Temat: L4 w ciąży

Znowu zainspirował mnie facebook - tym razem grupy ciążowe. A chodzi o zwolnienia lekarskie.

Pojawiły się tam pytania o kontrole, o zasadność itd. no i tak stwierdziłam, że chętnie poznam Wasze zdanie.

Co do zasady wiadomo, że zwolnienie nie powinno być wystawiane z powodu samej ciąży, ale dolegliwości/schorzeń jakie podczas niej występują. Natomiast część kobiet twierdziło, że jak to, że w ciąży to przecież zwolnienie się należy. Niezależnie od tego jakie jest samopoczucie i inne obiektywne przesłanki. A Wy co sądzicie? Czy zwolnienia są wg Was nadużywane?

Pasek wagi

Despacitoo napisał(a):

staram_sie napisał(a):

kobitka.zgrabna napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

sa naduzywane. Natomiast jak takiej kobiecie, ktora ma lekka prace i chce wykorzystac fakt bycia w ciazy by pobyc w domu udowodnisz, ze czuje sie swietnie ? Natomiast ciezka praca fizyczna czy taka ktora w jakikolwiek sposob zagraza ciazy to wg mnie jest juz na zdrowy rozum powod by nawkrecac u lekarza bo nie kazdy pracodawca bedzie mial mozliwosc przesuniecia na inne stanowisko , a prosic pracodawce by zwolnil ze stosunku pracy na czas ciazy.. nie slyszalam by ktos tak robil.

historia zna już takie przypadki :) np. wyjazd na wakacje w trakcie zwolnienia. I właśnie takie historie budziły oburzenie - bo twierdzili tam, że skoro zwolnienie "chodzące" to można robić WSZYSTKO poza pracą zarobkową.

zawsze mozesz powiedziec, ze to wyjazd w celach zdrowotnych, lepsze powietrze, klimat, etc chyba nawet da sie w ZUS to zglosic, ze w czasie l4 bedziesz poza miejscem zamieszkania :p 

akurat wyjazd na wakacje - typu ciepłe kraje itd. to w ciąży uzasadnione nigdy nie będzie. Wyjazd sanatoryjny etc. już co innego, no ale to nie taki typowy "urlop". Miejsce możesz zgłosić to prawda - ale powinien to być adres, pod którym ewentualna kontrola może Cię zastać - a mało kto na wyjeździe siedzi w jednym miejscu.

szczerze to nie slyszalam by jakas kobieta w ciazy na l4 leciala za granice :p az takich ryzykantek to jest raczej nie za wiele, a teraz w czasach korony to juz w ogole. Natomiast nie musi to byc sanatorium, mozna pojechac na mazury, w gory czy nad morze i to sa wakacje a mozna to podciagnac pod wyjazd "zdrowotny". O tym, ze moga Cie nie zastac to przeciez nawet jak siedzisz w domu moga.. masz prawo na l4 w ciazy isc po zakupy, do lekarza, do apteki, ze spacerem pewnie tez by nikt problemu nie robil. Nie wiem jak wyglada tlumaczenie sie z tego, bo ja zadnych nalotow nie mialam. Za granica zus Cie nie skontroluje, wiec na takie cos zgody nie bedzie, ale w Polsce ? Nie powinno byc problemu. Ja sama bylam na l4 w ciazy tydz w pierwszym trymestrze i ciezko mi bylo je dostac bo przez kobiety, ktore po prostu lubia byc w domu w ciazy od razu lekarka mnie posadzila o kombinowanie. Ironia tej sytuacji jest to, ze poszlam po te l4 bo latanie do ubikacji w pracy by zwymiotowac to bylo za duzo nawet jak dla mnie :p no i ostatni miesiac ciazy tez spedzilam w domu, ale w gruncie rzeczy dlatego ze mega szybko sie meczylam no i dziecko rozpychajace sie w brzuchu , problemy trawienne tez nie sprzyjaja pracy po 8 godzin, o jednej stalej pozycji nie wspomne. Natomiast bawil mnie przepis, ktory juz nie obowiazuje a mianowicie o max 4h pracy przy komputerze w ciazy, w mojej pracy sprowadzaloby sie to do tego , ze przez pozostale 4h musialabym ogladac sufit albo przejac prace pani sprzatajacej..

też nie znam takich, co by na wakacje za granicę w ciąży leciały. i nie znam też takich co >7 miesiąca jechały w trasę dłuższą niż 250km, bo butó by nie ściągneły  z opuchnięcia

a ja znam i to całkiem sporo. Może nie tych >7 miesiącu, ale będących w drugim trymestrze to i owszem.

