26 czerwca 2012, 22:33
Co o tym sądzicie? Czy podniosłybyście rękę na własne dziecko? Czy jak by Wasz mąż podniósł rękę na wasze dziecko to czy zareagowałybyście? Albo czy same może wychowałyście się w rodzinie, gdzie Wasz ojciec, lub matka podnosili czasem na Was, lub Wasze rodzeństwo rękę?
Ja osobiście sądzę, że to jest CHORE i, że na dziecko powinno się wpływać rozmową, a nie siłą.
Edytowany przez 15b41817dcd041ca89766c7425fdba88 26 czerwca 2012, 22:35
- Dołączył: 2010-05-20
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 2879
27 czerwca 2012, 10:42
Jesteś zastraszona.Współczuje!
27 czerwca 2012, 10:43
powiem tak: jeśli dziecko jest niegrzeczne albo ostro nawywija to nie zawahałabym się dać klapsa w tyłek. to jeszcze nikomu nie zaszkodziło :)
ale jeśli chodzi o takie bicie naprawdę, czyli znęcanie się nad dzieckiem to nigdy w życiu!!
- Dołączył: 2012-02-14
- Miasto: Kingston
- Liczba postów: 188
27 czerwca 2012, 10:43
Co za idiotyczne stwierdzenia: "lekkie klapsy", "klapsy dyscyplinujące". A jak mierzycie siłę klapsa? Tym, czy dziecko płacze tylko trochę, czy bardzo po uderzeniu? Czy zostanie siniak, czy tylko czerwony ślad? Skoro twierdzicie, że klapsa daje się w ostateczności, to jakie muszą być te ostateczne nerwy. W takiej sytuacji nikt nie zastanawia się, czy bije mocno, czy nie. Klaps jest biciem i porażką wychowawczą i jeśli jest się na tyle słabym psychicznie, żeby siłą udowadniać swoją wyższość, nie powinno się mieć dzieci. Tyle w teorii, praktykę widać na co dzień.
- Dołączył: 2006-12-27
- Miasto: Moje
- Liczba postów: 2585
27 czerwca 2012, 10:49
Dla mnie klasyfikowanie klapsów na zasadzie lekki i mocny
nie ma żadnego znaczenia to jedno i to samo klaps to klaps. Wolałabym przywalić
ręką w ścianę niż tak wyżyć swoją frustracje na dziecku…
Tak, a co z czasem jak te małe klapsy już nie będą skutkować?
bo dziecko się uodporni ? No tak mocniej, tylko jak to mówią niektóre: ,,lekko mocniej’’…
Edytowany przez Morduchna 27 czerwca 2012, 10:51
27 czerwca 2012, 10:58
Trudno powiedzieć, nie mam jeszcze dzieci. Mnie rodzice nie bili, może raz dostałam od taty rózgą przez nogi i od mamy ścierką po głowie, ale najprawdopodobniej należało mi się :)
Myślę, że rozmowa i tłumaczenie są najważniejsze, nie będę stosowała przemocy wobec dzieci, nawet klapsów, ale jak będzie, to się okaże. Oczywiście że bym zareagowała, gdyby mój mąż uderzył dziecko, zwłaszcza mocno i z powodu błahostki. Mam jednak nadzieje, że nie dojdzie do takiej sytuacji. Wciąż tłumaczę narzeczonemu, że w kwestii wychowania dzieci musimy wypracować wspólne stanowisko, żeby potem nie było, że tata to ten zły, a mama ta dobra, czy na odwrót.
- Dołączył: 2011-01-02
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 196
27 czerwca 2012, 11:06
wg mnie jakikolwiek akt przemocy jest poprostu świadectwem na brak argumentów i autorytetu. Jeżeli rodzic nie może zapanować nad własnym dzieckiem siłą perswazji, przykro mi ale dziecko w przyszłości nie bedzie mialo zaufania a tym bardziej szacunku do takiego rodzica oraz nie będzie liczylo sie z jego zdaniem. Wówczas wyrabia sie w psychice dziecka, poglad tzw. prawo dżungli. Kto silnejszy przetrwa, bo zawsze moze cos zdobyć siłą.
Edytowany przez LaAnja 27 czerwca 2012, 11:08
- Dołączył: 2009-01-24
- Miasto: Radom
- Liczba postów: 8559
27 czerwca 2012, 11:14
paty223 napisał(a):
filmik od momentu obejrzenia tego, jestem kategorycznie przeciwna.
obejrzałam, okropne , no paranoją
tak właśnie bicie przemawia do dzieci, na pewno mały będzie na przyszłość wiedział i pamiętał co zrobił i żeby tak więcej nie robić , no i oczywiści gdyby ta matka go ta matka do porządku nie przywtołała , to by wyrósł na rozpieszczonego bahora co sobie w życiu rady nie da. A to że dziecieka miał tylko 8 miesięcy nic nie ma do tego, zasłużył sobie.
