Temat: dla bezdzietnych

Tak jak w temacie, czy kiedykolwiek żałowałyście swojej decyzji o nieposiadaniu dzieci ? Co wpłynęło na Waszą decyzję ? Miłość bez dzieci to nie miłość, jak mówią niektórzy. Czy macie swoją drugą połówkę i kochacie się, ale dzieci nie wchodzą w grę ? Jakie są Wasze doświadczenia, opinie na ten temat. Porozmawiajmy. Dla niektórych związek bez dzieci, to nie miłość a kobieta bez dzieci nie jest w pełni spełniona...

IfYouWereThereBeware napisał(a):

Jestem za tym, aby każda kobieta miała prawo wyboru, i aby inni nie narzucali jej swojej woli.

Ja nie spotkałam się z presją ani ze strony społeczeństwa ani rodziny, oprócz mojej matki, która o to mi truła głowę juz odkąd skończyłam jakieś 23 lata, i nie miałam zupełnie warunków bytowych ani ochoty na dziecko. Wiec to ignorowałam. 

U mnie było tak, że do 30-tki jeśli bys mnie zapytala, to odpowiedziałabym kategorycznie, ze nie chcę  dzieci ( dlatego rozumiem po części wypowiedz jednej z Was,  ze nalezy poczekać z opinią,  aż bedzie pozamiatane), nigdy nigdy, nie lubie i nie chcę :p skończyłam 30 lat, poznalam męża i po roku bylam w planowanej ciazy, a teraz jestem w drugiej (33 lata). Po prostu oboje to "poczulismy", potrzebę,  instynkt, jak zwał tak zwał. Najlepsza jak dotąd decyzja zycia :D Jesli chodzi o dzieci jako o dopelnienie zwiazku...absolutnie sie z tym nie zgadzam, zwiazek juz powinien stać na bardzo stabilnym fundamencie,  aby decydowac sie na dzieci,  nie odwrotnie.  Dzieci raczej urozmaicają związek,  nagle oboje wykazujemy się kreatywnością o jaką byśmy siebie nie posadzili wczesniej w wielu dziedzinach :D

Natomiast 2 rzeczy nie rozumiem. 1. Z dziećmi również mozna podróżować,  akurat z dzieckiem jedziemy na wakacje za 2 tygodnie. Rozumiem, ze zaraz ktos mi napisze, ze jesli w odludne i egzotyczne miejsca i z dzieckiem sie nie da, ok rozumiem, ale wiekszosc społeczeństwa jednak na takie wyprawy nie jezdzi. A wakacje i dzieci mozna pogodzić,  owszem wiemy, ze bedzie inaczej, ale nadal mozna zwiedzac swiat. Chodzi mi o to, ze podroze sa wymieniane w czołówce utraconych przywilejów kiedy zostajemy rodzicami, a to nie prawda;) dla chcącego nic trudnego.

2. Bezdzietne kobiety nazywające dzieci "bąbelkami ", serio, nie możecie się ugryźć w jezyk i napisać "dziecko"? To jest po prostu niesmaczne, dorosłe kobiety rzucające epitetami  w stronę dzieci....

Babelek wg mnie nie jest obrazliwe jak np.gowniarz. Przepraszam, nie chcialam urazic. 

IfYouWereThereBeware napisał(a):

Jestem za tym, aby każda kobieta miała prawo wyboru, i aby inni nie narzucali jej swojej woli. Sa kobiety szczęśliwe i nieszczęśliwe z dziećmi czy bez , kombinacji jest wiele.

Ja nie spotkałam się z presją ani ze strony społeczeństwa ani rodziny, oprócz mojej matki, która o to mi truła głowę juz odkąd skończyłam jakieś 23 lata, i nie miałam zupełnie warunków bytowych ani ochoty na dziecko. Wiec to ignorowałam. 

