Temat: Dwujęzyczność - jak i kiedy?

Pytanie do mam dwujęzycznych dzieci, których partner nie jest obcokrajowcem: kiedy zaczęłyście mówić do dziecka w tym drugim języku? Od samego początku, jak już same trochę doszłyście do siebie po porodzie, w momencie w którym dziecko zaczęło gaworzyć, czy jeszcze później? Chętnie też poczytam jak to u Was wyglądało w praktyce. U nas, przynajmniej wstępnie, nie chcemy, żeby jeden rodzic = jeden język, więc potencjalny chaos trochę spędza mi sen z powiek. 

ladyinredscrubs napisał(a):

Moja najstarsza córka urodziła się w Polsce (ojciec Niemiec) i mieszkaliśmy tam do czasu, aż poszła do szkoły. Ojciec po polsku nie mówi. W momencie wyjazdu na stałe do Niemiec przestawiła się tylko  na niemiecki, polski kaleczy bardzo. Nie ma opcji na wypowiedzenie się na jakiś skomplikowany temat, ale ja nie mówię po polsku w domu, bo nie mam do kogo. Z uwagi na różne zawirowania pojechała po wielu latach odwiedzić jednorazowo dziadka w Polsce, dogadali się, ale bez głębi. Czyli mimo, że ten język był w czasie dzieciństwa tak samo mocny, jak niemiecki, zanikł nieużywany.

Młodsze dzieci nie mówią po polsku wcale, ale właśnie dlatego, że nie mamy w ogóle kontaktu z Polakami.

Natomiast cała trójka śmiga po angielsku, najstarsza zdała w wieku 15 lat CPE na ponad 80 procent, i ja, i mąż posługujemy się biegle angielskim i było dla nas oczywiste, że dzieci też powinny. 

No właśnie - spotkałam się z Polakami którzy wracają z jakichś powodów po latach i ten język wraca , ale w wersji "dziecinnej". I potem wielki byczek mówi że boli go główka ;) więc i tak trzeba zrobić wysiłek żeby nadrobić słownictwo itd Ale pewnie jest łatwiej jak jest baza.... 

Pasek wagi

Kaliaaaaa napisał(a):

ladyinredscrubs napisał(a):

Moja najstarsza córka urodziła się w Polsce (ojciec Niemiec) i mieszkaliśmy tam do czasu, aż poszła do szkoły. Ojciec po polsku nie mówi. W momencie wyjazdu na stałe do Niemiec przestawiła się tylko  na niemiecki, polski kaleczy bardzo. Nie ma opcji na wypowiedzenie się na jakiś skomplikowany temat, ale ja nie mówię po polsku w domu, bo nie mam do kogo. Z uwagi na różne zawirowania pojechała po wielu latach odwiedzić jednorazowo dziadka w Polsce, dogadali się, ale bez głębi. Czyli mimo, że ten język był w czasie dzieciństwa tak samo mocny, jak niemiecki, zanikł nieużywany.

Młodsze dzieci nie mówią po polsku wcale, ale właśnie dlatego, że nie mamy w ogóle kontaktu z Polakami.

Natomiast cała trójka śmiga po angielsku, najstarsza zdała w wieku 15 lat CPE na ponad 80 procent, i ja, i mąż posługujemy się biegle angielskim i było dla nas oczywiste, że dzieci też powinny. 

No właśnie - spotkałam się z Polakami którzy wracają z jakichś powodów po latach i ten język wraca , ale w wersji "dziecinnej". I potem wielki byczek mówi że boli go główka ;) więc i tak trzeba zrobić wysiłek żeby nadrobić słownictwo itd Ale pewnie jest łatwiej jak jest baza.... 

To nawet nie tak, bo my nigdy nie mówiliśmy takim językiem z dziećmi :) Ale no wlaśnie - ona Ci pokrętnie wyjaśni, że chciałaby zjeść kotleta, ale jeżeli spróbujesz jej opowiedzieć o tym, że klimat nam się sypie, nie zrozumie porządnie. Aczkolwiek u nas nie ma opcji powrotu, bo właśnie nie ma do czego.

Kaliaaaaa napisał(a):

cancri napisał(a):

My tez zaczelismy teraz polska szkole dodatkowo, zeby nauczyla sie pisac i czytac po polsku ;-) 

Bazujac na moich obserwacjach, to najwiecej zalezy od samego dziecka. Nawet wsrod rodzenstwa moga byc olbrzymie roznice w tym temacie.

