Temat: Dwujęzyczność - jak i kiedy?

Pytanie do mam dwujęzycznych dzieci, których partner nie jest obcokrajowcem: kiedy zaczęłyście mówić do dziecka w tym drugim języku? Od samego początku, jak już same trochę doszłyście do siebie po porodzie, w momencie w którym dziecko zaczęło gaworzyć, czy jeszcze później? Chętnie też poczytam jak to u Was wyglądało w praktyce. U nas, przynajmniej wstępnie, nie chcemy, żeby jeden rodzic = jeden język, więc potencjalny chaos trochę spędza mi sen z powiek. 

Dużą profesjonalną wiedzę na temat dwujęzyczności ma Joanna Kołak. Polecam Ci jej profil na instagramie. Napisała też  świetny e-book. Myślę, że może trochę Cię uspokoić i rozwiać wątpliwości 

Nie wiem Wilena, co Ci doradzic, kiedy obydwoje jestescie Polakami i mieszkacie w Polsce. My od zawsze do corki mowilismy tylko po polsku. Niemiecki jest jezykiem, ktory chlonie ze srodowiska, w ktorym mieszka. Nigdy nie mieszalismy jej jezykow i tez nigdy nie miala fazy, ze mowila np. w domu po niemiecku. Mowi czysto po polsku, bez zadnego akcentu, chociaz sie urodzila i cale swoje zycie mieszka w Niemczech. Ale wiadomo, ze jej niemiecki jest na pewno w jakims stopniu ubozszy, niz niemieckich dzieci. Byl taki okres, jak byla w przedszkolu, ze przy mnie nie odzywala sie w ogole po niemiecku. Jak sie z kims widywalysmy na miescie, to buzi nie otworzyla. Potem gdzies sie przestawila. A problemem bylo wlasnie to, ze bylo to dla niej nienaturalne, bo z mama rozmawiala tylko po polsku.

Moja corka oprocz tego mowi troche po angielsku i uczy sie serbsko-luzyckiego. Angielski to z piosenek, bajek, apki i dzieki sasiadce, ktora ma piekny, amerykanski akcent i z ktora sie bawia. Wiec ma darmowe korki :P Wiem, ze rozumie duzo wiecej, niz mowi. W przedszkolu miala amerykanska wychowawczynie, ktora czasem prowadzila im angielski, niestety niezbyt czesto, bo wpadlismy w covid i wieczne kwarantanny, ale jakas tam stycznosc mieli. Do tego jak wpada sasiadka, a sasiadka nie znala totalnie niemieckiego dwa lata temu, wiec K mowila do niej po niemiecku, a N do K po angielsku :P Teraz K juz sie stara po angielsku, natomiast tez, ciekawostka, N zna juz niemiecki, ale jest nauczona, ze rozmawia z nami wszystkimi po angielsku, i tez nie miesza jezykow. 

W PL, a w takim Krakowie, to na bank, sa angielskojezyczne przedszkola, to jest chyba dosc popularne, albo takie z naprawde duza liczba godzin jezyka. Wiele dzieci moich znajomych do takich chodzi. Znam tylko jedna rodzine, ktora tu mieszkala typowo pod to, by dzieci nauczyly sie niemieckiego, matka pracowala w Wawie, a jak przyjezdzala, to mowila do dzieci po angielsku...nawet, jak dolaczala do rozmowy po polsku z innymi Polakami. Nie wiem, dziwne to bylo. Mysle, ze wlasnie mocno w imie one parent one language. Tym bardziej dziwne, ze dzieci byly juz 10+. Tzn. na pewno wymagalo to mega konsekwencji.

Na etapie malenstwa, to jest mnostwo piosenek dla dzieci w jezyku angielskim, a dzieci lubia tluc te same melodie dzien i noc. Np. Super Simple Songs.

Chyba, ze chodzi Ci o inny jezyk, bo juz sie tak rozgadalam, ze zgubilam watek. 


Reasumujac, wydaje mi sie niepotrzebnym mowienie do dziecka w innym jezyku, jesli sie nie jest nativem, bo jest cale morze innych mozliwosci, by dziecko sie tego jezyka nauczylo. I tez mysle, ze ciezko Wam bedzie w domu sie przestawic, no bo jak to widzisz Wilena, mowisz do dziecka po angielsku, a maz po polsku, a Ty i maz w jakim jezyku bedziecie do siebie mowic? 

