Temat: planowanie ciąży a życie..

Moze dziwny temat dalam ale nie wiem sama jak to co czuje nazwac.

Sytuacja moja wyglada tak ze mam juz jedno dziecko ( ma niecale 4 lata) i jak tylko maly skonczyl 6 miesiecy poszlam do pracy..za dwa miesiace konczy mi sie umowa i raczej pracy juz nie znajde a przynajmniej nie tak od razu..

Jeszcze np rok temu nie myslalam o drugim dziecko ..mialam troche tramume bo pierwsza ciaza niedosc ze byla zagrozona i musialam duzo lezec , w domu nie robilam prakycznie nic, studiowalam wtedy to jedzilam tylko na egzaminy i wogole nie bylo mi latwo to jeszcze potem walczylismy o zycie synka i wrocil dopiero po 2 tyg do domu naszczescie caly i zdrowy! ale trauma zostala..

jakis czas temu (pewnie gdzies z 4-5 miesiecy) zaczelam myslec o rodzenstwie dla synka...pomyslalam ze przeciez druga ciaza moze byc inna ze wcale nie musi byc problemow zdrowotnych z dzieckiem , wiadomo nie chce mi sie tyć , nie chce mi sie zle czuc, wymiotowac itd ale z drugiej strony najwyzszy czas na rodzenstwo bo i tak maly ma 4 lata to juz roznica bedzie duza...mysle tu glownie o mim synku zeby kiedys nie zostal sam zeby mial sie z kim bawic i wogole ..

Rozmawialam z mezem...on chce ale mowi juz niedlugo i dalej nie robi nic w tym kierunku...znow ponowilam rozmowe to powiedzal mi ze chcialby zaczac starac sie tak po wakacjach...mysle ze on chyba chce zobaczyc czy ja znajde nowa pracy czy nie i wtedy ostatecznie zadecydowac albo juz sama nie wiem...

druga rzecz to taka ze teraz mamy sie finansowo nie najgorzej ale niedlugo jak ja bede bez pracy moze byc fatalnie..fakt maz zarabia i dorabia jeszcze prywatnie ale wiadomo ze bedzie trzeba spuscic z tonu i kupowac tylko najpotrzebiejsze rzeczy typu leki jedzenie podstawwe  kosmetyki a nie tak jak teraz ciuchy zabawki itd kolejny lakier kolejna pomadka a co tam...

potrafie sie poswiecic i zrezygnowac z luksosow ale boje sie jak dalibysmy rade 4 osobowa rodzina z jednego wyplatu...fakt ze ciuchow zabawek itd mam multum ale wiadomo reszta nie jest za darmo..

wiem ze jak kazdy by tak myslal to pewnie nie bylo by dzieci ale mega potrzebuje o tym wszystkim porozmawiac a zabardzo nie mam zkim albo po prostu nie chce z rodzina o tym gadac 

Pasek wagi
Dlaczego jest niemiła?
Przecież nic wrednego nie napisała.
Stwierdziła jedynie fakt,że tak jest na świecie.

Nie napisała,że Ty chcesz, tylko ogólnie, że to nie jest sztuką.


Nie dołuj się tak,że nie znajdziesz pracy.

A może coś własnego otwórzcie? Jeśli macie możliwości.

Mnie też szlag trafia,że cała moja pensja pójdzie teraz na zasrane rachunki, bo Energa nagle sobie wymyśliła wyrównanie w kwocie jedynych 600zł..................plus milion innych rachunków.

I doszliśmy do wniosku,że w tym kraju nie ma co liczyć na kogoś, tylko trzeba na siebie.. I po wakacjach planujemy otworzyć własny biznes....

Wtedy to chyba od razu myślałabym o rodzeństwie.


Pasek wagi

20dziestka napisał(a):

Ja nie napisalam ze nie mam warunkow...Madame jestes niemila jesli myslisz ze chce napłodzić dzieciaków..chce normalnosci!!!!! Chce drugiego dziecka zeby to pierwsze nie bylo same..tylko wacham sie bo sie boje..nie ylko fiansow...teraz pracuje 4 lata a zaraz zostane bez pracy...maz nas utrzyma ale faktycznie 4 osoby to juz bylo by ciezko...wkurza mnie ze przez te durne warunki Polskie nie mozna zyc normalnie...ja watpie ze znajde dalej prace ..