Mam nadzieję że będziecie zadowoleni... Tudzież Mała będzie:) Córka lubi:)

Tak, myślę że różnice mogą wynikać ze zdolności językowych. Od podejścia do nauki generalnie. 

Ja nie jestem pewna czy u nas się to uda dalej utrzymać. Ale jakieś podstawy ma. Polski jest jednak bardzo trudny, myślę że mniej popularny język może być atutem. Z drugiej strony jest wielu Polaków znających dobrze niemiecki. 

Bo angielski wiadomo jest powszechny, córka sama chciała się go uczyć(bo często rozmawiamy z znajomymi po angielsku i czuła się z tym źle).  Od paru lat ma krótkie lekcje online, teraz zaczął się w szkole- ale jakoś wielkiej znajomości nie widzę. Inna sprawa że tego zupełnie nie cisnę bo wiem że przyjdzie z czasem. 

Wilena - myślę że twoja sytuacja z dziadkiem to trochę jak przedszkole (tylko luks bo kontakt jeden na jeden , co ma zalety ale i wady- jednak mniejsze) - po nim jednak "wracałas" do polskojęzycznego środowiska rodzinnego. I to dało pożądany efekt. Czyli odwracając sytuację w tygodniu po przedszkolu dziecko musiałoby być zanurzone w niemieckim... Chcesz tego? 

No i pewnym mankamentem dwujęzyczności jest że dzieci zaczynają później mówić...i tu dziecko w polskim przedszkolu może odczuć że odstaje.... 

Ale to tylko moje refleksje, nie upieram się przy nich. Każde dziecko jest inne i wiadomo te same działania mogą dać inne efekty. 

to ze później zaczynaja mówić, to akurat nie jest reguła - moje trójjęzyczne zaczęły mówić „normalnie”:) nie przesadnie szybko, ale na pewno nie później, niz rówieśnicy 

Ja na studiach poznalam pare osob, ktore sie urodzily i wychowaly w Niemczech. I to byla loteria, kolega mial piekny, polski akcent, drugi tak samo, a jego siostra okrutnie zaciagala. Natomiast faktem jest to, ze ich slownictwo, to slownictwo ich rodzicow. Dlatego bardzo wazny jest kontakt z innymi ludzmi, by te slownictwo poszerzach.

Nigdy nie zapomne, jak kolega przyszedl do mnie na drugi dzien i mowi - Kamila, mama powiedziala, ze pojeb. to brzydkie slowo 😂😂😂

Kaliaaaaa napisał(a):

cancri napisał(a):

My tez zaczelismy teraz polska szkole dodatkowo, zeby nauczyla sie pisac i czytac po polsku ;-) 

Bazujac na moich obserwacjach, to najwiecej zalezy od samego dziecka. Nawet wsrod rodzenstwa moga byc olbrzymie roznice w tym temacie.

Mam nadzieję że będziecie zadowoleni... Tudzież Mała będzie:) Córka lubi:)

Tak, myślę że różnice mogą wynikać ze zdolności językowych. Od podejścia do nauki generalnie. 

Ja nie jestem pewna czy u nas się to uda dalej utrzymać. Ale jakieś podstawy ma. Polski jest jednak bardzo trudny, myślę że mniej popularny język może być atutem. Z drugiej strony jest wielu Polaków znających dobrze niemiecki. 

Bo angielski wiadomo jest powszechny, córka sama chciała się go uczyć(bo często rozmawiamy z znajomymi po angielsku i czuła się z tym źle).  Od paru lat ma krótkie lekcje online, teraz zaczął się w szkole- ale jakoś wielkiej znajomości nie widzę. Inna sprawa że tego zupełnie nie cisnę bo wiem że przyjdzie z czasem. 

Wilena - myślę że twoja sytuacja z dziadkiem to trochę jak przedszkole (tylko luks bo kontakt jeden na jeden , co ma zalety ale i wady- jednak mniejsze) - po nim jednak "wracałas" do polskojęzycznego środowiska rodzinnego. I to dało pożądany efekt. Czyli odwracając sytuację w tygodniu po przedszkolu dziecko musiałoby być zanurzone w niemieckim... Chcesz tego? 

No i pewnym mankamentem dwujęzyczności jest że dzieci zaczynają później mówić...i tu dziecko w polskim przedszkolu może odczuć że odstaje.... 

