- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 marca 2012, 13:07
Korzystając z okazji że mniej więcej o tej porze jest dużo matek na forum, zwracam się do was z pytaniem: Czy stosujecie karę w postaci klapsa wobec swoich dzieci? Czy wręcz taki rodzaj kary wzbudza w was oburzenie?
Póki co swojego zdania nie przedstawiam, żeby nie narzucać z góry żadnych odpowiedzi.
2 marca 2012, 15:35
Mnie sie zdarzalo z ryczaca na cale gardlo dwulatka wiszaca u nogi isc ulica, bo cos tam chciala. Nie dostala. Kilka razy powtorzyla akcje, nic nie wskorala. Dzisiaj juz wie, ze NIE znaczy NIE.
Mam kolezanki, ktore "zeby uspokoic dziecko", daja Mu to, czego w danym momencie zada... Dzieci juz spore, a kolezanki nadal maja cinszko...
2 marca 2012, 15:38
2 marca 2012, 15:39
Mnie sie zdarzalo z ryczaca na cale gardlo dwulatka wiszaca u nogi isc ulica, bo cos tam chciala. Nie dostala. Kilka razy powtorzyla akcje, nic nie wskorala. Dzisiaj juz wie, ze NIE znaczy NIE. Mam kolezanki, ktore "zeby uspokoic dziecko", daja Mu to, czego w danym momencie zada... Dzieci juz spore, a kolezanki nadal maja cinszko...
i beda miały jeszcze gorzej bo nauczyły dziecko , ze dostaja wszystko wystarczy popłakac i pokrzyczec . Moje tez nie raz wymyslałam , ze chce to czy tamto , ale stanęłam i powiedziałam ale po co ci to zwykła pierdoła choć wrzucimy do skarbonki pieniązka uzbieramy na cś innego . Albo tlumaczyłam nie będziemy kupować bo np. nie mam pieniążków jak dostanę wypłatę . wystarczy chciec a nie iśc na skróty
2 marca 2012, 15:40
i beda miały jeszcze gorzej bo nauczyły dziecko , ze dostaja wszystko wystarczy popłakac i pokrzyczec . Moje tez nie raz wymyslałam , ze chce to czy tamto , ale stanęłam i powiedziałam ale po co ci to zwykła pierdoła choć wrzucimy do skarbonki pieniązka uzbieramy na cś innego . Albo tlumaczyłam nie będziemy kupować bo np. nie mam pieniążków jak dostanę wypłatę . wystarczy chciec a nie iśc na skrótyMnie sie zdarzalo z ryczaca na cale gardlo dwulatka wiszaca u nogi isc ulica, bo cos tam chciala. Nie dostala. Kilka razy powtorzyla akcje, nic nie wskorala. Dzisiaj juz wie, ze NIE znaczy NIE. Mam kolezanki, ktore "zeby uspokoic dziecko", daja Mu to, czego w danym momencie zada... Dzieci juz spore, a kolezanki nadal maja cinszko...
No wlasnie. Potem juz "nie wytrzymuja" i rozdaja klapsy...
2 marca 2012, 15:40
2 marca 2012, 15:42
ja bylam bita czyli ten przyslowiowy klapsy bylale wiem ze same slowa nie wystarcza jak starsze dzieci czy nastolatkowie sa pyskaci i bezczelni (ze 10 razy matka mowi a on jej fakersa zasuwa) ze trzeba przywalic w pysk mlodego bo inaczej bedzie podskakiwal. niestety.sama jestem swiadkiem takiego zachowania w rodzinie i az sie prosi zeby lanie spuscic
2 marca 2012, 15:48
2 marca 2012, 15:50
Klaps to bicie. Dla mnie między klapsem a laniem pasem nie w zasadzie większej różnicy. Chodzi o godność dziecka. Jakim prawem ktoś sobie pozwala na bicie drugiej istoty tylko dlatego, że jest słabsza :(. Trzeba być głupcem, żeby myśleć, że klaps czy bicie jest skuteczną metodą wychowawczą. Przecież to w ogóle nie działa. Jak widzę na ulicy zawsze zwracam uwagę i staję w obronie dziecka i mam to gdzieś co inni sobie myślą.
Dokładnie tak jest nie ma róznicy czym sie bije , jest to przemoc .
2 marca 2012, 15:51
Wiecie, w klasie mojej coreczki jest chlopiec. Bardzo chory na serce. Do tego nieco opozniony, nie radzi sobie za bardzo z nauka. Na dodatek jest z tzw. "marginesu" - nie zawsze domyty, nie zawsze pachnacy, ubrania nie takie... Nie moze brac udzialu w zadnych zabawach. Nie moze biegac ni grac w noge. Nie chodzi na zadne urodziny. Nie jezdzi na wycieczki. Gdy mowi, mowi bardzo cichutko. Ale nie ma z tego powodu ZADNYCH problemow w klasie. Dzieci wiedza, od malego sa nauczone, ze Nim nalezy sie opiekowac. Bo jest slabiutki, bo jest chory, bo nie ma tyle sily, co Oni... I robia to bardzo chetnie.
Szacunku dla slabszych nie nauczymy dzieci ni klapsem, ni paskiem.
2 marca 2012, 15:52
Wiecie, w klasie mojej coreczki jest chlopiec. Bardzo chory na serce. Do tego nieco opozniony, nie radzi sobie za bardzo z nauka. Na dodatek jest z tzw. "marginesu" - nie zawsze domyty, nie zawsze pachnacy, ubrania nie takie... Nie moze brac udzialu w zadnych zabawach. Nie moze biegac ni grac w noge. Nie chodzi na zadne urodziny. Nie jezdzi na wycieczki. Gdy mowi, mowi bardzo cichutko. Ale nie ma z tego powodu ZADNYCH problemow w klasie. Dzieci wiedza, od malego sa nauczone, ze Nim nalezy sie opiekowac. Bo jest slabiutki, bo jest chory, bo nie ma tyle sily, co Oni... I robia to bardzo chetnie. Szacunku dla slabszych nie nauczymy dzieci ni klapsem, ni paskiem.
dokładnie