Temat: Ile chcecie miec dzieci ?

Jak w tytule :) zera od tych ktore nie planuja tez mile widziane :p ja mam jedno i chyba na tym poprzestane, a jak u Was ? Piszcie czemu tyle, a nie mniej czy wiecej ;)

Despacitoo napisał(a):

Ciliegiaa napisał(a):

Jakkolwiek to nie brzmi, ale nie wiem. Ogólnie widzę dla siebie dwa scenariusze ( oczywiście chodzi o dwie świadome i zaplanowane drogi, wiadomo, że nie na wszystko człowiek ma wpływ). Bo albo 0 - na ten moment nie czuję instynktu i nie wyobrażam wręcz sobie zostać matką. Świadomość dostosowania życia, zrezygnowania z niektórych rzeczy i ogólnie zwiększenie obowiązków, zmniejszenie czysto egoistycznych przyjemności - to wszystko mnie przeraża i często sobie myślę, że chciałabym aby zostało już zawsze tak jak jest, czyli my i zwierzaki, żadnych dzieci ( zwłaszcza, że nie lubię dzieci, jestem człowiekiem, który źle znosi hałas). Ale jest też druga opcja, a mianowicie taka, że jednak przekonam się do rodzicielstwa, tzn. nie zamieszam robić nic na siłę, ale czasem jak pomyślę sobie o tym jak widzę siebie za 10-15 lat to jednak gdzieś posiadanie dzieci jest w tych wizjach ( a że za 10-15 lat już będzie późnawo na ich zrobienie, to pewnie będę musiała podjąć jakąś decyzję wcześniej) i być może rzeczywiście się na nie zdecyduję, potrzebuję jeszcze po prostu kilku lat aby zdecydować i zdefiniować siebie. 

Tylko no właśnie - dzieci, czyli jeśli już się zabiorę za zakładanie tradycyjnej rodziny czyli rodzenie dzieci, chciałabym mieć minimum dwójkę, a nawet dopuszczam myśl i o trójce. Czemu? Po pierwsze dlatego, że mimo iż mam brata, wychowałam się większość życia jako jedynaczka. Nie mogę na to narzekać, bo zawsze byłam w centrum uwagi, nie musiałam tak jak inni dzielić się wszystkim z rodzeństwem itp., ale no własnie, czasem mi tego dzielenia się brakowało. Wychowywałam się blisko z moimi kuzynami i zawsze im zazdrościłam wspólnych zabaw w ogrodzie, budowania baz, lepienia figurek z gliny, grania w piłkę.. gdy byłam u nich robiłam to z nimi, ale Oni mieli swój mały świat na co dzień i to było super. Ja miałam koleżanki na podwórku, ale wieczorami w domu często czułam się samotna ( mówię tu o wieku np. 8-10 lat kiedy już rodzice raczej nie bawią się z dzieckiem lalkami i nie spędzają z nim 24 h ), oczywiście czytałam książki, grałam na pianinie, miałam zajęcie, ale jednak .. Teraz też widzę jak dużym wsparciem są dla siebie moi kuzyni jako dorośli ludzie. Chętnie się odwiedzają, wyjeżdżają z dziewczynami wspólnie pod namiot, czasem spotykają na piwo na męskie rozmowy. Mam też mnóstwo znajomych, którzy mają ogromne wsparcie w rodzeństwie i mimo, że wiem, że rodzice nie zawsze mają wpływ na to jak ułożą się w dorosłym życiu relacje między rodzeństwem, to jednak chcę dać szansę moim hipotetycznym dzieciom na nawiązanie takiej relacji. Poza tym jako, że mam małą rodzinę to myślę, że fajnie byłoby stworzyć dużą, wesołą rodzinę. Sądzę, że jeśli już zdecyduję się na jedno, co będzie się wiązało dla mnie tak jak wyżej pisałam z odstawieniem egoizmu i ze swojego rodzaju poświęceniem, to serio nie widzę problemu, aby mieć drugie i to najlepiej w krótkim odstępie czasu - po prostu założę sobie, że te cztery - pięć lat poświęcę się rodzicielstwu ( zamierzam pracować, bo w domu bym zwariowała pięć lat) tj. wybiorę rodzinne wakacje nad polskim morzem, zrezygnuję ze spontanicznych wypadów i spontanicznych imprez/spotkań i odchowam, a potem powrócę do dawnego życia, bo myślę, że wszystko to co robię bez dzieci, będę mogła też robić z dziećmi, tylko jak odrobinę podrosną tj. podróże, chodzenie po górach itp. itd. Moja koleżanka poszła właśnie tą drogą i teraz mając już jednego syna 6- letniego i drugiego 4- letniego bardzo sobie chwali, dzieciaki chodzą spać, a Ona ma z mężem czas dla siebie, podróżują normalnie, normalnie funkcjonują, a dzieciaki w sumie już nawet chętniej się bawią ze sobą niż z mamą, co też jest dla niej super, bo potrafią się sobą zająć kiedy Ona prowadzi dom czy nawet ogląda jakiś serial. Ja np. w wieku 6 lat byłam bardzo absorbującym dzieckiem, bo w sumie co ma takie dziecko robić samo? 

