Temat: in vitro

Witam,

interesuje mnie czy któraś z Was miała doświadczenia z metodą in vitro? Sama zastanawiam się nad nią. Orientujecie się jakie są tego koszta? Jest coś z badań itd refundowane czy wszystko w tym zakresie jest pełnopłatne? W ogóle jakie macie podejście do in vitro? Osobiście jestem za, bo co mają zrobić Ci, którym nie wychodzi naturalne zapłodnienie... ? Co Wy o tym sądzicie? Dzięki za podjęcie tematu jest dla mnie ważny.
Dziękuję Wam za wszystkie wypowiedzi, bynajmniej za te rozsądne. Nie jestem praktykującym katolikiem - nie interesuje mnie zdanie kataniarzy z nad ołtarza co nie mają pojęcia o dzieciach i życiu małżeńskim a wieczorem oglądają pornole dla urozmaicenia. Nawet takich znałam. Wraz z mężem zrobimy wszystko by mieć dzieci, bo będą mieć u nas dobrze, ktoś musi przejąć firmę a co ważniejsze mamy w sobie ogromne pokłady miłości i chcemy zaszczepić nią potomstwo. Nie można żyć tylko dla siebie. Co do adopcji zawsze mnie fascynowała i podjęłabym się jej gdyby nie tak restrykcyjne obwarowania/ kuzynka adoptowała dwójkę dzieci, bo im nic nie pomogło nawet in vitro - po jej doświadczeniach z adopcją mam pewne obawy. Jednak nie poddam się, najpierw chcę mieć swoje dzieci potem mogę zbawiać świat i adoptować kolejne. Dzieci kocha się po równo ale jest taki zamysł w człowieku aby przedłużać ród i coś po sobie zostawić a nie ma nic piękniejszego jak własne dziecko, które się wychowa i ogląda jego sukcesy w przyszłości. A kiedy na starość mają nam zamknąć się oczy wiemy, że zrobiliśmy wszystko co trzeba na tym świecie.
Jeżeli chodzi o refundację to w obecnym stanie gospodarki również jestem przeciwna.
Ja jak najbardziej jestem za a nawet ba jestem nianią 3 letniego chłopca który został poczęty za pomocą in vitro właśnie.Z tego co mi mówiła jego mama to w Polsce jest to bardzo drogie nie samo in vitro ale różne leki przed, szczepionki , badania i to kilku tysięcy zł a nie każdemu udaje sie za pierwszym razem . 
Też uważam, że nie powinno być tak, że zamożni mogą mieć dostęp do takiego leczenia a biedni nie. Refundacja powinna być dla wszystkich ileś zabiegów a potem jakieś dopłaty, chociaż ja tam będę już teraz walczyć o dziecko z mężem . Idę spać - spokojnej nocy życzę.

PS. Jakbyście miały jeszcze jakieś sugestie to piszcie odczytam rano. Temat burzliwy ale niektóre wypowiedzi dały mi wiele do myślenia. Pozdrawiam.
Nie da się uniknąć tego, że jednych stać na różne rzeczy a innych nie. Akurat w kwestii wyboru pomiędzy leczenia różnych chorób czy dofinansowania leków a refundacją na in vitro jestem za tym pierwszym...

A niestety przy naszej gospodarce tego typu wyboru nie da się uniknąć.

Gdyby nie to to jestem jak najbardziej za dofinansowaniem.

maharet1092 napisał(a):

panciona napisał(a):

kupujac sobie dziecko? Dobierajac je sobie wg uznania?
A gdzie oni kupują?Ich materiał się pobiera, tylko ktoś im pomaga zapłodnić i tyle.Dobierając sobie?Chyba sie zapędziłaś za daleko.

dokladnie

Kobieta przyjmuje pod kontrola horomny, ktore pobudzaja jej jajniki do pracy. Kiedy jajeczka dojrzeja, dochodzi do punkcji w narkozie, w tym czasie najczesciej partner oddaje nasienie. W laboratorium pomagaja naturze, czyli albo daja do probowki jajeczka i nasienie, albo jezeli plemnik ma uszkodzona witke, wkladaja pojednyczego plemnika do jajeczka. Jak widomo z biologii, witka sluzy tylko i wylczanie przemieszczaniu sie plemnika, do niczego wiecej, po dotarciu plamnika do jajeczka odpada po prostu. I embriolodzy czekaja, nic wiecej nie moga zrobic tak naprawde. Reszta lezy w rekach natury, albo dojdzie do zaplodnienia jajeczek, albo nie. Tu nie ma zadnej procedury wspomagajacej. Jezeli dojdzie do polaczenia jajeczka z plemnikiem laduje zarodek w cieplarce w temp zblizonej do ogranizmu czlowieka i sie czeka. Jezeli dojdzie do podzialu zaplodnionej komorki, jednym zadaniem lekarza jest przetransferowanie jej do macicy. I przepisuje sie kobiecie leki na podtrzymanie ewentualnej ciazy. Ale ten zarodek, to wcale jeszcze nie ciaza, do ciazy dochodzi wtedy, kiedy zarodek zagniezdzi sie w macicy. Cala ingerencja to pobudzenie jajnikow do zwiekszonej pracy i polaczenia jajeczka z plemnikiem. Nie produkuje sie tam sztucznych jajeczek lub niewiadomo czego, tylko pobudza te istniejace do dojrzewania. Naturalnie dojrzewa jedno, rzadziej dwa jajeczka na cykl. Przy in vitro korzysta sie z naturalnej rezerwy jajnikowej i wtedy przy stymulacji moze dojsc do wiekszej ilosci dojrzalych jajeczek. Kobiety zostaly jeszcze przed urodzeniem wyposazone w jedna rezerwe jajnikowa, nie produkuja w pozniejszym czasie nowych jajeczek, dochodzi jedynie do dojrzewania tych istniejacych. Czesto przy innych metodach leczenia problemow z poczeciem, tez kobietom podaje sie horomny na pobudzenie pracy jajnikow i to wcale nie tylko przy in vitro, tyle, ze w mniejszych dawkach. W polowie przypadkow to nie jest wina kobiet, ze maja problem z zajsciem w ciaze, tylko winny jest partner, np ma malo plemnikow, albo nie maja sily do samodzielnego przedostania sie w naturze do dojrzalego jajeczka. Niestety w takim wypadku nie mozna inaczej poczac dziecka, pozostaje in vitro. Poki co medycyna nie ma jakiegos pomyslu jak inaczej pomoc takim mezczyznom, mozna czasem poprawic ich parametry nasienia, ale to nie jest bardzo spektakularne i u wielu nie dziala