Ponadto spływy kajakowe, imprezy całonocne etc. - czy to Waszym zdaniem odpowiednie wykorzystywanie L4 czy jednak nadużycie?

ja bym nie wchodzila w to az tak daleko by rozliczac osobe, ktora jest na zwolnieniu z kazdej jednej aktywnosci... to, ze np ktos pomimo zlego samopoczucia chce byc u znajomej na weselu w ogole by mnie nie zdziwilo, bo sama na takim weselu bylam w trakcie pierwszego trym w prawdzie nie na l4, ale przesiedzialam impreze na krzesle po prostu by maz nie szedl sam. Swoja droga jesli nie masz lezacego l4 to wiadomo, ze czlowiek czasem nawet jak sie zle czuje ma ochote po prostu wyjsc z domu by nie zwariowac. Natomiast kluczowy dla wystawiania l4 powinien byc stan zdrowia i po prostu mowienie prawdy. Jesli chodzi natomiast o godziny kiedy odbywaja sie te kontrole to sa rzeczy, ktore mozesz w tym czasie robic i tance raczej do nich nie naleza..

pewnie nie słyszałaś, ale kontrolerzy ZUS oprócz osobistych kontroli kontrole prowadzą także np. na profilach społecznościowych i stamtąd się dowiadują różnych tego typu rzeczy.

I ja nie rozliczam konkretnych osób a mówię o ogóle. A akurat to co miałam na myśli to nie były to wesela a np. zabawa andrzejkowa albo sylwestrowa ;) I zastanawiam się czy to Polska ma słuszne rozwiązania czy może jednak powinny zajść jakieś zmiany, żeby na zwolnienie szli ci, co naprawdę tego potrzebują. 

Pasek wagi

staram_sie napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

staram_sie napisał(a):

kobitka.zgrabna napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

sa naduzywane. Natomiast jak takiej kobiecie, ktora ma lekka prace i chce wykorzystac fakt bycia w ciazy by pobyc w domu udowodnisz, ze czuje sie swietnie ? Natomiast ciezka praca fizyczna czy taka ktora w jakikolwiek sposob zagraza ciazy to wg mnie jest juz na zdrowy rozum powod by nawkrecac u lekarza bo nie kazdy pracodawca bedzie mial mozliwosc przesuniecia na inne stanowisko , a prosic pracodawce by zwolnil ze stosunku pracy na czas ciazy.. nie slyszalam by ktos tak robil.

historia zna już takie przypadki :) np. wyjazd na wakacje w trakcie zwolnienia. I właśnie takie historie budziły oburzenie - bo twierdzili tam, że skoro zwolnienie "chodzące" to można robić WSZYSTKO poza pracą zarobkową.

zawsze mozesz powiedziec, ze to wyjazd w celach zdrowotnych, lepsze powietrze, klimat, etc chyba nawet da sie w ZUS to zglosic, ze w czasie l4 bedziesz poza miejscem zamieszkania :p 

akurat wyjazd na wakacje - typu ciepłe kraje itd. to w ciąży uzasadnione nigdy nie będzie. Wyjazd sanatoryjny etc. już co innego, no ale to nie taki typowy "urlop". Miejsce możesz zgłosić to prawda - ale powinien to być adres, pod którym ewentualna kontrola może Cię zastać - a mało kto na wyjeździe siedzi w jednym miejscu.