Dla mnie to są jakieś argumenty i myślę, że w ciągu najbliższych 3 lat uda mi się podjąć decyzję co do dalszej drogi życiowej, ale reasumując, opcje które rozważam to albo 0 albo 2-3. 

no widzisz a ja mam 2jke rodzenstwa i chce 1 dziecko;) moze tez dlatego ze mi zawsze gdzies tam tej uwagi brakowalo, siostra jest mlodsza o 1,5 roku i od zawsze odkad pamietam bylam starsza siostra, ktora opiekuje sie mlodszym rodzenstwem (w podstawowce czekalam na siostre az ona skonczy lekcje by wracac razem..), pomoc w lekcjach etc. Mlodszy brat jest mlodszy o 9 lat wiec jemu momentami wrecz "mamowałam". Szybko musialam troszczyc sie o siebie i dorosnac. Relacje z siostra mialy wzloty i upadki, jestesmy roznymi charakterami i chyba w dziecinstwie tylko w przedszkolu trzymalysmy sie razem, pozniej kazda miala swoje towarzystwo. Mi sie wydaje ze nigdy nie przewidzisz jak rodzenstwo sie dogada, znam wiele rodzenstw gdzie w doroslym zyciu kontakt jest nikly i rowniez troche ze jest on fajny. Natomiast wszystko ma plusy i minusy. Moja corka juz ma dwoje kuzynów z czasem pewnie bedzie wiecej, takze bawic sie bedzie z kim na pewno.

Jasne, rozumiem. Masz prawo mieć własną wizję i ja Cię nie namawiam do niczego. Pisałam o sobie i o swoim punkcie widzenia. Moim zdaniem wiele zależy od rodziców i od wychowania, też znam rodziny gdzie jedno dziecko musiało się opiekować drugim, albo gdzie brakowało tej uwagi - ma to spory wpływ na postrzeganie. U mnie wspomniani wyżej kuzyni byli zawsze traktowani równo, starszy nigdy się nie opiekował młodszym, od tego byli rodzice. Zresztą wiesz, ja napisałam to wyżej, że wiadomo, że ciężko przewidzieć jaki będzie kontakt pomiędzy rodzeństwem, jednak dla mnie szansa stworzenia fajnej więzi jest przekonująca, zwłaszcza, że kuzyni nie są jedynym przykładem w moim otoczeniu - moje obie przyjaciółki mają trójkę rodzeństwa i każda jest bardzo zżyta ze swoim rodzeństwem ( w przypadku jednej z nich brat jest pierwszą osobą do której dzwoni w przypadku wszelkich sukcesów i porażek, mimo, że każde z nich ma już rodzinę), zresztą to tylko jeden z czynników. O ile teraz jestem odludkiem, lubię spokój i ciszę i co gorsza nie przepadam za ludźmi, o tyle w wieku 50 czy 60 lat myślę, że fajnie byłoby mieć dużą i szczęśliwą rodzinę tj. dzieci, wnuki, wiesz, przedświąteczny gwar, letnie rodzinne grille itp. itd., i tutaj znowu nie da się przewidzieć, bo może być tak, że wszystkie dzieci założą rodziny i wyjadą za granicę, jasne, że tak może być, ale nie na wszystko w życiu mamy wpływ i czymś się trzeba kierować przy wyborach, a ja się kieruję właśnie takimi rzeczami. Nie wiem no, ciężko mi to wytłumaczyć, po prostu tak czuję, że albo wcale albo więcej niż jedno. 
Nie zmienia to faktu, że na ten moment tego nie czuję, więc możliwe, że nie zdecyduję się nigdy na dziecko, ale jeśli tak, to chcę mieć dużą rodzinę, taką o jakiej marzyłam jako mała dziewczynka.


Ktoś jeszcze pytał ile mam lat - w tym roku skończę 27 lat, jeśli to ma jakiekolwiek znaczenie.  

Zero. Brak instynktu macierzyńskiego + brak chęci.

EgyptianCat napisał(a):

mlodapanna2020 napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Laydee87 napisał(a):

Mam dwoje rok po roku. Jest mega ciężko. Chciałam mieć 3, żeby, gdy zabraknie nas rodziców, dzieci miały siebie. Jednak moja dwójka tak mi daje w kość, że więcej dzieci mieć już nie chcę. 

Mój mózg tego zupełnie nie ogarnia. Na ogół, gdy rodzice umierają, dzieci nie są już dziećmi i nie muszą "mieć siebie". Mają rodziny, które same założyły. Są też inni członkowie rodziny, z którymi można mieć super więź - np. kuzyni. 

A ja rozumiem. Mysle, ze to zalezy od relacji... Mam 3 rodzenstwa i jestem wdzieczna rodzicom, ze nie jestem jedynaczka :) Spotykam sie z rodzenstwem minimum raz w tygodniu, z jedna z siostr zwykle 3-4 razy :D Z kuzynostwem tez mam bardzo dobry i bliski kontakt, ale to u mnie nie to samo co siostry i brat.

