Temat: Ile czasu poświęcacie dzieciom w ciągu tygodnia ?

Pytanie do mam pracujących,  ile mniej więcej czasu poświęcacie swoim dzieciom około przedszkolnym (ale starsze też mnie ciekawią)  czy znajdujecie czas i siłę dla dzieci po przedszkolu i pracy na zabawę,  czytanie książek itp. Czy jest to raczej czas który spędzacie na zakupach, ogarnianiu mieszkania?

O co to halo że mama więcej zajmuje się dzieckiem? Wiem że dziećmi powinno się zająć oboje rodziców ale bie zawsze tak się da. 


Przy niemowlakach mąż bardzo dużo mi pomagał. Wstawał na zmianę ze mną pomimo iż szedł do pracy rano. Moje dzieci są już samodzielne. Mają 8 i prawie 13 lat. Ja ogarniam po pracy posiłki i lekcje dzieci dzieci. Mąż ogarnia po obiedzie. Jeśli są zajęcia na które trzeba dowieźć robimy to na zmianę. 


Z starszakiem często w weekend po 2 h ogarniam grubsze przedmioty typu historia biologia geografia. Mąż tego nie robi i nie mam do niego o to pretensji. 


Jeśli chodzi o sobotnie sprzątanie to robimy to razem. 


Suma sumarum zajmowanie się dziećmi w wieku szkolnym zajmuje mi po pracy mininum 3 h. 

Pasek wagi

Ja pracując zdalnie kończę o 14-14:30 (jak pracuję stacjonarnie, to jestem w domu koło 15:30). W roku szkolnym odbieram dziecko (od września dzieci) z przedszkola, idziemy do domu, czasem po drodze ogarniemy drobne zakupy albo zatrzymamy się gdzieś na planu zabaw. Potem odpoczywają - oglądają coś albo bawią się razem, a ja ogarniam jakieś jedzenie albo dom. Potem spędzamy czas razem (czyli: idziemy na spacer, do ogrodu, albo próbuję wymyślić rozrywkę która spodoba się obojgu) albo bawią się sami, a ja coś robię. Mąż jest w domu między 17 i 18. Zdarzają na się też np. wypady na rower, albo siedzimy razem w ogrodzie, albo jedno z nas ogarnia zakupy/cokolwiek, a drugie pilnuje dzieci. Koło 19 kolacja, kąpiel (sporo pluskania, bawią się razem w wannie, a ja wtedy mam czas) i potem spanie (ja ich usypiam, uczą się spać samodzielnie - tzn. syn się uczy, bo córka ogarnia;)).

Jeżeli chodzi o fitness/siłownię: czasem udaje mi się namówić dzieciaki na ćwiczenie w domu. Na fitnessie/siłce dawno nie byłam - chodziłam raz w tygodniu jak córka była młodsza, przed narodzinami syna.

Wiesz co, jakos nigdy nie myslałam w ten sposób ile czasu poświecam dziecku POZA innymi czynnosciami, bo mój syn po prostu towarzyszył mi, a ja jemu cały czas kiedy był pod moja opieką. Z pozycji osoby dorosłej może i jest wyraźny podział na to co moze być żmudna czynnościa domową, a co zabawą i zabawkami, ale dzieci nie są skazone takim mysleniem. 

Jeżdziliśmy jakieś 40 minut autobusami do i z przedszkola, to był czas na rozmowy. Chodzilismy razem do sklepu, młody z chęcią w zakupach uczesniczył bo wybierał który ryż/makaron/masło itd wziać - pokazywałam mu dwa czy trzy i wybierał. W domu kiedy ja byłam w kuchni on się przygladał i z ciekawością pytał co robię, podawał różne rzeczy, w miedzyczasie rozmawialiśmy, on mi przynosił swoje resoraki czy rysunki i rozmawialiśmy na jego tematy. Od 3 roku życia kapał sie pod okiem ojca pod prysznicem i to był ich czas na rozmowy, czytanie to tez był ich rytuał. Wspólnie we troje gralismy w gry, ale okazało sie, że młody za tym nie przepada, a po przedszkolu/szkole potrzebował też troche wyciszenia w  samotności, bo był dzieckiem wysokowrażliwym i pobudliwym. Najlepiej wyciszał sie przy managerach i grach strategicznych, co ma miejsce do dziś. 

I ja i mój mąż znajdowaliśmy spokojnie w takim trybie czas na własne sprawy. 

RabbitLover napisał(a):

Sisili napisał(a):

Od 16-ej, czyli momentu odebrania dziecka z przedszkola do 20, to jesteśmy cały czas razem, coś robiąc. Nawet 20 minutową dobranockę przeważnie oglądamy razem.

A kiedy zakupy, ogarnianie mieszkania? Z córką?

Szybkie zakupy to z córką, a większe w weekend.

