20 maja 2010, 12:06
ja wiem, że dla wielu 6 tygodniowy zarodek, to jeszcze nie dziecko, ale dla mnie tak- długo wyczekiwane i niestety przedwcześnie stracone...
W poniedziałek poroniłam, miałam łyżeczkowanie macicy.
Wczoraj wróciłam do domu i nie mogę sobie znaleźć miejsca...
Mieszkamy sami, mąż pracuje...
Mamę i siostry mam daleko, pozostaje wsparcie telefoniczne...
Przyjaciele są wtedy, kiedy jest dobrze...
Teściowa mieszka blisko, bardzo blisko, no ale nawet w szpitalu mnie nie odwiedziła więc..
czy są tu kobietki, które poroniły???
jak sobie radzicie/radziłyście...
jak długo dochodziłyście do siebie po zabiegu???
ja na razie jestem trochę słaba, nie krwawię już , ale pobolewa mnie dół brzucha i pleców...troszkę kręci mi sie w głowie...jak długo leżałyście po zabiegu???
Dzisiaj zadzwonie do mojego lekarza i umówię sie na wizytę, bo w szpitalu nie powiedzieli mi co mogę a czego nie...nie mówiąc już o braku wsparcia psychicznego...
Może razem będzie nam lżej??/
Mi na pewno tak...
- Dołączył: 2010-05-14
- Miasto: Gniezno
- Liczba postów: 1098
9 czerwca 2010, 00:54
no wiem ja teraz biorę luteinę na wyregulowanie cyklu. Niektórym na podtrzymanie pomagają a niektórym nie:/
15 czerwca 2010, 13:19
Ja straciłam synka 2 tygodnie przed terminem :( [*]
Wszytsko na niego czekało... łóżeczko, wózek, ubranka.... braciszek i cała rodzina....
Odszedł, zanim tak naprawdę się pojawił :( Do dziś nie potrafię się z tym pogodzić, śmierć dziecka to najgorsza tragedia.....
- Dołączył: 2007-01-21
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 9507
15 czerwca 2010, 14:57
Witaj,
w ubiegłym roku też poroniłam w 6 tc, było mi cholernie ciężko, ale nie poddałam się, po 4 m-cach zaczęliśmy znowu starania, nic nie wychodziło, aż nastapiła niespodzianka w marcu dowiedziałam się że jesem w ciązy, wielka radość, a tu bęc. Okazało się że jest ciąża ale pozamaciczna i znowu płacz rozpacz - operacja, usunęli mi lewy jajowód, ale nie poddaję się bardzo pragnę dziecka i lekarze mówią że brak jajowodu nie stoi na przeszkodzie, no i znowu staramy się, do trzech razy sztuka.
Pozdrawiam Cię trzymaj się głowa do góry, jak to mówią "co nas nie zabije to nas wzmocni".
- Dołączył: 2010-05-14
- Miasto: Gniezno
- Liczba postów: 1098
15 czerwca 2010, 21:30
bardzo mi przykro, każda która przeżyła stratę dziecka to zrozumie, to coś okropnego, stracić cząstkę siebie...kto tego nie przeżył powie, jesteś jeszcze młoda...masz czas, będzie dobrze , lub jeszcze Ci nie minęło? a my tylko wiemy że to nie minie że nasze dzieci zawsze będą w naszych sercach
a to światełka dla waszych dzieci Kochane mamy nieziemskich dzieci (*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)
- Dołączył: 2008-08-14
- Miasto: Jelenia Góra
- Liczba postów: 88
3 lipca 2010, 08:46
Witajcie. Ja też poroniłam w 5 tc. 26.06 miałam zabieg i minął już tydzień i nadal nie mogę się pozbierać. Fizycznie jest ok ale serduszko boli. Na płacz już nie mam siły i łez. Może za jakiś czas spróbujemy jeszcze raz choć wiem że będę się już obawiać o maluszka. Na szczęście rekonwalescencja po zabiegu przebiega nieźle tylko pojawiły się upławy lekko żółtawe. Czy któraś z Was miała coś podobnego? W poniedziałek mam wizytę kontrolną i jestem trochę niespokojna. Mam nadzieję że będzie ok.
Wiecie tak strasznie tęsknię do tego maleństwa które już we mnie się rozwijało:( Ciężko mi z tym tym bardziej że już bardzo się ucieszyliśmy że będziemy mieli drugiego dzidziusia. A tu klops... "Szef z góry" zarządził inaczej i mi pozostawił niesamowity ból!!!!:((((
- Dołączył: 2010-07-01
- Miasto:
- Liczba postów: 132
3 lipca 2010, 11:22
ja poronilam stosunkowo niedawno w 8 tygodniu, dla mnie tez bylo to ciezkie przezycie nie moglam sie pozbierac, ale powoli dalam rade. Pare dni temu na tescie ciazowym zobaczylam 2 kreseczki i przychodza nowe zmartwienia, czy oby to sie nie powtorzy :( musisz byc silna
- Dołączył: 2009-03-12
- Miasto: Warszawianka
- Liczba postów: 8929
5 sierpnia 2010, 06:31
2 dni temu minął rok od tego zdarzenia,gdy mi Ciebie dzieciątko zabrakło.Wiem,że jesteś w niebie i kiedyś się spotkamy i będę mogła się Tobą opiekować. [*]
Gdy piszę te słowa,to płaczę.Minął rok,a pamiętam to jak dziś. Chociaż na moment w opisie na gg postawiłam świeczkę,ale znajomy od razu spytał co się stało.Stwierdził,że przesadzam tak to przeżywając.Wtedy świeczkę z opisu zdjęłam.Nie chciałam,żeby ktoś jeszcze pytał co się stało. Nie zrozumiał jak tęsknię za maluszkiem.Nikt nie zrozumie. :-(
Nikt,kto tego nie przeżył.
Edytowany przez niepokorna89 5 sierpnia 2010, 06:33
- Dołączył: 2009-03-11
- Miasto: O M G
- Liczba postów: 1228
5 sierpnia 2010, 19:20
to w ktorym bylas tygodniu nie ma znaczenia , stracilas dziecko , to smutne , wspolczuje i trzymaj sie .
- Dołączył: 2012-04-14
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 4
14 kwietnia 2012, 18:31
Proszę pomóżcie.Dwa tygodnie temu urodziłam martwą córeczkę w 37 tygodniu.Tak mało brakowało żeby była już z nami. Z dnia na dzień jest coraz gorzej, nie potrafię powstrzymać łez, bardzo mi jej brakuje.Mam wrażenie że nikt nie rozumie mojego cierpienia, żalu, złości.Dlaczego ona odeszła, nie potrafię normalnie funkcjonować.Proszę napiszcie jak radziłyście sobie w takiej sytuacji, bo ja nie daję rady.
14 kwietnia 2012, 18:59
wiolajs jeśli Ci to pomoże odsyłam cię tu:
http://www.poronienie.pl/teologia_modlitwy.html mi pomogło.
Co prawda moja sytuacja była zupełnie inna, i nie mogę powiedzieć, że rozumiem Twój ból, ale łączę się z Tobą w nim. Wiedz,że my wszystkie Cię wesprzemy.
Ja straciłam swoje dziecko 11.11.2011r. w 9tc, jednak zarodek przestał się rozwijać 2 tyg. wcześniej, a ciążę podtrzymywały leki. Dziś znów dowiedziałam się,że moja ciąża jest zagrożona. a jestem w 7tc.