wyjdzie i zadne z nas nie bedzie sie czula wtedy zle. w efekcie byl do samego konca ze mna i pierwszy mial coreczke na rekach

FammeFatale22 napisał(a):

Agaszek napisał(a):

Macioraa napisał(a):

W zyciu sie na to nie zgodze. Po co mi facet ? zeby widzial mnie drzaca ryja, wymiotujaca, srajaca lacznie z krwia sluzem i jękami. Faceci psychicznie tego nie udzwigna. Pozniej maja w glowach "co ja jej zrobilem", "jak ona sie przezemnie meczyla" a pozniej placz kobiety bo facet zrobil sie oschly. Jestem na nie. Wole to sama ze soba przezyc...
Czy to znaczy, ze jeśli zachorujemy (odpukać) na śmiertelna i nieuleczalną chorobę to jestesmy skazane na umieranie w samotności, bo nasi faceci psychicznie tego nie udzwigna .... nie zmienią pampersa, nie umyją, nie wyniosą miski z wymiocinami etc. Chyba ich jednak nie doceniasz
Ja ani nie rzygałam,ani nie srałam za przeproszeniem.Ba, nawet się nie upociłam jak prosiak,a po porodzie wyglądałam normalnie, jakbym sobie kawałek przebiegła.I jakie nie udźwignie?Mój nie musiał nic dźwigać, nie był oschły, ale na odwrót, był bardzo opiekuńczy, ciepły , oddany. Jeśli kogoś się kocha ponad wszystko, to nie może być inaczej.I żadna sytuacja tego nie zmieni.Tak ważne momenty w życiu powinny zbliżać ludzi,a nie ich dzielić. 

 

wszystko zalezy do mezczyzny, ja wymiotowalam podczas badania szyjki macicy a maz dzielnie podawal wiaderko, to przeciez nic nieludzkiego, kazdemu zdarzy sie wymiotowac, ile razy ja sie nim opiekowalam kiedy sie zatrul np. i po tym wszystkim nastawienie mojego meza w stosunku do mojej osoby absolutnie sie nie zmienilo

Ja jestem jak najbardziej na TAK. Rodziliśmy razem dokładnie 16 dni temu. Mój mąż na poczatku nie chciał, ale wiedział, że ja sobie nie wyobrażam rodzić w samotności i jednak był ze mna. Widziałam ból w jego oczach i tą bezradność, że nic nie może zrobić jak mnie boli, na szczęście  nie trwało to długo. A chwila po porodzie gdy trzymałam synka na rękach i spojrzeliśmy sobie w oczy i w tym samym momencie powiedzieliśmy "kocham Cię" jest bezcenna. A to, że w sali był jeszcze lekarz który w tym momencie mnie zszywał i położne nie miało znaczenia. Później mój mąż mi mówił co położne robiły z dzieckiem, jak je ważyly itp. Miał wilgotne oczy gdy urodził sie synek. I mówił, że pierwszy raz od wielu wielu lat nogi mu się trzęsły i nie umiał tego opanować. Myślę, że przy kolejnym porodzie też będziemy razem A co do sexu po to jeszcze przed nami, ale myślę, że nie będzie z tym problemu, gdybym mogła to już pewnie byśmy sie kochali, ale niestety połóg i szwy na to nie pozwalają jeszcze

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.