Ale to tylko moje refleksje, nie upieram się przy nich. Każde dziecko jest inne i wiadomo te same działania mogą dać inne efekty. 

Żadne badania nie potwierdzają takiej zależności 

Epestka napisał(a):

Kaliaaaaa napisał(a):

cancri napisał(a):

My tez zaczelismy teraz polska szkole dodatkowo, zeby nauczyla sie pisac i czytac po polsku ;-) 

Bazujac na moich obserwacjach, to najwiecej zalezy od samego dziecka. Nawet wsrod rodzenstwa moga byc olbrzymie roznice w tym temacie.

Mam nadzieję że będziecie zadowoleni... Tudzież Mała będzie:) Córka lubi:)

Tak, myślę że różnice mogą wynikać ze zdolności językowych. Od podejścia do nauki generalnie. 

Ja nie jestem pewna czy u nas się to uda dalej utrzymać. Ale jakieś podstawy ma. Polski jest jednak bardzo trudny, myślę że mniej popularny język może być atutem. Z drugiej strony jest wielu Polaków znających dobrze niemiecki. 

Bo angielski wiadomo jest powszechny, córka sama chciała się go uczyć(bo często rozmawiamy z znajomymi po angielsku i czuła się z tym źle).  Od paru lat ma krótkie lekcje online, teraz zaczął się w szkole- ale jakoś wielkiej znajomości nie widzę. Inna sprawa że tego zupełnie nie cisnę bo wiem że przyjdzie z czasem. 

Wilena - myślę że twoja sytuacja z dziadkiem to trochę jak przedszkole (tylko luks bo kontakt jeden na jeden , co ma zalety ale i wady- jednak mniejsze) - po nim jednak "wracałas" do polskojęzycznego środowiska rodzinnego. I to dało pożądany efekt. Czyli odwracając sytuację w tygodniu po przedszkolu dziecko musiałoby być zanurzone w niemieckim... Chcesz tego? 

No i pewnym mankamentem dwujęzyczności jest że dzieci zaczynają później mówić...i tu dziecko w polskim przedszkolu może odczuć że odstaje.... 

Ale to tylko moje refleksje, nie upieram się przy nich. Każde dziecko jest inne i wiadomo te same działania mogą dać inne efekty. 

Żadne badania nie potwierdzają takiej zależności 

Ok, to był wniosek z moich obserwacji. U nas i u znajomych tak było. Oraz u dzieci z grupy córki - najszybciej i najlepiej mówiły niemieckie dzieci.. 



Pasek wagi

cancri napisał(a):

Ja na studiach poznalam pare osob, ktore sie urodzily i wychowaly w Niemczech. I to byla loteria, kolega mial piekny, polski akcent, drugi tak samo, a jego siostra okrutnie zaciagala. Natomiast faktem jest to, ze ich slownictwo, to slownictwo ich rodzicow. Dlatego bardzo wazny jest kontakt z innymi ludzmi, by te slownictwo poszerzach.

Nigdy nie zapomne, jak kolega przyszedl do mnie na drugi dzien i mowi - Kamila, mama powiedziala, ze pojeb. to brzydkie slowo ???

No ale Cancri to jest brzydkie słowo;) 

Ale fakt- w dodatku zauważyłam że ja też trochę tracę kontakt z polskim (takim mówionym, młodzieżowym) a z uwagi na córkę staramy się unikać przekleństw... I ona chyba nadal nie wie że bezdomni rzucający w metrze ***urwami to Polacy :) 

Ale była już dwa razy na półkoloniach w Polsce, więc pewnie z czasem nadrobi.




Pasek wagi

cancri napisał(a):

Ja na studiach poznalam pare osob, ktore sie urodzily i wychowaly w Niemczech. I to byla loteria, kolega mial piekny, polski akcent, drugi tak samo, a jego siostra okrutnie zaciagala. Natomiast faktem jest to, ze ich slownictwo, to slownictwo ich rodzicow. Dlatego bardzo wazny jest kontakt z innymi ludzmi, by te slownictwo poszerzach.

Nigdy nie zapomne, jak kolega przyszedl do mnie na drugi dzien i mowi - Kamila, mama powiedziala, ze pojeb. to brzydkie slowo ???

W pracy miałam parę. On przyjechał do Polski, z pochodzenia Polak i mówił po polsku, ona z nim przyjechała, rodowita Francuzka. Po kilku latach ona lepiej od niego mówiła po polsku. Więc wszystko zalezy od stopnia zaangazowania jednostki i zdolności.