Tak, kazdy z nas ma juz wlasne rodziny. Tak, wiem, ze kazdy z nas mogl wyjechac do innego kraju i spotykalibysmy sie rzadko. Tak, wiem, nie mamy pewnosci, ze dzieci beda mialy z rodzenstwem tak swietne relacje, jak my ich rodzice, gdy dorosna. Ale mysle, ze szansa jest spora, poniewaz dorastaja w rodzinie, gdzie jest zgoda, wspolne wyjscia, wakacje itd.

Ja akurat jako jedyna z rodzenstwa nie mam jeszcze dzieci. Narazie nie planuje, ale gdyby mialy byc, to 2 :) I nie uwazam, ze jesli ktos dzieci nie lubi i nie chce, to zle. Takze nie uwazam, ze jesli ktos robi sobie dzieci "bo..." to zly albo glupi powod, o ile o te dzieci beda dbac. Zly powod to robienie dzieci tylko dla 500+ :D 

No ja nadal i mimo wszystko uważam, że rodzeństwo to tylko jedna z opcji. Relacje, które tu opisujesz można mieć również z przyjaciółkami bądź kuzynkami. Wcale nie muszą one być mniej wartościowe, a już na pewno brak rodzeństwa nie oznacza, że człowiek po śmierci rodziców zostaje sam jak palec. 

Oczywiscie, zgadzam sie z toba. Ale kazdy ma inne zycie, inne doswiadczenia, inne relacje z bliskimi :) Ja wszystko czego doswiadczylam (mam na mysli rodzicow, rodzine, rodzenstwo) chcialabym rowniez dla dzieci mojego rodzenstwa i moich dzieci. Nasi rodzice zyja, ale gdyby odeszli to w moim przypadku wolalabym najtrudniejsze momenty spedzic z rodzenstwem, a nie z najlepsza przyjaciolka, ktora znam od 25 lat, ktora nazywam rodzina. Ale jednak jakas roznica mniedzy moim rodzenstwem a nia jest. Wedlug mnie ;)

Co nie znaczy, ze to jedyna i sluszna droga. 

Laydee87 napisał(a):

Mam dwoje rok po roku. Jest mega ciężko. Chciałam mieć 3, żeby, gdy zabraknie nas rodziców, dzieci miały siebie. Jednak moja dwójka tak mi daje w kość, że więcej dzieci mieć już nie chcę. 

Mam dokładnie tak samo. 


Zawsze chciałam mieć trójkę, obecnie mam dwójkę dzieci rok po roku i chyba już z trzeciego się wyleczyłam. 

Na ten moment 0, ale mam nadzieje, ze mi się zmieni. W sensie, chciałabym dzieci, ale takie które się same sobą zajmują i wszystkie trudy macierzyństwa mnie nie dotykają. Po prostu nie jestem gotowa na takie poświęcenie i nie wiem czy kiedykolwiek będę. Wkurza mnie jak musze skakać nad kimś, w ogóle nie czuje satysfakcji z opieki nad kimkolwiek. Wole zająć się sobą. Może jestem egoistka.

Pasek wagi

Ogólnie myślimy o dwójce, ale to już max. Jedno na pewno.

Dlaczego? Po prostu chciałabym zostać matką, bo nie wyobrażam sobie do końca życia tkwić w tym miejscu, co teraz. Owszem, jest fajnie, bo mam mnóstwo czasu dla siebie i swoich pasji, ale... ile można? ;) Lubię nowe wyzwania, a właśnie tak poniekąd traktuję macierzyństwo. Jesteśmy coraz starsi, dojrzalsi, zmieniają się priorytety. Bycie rodzicem to (dla mnie!) naturalna kolej rzeczy.

Teraz kwestia ilościowa. Sądzę, że z ewentualną dwójką dalibyśmy radę, ale trójka czy więcej potomstwa, to już gruba przesada... Po prostu nie wyobrażam sobie tylu dzieciaków pałętających się po domu. Wydaje mi się, że byłabym uwiązana i nie miała w ogóle czasu dla siebie czy męża.

 

Pasek wagi

W tym momencie nie więcej niż trójka. Ale zawsze się tak marzyło że najlepiej trzech synów i córkę. Chociaż wiadomo kondycja finansowa wszystko ustali w przyszłości. 

Jedno. 

nomorefat napisał(a):

Na ten moment 0, ale mam nadzieje, ze mi się zmieni. W sensie, chciałabym dzieci, ale takie które się same sobą zajmują i wszystkie trudy macierzyństwa mnie nie dotykają. Po prostu nie jestem gotowa na takie poświęcenie i nie wiem czy kiedykolwiek będę. Wkurza mnie jak musze skakać nad kimś, w ogóle nie czuje satysfakcji z opieki nad kimkolwiek. Wole zająć się sobą. Może jestem egoistka.

Chciałabym być takiego typu egoistką.

Zero , w ogóle nie interesują mnie dzieci , czyjeś owszem na 10 min zabawy i to wszystko .

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.