szczerze to nie slyszalam by jakas kobieta w ciazy na l4 leciala za granice :p az takich ryzykantek to jest raczej nie za wiele, a teraz w czasach korony to juz w ogole. Natomiast nie musi to byc sanatorium, mozna pojechac na mazury, w gory czy nad morze i to sa wakacje a mozna to podciagnac pod wyjazd "zdrowotny". O tym, ze moga Cie nie zastac to przeciez nawet jak siedzisz w domu moga.. masz prawo na l4 w ciazy isc po zakupy, do lekarza, do apteki, ze spacerem pewnie tez by nikt problemu nie robil. Nie wiem jak wyglada tlumaczenie sie z tego, bo ja zadnych nalotow nie mialam. Za granica zus Cie nie skontroluje, wiec na takie cos zgody nie bedzie, ale w Polsce ? Nie powinno byc problemu. Ja sama bylam na l4 w ciazy tydz w pierwszym trymestrze i ciezko mi bylo je dostac bo przez kobiety, ktore po prostu lubia byc w domu w ciazy od razu lekarka mnie posadzila o kombinowanie. Ironia tej sytuacji jest to, ze poszlam po te l4 bo latanie do ubikacji w pracy by zwymiotowac to bylo za duzo nawet jak dla mnie :p no i ostatni miesiac ciazy tez spedzilam w domu, ale w gruncie rzeczy dlatego ze mega szybko sie meczylam no i dziecko rozpychajace sie w brzuchu , problemy trawienne tez nie sprzyjaja pracy po 8 godzin, o jednej stalej pozycji nie wspomne. Natomiast bawil mnie przepis, ktory juz nie obowiazuje a mianowicie o max 4h pracy przy komputerze w ciazy, w mojej pracy sprowadzaloby sie to do tego , ze przez pozostale 4h musialabym ogladac sufit albo przejac prace pani sprzatajacej..

też nie znam takich, co by na wakacje za granicę w ciąży leciały. i nie znam też takich co >7 miesiąca jechały w trasę dłuższą niż 250km, bo butó by nie ściągneły  z opuchnięcia

a ja znam i to całkiem sporo. Może nie tych >7 miesiącu, ale będących w drugim trymestrze to i owszem.

Ponadto spływy kajakowe, imprezy całonocne etc. - czy to Waszym zdaniem odpowiednie wykorzystywanie L4 czy jednak nadużycie?

ja bym nie wchodzila w to az tak daleko by rozliczac osobe, ktora jest na zwolnieniu z kazdej jednej aktywnosci... to, ze np ktos pomimo zlego samopoczucia chce byc u znajomej na weselu w ogole by mnie nie zdziwilo, bo sama na takim weselu bylam w trakcie pierwszego trym w prawdzie nie na l4, ale przesiedzialam impreze na krzesle po prostu by maz nie szedl sam. Swoja droga jesli nie masz lezacego l4 to wiadomo, ze czlowiek czasem nawet jak sie zle czuje ma ochote po prostu wyjsc z domu by nie zwariowac. Natomiast kluczowy dla wystawiania l4 powinien byc stan zdrowia i po prostu mowienie prawdy. Jesli chodzi natomiast o godziny kiedy odbywaja sie te kontrole to sa rzeczy, ktore mozesz w tym czasie robic i tance raczej do nich nie naleza..

pewnie nie słyszałaś, ale kontrolerzy ZUS oprócz osobistych kontroli kontrole prowadzą także np. na profilach społecznościowych i stamtąd się dowiadują różnych tego typu rzeczy.

I ja nie rozliczam konkretnych osób a mówię o ogóle. A akurat to co miałam na myśli to nie były to wesela a np. zabawa andrzejkowa albo sylwestrowa ;) I zastanawiam się czy to Polska ma słuszne rozwiązania czy może jednak powinny zajść jakieś zmiany, żeby na zwolnienie szli ci, co naprawdę tego potrzebują. 

powinny zajsc zmiany. Chociazby ta odplatnosc 80% w czasie l4, gwarantuje cudowne ozdrowienie wielu ciezarnych ;-)

krolowamargot napisał(a):

Tak, w PL zwolnienia w ciąży są mega nadużywane. Bo nie sądzę, żeby kobiety w NL, BE, DE czy nie wiem, w Stanach. Tam rzeczywiście dziewczyny trafiają czasem na zwolnienie, bo coś im dolega, natomiast w Polsce rzadko która NIE TRAFIA na zwolnienie, bo przecież w ciąży jej się należy...