ja nie chciałam być niemiła. takie są realia. dziecko w dzisiejszych czasach to niestety luksus. wszystko jest co raz droższe, opłaty idą w górę, jedzenie, podręczniki, ubrania. jeśli chwilowo nie masz warunków to nie ma sensu decydować się na drugie dziecko, a potem martwić za co je wyżywić. takie mamy czasy. moja babcia urodziła 4 dzieci i jakoś je wyżywiła, ciotka sześcioro i też dała radę, ale to było kilkadziesiąt lat temu.. teraz są zupełnie inne czasy, a polityki prorodzinnej brak. wtedy kobiety tak sie nie zastanawiały czy będą mieć pieniądze czy nie,  po prostu zakładały takie rodziny jakie chciały i dawały radę. niestety obecnie już tak nie jest. a mówią, że kiedyś były gorsze czasy. G prawda. Teraz żeby mieć 4 dzieci to trzeba zarabiać z 5 tysięcy co najmniej. a wtedy to każdy mógł mieć i jakoś dał radę je wyżywic wszystkie.
Lepiej chyba jest mieć jedno dziecko, ale zapewnić mu i wykształcenie i życie na jakimś poziomie. 
teraz jest nawet ciężko z jednym dzieckiem, gdy ludzie zarabiają po 1000 zł, a mieszkanie musza wynająć za co najmniej 1000 czy 1500 zł ( zwykłe, dwupokojowe w większym mieście, chociaż za 1000 to kawalerka jedynie się znajdzie - mówię o miastach typu Szczecin, poznań, wrocław)

MadameMargaret1987 napisał(a):

20dziestka napisał(a):

Ja nie napisalam ze nie mam warunkow...Madame jestes niemila jesli myslisz ze chce napłodzić dzieciaków..chce normalnosci!!!!! Chce drugiego dziecka zeby to pierwsze nie bylo same..tylko wacham sie bo sie boje..nie ylko fiansow...teraz pracuje 4 lata a zaraz zostane bez pracy...maz nas utrzyma ale faktycznie 4 osoby to juz bylo by ciezko...wkurza mnie ze przez te durne warunki Polskie nie mozna zyc normalnie...ja watpie ze znajde dalej prace ..
ja nie chciałam być niemiła. takie są realia. dziecko w dzisiejszych czasach to niestety luksus. wszystko jest co raz droższe, opłaty idą w górę, jedzenie, podręczniki, ubrania. jeśli chwilowo nie masz warunków to nie ma sensu decydować się na drugie dziecko, a potem martwić za co je wyżywić. takie mamy czasy. moja babcia urodziła 4 dzieci i jakoś je wyżywiła, ciotka sześcioro i też dała radę, ale to było kilkadziesiąt lat temu.. teraz są zupełnie inne czasy, a polityki prorodzinnej brak. Lepiej chyba jest mieć jedno dziecko, ale zapewnić mu i wykształcenie i życie na jakimś poziomie. teraz jest nawet ciężko z jednym dzieckiem, gdy ludzie zarabiają po 1000 zł, a mieszkanie musza wynająć za co najmniej 1000 czy 1500 zł ( zwykłe, dwupokojowe w większym mieście, chociaż za 1000 to kawalerka jedynie się znajdzie - mówię o miastach typu Szczecin, poznań, wrocław)


Dokładnie.
My bardzo chcielibyśmy mieć synka...Ale póki co wolimy zapewnić naszej pierworodnej najlepsze warunki do funkcjonowania.
Nie chcę sytuacji,że starsza chciałaby coś dostać np. zabawkę ,a ja muszę wyliczać,bo niestety te 50 zł. muszę poświęcić na pampersy, bo są ważniejsze niż zachcianka mojego pierwszego dziecka...

Nie chciałabym ,że mały miał wszystko po starszej siostrze, tylko żeby był wyjątkowy , tak jak ona i wszystko było kupione bezpośrednio pod synka, żeby nie był gorszy.



Na to potrzeba wiele pieniędzy.


I mimo,że nie mamy po 1,200 wypłaty,a dużo więcej...To jakoś w tej chwili bym się wahała.
Często zdarza się tak,że jakiś kosmiczny rachunek przyjdzie  znienacka.. Jakieś rozliczenie, wyrównanie, choroba, badanie, coś się popsuje, coś trzeba kupić...

Państwo tak z nas zdziera,że to poezja i skandal..... Ale co zrobimy.......