Kaliaaaaa napisał(a):

Epestka napisał(a):

Kaliaaaaa napisał(a):

cancri napisał(a):

My tez zaczelismy teraz polska szkole dodatkowo, zeby nauczyla sie pisac i czytac po polsku ;-) 

Bazujac na moich obserwacjach, to najwiecej zalezy od samego dziecka. Nawet wsrod rodzenstwa moga byc olbrzymie roznice w tym temacie.

Mam nadzieję że będziecie zadowoleni... Tudzież Mała będzie:) Córka lubi:)

Tak, myślę że różnice mogą wynikać ze zdolności językowych. Od podejścia do nauki generalnie. 

Ja nie jestem pewna czy u nas się to uda dalej utrzymać. Ale jakieś podstawy ma. Polski jest jednak bardzo trudny, myślę że mniej popularny język może być atutem. Z drugiej strony jest wielu Polaków znających dobrze niemiecki. 

Bo angielski wiadomo jest powszechny, córka sama chciała się go uczyć(bo często rozmawiamy z znajomymi po angielsku i czuła się z tym źle).  Od paru lat ma krótkie lekcje online, teraz zaczął się w szkole- ale jakoś wielkiej znajomości nie widzę. Inna sprawa że tego zupełnie nie cisnę bo wiem że przyjdzie z czasem. 

Wilena - myślę że twoja sytuacja z dziadkiem to trochę jak przedszkole (tylko luks bo kontakt jeden na jeden , co ma zalety ale i wady- jednak mniejsze) - po nim jednak "wracałas" do polskojęzycznego środowiska rodzinnego. I to dało pożądany efekt. Czyli odwracając sytuację w tygodniu po przedszkolu dziecko musiałoby być zanurzone w niemieckim... Chcesz tego? 

No i pewnym mankamentem dwujęzyczności jest że dzieci zaczynają później mówić...i tu dziecko w polskim przedszkolu może odczuć że odstaje.... 

Ale to tylko moje refleksje, nie upieram się przy nich. Każde dziecko jest inne i wiadomo te same działania mogą dać inne efekty. 

Żadne badania nie potwierdzają takiej zależności 

Ok, to był wniosek z moich obserwacji. U nas i u znajomych tak było. Oraz u dzieci z grupy córki - najszybciej i najlepiej mówiły niemieckie dzieci.. 

ja też nie potwierdzam. Moja trójjęzyczna córka zaczęła mówić szybko.

dzieci nie mam, ale mogę trochę podzielić się obserwacjami z mojego środowiska. Większość znajomych, podobnie jak cancri, mówi do dzieci w domu po polsku lub w innym ojczystym jezyku, a drugi język, ich maluchy czerpią z przedszkola / szkoły. Ale i tutaj, jeśli dziecko ma władać jednym i drugim na podobnym poziomie, potrzebne są dodatkowe zajęcia, chociażby z pisania i czytania - potem można łatwiej poszerzac słownictwo wciskając interesujące lektury. Moja kumpela, która przyjechała do De jako dziecko, chodziła z bratem na dodatkowe zajęcia i udało jej się skończyć podwójne studia, polskie i niemieckie, więc język jeden i drugi ma opanowany doskonale - czyli się da. 

niektóre pociechy bez problemów będą mówić biegle, inne kaleczyć, kolejne odrzuci jeden z języków, jeśli mu nie będzie odpowiadać i zorientuje się, że rodzice rozumieją ten łatwiejszy. Mam kuzynostwo w Belgii i kuzyn mówi bez problemów po polsku, jego siostra wcale.  Albo inny przykład: w domu mówiono po polsku, wakacje w pl, życie w polskiej enklawie, a dziecko (teraz osoba dorosła) mówi na poziomie podstawówki, mimo że niemiecki rodziców jest bardzo słaby - wg mnie najgorszy przypadek, ponieważ komunikacja leży i kwiczy. 

i to co dziewczyny piszą o zanikaniu mniej używanego, to prawda. Do mnie dziadek mówił po rosyjsku i ponoć ładnie rozmawiałam jak na swój wiek, ale gdy poszłam do podstawówki i nie miałam regularnego kontaktu z dziadkami (wcześniej właściwie u nich mieszkałam), automatycznie rosyjski poszedł w odstawkę. Jedyne co mi zostało, to że łatwo mi wyłapać kontekst rozmowy.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.