27 czerwca 2012, 11:17
ojciec uderzył mnie tylko raz, i pamiętam to o wiele bardziej niż częste 'klapsy' mamy.
uważam, że bicie jest oznaką tego, że samemu nie znajduje się już żadnego innego rozwiązania - czyli świadczy o naszej bezradności.
niestety, od mamy często mi się obrywało i szczerze mówiąc, nigdy nie mogłam tego zrozumieć. teraz wiem, że problem siedział w niej, a nie we mnie, to ona była rozchwiana emocjonalnie i nie umiała sobie poradzić w inny sposób.
poza tym nigdy nie miałyśmy takiej prawdziwej więzi matka-córka.
jestem zdania, że czasem można dać dziecku klapsa, zwłaszcza jak, prosto mówiąc 'daje w dupę'.
aczkolwiek nie jest to specjalnie dobre wyjście z sytuacji. bo i po co? co to daje?
przyznam jednak, że wczoraj, kiedy siedziałam w przychodni i jakaś dziewczynka darła się na całe gardło, przez dwie godziny ciągiem śpiewając, czym przeszkadzała innym ludziom - a moim zdaniem dziecko może rozrabiać, jeśli to przeszkadza mnie czy najbliższej rodzinie, ale nie innym ludziom - bo niby z jakiej racji innym ma uprzykrzać życie - miałam ochotę podejść do matki i powiedzieć, że jeśli nie radzi sobie ze swoim dzieckiem, to przynajmniej powinna je zabrać z miejsca, w którym przeszkadza innym.
drażni mnie natomiast moda na "bezstresowe wychowanie" przez co dzieci robią co chcą, biją rodziców a na ich łagodne upomnienia (matka wczoraj jedynie mówiła "Milenko, ciszej" - po czym Milenka dwie sekundy śpiewała ciszej, i znow głośno) nie reagują wcale.
niech sobie każdy robi co chce, ale czemu moje dziecko ma przeszkadzać innym - tego nie rozumiem.
Edytowany przez junes 27 czerwca 2012, 11:29
27 czerwca 2012, 11:22
w.redna napisał(a):
Co za idiotyczne stwierdzenia: "lekkie klapsy", "klapsy dyscyplinujące". A jak mierzycie siłę klapsa? Tym, czy dziecko płacze tylko trochę, czy bardzo po uderzeniu? Czy zostanie siniak, czy tylko czerwony ślad? Skoro twierdzicie, że klapsa daje się w ostateczności, to jakie muszą być te ostateczne nerwy. W takiej sytuacji nikt nie zastanawia się, czy bije mocno, czy nie. Klaps jest biciem i porażką wychowawczą i jeśli jest się na tyle słabym psychicznie, żeby siłą udowadniać swoją wyższość, nie powinno się mieć dzieci. Tyle w teorii, praktykę widać na co dzień.
Morduchna napisał(a):
Dla mnie klasyfikowanie klapsów na zasadzie lekki i mocny
nie ma żadnego znaczenia to jedno i to samo klaps to klaps. Wolałabym przywalić
ręką w ścianę niż tak wyżyć swoją frustracje na dziecku…
Tak, a co z czasem jak te małe klapsy już nie będą skutkować?
bo dziecko się uodporni ? No tak mocniej, tylko jak to mówią niektóre: ,,lekko mocniej’’…
I klaps i uderzenie to podniesienie ręki na dziecko.
Kiedyś do mojej starszej Córki przyszła Koleżanka. Malowały plakaty na konkurs, coś w stylu "prawa dziecka". I obydwie malowały coś na temat, że nie wolno dzieci bić. I tak Koleżanka powiedziała, że nikt nie może być oprócz rodziców. Bo klapsy rodzic może dawać. I wiecie jaką miała minę ta Dziewczynka, jak Jej powiedziałam, że nikt nie ma prawa dawać Jej klapsów, że bicie dziecka jest karalne. Że nawet rodzic nie może Jej dotknąć. Rozdziawiła buzię, bo dla Niej oczywiste było to, że rodzic może Ją uderzyć gdy jest niegrzeczna
Edytowany przez to...ja 27 czerwca 2012, 11:26