Mam koleżankę - Polkę, która do swoich dzieci mówi trochę po angielsku i one teraz też trochę już mówią. Na początku byłam trochę sceptycznie do tego nastawiona, bo w końcu ona po tym angielsku mówi z polskim akcentem i z jakimiś błędami, ale... wyobraziłam sobie potem, jak to hipotetycznie mogłoby wyglądać w moim domu i zmieniłam zdanie. Mówimy z mężem po angielsku, z domieszką niemieckiego, polskiego i hebrajskiego. Ja złapałam po angielsku niemiecki akcent. Więc potencjalne dziecko też by miało dziwny akcent 😅. "Zdarza się". Lepiej z błędami i dziwnym akcentem niż w ogóle. 

Pasek wagi

U nas trochę inna sytuacja, bo dzieci są dwujęzyczne od początku (język mój i męża, między sobą rozmawiamy w języku męża), ale na pewnym etapie doszedł angielski, w przedszkolu. Starsza corka poszła, jak miała 3,5 roku, dojście do poziomu komunikatywnego zajęło jej kilka tygodni, a teraz jest perfekcyjnie trzyjezyczna, a angielski jest u niej najmocniejszy. Ma 6,5 roku, zobaczymy, czy wszystkie 3 języki uda sie utrzymać. Młodsza odkad skończyła mniej więcej 1,5 roku miała kontakt z wszystkimi trzema językami, angielski początkowo bardzo okrojony, od siostry. Teraz ma prawie 4 lata i tez jest doskonale trzyjezyczna. 
nasze doświadczenie uczy, ze nawet przy późniejszym wprowadzeniu dodatkowego języka było ok, kluczowa okazała się ekspozycja i regularność

cancri napisał(a):

Nie wiem Wilena, co Ci doradzic, kiedy obydwoje jestescie Polakami i mieszkacie w Polsce. My od zawsze do corki mowilismy tylko po polsku. Niemiecki jest jezykiem, ktory chlonie ze srodowiska, w ktorym mieszka. Nigdy nie mieszalismy jej jezykow i tez nigdy nie miala fazy, ze mowila np. w domu po niemiecku. Mowi czysto po polsku, bez zadnego akcentu, chociaz sie urodzila i cale swoje zycie mieszka w Niemczech. Ale wiadomo, ze jej niemiecki jest na pewno w jakims stopniu ubozszy, niz niemieckich dzieci. Byl taki okres, jak byla w przedszkolu, ze przy mnie nie odzywala sie w ogole po niemiecku. Jak sie z kims widywalysmy na miescie, to buzi nie otworzyla. Potem gdzies sie przestawila. A problemem bylo wlasnie to, ze bylo to dla niej nienaturalne, bo z mama rozmawiala tylko po polsku.

Moja corka oprocz tego mowi troche po angielsku i uczy sie serbsko-luzyckiego. Angielski to z piosenek, bajek, apki i dzieki sasiadce, ktora ma piekny, amerykanski akcent i z ktora sie bawia. Wiec ma darmowe korki :P Wiem, ze rozumie duzo wiecej, niz mowi. W przedszkolu miala amerykanska wychowawczynie, ktora czasem prowadzila im angielski, niestety niezbyt czesto, bo wpadlismy w covid i wieczne kwarantanny, ale jakas tam stycznosc mieli. Do tego jak wpada sasiadka, a sasiadka nie znala totalnie niemieckiego dwa lata temu, wiec K mowila do niej po niemiecku, a N do K po angielsku :P Teraz K juz sie stara po angielsku, natomiast tez, ciekawostka, N zna juz niemiecki, ale jest nauczona, ze rozmawia z nami wszystkimi po angielsku, i tez nie miesza jezykow. 

W PL, a w takim Krakowie, to na bank, sa angielskojezyczne przedszkola, to jest chyba dosc popularne, albo takie z naprawde duza liczba godzin jezyka. Wiele dzieci moich znajomych do takich chodzi. Znam tylko jedna rodzine, ktora tu mieszkala typowo pod to, by dzieci nauczyly sie niemieckiego, matka pracowala w Wawie, a jak przyjezdzala, to mowila do dzieci po angielsku...nawet, jak dolaczala do rozmowy po polsku z innymi Polakami. Nie wiem, dziwne to bylo. Mysle, ze wlasnie mocno w imie one parent one language. Tym bardziej dziwne, ze dzieci byly juz 10+. Tzn. na pewno wymagalo to mega konsekwencji.

