Temat: ...

DZiekuje za odpowiedzi, ale tylko te na poziomie.

Cargulena napisał(a):

Aborcja jest najczęstszą przyczyną śmierci dzieci. Ja znam kilka matek, które urodziły po 40-stce. Żyją, mają się dobrze. Spróbuj. To jest dojrzałe macierzyństwo, z mądrością i priorytetami których nabiera się z wiekiem. Bardzo wiele młodych par nie może zajść w ciążę. Nie chcesz, to oddaj. Nie zabijaj! Inaczej to wygląda, gdy pójdzie się cichaczem usunąć. Świat i środowisko nie dowiedzą się, co która zrobiła. Wtedy łatwiej udawać fajną laskę. Ale czy także przed sobą, w zaciszu domu? Pytanie o radę zwolenniczek aborcji, jest jak do stada wilków, co zrobić z malutką, bezbronną owieczką. Jeśli któraś pisze, że zna kilkadziesiąt kobiet po usunięciu ciąży i  mimo to mają się dobrze, to konfabuluje lub działa w środowisku proaborcyjnym. Udaje że wie, co dzieje się w głowach takich kobiet. Aborcja/zabijanie zostawia ślady w człowieku, w psychice, na duszy. Najczęściej głęboko ukrywane, by jakoś z tym żyć. Nie każda przyzna się przed koleżankami, ani przed samą sobą. Różnie to zagłuszają : terapiami, konsumpcjonizmem, karierą, kasą, używkami, alkoholem. Mierzą się z depresjami, autodestrukcyjnymi zachowaniami, alkoholizmem, myślami samobójczymi lub już próbami, itp. Na mężczyźnie też zostaje ślad. Nie wiesz jakie piętno na Waszej psychice, związku i życiu to odciśnie. Będą Tobie pisać że to bzdury. Ale napiszą anonimowo, na forum i tyle. Bo wiedzą, że to Ty będziesz do końca życia "dźwigała aborcję". Nikt Tobie nie powie, jak duży będziesz czuć ciężar. Jak dużo energii i kosztów będziesz musiała włożyć w zagłuszanie myśli lub wyrzutów. Nie chcesz dziecka, to oddaj. Choć będą Tobie pisać: Nie chcesz to zabij.

to jest indoktrynacja religijna 

Pasek wagi

Jak nie chcesz dziecka to im szybciej zamówisz tabletki tym lepiej. W 3 tygodniu to nawet ciężko coś zobaczyć na usg

Ja bym poczekała na potwierdzenie ciąży. 

jeśli sie wahasz to do badań prenatalnych chorego i nie do końca chcianego dziecka nie ma co sprowadzać na ten przeludniony świat.

do adopcji w życiu bym nie iddała. Jak te pary tak chcą dzieci niech wezmą starsze lub chore a nie nowiutkie.

Cyrica napisał(a):

Michalkaa napisał(a):

Cyrica napisał(a):

Kurcze, napisałam post w odniesieniu do tego udźwignięcia moralnego psychicznego, ale mam ogromny dylemat, czy go publikować. Z jednej strony pytasz o zdanie wiec spodziewasz się odpowiedzi, masz 40 lat wiec i sporą świadomość wachlarza ludzkich uczuć, ale znów miejsce w jakim się znalazłaś nie sprzyja komfortowej analizie problemu. Powiedz, wystarczy Ci tych odpowiedzi które dostałaś, czy chcesz jeszcze jeden punkt widzenia?

Tak, jak najbardziej.

ok :)

To nie jest prosta decyzja, zwłaszcza z tego powodu, że cześć argumentów dot. dylematu jest łatwa do wypowiedzenia na głos, cześc natomiast nie. To co powiedziałaś o moralności, udźwignięciu, decydowaniu o czyimś życiu jest łatwa, bo one padają dość czesto i jest sie z nimi raczej osłuchanym, to jest powtarzanie pewnych kwestii

Ale są też inne. Bo słowo "ciąża" to jedno, w sumie stan medyczny dla większości ludzi bez nacechowania emocjonalnego. Drugie to słowo "dziecko", już z większym znaczeniem, bo to może być po prostu dziecko jako młodszy człowiek czyli jakieś dziecko, może być dziecko czyjeś, w końcu nasze. 

I jest też trzecie określenie "osoba bliska". Tu jest pewne tabu na które sie po prostu nie wchodzi na głos. I do momentu powiedzenia "nie chcę dziecka" to jest jeszcze dość bezpieczne emocjonalnie. Jeśli komuś myśli idą dalej, to przestaje być zagadnienie stricte moralne, oparte na pogladach, a zaczyna się bardzo osobiste przeżywanie. Bo nieodwracalne pozbycie sie ciaży, czyli stanu medycznego, realnie wpływa na utrate osoby bliskiej. Wiele osób w tym i ja, jest za wolnoscią wyboru, ale same by nie usuneły. Nie chodzi o wybór moralny, tylko odebranie sobie samemu szansy na posiadanie osoby, którą mozna szalenie kochać i od której się miłośc czuje. 

