- Dołączył: 2012-07-29
- Miasto: Czaplinek
- Liczba postów: 13675
8 listopada 2012, 21:02
Witam, wiele moich koleżanek zatrudniły sie do pracy jak tylko się dowiedziały o ciązy po to by przepracować te 30 dni potem l4 a następnie macierzyńskie. Prawnie nic Ci za to nie zrobią , prawnie nie masz obowiązku mówić . Ale moralnie?
Jak do tego podchodzicie?
Zrobiłybyście/łyście cos takiego?
Czy może jest to dla was nie moralne.
- Dołączył: 2009-02-08
- Miasto: Kk
- Liczba postów: 2475
9 listopada 2012, 13:49
aaaotoja - faktycznie, z prostego pytania zrobił się wielowątkowy temat. Ale moim zdaniem to dobrze, przynajmniej mozna od razu zauważyć, jak nawet my kobiety w temacie, który dotyczy właściwie każdej z nas, czy to dziś czy jutro - jestesmy podzielone. Nie sądziłam, że taki podział powstanie, myślałam że "solidarność jajników" jest silniejsza. Tym bardziej, że prędzej czy później ten temat będzie dotyczył większości z nas. Niestety w tym kraju ludzie nigdy się nie zjednoczą, będą wyłącznie podziały.
temat ma tyle wątków, co "Moda na sukces" odcinków.
Edytowany przez aminka82 9 listopada 2012, 13:54
- Dołączył: 2012-07-29
- Miasto: Czaplinek
- Liczba postów: 13675
9 listopada 2012, 14:00
aminka82
dokładnie, w życiu kazdy z nas jest troche egoista wiec kazdy bedzie mal takie jakie miał przeżycia albo w jakiej sytuacji jest. Jak ktos ma firme to od razu nie,
Najciekawsze jest to że niby sie tak broni pracodawcy a pieniadze wypłaca zus a nie on. A po za tym że pracodawca też nie zawsze jest fear
- Dołączył: 2009-03-07
- Miasto: Bytom
- Liczba postów: 1730
9 listopada 2012, 14:08
A ja odnoszę wrażenie, że to właśnie chora polityka opiekuńcza państwa jest winna takiej sytuacji. "Ochrona kobiety w ciąży" powoduje "dyskryminację wszystkich kobiet". Bo logicznie rzecz biorąc jeśli pracodawca ma dobrą, sumienną i uczciwą pracownicę która zachodzi w ciążę czy zwolniłby ją od razu? Przecież jeśli miałby normalne prawa do zwolnienia jej w każdym czasie, traktowałby ją normalnie... poważne przeziębienie, konieczność leżenia, pobyt w szpitalu zawsze wiąże się z L4 a jakoś ludzie po złamaniu nogi nie są wyrzucani. Jeśli jednak pracodawca widzi, że kobieta nadużywa zwolnień i wie, że nic nie może z tym zrobić - to czy nie ma prawa do frustracji? Do podejmowania decyzji, że nie zaufa już innym kobietom? Przecież to ludzkie... W firmie mojej siostry wśród pracowników szeregowych "królują" umowy na czas określony - jeśli kobieta jest w ciąży przenoszą ją na lżejsze stanowiska i przedłużają umowę do porodu... i jest całe grono kobiet które pracują tak długo jak mogą, jak chcą i widać, że zależy im na byciu uczciwymi - te kobiety bez problemu po urlopie macierzyńskim dostają szansę na powrót do pracy. Nie dlatego, że pracodawca musi - ale dlatego, że chce bo wie, że są to dobre pracownice!