U mnie było tak, że do 30-tki jeśli bys mnie zapytala, to odpowiedziałabym kategorycznie, ze nie chcę  dzieci ( dlatego rozumiem po części wypowiedz jednej z Was,  ze nalezy poczekać z opinią,  aż bedzie pozamiatane), nigdy nigdy, nie lubie i nie chcę :p skończyłam 30 lat, poznalam męża i po roku bylam w planowanej ciazy, a teraz jestem w drugiej (33 lata). Po prostu oboje to "poczulismy", potrzebę,  instynkt, jak zwał tak zwał. Najlepsza jak dotąd decyzja zycia :D Jesli chodzi o dzieci jako o dopelnienie zwiazku...absolutnie sie z tym nie zgadzam, zwiazek juz powinien stać na bardzo stabilnym fundamencie,  aby decydowac sie na dzieci,  nie odwrotnie.  Dzieci raczej urozmaicają związek,  nagle oboje wykazujemy się kreatywnością o jaką byśmy siebie nie posadzili wczesniej w wielu dziedzinach :D

Natomiast 2 rzeczy nie rozumiem. 1. Z dziećmi również mozna podróżować,  akurat z dzieckiem jedziemy na wakacje za 2 tygodnie. Rozumiem, ze zaraz ktos mi napisze, ze jesli w odludne i egzotyczne miejsca i z dzieckiem sie nie da, ok rozumiem, ale wiekszosc społeczeństwa jednak na takie wyprawy nie jezdzi. A wakacje i dzieci mozna pogodzić,  owszem wiemy, ze bedzie inaczej, ale nadal mozna zwiedzac swiat. Chodzi mi o to, ze podroze sa wymieniane w czołówce utraconych przywilejów kiedy zostajemy rodzicami, a to nie prawda;) dla chcącego nic trudnego.

2. Bezdzietne kobiety nazywające dzieci "bąbelkami ", serio, nie możecie się ugryźć w jezyk i napisać "dziecko"? To jest po prostu niesmaczne, dorosłe kobiety rzucające epitetami  w stronę dzieci....

Bąbelek to akurat bardzo ładnie. U mnie funkcjonuje raczej kaszojad i purchlak 😁. Przecież nie mówię tak bezpośrednio do dziecka czy jego rodziców. Mówimy tak wśród znajomych, którzy tak jak my nie darzą dzieci sympatią. 

opani napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Angela19921105 napisał(a):

Z mezem nie chcemy dzieci. Nie mamy cierpliwosci. Wolimy kase wydawac na siebie. Uwielbiamy cisze i swiety spokoj, jestesmy szczesliwi we dwoje. Pewnego dnia nasza rodzina sie powiekszy, ale o koty :) Czasem sie nasluchamy, "jak to? Co my zamierzamy robic w zyciu bez dzieci? To po co byl wam ten slub? Ty nie jestes prawdziwa kobieta, zona i nie masz prawa czuc sie zmeczona bo nie jestes matka."  Szczerze to mamy gdzies co inni o tym mysla, nie zamierzamy poddawac sie presji spoleczenstwa.

serio jest jakas presja ze strony spoleczenstwa? Ja nie czulam zadnej. Rodzina to co innego, oni lubia sie wtracac.

jest straszna.Ile to moja mama sie nasłuchała od swoich znajomych ,głownie kobiet .Co ze mna ,ze dzieci nie mam jeszcze i męza? Kolezanka to samo u niej w robocie same babki,i to strasze od niej .To od kilku lat słucha, ze lata jej lecą , kiedy slub dziecko itd. 

Na prawdę nie na presji? Pierwszy przykład z brzegu - jeśli bierzesz ślub kościelny (a większość Polaków bierze kościelny, co się na szczęście zmienia),to musisz być otwarta na posiadanie potomstwa. Takie pytanie dostajesz tez przy spisywaniu protokołu małżeńskiego. 


Dobro związane z posiadaniem potomstwa jest podstawą instytucji małżeństwa. Ukierunkowanie na posiadanie dzieci jest podstawową kwestią umożliwiającą zawarcie małżeństwa kościelnego.