Bylam w ciąży i rodzilam w Stanach, teraz jestem w drugiej ciąży. Zupełnie jest to nie do pomyslenia...Co prawda mam prace biurową, ale pracowałam do ostatniego tygodnia ciąży. Poszłam na zwolnienie dokladnie tydzien przez porodem, a to dlatego, ze nie moglam fizycznie siedziec przez ból pleców (moglam stać lub leżeć, ale nie było dodatkowych dostępnych biurek stojących). Tak to pracowałam bez zwolnien (wzięłam tylko urlop na wakacje w II trymesterze) mimo, ze pierwszy trymestr tak w pierwszej ciąży jak i teraz czuje sie fatalnie- wymioty, nudności, biegunka, wycieńczenie, zimno, zgaga itd. Nie ma możliwości, zeby tutaj jakikolwiek lekarz po prostu wypisal mi zwolnienie z pracy z tego powodu, raczej mogą proponować jakieś farmaceutyczne rozwiązania, ale nie zwolnienie.

Natomiast jest tu w Stanach cos takiego jak FMLA, ktore wiele( jesli nie wiekszosc) firm proponuje kobietom w ciąży.  Tzn. jest to okreslona ilość nieplatnych godzin, które masz możliwość użyć ( ilość godzin jest okreslona na podstawie trymestru i przeciętnej ilości wizyt u lekarza e danym trymestrze) np w I trymestrze dostajesz 5 godzin i pracodawca musi to respektować, w II trymestrze chyba ok 10-12, a w III trymestrze ok 25. Ale sa to godziny niepłatne, otwarcia, jesli wypadnie ci wizyta i nie chcesz używać godzin urlopu czy chorobowego. Lekarz musi tutaj wypełnić formularz i twojej ciąży.

w PL mam wiele znajomych, koleżanek, ktore łapał sie za głowę, xe skoro wymiotuje jak kot do 20 tyg ciąży, to powinnam mieć zwolnienie. Tu lekarka mówiła kiedy z ciekawości ja zapytałam czy kobiety takie zwolenienia biorą, ze absolutnie nie, bo lezac w domu bedzie tylko psychicznie gorzej ze mną, będę się nakręcać. 

poza tym wszyscy sa ludźmi - mialam w pierwszej ciąży kilka takich dni, ze szefowa po prostu wyslala mnie do domu w połowie dnia, bo wymiotowalam tak bardzo i tak bardzo źle się czułam. Nawet mnie odwiozła. 

teraz pracuję zdalnie wiec mam ten komfort, że jak coś to jestem w domu:)

IfYouWereThereBeware napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Tak, w PL zwolnienia w ciąży są mega nadużywane. Bo nie sądzę, żeby kobiety w NL, BE, DE czy nie wiem, w Stanach. Tam rzeczywiście dziewczyny trafiają czasem na zwolnienie, bo coś im dolega, natomiast w Polsce rzadko która NIE TRAFIA na zwolnienie, bo przecież w ciąży jej się należy...

Bylam w ciąży i rodzilam w Stanach, teraz jestem w drugiej ciąży. Zupełnie jest to nie do pomyslenia...Co prawda mam prace biurową, ale pracowałam do ostatniego tygodnia ciąży. Poszłam na zwolnienie dokladnie tydzien przez porodem, a to dlatego, ze nie moglam fizycznie siedziec przez ból pleców (moglam stać lub leżeć, ale nie było dodatkowych dostępnych biurek stojących). Tak to pracowałam bez zwolnien (wzięłam tylko urlop na wakacje w II trymesterze) mimo, ze pierwszy trymestr tak w pierwszej ciąży jak i teraz czuje sie fatalnie- wymioty, nudności, biegunka, wycieńczenie, zimno, zgaga itd. Nie ma możliwości, zeby tutaj jakikolwiek lekarz po prostu wypisal mi zwolnienie z pracy z tego powodu, raczej mogą proponować jakieś farmaceutyczne rozwiązania, ale nie zwolnienie.