Na etapie malenstwa, to jest mnostwo piosenek dla dzieci w jezyku angielskim, a dzieci lubia tluc te same melodie dzien i noc. Np. Super Simple Songs.

Chyba, ze chodzi Ci o inny jezyk, bo juz sie tak rozgadalam, ze zgubilam watek. 

Reasumujac, wydaje mi sie niepotrzebnym mowienie do dziecka w innym jezyku, jesli sie nie jest nativem, bo jest cale morze innych mozliwosci, by dziecko sie tego jezyka nauczylo. I tez mysle, ze ciezko Wam bedzie w domu sie przestawic, no bo jak to widzisz Wilena, mowisz do dziecka po angielsku, a maz po polsku, a Ty i maz w jakim jezyku bedziecie do siebie mowic? 

Chodzi mi o niemiecki właśnie :D Generalnie historia taka, że moja prababcia była Austriaczką, mówiła do dziadka w domu po swojemu, potem dziadek jakiś czas pracował w Niemczech. Ja do przeszkola nie chodziłam, dziadek się mną zajmował i mówił do mnie wtedy po niemiecku. Więc plus minus te 40 godzin tygodniowo. Potem, już chodząc do szkoły, miałam lekcje 1:1 dwa razy w tygodniu - gdzie się uczyłam pisać, gramatyki, bardziej skomplikowanego słownictwa. Mój mąż zna niemiecki, może nie perfekcyjnie (jak i z resztą ja), ale pracował prawie dwa lata w Niemczech w szpitalu. Zakładam na ten moment, że obydwoje będziemy mówili do dziecka trochę po polsku, trochę po niemiecku, a między sobą po polsku - przynajmniej na początku, ten pierwszy rok. Dalej nie wybiegam myślami. Dobre dwujęzyczne przedszkole i szkoła są nawet niedaleko mnie, ale z angielskim właśnie. I z angielskim się zgodzę - i pełno bajek, i różnych zajęć i przedszkola dwujęzyczne. Z niemieckim już tak kolorowo nie jest.

Tak z ciekawości, bo nie znam nikogo kto by się uczył tego języka, skąd pomysł na ten serbsko-łużycki? 

Tak wlasnie jak juz napisalam przypomnialam sobie, ze wspominalas o tym niemieckim kiedys. To fakt, ze nie jest on chyba juz tak popularny u mniejszych dzieci, w sensie ja w przedszkolu mialam niemiecki, ale dla odmiany w zadnej szkole do liceum nie mialam stycznosci z angielskim, procz cartoon network i starszego sasiada Brytyjczyka, ktory do wszystkich dzieci na dzielni mowil po angielsku.

A serbsko-luzycki to jest lokalnym jezykiem tu, gdzie mieszkam. I jest oferowany dodatkowo w szkolach (chociaz nikt sie nim na ulicy nie posluguje). K ma w szkole 1 x angielski, za to 3 x serbsko-luzycki, chociaz to dodatkowo, juz po lekcjach jak kwitnie na swietlicy.

Wiesz no, od biedy :P niemieckie bajki na youtube tez sa dostepne. I piosenki. Moze warto by tez kogos znalezc, kto by przychodzil do opieki co jakis czas i sie poslugiwal niemieckim w komunikacji z dzieckiem.

Jesli bedziesz mowic do dziecka po niemiecku, a rozmawiac z mezem po polsku, to tez dziecko wybierze ten jezyk, ktory bedzie dla niego latwiejszy - bo bedzie wiedziec, ze i tak rozumiesz, a skoro i Ty i dziecko i tato znacie wspolnie jeden jezyk, po co sie meczyc? Dzieci sa sprytne. Natomiast zawsze jest lepiej mowic, niz tego nie robic ;-)

Aaaa wiem! W Niemczech jest mega popularny Toniebox, sprawdz sobie co to, jest mnostwo audiobookow nagranych, sama forma jest dla dzieci super (my mamy i K lubi do tej pory), na pewno to jakas zacheta do samoistnego siegania przez dziecko po audiobooki, juz takie roczne - dwuletnie wiedza, jak to obslugiwac ;-) Nie jest najtanszy obecnie, ale kazde dziecko, ktore znam go ma. Jest juz taki wybor figurek, chyba z 300+, ze dla kazdego mozna znalezc.