Sto razy wypowiadałam się na ten temat, ale niech będzie - wypowiem się również sto pierwszy. ;)

Od zawsze wiedziałam, że nie chcę mieć dzieci. Jako nastolatka wielokrotnie słyszałam, że z czasem zmienię zdanie. Nie zmieniłam. Nie miałam chwil zawahania czy cienia wątpliwości. Nawet w chwilach największych porywów serca i miłosnych uniesień. Moje małżeństwo jest bardzo udane i czuję, że moje życie ma sens. Mam po co i dla kogo żyć. Jestem wrażliwa i opiekuńcza, ale nie mam za grosz instynktu macierzyńskiego, co zresztą uważam za swoją największą wygraną na życiowej loterii. Nikt na mnie nie wywierał i nie wywiera presji. Zdarzały się pytania, ale to przecież normalne. Osobiście nie doświadczyłam tej słynnej presji - społecznej czy rodzinnej.  

Daga - właśnie przez takie aroganckie i wulgarne wypowiedzi, bezdzietne kobiety często są postrzegane jako płytkie kreatury. Gdyby nie to, że z zasady nie wstydzę się za innych, po przeczytaniu Twojego posta spłonęłabym ze wstydu. 

EgyptianCat napisał(a):

Sto razy wypowiadałam się na ten temat, ale niech będzie - wypowiem się również sto pierwszy. ;)

Od zawsze wiedziałam, że nie chcę mieć dzieci. Jako nastolatka wielokrotnie słyszałam, że z czasem zmienię zdanie. Nie zmieniłam. Nie miałam chwil zawahania czy cienia wątpliwości. Nawet w chwilach największych porywów serca i miłosnych uniesień. Moje małżeństwo jest bardzo udane i czuję, że moje życie ma sens. Mam po co i dla kogo żyć. Jestem wrażliwa i opiekuńcza, ale nie mam za grosz instynktu macierzyńskiego, co zresztą uważam za swoją największą wygraną na życiowej loterii. Nikt na mnie nie wywierał i nie wywiera presji. Zdarzały się pytania, ale to przecież normalne. Osobiście nie doświadczyłam tej słynnej presji - społecznej czy rodzinnej.  

Daga - właśnie przez takie aroganckie i wulgarne wypowiedzi, bezdzietne kobiety często są postrzegane jako płytkie kreatury. Gdyby nie to, że z zasady nie wstydzę się za innych, po przeczytaniu Twojego posta spłonęłabym ze wstydu. 

Co wulgarnego widzisz w mojej wypowiedzi? No bez przesady, przecież napisałam, że do nikogo z grupy docelowej nie rzucam takimi epitetami. Obracam się wsrod znajomych, którzy mają identyczne poglądy jak ja i dla tzn beki nie raz używamy takich określeń i nikt się nie bulwersuje. Zluzuj. 

.Daga. napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Sto razy wypowiadałam się na ten temat, ale niech będzie - wypowiem się również sto pierwszy. ;)

Od zawsze wiedziałam, że nie chcę mieć dzieci. Jako nastolatka wielokrotnie słyszałam, że z czasem zmienię zdanie. Nie zmieniłam. Nie miałam chwil zawahania czy cienia wątpliwości. Nawet w chwilach największych porywów serca i miłosnych uniesień. Moje małżeństwo jest bardzo udane i czuję, że moje życie ma sens. Mam po co i dla kogo żyć. Jestem wrażliwa i opiekuńcza, ale nie mam za grosz instynktu macierzyńskiego, co zresztą uważam za swoją największą wygraną na życiowej loterii. Nikt na mnie nie wywierał i nie wywiera presji. Zdarzały się pytania, ale to przecież normalne. Osobiście nie doświadczyłam tej słynnej presji - społecznej czy rodzinnej.  

Daga - właśnie przez takie aroganckie i wulgarne wypowiedzi, bezdzietne kobiety często są postrzegane jako płytkie kreatury. Gdyby nie to, że z zasady nie wstydzę się za innych, po przeczytaniu Twojego posta spłonęłabym ze wstydu. 

Co wulgarnego widzisz w mojej wypowiedzi? No bez przesady, przecież napisałam, że do nikogo z grupy docelowej nie rzucam takimi epitetami. Obracam się wsrod znajomych, którzy mają identyczne poglądy jak ja i dla tzn beki nie raz używamy takich określeń i nikt się nie bulwersuje. Zluzuj. 

