Temat: Złość, cierpliwość

Hej, jestem mamą półrocznego dziecka. Wymarzony, wyczekany a ja nie mogę poradzić sobie z emocjami. Zanim się urodził słyszałam te teksty od koleżanek: zobaczysz jak będziesz chciała wyrzucić go przez okno,  jak będzie wył a ty nie będziesz wiedziała co robić i będziesz z nim wyć itp. itd. Jak chce płakać to płacze, z tym nie mam problemu, ale słuchajcie... Np. taka sytuacja: dziecko kręci się przy przewijaniu a mi się końcu cierpliwość i wybucham... Nie chcę tego, przecież on nic nie rozumie tylko zaczyna płakać bo się mnie wystraszy... Naprawdę mam taki mętlik w głowie, że co ja zrobiłam, jak się nie ogarne to kolejna kaleka będzie chodziła po tym świecie, że jestem złą matką, nie wiem czy dam radę itp. w weekend jest super bo jesteśmy we 3, jeszcze z mężem a w tygodniu na razie czasem babcia wpadnie. 

Pasek wagi

jestem.teraz...gruba1967 napisał(a):

cancri napisał(a):

Nikt nie rodzi sie idealna matka ;-) I na szczescie idealna nikt nie musi byc. To calkiem nowa rzeczywistosc dla Ciebie i trzeba czasu, by sie jej nauczyc. Ty tez masz prawo byc zmeczona, poddenerwowana, zirytowana i nie daj sobie absolutnie wmowic, ze jest inaczej. Nie robisz niczego zle.

Nie? "Wybucha" przy przewijaniu dziecka! To nic złego? A później słyszy się o kolejnym martwym dziecku....dla mnie to nie jest normalne "wybuchać " bo dziecko się kręci 

I co to za teksy "mieć ochotę wyrzucić dziecko przez okno" - wiem, że mówiły to koleżanki,  ale w jakim środowisku autorka wątku się "obraca".... 

Dziecka żal...

Przez takie jak Ty wlasnie matki sa pod ciagla presja i tego nie wytrzymuja!!! Wlasnie przez takie babsztyle, ktore dobie daja prawo do pouczania i wbijania szpil kobietom z baby bluesem i depresja. Dopisz kolejna do listy swoich ofiar 👍

Dzisiejsze pokolenie ma prawo do pokazywania swoich slabosci i proszenia o pomoc, w tym tkwi ich sila. A nie w laniu linijka po lapach, jak patrzac po roku w nicku pewnie bylas wychowywana.

cancri napisał(a):

jestem.teraz...gruba1967 napisał(a):

cancri napisał(a):

Nikt nie rodzi sie idealna matka ;-) I na szczescie idealna nikt nie musi byc. To calkiem nowa rzeczywistosc dla Ciebie i trzeba czasu, by sie jej nauczyc. Ty tez masz prawo byc zmeczona, poddenerwowana, zirytowana i nie daj sobie absolutnie wmowic, ze jest inaczej. Nie robisz niczego zle.

Nie? "Wybucha" przy przewijaniu dziecka! To nic złego? A później słyszy się o kolejnym martwym dziecku....dla mnie to nie jest normalne "wybuchać " bo dziecko się kręci 

I co to za teksy "mieć ochotę wyrzucić dziecko przez okno" - wiem, że mówiły to koleżanki,  ale w jakim środowisku autorka wątku się "obraca".... 

Dziecka żal...

Przez takie jak Ty wlasnie matki sa pod ciagla presja i tego nie wytrzymuja!!! Wlasnie przez takie babsztyle, ktore dobie daja prawo do pouczania i wbijania szpil kobietom z baby bluesem i depresja. Dopisz kolejna do listy swoich ofiar ?

Dzisiejsze pokolenie ma prawo do pokazywania swoich slabosci i proszenia o pomoc, w tym tkwi ich sila. A nie w laniu linijka po lapach, jak patrzac po roku w nicku pewnie bylas wychowywana.

Co ty w ogóle pierdzielisz dziewczyno?! Jakie lanie linijką i jaka lista moich ofiar? Co ty w ogóle o mnie wiesz poza rokiem urodzenia?! Ja nikogo nie leję linijką - stwierdzam tylko fakt, że wybuchanie na dziecko to  jest sygnał a nie "nic złego nie robisz" jak ty to twierdzisz.  Wg ciebie lepiej olać sprawę,  bo "nic złego nie robisz" a niedalej jak wczoraj/przedwczoraj roczne dziecko umarło poprzez silne uduszenie, bo każdy zamykał oczy ... 

Nie wchodzę z tobą wiecej w dyskusję,  bo wiem że ty tu jesteś jedną z najmądrzejszych..

to "normalne", zwłaszcza, gdy matka jest zdana na siebie, dawniej mieszkało się w 3 pokolenia, zawsze ktoś pomógł, dziś często młode mamy chcą być idealne, wszystko same. 