Natomiast jest tu w Stanach cos takiego jak FMLA, ktore wiele( jesli nie wiekszosc) firm proponuje kobietom w ciąży.  Tzn. jest to okreslona ilość nieplatnych godzin, które masz możliwość użyć ( ilość godzin jest okreslona na podstawie trymestru i przeciętnej ilości wizyt u lekarza e danym trymestrze) np w I trymestrze dostajesz 5 godzin i pracodawca musi to respektować, w II trymestrze chyba ok 10-12, a w III trymestrze ok 25. Ale sa to godziny niepłatne, otwarcia, jesli wypadnie ci wizyta i nie chcesz używać godzin urlopu czy chorobowego. Lekarz musi tutaj wypełnić formularz i twojej ciąży.

w PL mam wiele znajomych, koleżanek, ktore łapał sie za głowę, xe skoro wymiotuje jak kot do 20 tyg ciąży, to powinnam mieć zwolnienie. Tu lekarka mówiła kiedy z ciekawości ja zapytałam czy kobiety takie zwolenienia biorą, ze absolutnie nie, bo lezac w domu bedzie tylko psychicznie gorzej ze mną, będę się nakręcać. 

poza tym wszyscy sa ludźmi - mialam w pierwszej ciąży kilka takich dni, ze szefowa po prostu wyslala mnie do domu w połowie dnia, bo wymiotowalam tak bardzo i tak bardzo źle się czułam. Nawet mnie odwiozła. 

teraz pracuję zdalnie wiec mam ten komfort, że jak coś to jestem w domu:)

no wg mnie to, ze kobiecie w ciazy nie przysluguje l4 z powodu wymiotow, a kazdej innej osobie juz tak tez jest troche nie tego.. 

Nie znoszę twierdzenia, że "coś się należy". Można na coś zapracować, można zasłużyć, ale nic się tak po prostu nikomu nie należy.

A co do zwolnień - tak, są nadużywane. Rozumiem sytuacje kobiet wykonujących ciężką pracę, ale idące na zwolnienie w pracy biurowej, bo brzuch ciśnie, albo przeszkadza parcie na pęcherz to przesada.

Byłam w ciąży. Pracowałam. Patrzę też z punktu widzenia pracodawcy.

Pasek wagi

LinuxS napisał(a):

Zdecydowanie sa naduzycia. Pracowalam w Polsce i zobaczyc kobiete w ciazy (praca biurowa, bez wiekszego stresu) w biurze bylo prawie niemozliwe. Pracuje w Holandii i tu wyglada to zupelnie inaczej. Czyli mozna...inne nacje jakos lepiej ciaze znosza??

inne nacje nie maja tak korzystnych plac na chorobowym i tak korzystnych warunkow maciezynskiego... W UK dziewczyny spokojnie pracuja praktycznie do konca, w ostatnich 7 latach mojej pracy w HR ciaz mialam sporo (praca biurowa) i zadna nie konczyla wczesniej niz jakies 3-4 tygodnie przed porodem, 2 doslownie na porodowke z home office szly, ale tu maciezynskie wyglada tak, ze masz 6 tygodni stawke 90% a potem SMP, ktore niezaleznie od tego ile zarabiasz normalne jest stawka stala £151.20 tygodniowo (albo 90% zarobkow jesli ta kwota jest nizsza) wiec jak normalnie masz wyplaty powiedzmy £1800 a na maciezynskim £604 to jest jednak spora roznica. Chorobowe jest jeszcze smieszniejsze bo £95.85 tygodniowo, wiec wyzyc z tego raczej ciezkawo, a i mozna brac tylko 28 tygodni... Malo ktory pracodawca daje platne chorobowe, moja firma ma max 20 dni pelnoplatnego i max 20 dni w stawce 50% i wiekszosc nowych pracownikow jest w szoku, ze jestesmy tacy hojni...