Brak Ci kultury, choćby w podstawowej formie. Ja Cię jej uczuć nie zamierzam i za taki "luz" jednak podziękuję. Gratuluję znajomych i przekonania, że jak się chamsko o kim mówi za plecami, to wszystko jest ok, bo przecież nie słyszy. A 'nienawiść' to bardzo mocne i paskudne uczucie. 

EgyptianCat napisał(a):

.Daga. napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Sto razy wypowiadałam się na ten temat, ale niech będzie - wypowiem się również sto pierwszy. ;)

Od zawsze wiedziałam, że nie chcę mieć dzieci. Jako nastolatka wielokrotnie słyszałam, że z czasem zmienię zdanie. Nie zmieniłam. Nie miałam chwil zawahania czy cienia wątpliwości. Nawet w chwilach największych porywów serca i miłosnych uniesień. Moje małżeństwo jest bardzo udane i czuję, że moje życie ma sens. Mam po co i dla kogo żyć. Jestem wrażliwa i opiekuńcza, ale nie mam za grosz instynktu macierzyńskiego, co zresztą uważam za swoją największą wygraną na życiowej loterii. Nikt na mnie nie wywierał i nie wywiera presji. Zdarzały się pytania, ale to przecież normalne. Osobiście nie doświadczyłam tej słynnej presji - społecznej czy rodzinnej.  

Daga - właśnie przez takie aroganckie i wulgarne wypowiedzi, bezdzietne kobiety często są postrzegane jako płytkie kreatury. Gdyby nie to, że z zasady nie wstydzę się za innych, po przeczytaniu Twojego posta spłonęłabym ze wstydu. 

Co wulgarnego widzisz w mojej wypowiedzi? No bez przesady, przecież napisałam, że do nikogo z grupy docelowej nie rzucam takimi epitetami. Obracam się wsrod znajomych, którzy mają identyczne poglądy jak ja i dla tzn beki nie raz używamy takich określeń i nikt się nie bulwersuje. Zluzuj. 

Brak Ci kultury, choćby w podstawowej formie. Ja Cię jej uczuć nie zamierzam i za taki "luz" jednak podziękuję. Gratuluję znajomych i przekonania, że jak się chamsko o kim mówi za plecami, to wszystko jest ok, bo przecież nie słyszy. A 'nienawiść' to bardzo mocne i paskudne uczucie. 

Pani kulturalna chyba się trochę zapędziłaś z tà nienawiścią. 

.Daga. napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

.Daga. napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Sto razy wypowiadałam się na ten temat, ale niech będzie - wypowiem się również sto pierwszy. ;)

Od zawsze wiedziałam, że nie chcę mieć dzieci. Jako nastolatka wielokrotnie słyszałam, że z czasem zmienię zdanie. Nie zmieniłam. Nie miałam chwil zawahania czy cienia wątpliwości. Nawet w chwilach największych porywów serca i miłosnych uniesień. Moje małżeństwo jest bardzo udane i czuję, że moje życie ma sens. Mam po co i dla kogo żyć. Jestem wrażliwa i opiekuńcza, ale nie mam za grosz instynktu macierzyńskiego, co zresztą uważam za swoją największą wygraną na życiowej loterii. Nikt na mnie nie wywierał i nie wywiera presji. Zdarzały się pytania, ale to przecież normalne. Osobiście nie doświadczyłam tej słynnej presji - społecznej czy rodzinnej.  

Daga - właśnie przez takie aroganckie i wulgarne wypowiedzi, bezdzietne kobiety często są postrzegane jako płytkie kreatury. Gdyby nie to, że z zasady nie wstydzę się za innych, po przeczytaniu Twojego posta spłonęłabym ze wstydu. 

Co wulgarnego widzisz w mojej wypowiedzi? No bez przesady, przecież napisałam, że do nikogo z grupy docelowej nie rzucam takimi epitetami. Obracam się wsrod znajomych, którzy mają identyczne poglądy jak ja i dla tzn beki nie raz używamy takich określeń i nikt się nie bulwersuje. Zluzuj. 