U nas na wyjazd za granicę jest za późno.
Pasek wagi

Dlatego ja caly czas sie wacham ..jednego dnia jestem na tak drugiego na nie...do tej pory bylo tak ze maz z wyplatu (niecale 2 tys) dawal na oplaty paliwo i kredyt bo wzielismy na pokrycie drobnych rat po roznych bankach i zrobienie remontu w domu..wiadomo ze jak mi cos nie starczylo czy wypadlo jakies wesele impreza to on zawsze dawal...ja z swojego wyplatu (tez niecale 2 tys) kupowalam jedzenie kosmetyki ubrania leki i rozne przyjemnosci typu zabawki dla dziecka wyjscia na pizze lody kino cyrk wycieczka itp nie bylo moze tak ze oplywamy w luksusy ale dziecko ma sporo zabawek ciuchy typu reporter 5-10-15 moglam sobie pozwoic np na to by kupic mu originalne adidasy powiedzmy za 150 zl a nie zwykle za 50 zl..sama tez raz w miesiacy kupowalam sobie jakas sukienke bluzke kosmetyk itp...bylo po prostu powiedzmy na poziomie mysle taki standard co powinien miec kazdy czlowiek..w tamtym roku bylam na wczasach w tym juz niesety nie pojade bo za 2 miesiace trace prace i sie dobre skonczy :( Moj maz ma tyle dobrze ze oprocz pracy stalej ma jeszcze dodatkowa wiec on uwaza ze da sobie rady nas utrzymac a ja stoje przed decyzja czy szukac pracy gdziekolwiek ( bo w zawodzie niestety marne szanse juz) czy zostac w domu np rok i zrobic za ten czas cos jeszcze jakis kurs czy cos i np dorabiac jakims pilnowaniem dzieci czy pisaniem na kompie czy zajsc w ciaze i siedzec i lepic pierogi..

nie wiem ..zrozumcie mnie..nie mam z kim o tym pogadac a chce wybrac dobrze..wkurza mie ze wogole trzeba sie nad tym zastanawiac bo w koncu to dziecko a nie jakas rzecz...tak jak mowie uwazam ze czasem lepiej zyc skromniej a rodzinniej i zeby bylo to rodzenstwo ale z drugiej strony jak ma byc ciezko i wiadomo klotnie o kase to lepiej nie :(

Madame przepraszam..wiem ze normalnie napisalas..ale ja jakos wzielam to do siebie a ja naprawde chce przemyslec ta decyzje..jeszcze raz przepraszam.

Pasek wagi
Rozumiem Cię.
Najgorsze są te kłótnie o pieniądze, naczytałam się tutaj sporo o tym.
U nas nigdy nie było kłótni o pieniądze/brak, ale nie chcę żeby kiedykolwiek do tego doszło.


Niby kasa nie jest najważniejsza....Ale bez kasy to wielkie G.można.


Wydaje mi się,że aby móc jakoś naprawdę fajnie, w miarę luksusowo żyć, to 6 tys. z palcem w tyłku trzeba mieć. 
My w tej chwili mamy trochę więcej od Was i wydaje mi się to niedużo................................. ,od przyszłego mies. będzie jeszcze pól tys. więcej,ale i tak mam wrażenie,że wielkiej różnicy to nie zrobi..........
Bo ciągle wszystko droższe, rachunki podnoszą...Jeej szlag mnie trafia, naprawdę.

I mam wrażenie,że to naprawdę tylko w Polsce tak jest. 
Pasek wagi

no tak bo nawet to co mamy teraz to wielkie G jest a co dopiero bedzie jak ja nie bede pracowac ;/ teraz owszem moglismy sobie na cos wiecej pozwolic ale i tak zdarzaly sie dni ze robilam cos z maki czy wogole co w domu bylo zeby zaoszczedzic choc pare dni..ja naprawde nie wiem jak radza sobie ludzie co naprawde nie maja kasy...obok mnie mieszka rodzina...maz pracuje i dorabia a zona nie pracowala cale zycie ale od 8 lat jedzi na 2-3 miesiace do Niemiec na zbiory..dzieki temu ze pojechala zrobili sobie wc i lazienke (dopiero gdzies 5 lat temu!) i ogolnie lzej im np we wrzesniu gdzie podreczniki ubrania dla dzieci itd trzeba kupic..maja 3 dzieci...no ale tam jest czasem pusta lodowa obiady nie sa wystawne ciuchy maja wiekszosc z taniej odziezy (nie mowie ze to zle bo sama tez tam czasem kupuje) ale nie jest za rozowo..ale jak patrze na nich to jednak sa szczesliwi...czasem zazdroszcze tej matce jak np gotuje a dziewczyny cos jej kroja doprawiaja razem ogladaja sobie filmy itp..tak rodzinnie jest bardziej..\

a ja? chyba sama sobie dalam odpowiedz..

