- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 grudnia 2012, 22:45
13 grudnia 2012, 12:55
13 grudnia 2012, 13:14
13 grudnia 2012, 14:22
13 grudnia 2012, 14:59
wszystko zalezy jak przebiega porod, jaka kobieta ma odpornosc na bol. nasluchalam sie darcia kobiet rodzacych w szpitalach sporo podczas obu ciaz, bol przy pierwszym porodzie przerosl moje przypuszczenia, byl znacznie silniejszy niz sie spodziewalam.
darlam sie jak glupia mimo iz jestem spokojna osoba i przy obcych glupio mi buzie otwierac wtedy mi bylo wszystko jedno. myslalam ze dam rade bez znieczulenia bo przeciez porod to sprawa naturalna i od zawsze kobiety rodza jednak tak mnie rozrywalo ze w ostatniej chwili prosilam o epidural, dali za pozno i nie zdazyl poprawnie zadzialac. przy zszywaniu naciecia i pekniecia bolalo jeszcze bardziej mimo iz ponoc znieczulenie bylo. drugi porod tez bolal ale juz mniej i poszlo szybciej, poza tym wiedzialam czego sie spodziewac i jak oddychac, by przec w dol a nie oddychac chaotycznie i histeryzowac.
dodam ze oba porody byly wywolywane oksytocyna ktora powoduje iz skurcze robia sie megabolesne, obaj synkowie byli duzi powyzej 4kg a pierwszy w dodatku mial wielka glowe ktora niezle mnie porozrywala tam na dole. w kazdym razie wszystko jest do przezycia, bol trwa ale mija, nie ma innego wyjscia, urodzic trzeba wiec lepiej starac sie by jak najszybciej maluszka z siebie wyprzec.
zanim zaznalam co to porod zawsze smialam sie z mezem z tych dracych sie kobiet ze przeciez nie umieraja to co tak jape dra, ze chyba trzeba do nich egzoorcyste wzywac, bo naprawde niektore wydawaly takie odglosy jakby diabel w nie wstapil, male drobne kobitki wrzeszczaly przerazliwie glosem niczym wielki facet. teraz juz wiem ze to naprawde az TAK moze bolec.
13 grudnia 2012, 15:13
ja w 5miesiacu ciazy bylam na oddziale patologi...przed przyjeciem na oddzial na kilka godzin posadzono mnie przy porodowce,bo bylo tak wiele rodzacych,ze nie bylo lekarza,ktory moglby mnie zbadac...Drzwi wahadlowe...porodowka wielka jak hala sportowa:)co sie nasluchalam i naogladalam,to moje..Siedzialam tam w koszulce i szlafroku,gdybym miala prywatne ciuchy na sobie zwialabym stamtad jak Boga kocham:)..5miesiac..nic u mnie nie bylo widac..pomyslalam-nie ma szans-nie urodze,nie chce,boje sie...dodam,ze byl tam porod kleszczowy,gfdzie wybiegla polozna w zakrwawionym fartuchu jak z rzezni...ktrzyki pan,rtodzacych z mezami"nie trzymaj mnie kurwa za reke,bo Ci ja odgryze!Sam sobie przyj!w zyciu nie pojde z Toba do lozka!Durniou dzieci Ci sie zachcialo,sam sobie rodz!!o kurwa auaaaa!!"i takie tam ciekawostki:)a ja na korytarzyku z raczka w reku....W pewnym momencie polozna wyszla z kilkuminutowym oseskiem na reku i wreczyla dziecku Ojcu,ktory czekal w korytarzu...Ojciec nie namyslajac sie dlugo wcisna nie mowle mnie...Ja nie mialam nigdy takiego dzidziusia na reku...cieplego,kilka minut wczesniej wyciagnietego z brzucha Mamusi..o matko,myslalam,ze tam zejde..i nagle Mamusie wywoza lozkiem z porodowki...i wzrok MAmusi na meza i na mnie!Ja intruz trzymam tego maluszka!Jej maluszka!Przy ktorym ona tak sie nawrzeszczala!odrazu oddalam Jej dziecko(instynkt,czulamm,ze moglaby mnie zabic,taki pierwotny instynkt...)Sama bym prewno