Rózne były czasy w historii, im dalej w przeszłość tym mniej wrażliwi na wielu podłożach byli ludzie, bo i warunki inne, i opieka, i nadzieje co do życia, i świadomość samego siebie. Uważam że dziś skłonność do emocjonalnego przezywania jest bardzo silna w ludziach i nie wiem czy da się bardziej, wiec poza dylematem moralnym, wiekowym, byc może finansowym, warto jest spojrzeć na strach przed stratą, której się można samemu dopuścic podejmujac decyzję. 

Utratę tez można widziec różnie. To bardzo osobiste jak się różne stany przeżywa. Dla mnie poród był powiązany z poczuciem utraty. Moze dziwne, ale tak było. Dziecko pojawiło się na świecie i wraz z nim ogromna moja miłość do niego, a z drugiej strony utrata stanu ciąży, fizyczne rozłączenie się z dzieckiem, u mnie to była prawie mała żałoba, krótka, ale była. Poczucie utraty. 
poczucie utraty występuje bezwzględnie podczas poronienia, wtedy nie ma tez wynagrodzenia w postaci dziecka, a jedynie utrata. 
W wypadku chcianej aborcji, podczas niechcianej ciąży poczucie utraty może występować, ale kobiety decydujące się na przerwanie ciąży starają się nie traktować zarodka jako kogoś bliskiego, inaczej aborcja byłaby dla nich zawsze okrutna. Przy czym inaczej odbierana przez kobiety jest aborcja w zaawansowanej ciąży, a inaczej, na jej początku, kiedy ciało i umysł dopiero przygotowują się na wydanie nowego życia, a „zabieg” przypomina okres. W wielu wypadkach aborcja może być ulga, choć być może połączona z utrata. W innych przypadkach kobiety cierpią i żałują. Tu tez kultura i religia, w jakiej osoba jest wychowana maja wpływ uważam. To jest tak osobiste, ze ile przypadków, tyle odczuć. 

maharettt napisał(a):

menot napisał(a):

Na wstępie zaznaczę, że jestem za aborcją do 12go tygodnia bez podania powodu- nie ważne co napiszę za chwilę. ALE.Wiele osób napisze, że stwierdzenie, że człowiek zaczyna się od poczęcia, to indoktrynacja kleru nie poparta nauką - taki komentarz parę razy się już pojawił. Ok. Zgadzam się. Ale te same osoby potem za punkt graniczny "pojawienia się" człowieka, podają potem jakieś inne, jeszcze bardziej przypadkowe, imho, punkty w jego rozwoju. Czym to jest jak nie z kolei lewicową "indoktrynacją"? Czy też po prostu dorobieniem ideologii do rozwiązania problemu moralnego, która zdejmuje z nas większość odpowiedzialności? Kiedy słyszę definitywne stwierdzenie, że "człowiek zaczyna się od poczęcia" i "człowiek zaczyna się w N-tym tygodniu" to dla mnie są one gdy idzie logikę mniej więcej na równi. Kościelne jest nawet trochę wyżej mimo, że jestem kompletnie niewierząca, ani w wydaniu katolickim, ani żadnym innym uwzględniającym pojęcie duszy.Pytasz o rozterki moralne - to jest dla mnie rozterka moralna, która może wracać rykoszetem, jeśli się sprawy nie przemyśli zawczasu. Czy mentalna zgoda na aborcję, to faktycznie twoje własne przemyślenia odnośnie człowieczeństwa i tego, kiedy i jak zaczyna się życie i jaka jest jego wartość, czy też pakiet gotowych informacji wyszykowany przez tę czy inną stronę w politycznym sporze tak, żeby było można łatwo przełknąć bez większego zastanowienia.

jest to logika. Kiedy człowiek umiera ? Kiedy stwierdza się zgon? Smiercia mózgu . Prawda ? Z tym chyba mało kto dyskutuje . Skoro życie się kończy kiedy mózg przestaje pracować to, będąc konsekwentnym, zaczyna się kiedy mózg zaczyna pracować . Czyli ok. 12 tygodnia ciąży. 

zreszta środowisko naukowe sklania się ku temu . Jak i większość światowych religii. Starszych niż katolicyzm . Średnio ich można nazwać lewactwem. 

a co do duszy to duszę zarodkowi nadal papież Pius któryś tam 200 lat temu . Wcześniej zarodek duszy nie posiadał. 