Mój syn chodził na zajęcia i w budynku miały siedzibę różne szkoły językowe. Kiedys siedziałam i czekałam, wyszedł z pomieszczenia lektor z rodzicami i kilkuletnią dziewczynką. Dziewczynka mówiła dobrze po angielsku z bardzo dobrym akcentem. Podobno od malutkiego rodzice włączali jej bajki tylko po angielsku i ona się nauczyłą angielskiego z TV. Ta dziewczynka tak mówiła, że myslałam, że jej rodzice sa anglojęzyczna rodzina

cancri napisał(a):

Tak wlasnie jak juz napisalam przypomnialam sobie, ze wspominalas o tym niemieckim kiedys. To fakt, ze nie jest on chyba juz tak popularny u mniejszych dzieci, w sensie ja w przedszkolu mialam niemiecki, ale dla odmiany w zadnej szkole do liceum nie mialam stycznosci z angielskim, procz cartoon network i starszego sasiada Brytyjczyka, ktory do wszystkich dzieci na dzielni mowil po angielsku.

A serbsko-luzycki to jest lokalnym jezykiem tu, gdzie mieszkam. I jest oferowany dodatkowo w szkolach (chociaz nikt sie nim na ulicy nie posluguje). K ma w szkole 1 x angielski, za to 3 x serbsko-luzycki, chociaz to dodatkowo, juz po lekcjach jak kwitnie na swietlicy.

Wiesz no, od biedy :P niemieckie bajki na youtube tez sa dostepne. I piosenki. Moze warto by tez kogos znalezc, kto by przychodzil do opieki co jakis czas i sie poslugiwal niemieckim w komunikacji z dzieckiem.

Jesli bedziesz mowic do dziecka po niemiecku, a rozmawiac z mezem po polsku, to tez dziecko wybierze ten jezyk, ktory bedzie dla niego latwiejszy - bo bedzie wiedziec, ze i tak rozumiesz, a skoro i Ty i dziecko i tato znacie wspolnie jeden jezyk, po co sie meczyc? Dzieci sa sprytne. Natomiast zawsze jest lepiej mowic, niz tego nie robic ;-)

Aaaa wiem! W Niemczech jest mega popularny Toniebox, sprawdz sobie co to, jest mnostwo audiobookow nagranych, sama forma jest dla dzieci super (my mamy i K lubi do tej pory), na pewno to jakas zacheta do samoistnego siegania przez dziecko po audiobooki, juz takie roczne - dwuletnie wiedza, jak to obslugiwac ;-) Nie jest najtanszy obecnie, ale kazde dziecko, ktore znam go ma. Jest juz taki wybor figurek, chyba z 300+, ze dla kazdego mozna znalezc.

Dziecko wybierze ten język, który kojarzy mu się z zabawą i przyjemnosciami.  Odrzuci związany z obowiązkami.  Jeśli bawi się z anglojęzycznym tatą, a polecenia mama wydaje mu po polsku, to wybierze angielski 

*mówię o dwujęzyczności zamierzonej. Trzeba też wziąć pod uwagę jezyk większości 

agazur57 napisał(a):

Mój syn chodził na zajęcia i w budynku miały siedzibę różne szkoły językowe. Kiedys siedziałam i czekałam, wyszedł z pomieszczenia lektor z rodzicami i kilkuletnią dziewczynką. Dziewczynka mówiła dobrze po angielsku z bardzo dobrym akcentem. Podobno od malutkiego rodzice włączali jej bajki tylko po angielsku i ona się nauczyłą angielskiego z TV. Ta dziewczynka tak mówiła, że myslałam, że jej rodzice sa anglojęzyczna rodzina

Ja mojej corce wlaczalam, i wcale go nie zalapala niestety 😁. Ale nasza sasiadka rowniez mowi perfekcyjnie dzieki bajkom. Co prawda jej tato rozmawia z nia po angielsku, ale akcentu, to on nie ma. A ona ma piekny. Na pewno jest duzo lepiej osluchiwac dziecko z poprawna wymowa w jakikolwiek sposob, niz tego nie robic ;-) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.