Dom ogarniam jak akurat zajmie się czymś sama, albo faktycznie jak widzę, że jest coś do pracy to wtedy w czasie dobranocki, albo jak już pójdzie spać. 

mamazabki napisał(a):

O co to halo że mama więcej zajmuje się dzieckiem? Wiem że dziećmi powinno się zająć oboje rodziców ale bie zawsze tak się da. 

Przy niemowlakach mąż bardzo dużo mi pomagał. Wstawał na zmianę ze mną pomimo iż szedł do pracy rano. Moje dzieci są już samodzielne. Mają 8 i prawie 13 lat. Ja ogarniam po pracy posiłki i lekcje dzieci dzieci. Mąż ogarnia po obiedzie. Jeśli są zajęcia na które trzeba dowieźć robimy to na zmianę. 

Z starszakiem często w weekend po 2 h ogarniam grubsze przedmioty typu historia biologia geografia. Mąż tego nie robi i nie mam do niego o to pretensji. 

Jeśli chodzi o sobotnie sprzątanie to robimy to razem. 

Suma sumarum zajmowanie się dziećmi w wieku szkolnym zajmuje mi po pracy mininum 3 h. 

jeśli oboje rodzice pracują w podobnym wymiarze godzin to nie widzę powodu dla którego to tylko jedna strona miałaby być bardziej zaangażowana czy to w wychowywanie dzieci, czy zajmowanie się domem.

Pasek wagi

Cyrica napisał(a):

Wiesz co, jakos nigdy nie myslałam w ten sposób ile czasu poświecam dziecku POZA innymi czynnosciami, bo mój syn po prostu towarzyszył mi, a ja jemu cały czas kiedy był pod moja opieką. Z pozycji osoby dorosłej może i jest wyraźny podział na to co moze być żmudna czynnościa domową, a co zabawą i zabawkami, ale dzieci nie są skazone takim mysleniem. 

Jeżdziliśmy jakieś 40 minut autobusami do i z przedszkola, to był czas na rozmowy. Chodzilismy razem do sklepu, młody z chęcią w zakupach uczesniczył bo wybierał który ryż/makaron/masło itd wziać - pokazywałam mu dwa czy trzy i wybierał. W domu kiedy ja byłam w kuchni on się przygladał i z ciekawością pytał co robię, podawał różne rzeczy, w miedzyczasie rozmawialiśmy, on mi przynosił swoje resoraki czy rysunki i rozmawialiśmy na jego tematy. Od 3 roku życia kapał sie pod okiem ojca pod prysznicem i to był ich czas na rozmowy, czytanie to tez był ich rytuał. Wspólnie we troje gralismy w gry, ale okazało sie, że młody za tym nie przepada, a po przedszkolu/szkole potrzebował też troche wyciszenia w  samotności, bo był dzieckiem wysokowrażliwym i pobudliwym. Najlepiej wyciszał sie przy managerach i grach strategicznych, co ma miejsce do dziś. 

I ja i mój mąż znajdowaliśmy spokojnie w takim trybie czas na własne sprawy. 

Też jakoś nie przyszło mi wyliczać czasu, który poświęcam dziecku po przedszkolu, bo po prostu córka nam towarzyszy we wszystkich aktywnosciach dnia codziennego. Mam córkę niepełnosprawną, ja nie pracuje z tego powodu, ona wymaga znacznie większego nadzoru, więc w czasie, kiedy jest w przedszkolu (8-14 W roku szkolnym) lub kiedy jest na terapii (5x45min w tygodniu), to staram się ogarnąć sprawy, które wolę zrobić bez niej (sprzatanie, wieksze gotowanie, mycie okien, większe zakupy). Wtedy też spokojnie znajduje czas dla siebie, na relaks (przeczytanie kawałka książki, wypicie kawy) czy np. konieczne moje wizyty lekarskie. Potem jestem w 100% dla niej. Jeżeli jest mąż w domu (pracuje na zmiany), to spędzamy ten czas razem. Nie czuje potrzeby wyliczania czasu, ile mąż jest sam z nią, a ile ja, a ile razem. Jest to na tyle płynne, że w tym trybie kazdy z nas ma możliwość realizacji swoich potrzeb, wyjść "Na piwo" czy pogaduszki z koleżankami. Wieczorem córka chodzi spać po 20, więc cały wieczór mamy z mezem dla siebie. W tygodniach, kiedy ma drugie zmiany, to nawet mam wieczory tylko dla siebie :)) Wieczorami tez znajduje czas na jazdę ba rowerku stacjonarnym. Na wyjście na siłownię nie ma opcji, bo w trakcie dnia wolę ten czas poświęcić na realizację różnych zadań wspomagających rozwój córki, a ćwiczyć, kiedy śpi. Tym sposobem jest pod naszym nadzorem, a ja mogę poćwiczyć.

staram_sie napisał(a):

mamazabki napisał(a):

O co to halo że mama więcej zajmuje się dzieckiem? Wiem że dziećmi powinno się zająć oboje rodziców ale bie zawsze tak się da. 