Jest to jedna z opcji, bo równie dobrze możesz założyć, że sam potencjał tego, że mózg pozostawiony sam sobie rozwinie się, już powinien świadczyć o jego ochronie. Możesz sobie zrobić cherry picking poglądów - rozumiesz? Na aborcję musisz mieć minimum czasu. Na zorientowanie się, że w ciąży jesteś. Zrobienie badań, podjęcie decyzji i przeprowadzenie zabiegu itd. Nawet jakby mózg zarodka zaczynał pracę wcześniej, to zakład, że znaleziono by powód, żeby ten termin przełożyć do momentu, który jest PRAKTYCZNY. A 12 tyg to właśnie taki w sam raz moment. 

Ja też nie chcę mieć dzieci, ale gdybym jednak zaszła w ciążę urodziłabym  dziecko. Nie chciałabym się zastanawiać co by było gdyby dała mu szansę. Najwięcej obowiązków jest gdy dziecko jest małe, później jest już lżej. Pamiętaj że dziecko będzie cię bezgranicznie kochać i może być dla ciebie wsparciem. Decyzja należy do ciebie. Ważne żeby jej potem nie żałować. 



Ja rodziłam 2 dziecko w wieku 35 lat. Na prenatalnych wyszedł mi zespół Downa. Lekarz namawiał mnie na badania genetyczne i ewentualną aborcję. Nie zgodziłam się ani na jedno ani na drugie. Mam zdrową prawie dziesięciolatkę. Jakbym zaszła w ciążę po 40 bardzo chciałabym urodzić. Jednakże po powikłaniach z 1 i 2 ciąży zdecydowałabym się na usunięcie. 

Pasek wagi

mamazabki napisał(a):

Ja rodziłam 2 dziecko w wieku 35 lat. Na prenatalnych wyszedł mi zespół Downa. Lekarz namawiał mnie na badania genetyczne i ewentualną aborcję. Nie zgodziłam się ani na jedno ani na drugie. Mam zdrową prawie dziesięciolatkę. Jakbym zaszła w ciążę po 40 bardzo chciałabym urodzić. Jednakże po powikłaniach z 1 i 2 ciąży zdecydowałabym się na usunięcie. 

Nie ma się czym chwalić, nie zgodziłaś się na zalecane przez lekarza badania. Miałaś szczęście, dziecko urodziło się zdrowie, ale na Boga trzeba współpracować z lekarzem, a nie działać po swojemu, a nóż się uda. Totalna głupota, brak mózgu wręcz.

Girl21 napisał(a):

Ja też nie chcę mieć dzieci, ale gdybym jednak zaszła w ciążę urodziłabym  dziecko. Nie chciałabym się zastanawiać co by było gdyby dała mu szansę. Najwięcej obowiązków jest gdy dziecko jest małe, później jest już lżej. Pamiętaj że dziecko będzie cię bezgranicznie kochać i może być dla ciebie wsparciem. Decyzja należy do ciebie. Ważne żeby jej potem nie żałować. 

Bezgraniczna jest miłość matki do dziecka, a nie dziecka do matki, mylisz pojęcia. A to, że najciężej jest jak dziecko jest małe to jakaś totalna głupota. Skąd ty to wzięłaś? Im dziecko starsze tym więcej pieniędzy trzeba na niego łożyć. Nie wspomnę już o studiach, mieszkaniu i pomocy w dorosłym życiu. To ogromna odpowiedzialność i większość ludzi nie powinna mieć dzieci, bo się do tego nie nadaje. Łatwo jest zrobić dzidziusia, ale żeby potem zapewnić mu życie na poziomie i prawidłowy rozwój psychiczny to nie każdy się do tego nadaje, uwierz. 

Kijankaaa napisał(a):

mamazabki napisał(a):

Ja rodziłam 2 dziecko w wieku 35 lat. Na prenatalnych wyszedł mi zespół Downa. Lekarz namawiał mnie na badania genetyczne i ewentualną aborcję. Nie zgodziłam się ani na jedno ani na drugie. Mam zdrową prawie dziesięciolatkę. Jakbym zaszła w ciążę po 40 bardzo chciałabym urodzić. Jednakże po powikłaniach z 1 i 2 ciąży zdecydowałabym się na usunięcie. 

Nie ma się czym chwalić, nie zgodziłaś się na zalecane przez lekarza badania. Miałaś szczęście, dziecko urodziło się zdrowie, ale na Boga trzeba współpracować z lekarzem, a nie działać po swojemu, a nóż się uda. Totalna głupota, brak mózgu wręcz.

Nie obrażaj mnie. Mózg mam na swoim miejscu. Źle napisałam badania genetyczne miałam. Jedynie nie zgodziłam się na punkcję w poradni genetycznej. 

Pasek wagi

Prosiątko, całkowicie się z Tobą zgadzam i ta historia z żałobą po ciąży wiele własnie mówi o tym, jak mało jesteśmy w stanie przewidziec. Mi po prostu chodzi o to, że nie mamy alternatywnych linii czasowych i w przypadkach takich dezyzji wzięcie pod uwagę uczuć, których nie znany jest równie ważne jak to, co o sobie wiemy. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.