Dobrze, że widzisz problem, staraj się panować nad sobą, potrzebujesz krzyknąć to wyjdź do łazienki, dziecko odczytuje emocje i też będzie nerwowe. 

panna_slodka_szprotka napisał(a):

to "normalne", zwłaszcza, gdy matka jest zdana na siebie, dawniej mieszkało się w 3 pokolenia, zawsze ktoś pomógł, dziś często młode mamy chcą być idealne, wszystko same. 

Dobrze, że widzisz problem, staraj się panować nad sobą, potrzebujesz krzyknąć to wyjdź do łazienki, dziecko odczytuje emocje i też będzie nerwowe. 

Ja miałam metodę, no już przy starszym dziecku, że po prostu szłam sobie zrobić kawę. I zanim zmieliłam ziarna, wyczyściłam maszynę, wypiłam espresso, to mi przechodziło. Jeśli czujesz, że zaraz ci puszczą nerwy, to przy tak małym dziecku lepiej odpuścić, dać sobie moment, żeby opadły emocje, wyjść, do drugiego pokoju i po chwili wrócić rozwiązać problem na nowo. 

Fakt, nagminnie się w tym okresie spóźniałam, ale kwadrans spóźnienia był lepszy niż dzień rozpoczęty od półgodzinnej walki, która masakrowała mi psychikę i samoocenę. W sumie młoda potem się nauczyła, że jak się wścieknie, to też sobie idzie do drugiego pokoju ochłonąć i potem sama woła, żeby przyjść ją przytulić - nie wiem czy ode mnie, ale możliwe.

menot napisał(a):

panna_slodka_szprotka napisał(a):

to "normalne", zwłaszcza, gdy matka jest zdana na siebie, dawniej mieszkało się w 3 pokolenia, zawsze ktoś pomógł, dziś często młode mamy chcą być idealne, wszystko same. 

Dobrze, że widzisz problem, staraj się panować nad sobą, potrzebujesz krzyknąć to wyjdź do łazienki, dziecko odczytuje emocje i też będzie nerwowe. 

Ja miałam metodę, no już przy starszym dziecku, że po prostu szłam sobie zrobić kawę. I zanim zmieliłam ziarna, wyczyściłam maszynę, wypiłam espresso, to mi przechodziło. Jeśli czujesz, że zaraz ci puszczą nerwy, to przy tak małym dziecku lepiej odpuścić, dać sobie moment, żeby opadły emocje, wyjść, do drugiego pokoju i po chwili wrócić rozwiązać problem na nowo. Fakt, nagminnie się w tym okresie spóźniałam, ale kwadrans spóźnienia był lepszy niż dzień rozpoczęty od półgodzinnej walki, która masakrowała mi psychikę i samoocenę. W sumie młoda potem się nauczyła, że jak się wścieknie, to też sobie idzie do drugiego pokoju ochłonąć i potem sama woła, żeby przyjść ją przytulić - nie wiem czy ode mnie, ale możliwe.

ja mam nerwy nie raz ale nigdy nie wybucham, zaczynam mówić coś w stylu "zaraz wybuchnę" "ja się nie roztroję" "już mam nerwy" i oczy zwracam do nieba, i dzieci, mąż już wiedzą 😂  (fakt, ze muszą pamiętać kilka przykładowych wybuchów)i robi się spokój, może to jest sposób (ale nie na niemowlęta ani nie na dwulatki) i jest fajnie. Niestety dzieci przejęły te gadki.... śmieszne, jak syn mówi, że "już ma nerwy", ale zakomunikuje i jakoś temu radzimy, rozmawiamy o tym, potem się śmiejemy. 

Jezeli czujesz, ze jestes blisko przekroczenia granicy, kiedy bedzie sie cos dzialo na szkode dziecku, to po prostu musisz siasc i na spokojnie przeanalizowac wszystko. 

Dziecko jest tak male, bezbronne i zupelnie zalezne od doroslego, ze jego dobro jest i musi byc piorytetem. 

Ale.. czy to dobro jest uzaleznione od tego, czy masz wysprzatane mieszkanie na blysk, wyprasowane zaslony, ugotowany dwudaniowy obiad albo czy masz zrobione idealne zdjecie na fb czy ig itp. Trzeba nauczyc sie wybierac, co jest wazne, a co mozna czasem odpuscic, bo nikt idealny nie jest, ale absolutnie dziecku krzywda sie stac nie moze.

Kocham Was dziewczyny 😚


Pasek wagi

moja rada to wyluzuj, jak się kręci to niech się kręci i tyle w końcu go przewiniesz, z czasem jest lepiej.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.