Pasek wagi
Jestem za... Sama z mezem staram sie o dziecko od dluzszego czasu. Lekarze rozkladaja rece na naturalne poczecie. Zbieramy pieniazki na invitro. Mieszkam w UK, nie wiem jak to wyglada w PL. 

silvie1971 napisał(a):

duzo osob tutaj bardzo malo wie o in vitro i to w kraju, ktory ma bardzo niski przyrost naturalny. Wiedza na poziomie "bo ksiadz powiedzial" jest zalosna. Kazda kobieta, ktora chce miec dziecko ma prawo walczyc o nie wszelkimi dostepnymi srodkami. Adopcja to nie to samo, in vitro daje szanse na posiadanie wlasnego biolgicznego dziecka, wiec dlaczego nie skorzystac? Nie jest to prosta procedura i zabijanie zarodkow to wymysl glownie ksiezy, no chyba, ze w USA, tam raczej etyka nie obowiazuje za bardzo. W Niemczech para malzenska ma prawo do 3 refundowanych zabiegow, przed punkcja musza wyrazic zgode na ewentualne mrozenie zarodkow, jezeli sie nie zgadzaja, wtedy nie zapladnia sie tyle komorek jajowych ile mozna jednarozowo przetransferowac. Czyli np. dla kobiet przed 30-rokiem zycia bedzie to jedna komorka. Jakby to byla taka cudowna receptura na posiadanie dziecka, to kazdy zabieg konczyl by sie sukcesem, a tak nie jest. Czesto para musi przechodzic wiecej niz jeden zabieg, co jest duzym obciazeniem psychicznym jak i finansowym. W naturze tez zdarza sie, ze zaplodnionone jajeczko wcale nie zagniezdzi sie w macicy i obumiera, kobieta nawet o tym nie wie, po prostu przychodzi w terminie miesiaczka i nie wiadomo, ze bylo zycie poczete. Zdarza sie to w okolo 40% naturalnych ciaz, ze zarodek obumiera w pierwszych dwoch tygoniach, taka jest biologia. W dzisiejszych czasam co 5 para ma klopot z posiadaniem dziecka, szacuje sie, ze za 10-15 lat ten problem bedzie miala co 4 paraDziwne, ze te "katoliczki" tak glosna wolaja "nie" dla in vitro, a niejedna z nich z brzuchem pedzi do oltarza, a przeciez seks przedmalzenski to grzech, uzywanie srodkow anty to ciezki grzech. Picie alkoholu przed 18 rokiem zycia to tez grzech. Wygodniej jest zapominac o niektorych przykazaniach, a na inne sie oburzac. Z chrzescijan protestanci zaakceptowali in vitro, a moze oni nie sa wierzacy? Moze protestanci to sekta w takim razie. Jakby tak patrzec po "katolicku" na sprawe plodnosci to maz, ktory pobije swoja ciezarna ciaze, w wyniku czego ona poroni, powinien isc siedziec za morderstwo, w koncu zabil swoje nienarodzone dziecko. A slyszal ktos o takim czyms?A gadanie, ze jak ktos nie moze miec naturalnie dzieci to niech nie ma, to od razu widac, ze ta osoba nie spotkala sie z choroba nieplodnosci, bo tak to jest klasyfikowane, jako choroba, a nie "widzimisie", jak ktoras Vitalijka powyzej napisala

Dobrze gada, polać jej! ;)
Znam kilka przypadków,że lekarze nie dawali szans na naturalne poczęcie, ale jednak się stało. Moja pewna koleżanka schudła i się udało-wkrótce będzie rodzić, inni adoptowali pierwsze dziecko, a później pojawiły się ich dzieci. Tobie też życzę powodzenia i trzymam kciuki :)


Piękne bobaski po lewej to dla niektórych ograniczonych ludzi "potwory", "mutanty" itd.
Każdy wie, co mam na myśli, mówiąc o "niektórych ludziach" - chyba wszystko zostało już powiedziane w tej kwestii

Dla mnie każde z tych dzieci to mały cud.
Życzę Ci, autorko, takiego cudu :)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.