Brak Ci kultury, choćby w podstawowej formie. Ja Cię jej uczuć nie zamierzam i za taki "luz" jednak podziękuję. Gratuluję znajomych i przekonania, że jak się chamsko o kim mówi za plecami, to wszystko jest ok, bo przecież nie słyszy. A 'nienawiść' to bardzo mocne i paskudne uczucie. 

Pani kulturalna chyba się trochę zapędziłaś z t? nienawiścią. 

Ja się zapędziłam? To Ty napisałaś "Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że nienawidzę dzieci'.

Bierz odpowiedzialność za swoje słowa. 

Noir_Madame napisał(a):

Co prawda mam dzieci ale się wypowiem. Mam męża i dzieci bo 30 lat temu większość ludzi zakładała rodziny. Ja nie miałam poprostu lepszego pomysłu na życie. Nie wiem jaka dziś byłaby moja decyzja jedno wiem napewno. Nie marzę o wnukach. Wolałabym żeby moje dzieci korzystały z życia. Nie zależy mi na przedłużeniu rodziny.

Gdyby ludzie nie rozmnażali się w takim tempie Ziemia by odpoczęła

mam podobne podejscie do wnukow. Tym bardziej ze moja corka ma potencjal. A dziecko ja ograniczy. Jest towarzyska i zle znosi brak kontaktu z rówieśnikami

Pasek wagi

.Daga. napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

.Daga. napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Sto razy wypowiadałam się na ten temat, ale niech będzie - wypowiem się również sto pierwszy. ;)

Od zawsze wiedziałam, że nie chcę mieć dzieci. Jako nastolatka wielokrotnie słyszałam, że z czasem zmienię zdanie. Nie zmieniłam. Nie miałam chwil zawahania czy cienia wątpliwości. Nawet w chwilach największych porywów serca i miłosnych uniesień. Moje małżeństwo jest bardzo udane i czuję, że moje życie ma sens. Mam po co i dla kogo żyć. Jestem wrażliwa i opiekuńcza, ale nie mam za grosz instynktu macierzyńskiego, co zresztą uważam za swoją największą wygraną na życiowej loterii. Nikt na mnie nie wywierał i nie wywiera presji. Zdarzały się pytania, ale to przecież normalne. Osobiście nie doświadczyłam tej słynnej presji - społecznej czy rodzinnej.  

Daga - właśnie przez takie aroganckie i wulgarne wypowiedzi, bezdzietne kobiety często są postrzegane jako płytkie kreatury. Gdyby nie to, że z zasady nie wstydzę się za innych, po przeczytaniu Twojego posta spłonęłabym ze wstydu. 

Co wulgarnego widzisz w mojej wypowiedzi? No bez przesady, przecież napisałam, że do nikogo z grupy docelowej nie rzucam takimi epitetami. Obracam się wsrod znajomych, którzy mają identyczne poglądy jak ja i dla tzn beki nie raz używamy takich określeń i nikt się nie bulwersuje. Zluzuj. 

Brak Ci kultury, choćby w podstawowej formie. Ja Cię jej uczuć nie zamierzam i za taki "luz" jednak podziękuję. Gratuluję znajomych i przekonania, że jak się chamsko o kim mówi za plecami, to wszystko jest ok, bo przecież nie słyszy. A 'nienawiść' to bardzo mocne i paskudne uczucie. 

Pani kulturalna chyba się trochę zapędziłaś z t? nienawiścią. 

A ja się z EgyptianCat zgadzam. Tez jestem ‚bezdzietną lambardzuarą’ i dzieci mnie męczą, ale nie obrzucam całej grupy ludzi pejoratywnymi epitetami ze względu na rzecz na która nie maja wypływu. Na tej samej zgadzacie na jakiej nie mówię ze nie lubię (lub jaj ty napisałaś, nienawidzę) starszych ludzi bo są ‚kaszojadami’ i piernikami.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.