Pasek wagi
nie masz za co przepraszać, bo może faktycznie chamsko napisałam. ale nie chciałam Cię urazić.
Jeśli mogę doradzić to odłóż decyzję o dziecku na później. zobaczysz co będzie za rok czy za dwa lata. ile masz teraz lat ? bo nigdzie nie wyczytałam. 26? (wnioskuje po nicku i dacie założenia konta ;P) jeśli tak to masz jeszcze czas aby myśleć o drugim dziecku.
Czasy są straszne, moi rodzice mają 3 tysiące a było nas na utrzymaniu 5 osób (łącznie z rodzicami)... teraz już utrzymuję się sama. a wcześniej mieli jeszcze mniej, więc wiem jak to jest gdy się dziecku wszystkiego odmawia. może nie warto póki co pakować się w taką sytuację? Kiedyś to można było wychować i kilkoro dzieci na kilku zabawkach itp, ale teraz to nie wiem. Wszędzie te reklamy, ludzie się tylko popisują co kto ma czego nie ma. biedniejsze dzieci w szkole są wyśmiewane i poniżane, bo nie mają tego wszystkiego co ich bogatsi rówieśnicy. Nie twierdzę, że pieniądze są najważniejsze, bo jest wiele innych ważniejszych spraw, ale trzeba na to spojrzeć z innej strony. Co innego gdyby zdarzyła się wpadka - wtedy to by trzeba było się cieszyc i jakoś dało by się radę wychować i drugie dziecko. ale jeśli ma ono być planowane to chyba lepiej poczekać na lepsze czasy. niestety tak jest w Polsce, że wiele osób chciałoby mieć normalną rodzinę, ale nie może, bo ich po prostu na to nie stać. a ci, których stać często nie chcą mieć dzieci. Szukaj pracy, która będzie dawała Ci satysfakcję, a później jakoś się wszystko ułoży. Na dziecko możesz zawsze się zdecydować. Tym bardziej, że mowa jest o drugim a nie pierwszym.
Twoje dziecko ma teraz 4 lata... za niedługo zacznie się przedszkole - wydatki.  potem szkoła- co raz większe wydatki. 
Najlepiej by było gdybyś się ustabilizowała, znalazła nową pracę, bo jak nie ma pieniędzy to i w małżeństwie zaczynają się problemy między małżonkami i wieczne kłótnie o pieniądze i frustracje spowodowane bezsilnością.
i nie możesz patrzeć na to w czarnych barwach. skoro tak bardzo pragniesz tego drugiego dziecka to może ci się poszczęści i znajdziesz dobrą pracę i za 2 lata ten problem i te wątpliwości będą już tylko wspomnieniem? Nigdy nie przewidzisz :)

FammeFatale22 napisał(a):

Wydaje mi się,że aby móc jakoś naprawdę fajnie, w miarę luksusowo żyć, to 6 tys. z palcem w tyłku trzeba mieć

Z mężem miesięcznie zarabiamy pewne 7 tysięcy (w zależności od obrotów firmy męża czasem więcej), mamy jedno dziecko i na pewno nie żyjemy 'naprawdę fajnie, w miarę luksusowo'. Chcielibyśmy drugie dziecko, jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że wydatki związane z wychowaniem i utrzymaniem dziecka rosną wraz z wiekiem. Poza tym każdy rachunek za prąd, wodę czy gaz jest coraz to wyższy, każde zakupy kończą się wyższym rachunkiem bo ceny idą wciąż do góry, szkoda tylko, że pensje stoją w miejscu.
Mąż ma własny biznes, pomimo istnienia firmy od ponad trzech lat na razie na rynku wciąż jest świeżynką, więc mamy nadzieję, że z czasem dochody się zwiększą i będziemy mogli cieszyć się nawet trójką dzieci.
Pasek wagi
.
Jeżeli mogę się wtrącić, lepiej zagwarantować jednemu dziecku wszystko co dla niego najlepsze, niż dzielić na dwójkę i jednemu zabierać żeby drugiemu dać.
Wyciągnij wnioski :) Najpierw praca, umowa potem drugie dziecie, tym bardziej że mąż aż tak nie nalega, może nie chce ale nie umie powiedzieć?
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.