- Dołączył: 2012-01-29
- Miasto: Kościan
- Liczba postów: 836
8 lipca 2012, 16:20
Jak w temacie. Mam 10 miesięcznego synka, i zastanawiam się czy mogę podawać mu już lody? Oczywiście na początek w minimalnych ilościach :)
- Dołączył: 2009-03-07
- Miasto: Bytom
- Liczba postów: 1730
10 lipca 2012, 13:40
I teraz ja mam pełną jasność tego co miałaś na myśli:) A przy okazji wielu ciekawych rzeczy się tu dowiedziałam:D
A może ma ktoś jakieś domowe sposoby na dziecko które nie chce "próbować" pierwszej łyżeczki? Mój Syn jest teraz na takim etapie. Zaciska usta, pręży się, krzyczy... obojętnie czego bym mu nie podała - dotyczy to nawet ulubionych dań! Pierwszą łyżkę wciskam mu na siłę lub obficie smaruję nią jego usta - po chwili krzyku, wygrzebywania jedzenia z buzi następuje zastanowienie, oblizanie się i samodzielne jedzenie. W warunkach domowych jakoś można to przejść - choć denerwuje; jednak poza domem - czuję się jak matka patologiczna:(
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
10 lipca 2012, 13:41
tak na marginesie, nie chcę się kłócić, zniechęcać, ani jeszcze nie wiadomo co, szanuję twoj sposób żywienia i dbania o dziecko
ale sama pamiętam, jak na tym o to forum glosiłam wszem i wobec najlepszą i niezawodną metodę na usypianie dziecka, która u wszystkich moich znajomych się sprawdzała i u mnie. Do czasu jak po raz drugi zostałam mamą...
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
10 lipca 2012, 13:43
cóż skafanderka, na wszelkie "niemożliwe rzeczy" u mnie sprawdzała się doskonale jedna metoda - przeczekać, nie chce to nie, zdrowe dziecko nie da się zamorzyć. zostaw łyżkę i zajmij się czymś innym, może sam sięgnie
- Dołączył: 2009-03-07
- Miasto: Bytom
- Liczba postów: 1730
10 lipca 2012, 13:54
no właśnie problem w tym, że on sam nie sięgnie po jedzenie:| I może
zabrzmi to brutalnie, ale kilka razy próbowałam w ten sposób skłonić go
do jedzenia i skończyło się na tym, ze po prostu nie jadł prawie cały dzień. Martwi mnie
to o tyle, że mój Mąż a jego ojciec od dziecka ma "przypadłość", że nie
czuje głodu. Na jakimś etapie trzęsą mu się ręce i traci ostrość widzenia, ale głodu nie czuje:|
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
10 lipca 2012, 14:13
to już inna sprawa, ale z takim małym dzieckiem siłą niewiele zwojujesz
w sieci jest mnóstwo patentów na niejadki, możesz próbować po kolei, ale jeśli będzie mial to samo co mąż to pozostaje ci współpraca z lekarzem, szczerze mówiąc to nie wiem jak ci pomóc
a jak mąż jadł jako dziecko? był karmiony na siłę?
- Dołączył: 2012-06-30
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 628
10 lipca 2012, 16:32
tulip24 wiesz mi generalnie zwisa czy ktoś tu będzie karmić swoje dziecko lodami albo spróbuje BLW :) Informuję tylko, że jest i taka możliwość (chociażby jako patent na niejadka właśnie, ale i tak trzeba uzbroić się w cierpliwość). A wciskanie dziecku jedzenia na siłę jest dla mnie osobiście czymś niedopuszczalnym i podejrzewam, że na dłuższą metę może narobić więcej szkody niż pożytku. I zgodzę się z Tobą, że zdrowe niemowlę się nie zagłodzi, a jeśli to jakiś specyficzny przypadek, to chyba najlepiej skonsultować się z pediatrą.
Edytowany przez JaneMargolis 10 lipca 2012, 17:32
- Dołączył: 2009-03-07
- Miasto: Bytom
- Liczba postów: 1730
10 lipca 2012, 23:30
Wolę nie sprawdzać czy się nie zagłodzi;) Jak na razie trzyma wagę, a ostatnio nawet ciut przybrał. Mąż jakoś żyje, choć nawet teraz (gdy ma ponad 30 lat) trzeba czasem stosować podstępy by jadł zdrowo i regularnie - np wysyłać smsy przypominające o porze obiadu;)
Pierwszą łyżeczkę wciskam bo mam świadomość, że gdy już posmakuje to z uśmiechem zje resztę.
Problem w tym skąd taki opór przed "nowościami"? Franek np nie lubi nowych (nieznanych mu) zabawek, zabaw, książek czy ubrań - nie zainteresuje się zabawką kolegi z piaskownicy, a jednocześnie chętnie odda swoją by kolega nie próbował się zbytnio do niego zbliżać.
Jedyne co stwierdził pediatra to obniżony poziom ferrytyny przy prawidłowym poziomie żelaza we krwi - podobno czasem może to wpływać na nadpobudliwość, problemy ze snem, z koncentracją, czy jedzeniem. Nadal uzupełniamy mu żelazo i robimy kontrolne badania. Po za tym rozwija się prawidłowo - więc chyba faktycznie najlepsze wyjście to poczekać i zobaczyć jak to się rozwinie:) W końcu jeszcze 2 miesiące temu nie mieliśmy takich problemów:) Więc za kolejne 2 możemy mieć zupełnie inne:)
- Dołączył: 2011-09-10
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 11257
11 lipca 2012, 01:23
Moja córka zaczęła jeść lody na dwa i pół roku. Lody to jedyne słodycze, z których nie mamy zamiaru zrezygnować, a nie mamy też zamiaru chować się z nimi przed własnym dzieckiem. Wcześniej nie chcieliśmy jej podawać, bo obawialiśmy się o jej gardło.
11 lipca 2012, 08:14
boże jak zwykle wszystkie takie super idealne...
nie wiem ile moje dzieci miały może 3 lata
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
11 lipca 2012, 10:28
Skafanderka, a powiedz ty mi, twój mąż ma tę przypadlość zdiagnozowaną jako jakąś istniejącą jednostkę chorobową? Bo ja o czymś takim chyba słyszałam. To jest dziedziczne?
Ja akurat o gardło się nie obawiam, moje dzieci jedzą jogurty z lodówki i latają boso, a pierwsze lody dobrze podać zimą, nie ma szoku. Zresztą nie wiem jak u was, moje dziecko liże gałkę czubeczkiem języka i ma przy tym dużo śmiechu, większość calkowicie roztapia się na języku, jakoś akurat obawa o gardło nigdy mi do glowy nie przyszła. Może też dlatego, że właśnie stawiam na lody w gałkach a nie w domu z miseczki. Problem zimnej porcji w gardle się minimalizuje a do tego lody kojarzą się z wyjściem z domu więc nie są jedzone zbyt często.