Przy niemowlakach mąż bardzo dużo mi pomagał. Wstawał na zmianę ze mną pomimo iż szedł do pracy rano. Moje dzieci są już samodzielne. Mają 8 i prawie 13 lat. Ja ogarniam po pracy posiłki i lekcje dzieci dzieci. Mąż ogarnia po obiedzie. Jeśli są zajęcia na które trzeba dowieźć robimy to na zmianę. 

Z starszakiem często w weekend po 2 h ogarniam grubsze przedmioty typu historia biologia geografia. Mąż tego nie robi i nie mam do niego o to pretensji. 

Jeśli chodzi o sobotnie sprzątanie to robimy to razem. 

Suma sumarum zajmowanie się dziećmi w wieku szkolnym zajmuje mi po pracy mininum 3 h. 

jeśli oboje rodzice pracują w podobnym wymiarze godzin to nie widzę powodu dla którego to tylko jedna strona miałaby być bardziej zaangażowana czy to w wychowywanie dzieci, czy zajmowanie się domem.

Jeśli się mieszka w bloku w małym mieszkanku to przychodzi się do domu i generalnie nie ma nic do roboty. My pracujemy w podobnych godzinach. Mamy dom 330 mkw. Podwórko 2000 mkw. W czasie gdy ja jestem z dziećmi przy lekcjach mąż ogarnia działkę. W takim dużym domu z wielkim obejściem codziennie jest coś do zrobienia. Jak wychodzę koleżanka na kijki, czy na paznokcie lub do fryzjera to mąż dzieci ogarnia z lekcjami. 


Trzeb wziąć jeszcze pod uwagę że czasem tatusiowie pracują fizycznie i jak wrócą do domu to są skonani. 


Tak jak koleżanka wyżej nie wyliczam godzin ile mąż poświęca dzieciom a ile ja. 

Pasek wagi

mamazabki napisał(a):

staram_sie napisał(a):

mamazabki napisał(a):

O co to halo że mama więcej zajmuje się dzieckiem? Wiem że dziećmi powinno się zająć oboje rodziców ale bie zawsze tak się da. 

Przy niemowlakach mąż bardzo dużo mi pomagał. Wstawał na zmianę ze mną pomimo iż szedł do pracy rano. Moje dzieci są już samodzielne. Mają 8 i prawie 13 lat. Ja ogarniam po pracy posiłki i lekcje dzieci dzieci. Mąż ogarnia po obiedzie. Jeśli są zajęcia na które trzeba dowieźć robimy to na zmianę. 

Z starszakiem często w weekend po 2 h ogarniam grubsze przedmioty typu historia biologia geografia. Mąż tego nie robi i nie mam do niego o to pretensji. 

Jeśli chodzi o sobotnie sprzątanie to robimy to razem. 

Suma sumarum zajmowanie się dziećmi w wieku szkolnym zajmuje mi po pracy mininum 3 h. 

jeśli oboje rodzice pracują w podobnym wymiarze godzin to nie widzę powodu dla którego to tylko jedna strona miałaby być bardziej zaangażowana czy to w wychowywanie dzieci, czy zajmowanie się domem.

Jeśli się mieszka w bloku w małym mieszkanku to przychodzi się do domu i generalnie nie ma nic do roboty. My pracujemy w podobnych godzinach. Mamy dom 330 mkw. Podwórko 2000 mkw. W czasie gdy ja jestem z dziećmi przy lekcjach mąż ogarnia działkę. W takim dużym domu z wielkim obejściem codziennie jest coś do zrobienia. Jak wychodzę koleżanka na kijki, czy na paznokcie lub do fryzjera to mąż dzieci ogarnia z lekcjami. 

Trzeb wziąć jeszcze pod uwagę że czasem tatusiowie pracują fizycznie i jak wrócą do domu to są skonani. 

Tak jak koleżanka wyżej nie wyliczam godzin ile mąż poświęca dzieciom a ile ja. 

no to jest Wasz podzial obowiazkow, natomiast wg mnie takie podejscie, ze maz obrabia dzialke jak Ty jestes z dziecmi w przyszlosci bedzie skutkowalo slaba wiezia dzieci z ojcem. Nie rozumiem argumentu o "zmeczonych tatusiach" kobiety tez czesto pracuja fizycznie i co moga w ogole nie zajmowac sie dziecmi albo zajmowac sie malo ? A no nie. Od rodzicielstwa nie ma urlopow. Ja czesto po pracy padam na pysk, mimo ze pracuje umyslowo, a mimo to corka trzeba sie zajac. Ten tradycyjny model rodziny w moim domu rodzinnym w ogole nie zdal egzaminu, bo moj ojciec byl przepracowany i wiecznie zly, moja mama zla ze caly dom na jej glowie, no wszyscy niezadowoleni. Jakby mnie posiadanie domu skazywalo na brak kontaktu dziecka z ojcem to bym sie zwyczajnie zastanowila czy warto. I nie mowie tylko o Tobie tylko generalnie o rodzinach mieszkajacych w domach bez czasu dla dzieci.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.