- Dołączył: 2009-11-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1252
14 lipca 2010, 10:21
Witam wszystkie kobietki starające się o dzidzię. Założyłam ten wątek ponieważ myślę , że jest tu nas sporo "starających się". Mam kilka pytań. Przedewszystkim jak radzicie sobie z presją otoczenia? Czy się już uodporniłyście na to czy macie jakiś dobry sposób? bo ja już naprwdę mam serdecznie dość nacisku wszystkich wokól i przycienk typu: starajcie się, zobaczycie jak jest fajnie mieć maleństwo albo że im dłużej będziecie zwlekać tym będzie gorzej. Ale tak naprawdę to oni nie wiedzą, że nie wszyscy mogą mieć dzidzię.
Jakie badanie macie porobione. Bo mnie szlak już trafia, rzaden lekarz do tej pory nie chciał mi dać skierowania na jakiekolwiek badania A ostatni lekarz co byłam u niego stwierdził, że po tych lekach co już przyjmowałam nic nie pomogło, to nie ma już dla nas ratunku jak tylko jechać do Białego. Póki co to nas nie stać za bardzo a wiem że trzeba nastawić się na spore koszta.
Piszcie Kochane razem będzie zdecydowanie raźniej. Wiem,że nic na siłę, odpuściłam sobie zupełnie. Co ma być to będzie. pozdrawiam
- Dołączył: 2009-01-04
- Miasto: Nibylandia
- Liczba postów: 2090
26 października 2011, 18:55
ja jak poroniłam to dosłownie białej gorączki dostawałam jak dowiadywałam się, że któraś ze znajomych jest w ciąży. myślałam, że całkowicie mi się w głowie poprzewraca. teraz gdy się znowu udało boję się cieszyć i nie mogę do konca w to uwierzyć. mam nadzieję, że to się zmieni jak zobaczę serduszko.
- Dołączył: 2007-08-13
- Miasto: Cocococo
- Liczba postów: 1250
26 października 2011, 19:38
hej dziewczyny
podczytuje Was od dłuższego czasu....
i w koncu postanowiłam się wypowiedzieć- akurat przewinął się tutaj temat "pocieszania" i "dobrych rad" ...
ja opowiem na szybko moją historię...
od momentu jak wzieliśmy ślub z moim mężem słyszałam docinki i dobre rady, a kiedy dziecko? a co ? a jak ? a srak.... że to już najwyższa pora.... ( dodam tylko , że ślub bralismy jak mielismy po 26 lat.... - no nie wiem czy to taka NAJWYŻSZA pora..... niektórzy to tak gadali jakbysmy mieli po 46..... ale pominę to...) a myśmy wlaśnie zaraz po ślubie nie chcieli, bo primo musiałam znaleźć sobie stabilną pracę.... żeby z czegoś te dziecko utrzymać... praca była ale tylko na 8 miechów... i potem musialam szukać kolejnej.... i znowu miesiące szukania... a już myslelismy o dziecku... ale no chciałam najpierw dostać pracę.... i to taką aby na spokojnie móc zajść w ciąże.... pomimo, że dużo osób wiedzialo wtedy, że jestem bezrobotna i szukam pracy to nadal strzelali do mnie z hasłami: to zajdź sobie w ciąże.... nosz kurna..... dobre rady... jasne... a dziecko za co utrzymam.... wiec w koncu znalazłam pracę... i jak już wiedziałam,ze praca i miejsce jest bardzo "pro-ciążowe" ( dobre warunki pracy po prostu, może nie finansowe tak bardzo. ale wszystkie inne tak..) to doczekałam rok i zaczelismy działać... dokładnie w wakacje zeszłe odstawiłam tabletki i zdalismy sie na spontan... i niby w sumie nie mieliśmy ciśnienia... niby dopiero zaczynaliśmy.... ale i tak z tyłu głowy kołatała się myśl... a czy uda mi sie od razu zajść? a może bede miec problemy?a może źle że tyle zwlekałam..? i pamietam jak przez pierwsze miesiące nie zachodziłam.... i pamiętam TE uczucie jak dostawałam okres... i niby nic.. przeciez dopiero to początek.. ale pamiętam dokładnie jak to było.... wszędzie widziałam kobiety w ciąży..... a jak jeszcze znajomy palnął no czemu my dzieci miec nie chcemy, że już najwyższa pora, bo inaczej dzieci w szkole bedą mówić, że moje dziecko odprowadza babcia a nie mama.... coś w tym stylu.... pamiętam jak mi strasznie przykro bylo.. i jak cały wieczór przepłakałam.... że przecież się staramy, chcemy,a nie wychodzi, a ludzie nic na prawdę o nas nie wiedzą, a pieprzą bez sensu...
