- Dołączył: 2012-07-08
- Miasto: Tarnów
- Liczba postów: 850
17 września 2012, 14:36
drogie Mamy, czy przed porodem chodziłyście do szkoły rodzenia? jak Wasze wrażenia? czy takie zajęcia się przydają potem w praktyce? a może jest wśród Was jakaś mama z Tarnowa, która chodziła na takie zajęcia?
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
18 września 2012, 16:51
Ja miałam przymusowe siedzienie na dupie od 2 trymestru bo mnie tak kości bolały, że chodzić nie mogłam. Ale właśnie nie wyobrażam sobie nie przejrzeć choć 1 książki na temat. A były na szkole rodzenia dziewczyny, ba kobiety, których wiedza ograniczała sie do tego, że skoro się zaszlo w ciążę, to z pewnością kiedyś się urodzi. No ale chwała im za to, że na tę szkołę przyszły... Za darmo u nas bylo.
- Dołączył: 2012-07-08
- Miasto: Tarnów
- Liczba postów: 850
18 września 2012, 18:24
Ja też wybieram się do bezpłatnej szkoły rodzenia, której zajęcia odbywają się w szpitalu, gdzie i pracuje moja pani dr i gdzie chciałabym urodzić moje maleństwo
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
18 września 2012, 19:13
no właśnie u mnie tak było, że szpital mojego lekarza, w którym rodzić miałam, robił taką szkołe bezpłatnie, grzech nie skorzystać
- Dołączył: 2008-11-19
- Miasto: Italia
- Liczba postów: 5574
18 września 2012, 23:56
ja chodzilam na szkole rodzenia w pierwszej ciazy, fajnie bylo bo zawsze czegos tam sie mozna bylo dowiedziec, popytac o nurtujace nas sprawy, poznac inne ciezarne, poruszac sie, nauczyc sie oddychac. w praktyce mi sie nie przydalo w ogole, bo bol byl tak okropny ze nie mialam glowy do tego by myslec jak oddychac czy na czym sie koncentrowac. nalepsza szkola rodzenia jest sam porod, bo za drugim razem juz wiesz jak sie zachowywac, co robic, jak przec w dol i w ogole co cie czeka. ale szkole rodzenia polecam jak najbardziej, dla lepszego samopoczucia psychicznego, zawsze wtedy czlowiek czuje sie spokojniej jak mu tlumacza co i jak, czesto sa tez wizyty na porodowkach by obeznac sie ze szpitalem.
- Dołączył: 2009-08-11
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1215
19 września 2012, 10:04
tulip24 napisał(a):
Ja miałam przymusowe siedzienie na dupie od 2 trymestru bo mnie tak kości bolały, że chodzić nie mogłam. Ale właśnie nie wyobrażam sobie nie przejrzeć choć 1 książki na temat. A były na szkole rodzenia dziewczyny, ba kobiety, których wiedza ograniczała sie do tego, że skoro się zaszlo w ciążę, to z pewnością kiedyś się urodzi. No ale chwała im za to, że na tę szkołę przyszły... Za darmo u nas bylo.
Większość informacji starałam się zdobyć w I trymestrze, kiedy jeszcze ciąża nie dawała mi się tak we znaki. Potem już tylko literatura piękna
Od 30 tygodnia dostałam szlaban od gina na wychodzenie z dom, bo dzieć zaczął się spieszyć i wakacje spędziłam w mieszkaniu. Teraz jestem 2 dni po terminie...
24 września 2012, 21:54
Hej.
Ja zaczynam szkolę rodzenia w najbliższy czwartek.
Mimo pochłonięcia kilku książek, wolę udać się na chociaż jedne zajęcia praktyczne:)
Za to Ślubny nie jest przekonany. Sceptycznie podchodzi.
Nie ukrywam,że z nim byłoby mi tam raźniej, ale nie chcę go ciągnąc na siłę. A może powinnam??
Jak było z Wami? Wasi mężowie chodzili na zajęcia?
- Dołączył: 2011-11-06
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1133
26 września 2012, 11:56
toperzyca napisał(a):
Ja bardzo sobie chwaliłam pobyt w Szkole Rodzenia. Jestem przekonana, ze lekki poród zawdzieczam właśnie tym zajęciom. Wiedziałam co należy robić, wiedziałam co się ze mną dzieje i umiałam słuchać. Gorąco polecam. Zwłaszcza, ze trafiłam na świetną kobitkę, która naładowała nas energią i pewnością siebie. Zatem jak się zaczęło...spokojnie sobie zjadłam śniadanko, wzięłam prysznic...zrobiłam makijaż, który mi się nie rozpłynie na porodówce, wyprostowałam włosy (coby przyzwoicie wygladać) i pojechaliśmy...
Toperzyca widzę, że jesteś z Wrocka :) Mogłabyś napisać, gdzie chodziłaś na zajęcia?
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
26 września 2012, 14:46
oczywiście że chodziłam z mężem, wszystkie były z meżami, ja to już prawei wszystko z książek wiedziałam, a on był zielony jak listek i dopiero wszystkiego się nauczył i oswoił - jak miał być przy porodzie to nie było innej opcji, a bardzo chciał być
Edytowany przez tulip24 26 września 2012, 14:46