zabila...z glupim usmiechem pogratulowalam dzidziusia i zyczylam im zdrowia,nie podzialalao..chyba mnie niuenawidzila w tym momencie:)Mezusia pewno tez,ze mi wtrynil zawiniatko lol:)zatem obiecalam sobie wtedy w listopadzie,ze nie ma bata..nie urodze i juz!W marcu przyszedl na swiat moj syn...Kodzio...ktory ma juz prawie 15lat ech:)A ja zyje w innym kraju teraz,z innym ukochanym i z synem...i chce miec kolejnego dzidziusia.....:)Sam porod mialam cudowny(i po co obawy z 5miesiaca hihihi:)),mialam prywatna polozna,i lekarza,znajomego mojej owczesnej tesciuowej i sale dwuosobowa...ale to luksusy byly...a mowiac o bolu...Przez 8miesiecy chcodzilam do szkoly rodzenia i na prelekcje,qwiedzialam,jak oddychac....O 23 bylam w szpitalu,o 1 w nocy odeszly mi wody...o 1.30 zartowalam z tatusiami na korytarzu i nie wierzyli ze ja rodze(tez nie wierzylam)...o 3nad ranem urodzil sie Konrad:)!!!Doadam,ze w szpitalu wzielam prysznic,udzielilam wywiadu studentom medycyny(z 5roku!),zdazylam zrobic make up(idiotka do porodu o 1nad ranem!!:)..a zaczelo bolec porzadnie o 2,kiedy siedzialam,na pilce okrakiem trzymajac sie lozka...i chcialo mi sie spac....i bolalo...darlam sie juz na lozku,ok30min...o2.30....i mowilam do lekarza,to cholera bboli,ja juz nie chce...prosze...to prosze zapamiatam do konca zycia...w sumie za bardzo sie nie darlam,bo tak bardzo nie bolalo:)a kobitki tam spaly na dzdziale i nie chcialam ich budzic:)o3.07przytulilam Kodzia zanim wzieli go na kilka godz do inkuybatora...Polog mialam gorszy(bo ablacja lozyska)niz porod...Umalowana,uhahahana:)Jak mnie lekarz szyl,to zartowalismy 3.30 rano...ech Tobie zycze takiego porodu i sobie nastepnego:)bedzie dobrze,zobaczysz...tez przeciez sie nasluchalam kilka miesiecy wczesniej:)zdrowia i wszystkiego dobrego...Zoyka..sorry za przydlugi wpis,ale chcialam sie z Toba podzielic mymi obawami i pieknym porodem...ktory w sumie trwal poltorej godziny:)cmok
Edytowany przez zoykaa 13 grudnia 2012, 15:13
13 grudnia 2012, 15:30
13 grudnia 2012, 16:15
13 grudnia 2012, 16:27
konsekwencją cesarki nie jest tylko blizna . W Polsce głównie rozcina się brzuch poziomo co za tym idzie uszkadza się nieodwracalnie mięśnie brzucha które wiotczeją . Za granicą co raz częściej się zaleca cięcie pionowe ponieważ w ten sposób uszkadza się minimalną ilość włókien mięśniowych tylko ze wtedy ma się bliznę przez cały brzuch której nie ukryjesz w żaden sposób . Jest też wiele możliwych powikłań. Ból nie jest taki straszny za pierwszym razem kazali mi siedzieć pod prysznicem a przy kolejnych silniejszych skurczach dostałam znieczulenie i już było naprawdę znośnie :)Nie chciałabym nigdy przeżywać porodu... Już bym cesarke wolała, później wydać kase na usuwanie blizny niż takie coś przeżywać... Ale wogóle ja to inna sprawa, dzieci mnie póki co nie interesują i nie widze ich w swojej przyszłości.
13 grudnia 2012, 16:38
13 grudnia 2012, 16:42
.nie martw się, da się przeżyć i co najważniejsze: mimo bólu, zmęczenia TO NAJCUDOWNIEJSZE, NAJPIĘKNIEJSZE CHWILE W ŻYCIU:)
taaa na 100%. Na pewno kwiczenie z bólu jest najcudowniejsze. Najcudowniejsza to mozna powiedziec, ze dla kogos jest chwila kiedy jest juz po prodzoie i dostaje sie dziecko ale nie uwierze nigdy, ze sam poród