na szczęście po 3 miesiącach staran, w czwartym zaszłam w ciąże.... i pamiętam tę radość, te niedowierzanie, że w sumie jednak szybko się udało :)))) po skrócie- ciąża ok, w lipcu tego roku urodziłam śliczną zdrową dziewczynkę....
i pomimo, że moje "starania" były krótkie i nie tak czasem ciężkie i dramatyczne jak Wasze, doskonale wiem, co za myśli się kłębią w głowie jak kolejny miesiąc NIC.... i hasła w stylu: "wyluzujcie".... mogą doprowadzić do szewskiej pasji......... pomimo, ze człowiek stara się nie myśleć i wyluzowac, to NIE TAKIE proste....
wiec jedyne co Wam chce powiedzieć, to to, że trzymam za Was wszystkie kciuki, że wierzę z całego serca, że każda z Was będzie nosić pod swoim serduszkiem kochane dzieciątko
26 października 2011, 20:08
Walizka, my się rozumiemy, te które sie dluzej starają. Ale jakoś mi ciężko jest uwierzyć, że ktoś, komu się udało od razu, może nas zrozumieć. To trzeba przeżyć. Te kolejne miesiące rozczarowań, w momencie, kiedy nasza nadzieja sięga zenitu. To uczucie, kiedy dowiadujesz się, że kolejna koleżanka zaszła, niestarając się zbytnio. To jak się czuje widząc kobietę w ciąży, lub z niemowlaczkiem. Ja z ręką na sercu przyznam, że nie raz ściska mnie z zazdrość.
- Dołączył: 2009-03-24
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2135
26 października 2011, 21:13
a ja wam powiem tak
my staramy sie 2 cykl i nie wiem jak to bedzie tak w sumie to obawiam sie ze tez dlugo poczekamy... i tez wysluchiwalam juz teksty typu ze juz czas sie brac i ze jako babcia bede dziecko do szkoly odprowadzac a w zeszłe swięta cała rodzina M składała mi zyczenia aby miec dziecko!!! ja mam niespelna 25 lat a mi juz z takimi tekstami wychodza. ludzi poprostu nie interesuje co czujemy tylko co powinno byc!! a teraz nie zamierzam nikomu nawet napomknac ze sie staramy bo jak bym musiała słuchac tego co wy to chyba pol rodziny bym musiala po katacch porozstawiac. i tak tesciowa chyba cos podejzewa niestety wiec musze ja jakos zbic z tropu. najgorsze jest to ze planuje sobie ze jak ja urodze to ona z dzieckiem bedzie siedziec a ja do pracy - nawet nie wie jak sie pomyli. nie to zebym pracowac nie chciala ale w moim zawodzie i sytuacji bede mogła to pogodzic tylko gorzej bedzie jej przetlumaczyc
- Dołączył: 2008-09-01
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 7433
26 października 2011, 22:19
witam dziewczynki,
wyluzuj sie, pojedz na wakacje- to standar u ludzi ale ja juz nie zwracam na te docinki uwagi, zyje swoim zyciem!!!
i tak jak mowicie tylko miesieczne, roczne starania o dzidzie mozna zrozumiec i czuc i niech mi nikt nie mowi, ze te ktore od razu zaszly albo wpadly czuja to samo. moja siostra starala sie 10 lat, miala 2 in-vitro, wiec dobrze wie co to znaczy sie starac.
my sie nie poddajemy i walczymy!!!
dzis zaczelam diete proteinowa!!!