A k woli wyjaśnienia w pierwszej ciąży byłam na zwolnieniu od 9 do 14 tygodnia (niepowściągliwe wymioty i niestabilność elektrolityczna), a potem pracowałam do 36 tygodnia (urodziłam w 38 - stan przedrzucawkowy, pozostała niewydolność nerek). Po urlopie macierzyńskim przez 5 miesięcy pracowałam w systemie telepracy, przez kolejne 5 na 4/5 etatu, potem przeszłam na urlop wychowawczy. Po 2 tygodniach urlopu zaszłam w ciąże - wiele osób namawiało mnie bym zrezygnowała z wychowawczego i poszła na L4 - moje sumienie mi nie pozwoliło, nie byłabym w stanie powiedzieć, że chcę wrócić do pracy po czym gdy pracodawca przygotowuje dla mnie miejsce i projekty wręczyć mu zwolnienie (bo moja niewydolność nerek kwalifikuje mnie do zwolnienia). Teraz jestem w 38 tygodniu ciąży i choć faktycznie nie jest łatwo opiekować się cały czas samej dzieckiem by mąż mógł zarabiać - to czuję się w porządku w stosunku do siebie, do mojego pracodawcy, do innych kobiet. Czyli reasumując - wiem o czym mówię!
- Dołączył: 2009-02-08
- Miasto: Kk
- Liczba postów: 2475
9 listopada 2012, 14:13
dlatego jest to temat wielowątkowy. Nie ma tak, że coś jest czarne a coś białe. Niektóre z nas bronią pracodawców, a co powiedzą jak na umowie mają 1/4 etatu - bo ZUS tańszy? to jest uczciwe? Albo minimum krajowe - a ewentualna (o ile wogóle) reszta do ręki. Taaak, nic tylko wielbić takich pracodawców. Wiadomo, że jak nie wiadomo o co chodzi - to chodzi o pieniądze. W każdym z przypadków.Tak jak pracodawca "je...e" pracownika, tak samo pracownik pracodawcę.
- Dołączył: 2009-03-07
- Miasto: Bytom
- Liczba postów: 1730
9 listopada 2012, 14:16
aaaotoja - pracodawca musi w pierwszym okresie zwolnienia płacić (33 dni), za cały okres zwolnienia i macierzyńskiego przysługuje kobiecie urlop wypoczynkowy (czyli to kolejne ok 30 dni), do tego prawnie nie ma prawa zapytać czy kobieta idąc w 8-10 tc na zwolnienie planuje być na nim do końca - więc musi trzymać miejsce i ewentualne zabezpieczenie pensji dla takiej osoby. A przy tym zatrudnić kogoś np na zastępstwo by wykonywał pracę tej kobiety. Ja nie twierdzę, że pracodawcy są święci - ja tylko jestem w stanie ich zrozumieć. A z drugiej strony przez takie zachowania kobiet pracodawcy często wymuszając dla własnej wygody na innych ciężarnych kobietach by szły na zwolnienie do samego porodu. I to wtedy ta kobieta - często zdrowa i chętna do pracy musi kombinować skąd wytrzasnąć co miesiąc zwolnienie.
Mam też koleżankę która właśnie przez takie przedłużające się kombinacje innej kobiety była zatrudniona na umowę na zastępstwo przez ponad 2 lata. Jak wiadomo prawa na takiej umowie są inne - np zaledwie 2 tygodnie okresu wypowiedzenia... no i zwodził ją pracodawca, bo zwodziła go pracownica... i po 2 latach została właściwie z niczym.
- Dołączył: 2009-03-07
- Miasto: Bytom
- Liczba postów: 1730
9 listopada 2012, 14:26
aminka82 tylko jedno w tym wszystkim jest najistotniejsze słowo
"pracodawca" - czyli ktoś kto daje pracę i potem za tę pracę płaci. To
nie sponsor czy fundacja charytatywna. A warunki umowy - wiem, że jest
ciężko na rynku pracy i ludzie muszą iść na ustępstwa (sama miałam 1/3
pensji w formie premii) - ale zgadzamy się na nie... i często one
motywują - bo jeśli pracujesz to dostajesz premię, jeśli nie to ZUS
widzi tylko to co jest w umowie.
No i ta ważniejsza kwestia moralności - bo z Twojego ostatniego zdania wynika, że jeśli ktoś ukradnie mi portfel to ja mam pełne praco ukraść portfel komuś innemu? I nie ma tu łamania prawa? Nie ma tu nagannego moralnie zachowania?