Takze jak sie to przeliczy i doda wydatki na dziecko to jednak sie pracuje jak dlugo sie da... 

Pasek wagi

Despacitoo napisał(a):

IfYouWereThereBeware napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Tak, w PL zwolnienia w ciąży są mega nadużywane. Bo nie sądzę, żeby kobiety w NL, BE, DE czy nie wiem, w Stanach. Tam rzeczywiście dziewczyny trafiają czasem na zwolnienie, bo coś im dolega, natomiast w Polsce rzadko która NIE TRAFIA na zwolnienie, bo przecież w ciąży jej się należy...

Bylam w ciąży i rodzilam w Stanach, teraz jestem w drugiej ciąży. Zupełnie jest to nie do pomyslenia...Co prawda mam prace biurową, ale pracowałam do ostatniego tygodnia ciąży. Poszłam na zwolnienie dokladnie tydzien przez porodem, a to dlatego, ze nie moglam fizycznie siedziec przez ból pleców (moglam stać lub leżeć, ale nie było dodatkowych dostępnych biurek stojących). Tak to pracowałam bez zwolnien (wzięłam tylko urlop na wakacje w II trymesterze) mimo, ze pierwszy trymestr tak w pierwszej ciąży jak i teraz czuje sie fatalnie- wymioty, nudności, biegunka, wycieńczenie, zimno, zgaga itd. Nie ma możliwości, zeby tutaj jakikolwiek lekarz po prostu wypisal mi zwolnienie z pracy z tego powodu, raczej mogą proponować jakieś farmaceutyczne rozwiązania, ale nie zwolnienie.

Natomiast jest tu w Stanach cos takiego jak FMLA, ktore wiele( jesli nie wiekszosc) firm proponuje kobietom w ciąży.  Tzn. jest to okreslona ilość nieplatnych godzin, które masz możliwość użyć ( ilość godzin jest okreslona na podstawie trymestru i przeciętnej ilości wizyt u lekarza e danym trymestrze) np w I trymestrze dostajesz 5 godzin i pracodawca musi to respektować, w II trymestrze chyba ok 10-12, a w III trymestrze ok 25. Ale sa to godziny niepłatne, otwarcia, jesli wypadnie ci wizyta i nie chcesz używać godzin urlopu czy chorobowego. Lekarz musi tutaj wypełnić formularz i twojej ciąży.

w PL mam wiele znajomych, koleżanek, ktore łapał sie za głowę, xe skoro wymiotuje jak kot do 20 tyg ciąży, to powinnam mieć zwolnienie. Tu lekarka mówiła kiedy z ciekawości ja zapytałam czy kobiety takie zwolenienia biorą, ze absolutnie nie, bo lezac w domu bedzie tylko psychicznie gorzej ze mną, będę się nakręcać. 

poza tym wszyscy sa ludźmi - mialam w pierwszej ciąży kilka takich dni, ze szefowa po prostu wyslala mnie do domu w połowie dnia, bo wymiotowalam tak bardzo i tak bardzo źle się czułam. Nawet mnie odwiozła. 

teraz pracuję zdalnie wiec mam ten komfort, że jak coś to jestem w domu:)

no wg mnie to, ze kobiecie w ciazy nie przysluguje l4 z powodu wymiotow, a kazdej innej osobie juz tak tez jest troche nie tego.. 

Jedyne co tu kwalifikuje się do zwolnienie lekarskich to powazne komplikacje. Czyli jesli chodzi o wymioty, to tylko wówczas, gdy wymiotujesz tak bardzo, ze trzeba cie podłączyć do kroplówki...inaczej nie.

z jednej strony ja sie z tym zgadzam. Ja nic w ciąży nie brałam jesli nie musiałam, ale mialam proponowane tabletki, aby pomóc przy tych wymiotach. Schudłam w pierwszej połowie ciąży 6 kg, ale to nie zagrażało ciąży w żaden sposób.  Wiel kobiet wymiotuje w ciąży, nawet do samej końcówki...trzeba to przetrwać...