- Dołączył: 2009-03-24
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2135
27 października 2011, 08:28
agus ta dieta proteinowa to taka średnia jest wszędzie trąbią o jej złym wpływie na zdrowie... ja tam zdecydowanie wole SB chociaż nie szkodzi...
- Dołączył: 2007-08-13
- Miasto: Cocococo
- Liczba postów: 1250
27 października 2011, 10:17
tez uważam, że dieta proteinowa jest niezdrowa ( jak każda inna dieta monotematyczna) ale już czytałam i słyszałam nie raz, że taka dieta rozwala gospodarkę hormonalna w organizmie i ... non omen czasem pomaga zajść w ciąże!!
- Dołączył: 2011-04-24
- Miasto: Gniezno
- Liczba postów: 347
27 października 2011, 10:57
dziewczyny czy nikt tu nie może mieć swojego zdania ?? czy trzeba tu zaraz wykrzyknikami i krytyką wyjeżdżać??
Ja się tak przejmowałam, stresowałam że nie zajdę czy coś a jak zaszłam w ciąże to cieszyłam się tym bardzo krótko. 3 miesiące depresji, płacze przez całe noce, zero snu. Wyrzuty sumienia i myśli ze to moja wina. że sie stresowałam, że coś źle zrobiłam. Nie wiecie co czuje się wtedy i żadnej z was nie życzę czuć czegoś takiego. Kiedy cieszysz się że jesteś w ciąży, a tu nagle ją tracisz... Wtedy moja przyjaciółka urodziła syna a ja jak szłam do niej to nie mogłam na niego patrzeć, widziałam w nim moje dziecko- bałam się tych myśli, później jak drugiej koleżance udało się zajść w ciąże i zadzwoniła do mnie z nowiną że jest w ciąży to ja płakałam i zanosiłam się płaczem z zazdrości i wyzywając Boga dlaczego ona a nie ja. Widząc kobiety z wózkiem lub w ciąży odwracałam głowę. A wystarczyła reklama jedzenia dla dzieci albo pampersów to łzy stawały w oczach, spałam z ubrankiem dla mojej niuni a na kartkach rysowałam aniołki. teraz nawet jak to piszę płaczę bo taki ból może zrozumieć tylko osoba która przez to przeszła. A wy nie kłóćcie się o to która ma racje, która się lepiej rozumie tylko zauważcie że macie jeden cel -być w ciąży. Niektórym się już udało i powinnyście cieszyć się z tego bo następna może być któraś z was.
wszystkim które mają dzidzie w brzuszku wielkie gratulacje i całuski., wypoczywajcie i cieszcie się tym pięknym stanem, dbajcie o siebie.
A tym które nadal się starają wytrwałości i cierpliwości. I dziewczyny trzymam mocno kciuki za was i za siebie bo już wiem że znów się nie udało - dzisiaj przyszła @
27 października 2011, 12:19
florencja w pelni ciebie rozumiem, bo przechodzilam to samo jak ty.Tylko ze ja stracilam w 9 tyg, i bardzo dlugo nie moglam dojsc do siebie po zalamaniu nerwowym.Od tamtego czasu minelo 2 lata i nadal sie staramy nie poddajac.Chociaz czasami opuszcza mnie nadzieja . Ale......zobaczymy;)
- Dołączył: 2011-04-12
- Miasto: Moze Kiedyś W Przyjemniejszym Klimacie
- Liczba postów: 2227
27 października 2011, 12:24
jeśli chodzi o diety, to najwazniejszy jest zdrowy rozsądek, co przekłada się w tym wypadku na zdrową, zbilansowaną dietę, bez przeginania w zadnym kierunku, typu: wysokotłuszczowa, wysokobiałkowa,niskoweglowodanowa itp... Na pewno nalezy pamiętać o obecności w naszych posiłkach zdrowych tłuszczy (nasiona, ryby, orzechy, oliwa) jako że bez wit. E niewiele podziałamy w temacie fasolkowym... :)