9 listopada 2012, 14:33
aminka82 napisał(a):
dlatego jest to temat wielowątkowy. Nie ma tak, że coś jest czarne a coś białe. Niektóre z nas bronią pracodawców, a co powiedzą jak na umowie mają 1/4 etatu - bo ZUS tańszy? to jest uczciwe? Albo minimum krajowe - a ewentualna (o ile wogóle) reszta do ręki. Taaak, nic tylko wielbić takich pracodawców. Wiadomo, że jak nie wiadomo o co chodzi - to chodzi o pieniądze. W każdym z przypadków.Tak jak pracodawca "je...e" pracownika, tak samo pracownik pracodawcę.
Niewiele znam osób (pracujących), którym taka opcja nie odpowiada, a zazwyczaj nawet takie osoby wolą dostać ciut więcej do ręki, z zusowskiej składki i tak uzbierają się jakieś grosze, a ubezpieczenie zdrowotne jest. Wiele osób tez prosi o taka opcję, ze względu na to, że np. ma sprawę komorniczą, a mając umowę 1/4 etatu są "bezpieczni". Polacy to mistrzowie kombinowania i to jest o tyle ok, o ile obie strony są zadowolone, natomiast kiedy pracownik próbuje oszukać pracodawcę lub odwrotnie to to jest niedopuszczalne. Z zaznaczeniem, że pracownikom zazwyczaj się wydaje, że pracodawca nie ma żadnych problemów i tylko trzepie kasę, a prawda jest nieco inna, bo niestety prowadzenie własnej działalności wiąże się z wieloma problemami i kosztami.
Moje podsumowanie: dobrych pracodawców i pracowników należy szanować, bo jest ich niestety bardzo mało!!! A kobiety, które postępują tak jak w temacie są dla mnie zwykłymi niemoralnymi egoistkami!
Edytowany przez DragonTattoo 9 listopada 2012, 14:34
- Dołączył: 2009-02-08
- Miasto: Kk
- Liczba postów: 2475
9 listopada 2012, 14:35
skafanderko - o ile dobrze kojarzę - to wg Biblii - tak :) "oko za oko" :) Ale przykład z portfelem to zły przykład. I wyraża całkowicie inną formę moralności. Natomiast z Twojego postu wynika, że pracodawca jest pan i władca a ja mam być jego beduinem, i jeszcze mam być wdzięczna, że wogóle mnie zatrudnia. Nie, kochana. To tak nie działa. Też byłam przez nieuczciwość pracodawcy zatrudniona na 1/2 etatu, to była moja pierwsza praca i nie miałam jeszcze takiej wiedzy o swoich prawach, listy do podpisu dostałam hurtowo po 9-ciu miesiącach pracy, wówczas się dowiedziałam, że jestem zatrudniona na 1/2 etatu. Od razu zarządałam zmiany na 1/1. I 3 miesiące póżniej byłam już bez pracy. Tak to wygląda.
- Dołączył: 2009-02-08
- Miasto: Kk
- Liczba postów: 2475
9 listopada 2012, 14:42
Dragon Tatoo, to kolejne odgałęzienie i osobny temat. Tylko system o którym piszesz sprawdza się głównie wśród mężczyzn i kobiet już posiadających lub nieplanujących dzieci. Natomiast to jest temat o przyszłych mamach. jak taka pracuje na 1/3 etatu, lub na minimum krajowym, dostając "premię" pod stołem, to żaden pracodawca nie dopłaci takiej wyrównania do macieżyńskiego czy chorobowego, które będzie naliczone od podstawy na umowie, a więc coś niewiele ponad 1000 zł netto
Edytowany przez aminka82 9 listopada 2012, 14:42
- Dołączył: 2009-03-07
- Miasto: Bytom
- Liczba postów: 1730
9 listopada 2012, 14:42
Ale jak można pracować nie mając umowy w ręku?? Jeśli ktoś nie chce jej dać od razu - znaczy, że ma złe zamiary. A 9 miesięcy?? A zgłosiłaś sprawę do PIPu lub innej instytucji? Mamy prawa - korzystajmy z nich, a nie prowadźmy wojnę podjazdową - jeden pracodawca Cię skrzywdził to dowalisz innemu? A tamten pozostaje bezkarny i wykorzystuje kolejne osoby? To nie są panowie i władcy - to my pozwalamy by się tak czuli pokornie przyjmując ich niepraworządne zachowania.