W mojej grupie w pracy jedna dziewczyna była w ciąży 2 razy - pracowala tak jak ja do 38 tyg i również pod koniec miala zwolnienie, bo nie mogla siedziec...widywałam  duzo innych kobiet w bardzo zaawansowanej ciąży w pracy.

uwazam, ze lepiej dawać zwolnienia kiedy naprawdę sytuacja tego wymaga i jest powazna, inaczej zrobi się cyrk i klkombinowanie jak w PL.

Natomiast zgadzam się z macierzyńskim urlopem w PL, tutaj placa za 16 tygodni macierzyskiego w mojej firmie ( a to i tak dużo, sa firmy gdzie dostajesz 6 czy 8 tygodni), mogę wziąć dodatkowo 10 tygodni nieplatnego macierzyskiego i to tyle. A nie kazda kobietę stać na niepłatne 10 tygodni.

są nadużywane. Mnie się nawet lekarz sam z siebie pytał czy chcę L4 w drugiej ciaży. Ale byłam na wychowawczym wtedy na pierwsze dziecko. Powiem tak. Ja wzięłam od 3 miesiąca, bo pracowałam na budowie i po prostu nie było to dla mnie bezpieczne. Raz, ze wykopy, dwa że maszyny, trzy że każda pogoda - czy deszcz, czy śnieg, więc o chorobę nietrudno a jak wiadomo, w ciąży metody leczenia są mocno ograniczone. No strach był. Ale jakbym miała pracę lżejszą, jakąs biurową, to pewnie bym pracowała. L4 ciażowe powinno być płatne 80%, to by się kombinatorki, które nie muszą ich brać, 2 razy zastanowiły czy warto. Bo teraz to mamy sytuację taką, że dostaje się 100% czy się pracuje czy nie, wiec po co się przemęczać jak można dostać tyle samo kasy za nic? Bo umówmy się, że niewiele jest osób, które lubią swoją pracę i chodzą do niej chętnie, więc L4 ciażowe jest świetnym sposobem na "płatny kilkumiesieczny urlop". Ja bym poszła na L4 nawet jakby było płatne 80%, bo to wynikało z realnej obawy o ciażę. Ale jeśli miałoby to być kombinowane, to pewnie bym się zastanawiała, bo jednak różnica finansowa choć nie zaporowa, to jednak trochę boli, jeśli nie byłoby musu brać tego L4 a było by to zwykłe widzimisię.

Pasek wagi

Tak, wg mnie są bardzo nadużywane i powinno to zostać ukrócone. Mam znajomą, która w drugiej ciąży poszła na L4 jakoś szybko (ja na lekką pracę biurową specjalisty), za to codziennie jeździła doglądać budowy domu. Sama w pierwszej ciąży pracowałam praktycznie do końca, w drugiej do 9 miesiąca. A jeśli chodzi o ciężarne na urlopach to oczywiście, że są takie - sama za każdym razem w II trymestrze leciałam na urlop, a pod koniec 8 miesiąca drugiej ciąży byłam nad morzem (z Warszawy).

ConejoBlanco napisał(a):

Tak, wg mnie są bardzo nadużywane i powinno to zostać ukrócone. Mam znajomą, która w drugiej ciąży poszła na L4 jakoś szybko (ja na lekką pracę biurową specjalisty), za to codziennie jeździła doglądać budowy domu. Sama w pierwszej ciąży pracowałam praktycznie do końca, w drugiej do 9 miesiąca. A jeśli chodzi o ciężarne na urlopach to oczywiście, że są takie - sama za każdym razem w II trymestrze leciałam na urlop, a pod koniec 8 miesiąca drugiej ciąży byłam nad morzem (z Warszawy).

chodzilo o ciezarne za granica na l4, a nie ogolnie o ciezarne za granica na urlopie (chyba:p)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.