- Dołączył: 2012-01-29
- Miasto: Kościan
- Liczba postów: 836
8 lipca 2012, 16:20
Jak w temacie. Mam 10 miesięcznego synka, i zastanawiam się czy mogę podawać mu już lody? Oczywiście na początek w minimalnych ilościach :)
- Dołączył: 2011-04-10
- Miasto: Xxx
- Liczba postów: 1089
11 lipca 2012, 10:52
tulip24 napisał(a):
no te etykiety, lody wodne, z dodatkami, zniekształcone - to jasne jak słońce, lód lodowi nie równy
nie wszyscy o tym wiedzą ;)
Ja zawsze obawiałam się właśnie o gardło, ale je roztopione :)
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
11 lipca 2012, 11:27
Może i ja racja, ja już jakieś 10 lat czytam uważnie wszystkie etykiety, od chleba i masła poczynając, więc dla mnie pewne rzeczy są oczywiste.
- Dołączył: 2011-04-10
- Miasto: Xxx
- Liczba postów: 1089
11 lipca 2012, 11:30
tulip24 napisał(a):
Może i ja racja, ja już jakieś 10 lat czytam uważnie wszystkie etykiety, od chleba i masła poczynając, więc dla mnie pewne rzeczy są oczywiste.
też mam ten nawyk, oprócz tego staram się wszystko wąchać :)))
- Dołączył: 2011-09-10
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 11257
11 lipca 2012, 11:51
Mnie tam też nigdy do głowy by nie przyszło obawianie się o gardło, gdybym nie widziała jak mój mąż po jednokrotnym zjedzeniu czegoś zimnego zimą natychmiast jest chory. Ja (jak i wszyscy w mojej rodzinie) mogę jeść lody, a nawet pić napoje gazowane z lodówki o dowolnej porze roku i nic mi nie jest. Nie wiem, czy to kwestia genów, czy przyzwyczajenia, ale woleliśmy nie ryzykować.
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
11 lipca 2012, 12:37
myślę że to do pewnego stopnia kwestia zahartowania gardła, ja mam na przykład problemy z zatokami w związku z alergią i od spływającego długotrwale kataru infekuje mi się gardło często; natomiast mogłabym garściami gryźć lód z lodówki i nic
a moja mama zawsze "dba" o gardło, nawet potrafi piwo podgrzać w mikrofali, a potem łyk zimego jogurtu i migdał boli
dziwne to wszystko, no ale każdy ma swoje skłonności
- Dołączył: 2009-03-07
- Miasto: Bytom
- Liczba postów: 1730
11 lipca 2012, 12:44
tulip24 napisał(a):
Skafanderka, a powiedz ty mi, twój mąż ma tę przypadlość zdiagnozowaną jako jakąś istniejącą jednostkę chorobową? Bo ja o czymś takim chyba słyszałam. To jest dziedziczne?
U mojego męża niczego nie diagnozowano - stwierdzono, że taka jego natura, ale jednak to były inne czasy;) Jednak w wieku 25 lat, mając 172 cm wzrostu ważył ledwie 52kg, a trenował po kilka godzin 5 razy w tygodniu (karate). Początkowo nie byłam w stanie tego zupełnie zrozumieć - bo ja gdy nie zjem na czas od razu mam skurcze żołądka, bóle głowy i wymioty. Jednak odkąd jesteśmy małżeństwem i mieszkamy razem widzę, że on faktycznie zapomina o jedzeniu i nawet po ciężkim treningu nie czuje potrzeby by coś zjeść. Jedyny objaw który w takich sytuacjach u niego się pojawia to drżenie mięśni - normalne zresztą po wysiłku fizycznym. I z tego względu też na co dzień w naszym domu celebruje się posiłki - wspólne śniadania, obiady, kolacje (zgubne dla mojej figury;P). Mężowi to pomogło bo waży już chyba 65 kg, wygląda o niebo zdrowiej i może wreszcie kupować spodnie w dziale męskim;P Obawy co do Franka miałam od samego początku - bo przez pierwsze tygodnie po porodzie żyłam z budzikiem - Franek nie budził się na jedzenie, a do ssania musiałam go co chwilkę rozbudzać, nawet moczeniem stópek. Jasne jest, że nie chce u niego wywołać jakiejś traumy związanej z jedzeniem, jednak próbuję rozgryźć tego mojego urwisa by chociażby zaoszczędzić mu bolesnych badań i wizyt u lekarzy. Zobaczymy co będzie dalej:) Wczoraj pomogło karmienie ulubionej zabawki - lewikowi posmakowało, więc Franek też spróbował i potem zjadł cały talerz zupy, częstując raz po raz przyjaciela;)
- Dołączył: 2006-07-04
- Miasto: Lolin
- Liczba postów: 14781
11 lipca 2012, 17:56
Wiesz myślę, że powinnaś się zainteresować tematem męża ze względu na syna. Małżon to chyba alarm w telefonie co 3 godziny - uwaga pora posiłku - bo jak ma drżenie mięśni to znaczy że już przegapił właściwy moment. Przekichane, ale sądzę, że dziś to jest rozpoznane jako choroba, z pewnością oglądałam dokument o sytuacji odwrotnej - dzieci które nigdy nie czują się syte, płaczą z glodu, a nie wolno im dać nawet gryza jabłka ponad to co mają rozpisane przez lekarzy, to dopiero dramat.
A pediatra wie o przypadłości męża? Myślę że póki co pozostaje ci spokojnie obserwować malego i robić to co do tej pory. A w między czasie poszukaj czegoś w internecie albo popytaj lekarzy. Choć równie dobrze możliwe że młody ma kaprysy jak każde przeciętne dziecko i nic mu nie dolega :)