Temat: Słodycze i dzieci

Jak to u Was w rodzinie wygląda? Czy dajecie swoim dzieciom słodycze ile razy w tyg? Kupne,czy robicie sami? Mój mały ma już 7.5 miesiąca i uwielbia jesc, chciałabym aby wyniósł dobre nawyki z domu,ale nie wiem jak to ogarnąć  jaka strategię przyjąć? I to nie chodzi o teraz,ale czas tak szybko mija, że już teraz myślę,hak powinnam to ogarnąć,sporo się teraz widzi otyłych dzieci na ulicach no i niestety z czegoś to wynika.

mamazabki napisał(a):

My dawkujemy codziennie. Wyciąganie słodyczy i przekąsek w weekend skutkuje objedzeniem się 

Zupełnie się z tym nie zgodzę. Ja za dzieciaka właśnie miałam tak dawkowane tylko na weekend i było ok ,problem pojawił się gdy już mnie było stać i słodycze zaczęły pojawiać się u nas codziennie i teraz jako dorosłą kobieta mam z tym większy problem Ni z  jak byłam dzieckiem,ale wiele aspektów się na to składa i każdy człowiek jest inny i dla każdego co innego jest "punktem zapalnym"

Mam dzieci w wieku 4,5 lat i roku.

Nie kupujemy "typowych" słodyczy, ale uwielbiam piec, zazwyczaj zamiast cukru "słodzę" ciasta owocami, w szafce często mamy gorzką czekoladę. Syn też uwielbia piec i często robimy to razem, czasem raz w tygodniu, czasem raz na miesiąc, zjadamy potem jeden kawałek dziennie; podobnie jest z czekoladą - 1-2 kosteczki i koniec. Z lodami latem jest inna sprawa, bo Młody mógłby od rana do nocy, ale często też robimy własne (np. z jogurtu naturalnego i owoców). Nie jest to nagroda czy nawet deser - po prostu jest, czasem mniej, czasem więcej. Jeśli z jakiegoś powodu raz jest więcej (np. jakieś urodziny itp.) to następnego dnia nie ma. Bardzo też uważam, żeby z tego typu rzeczy nie zrobić "specjalnego wydarzenia" - że np. jak idziemy do parku to kupujemy lody, jak idziemy do kina to popcorn itd. bo wydaje mi się, że takie skojarzenia mogą być bardzo złe na dłuższą metę (tym bardziej, że często gdzieś wychodzimy).

Bardziej koncentruję się na tym, żeby to co jemy na codzień to było naprawdę jedzenie - czyli bez słodkich soków (dzieci piją wodę, czasem z malutkim dodatkiem wyciskanego soku), bez słodkich jogurtów, cukierków, słodzonych owsianek... Generalnie unikam produktów specjalnie dla dzieci bo w większości mają tragiczny skład, nie wiem dlaczego.

Jemy przy stole, na siedząco, nie w biegu, bez tv czy innych przeszkadzaczy.

Mieliśmy kiedyś na lodówce listę, na której syn zaznaczał, jak zjadł słodycz, żeby już więcej nie jeść - ale bardzo wtedy pilnował, żeby na pewno każdego dnia zjeść ;) i zrobiło się zbyt dużo szumu wokół tematu, cały czas pytał, sprawdzał... Lepiej sprawdza sie u nas podejście, że "nie ma tematu". Teraz sam potrafi powiedzieć "Zjadłem już dzisiaj loda, więc nie zjem czekolady", albo "później będzie bardziej gorąco i będę chciał loda więc teraz nie zjem bo wolę poczekać". 

No i najprościej jak w domu po prostu nic nie ma ;)

Córka (1 rok) ostatnio powoli zaczyna próbowac jakichś pojedynczych gryzków domowego ciasta czy liza loda od brata.

Z dziadkami niestety to osobna historia, na szczęście mieszkają daleko.

My dajemy słodkie z tym że różnie. Czasem jako słodycze służą suszone owoce czy pasta z daktyli, czasem ciasto czy czekolada. Zasadę mamy jedna słodycze po posiłku nigdy zamiast. Patrze też na składy czipsów czy słodyczy. 

U mnie było tak, ze przy pierwszym dziecku jakoś dłużej udało się bez słodyczy. Przy drugim już gorzej. Tyle, że ja sama nie widzialam potrzeby dawania słodyczy. Niestety moja mama wnukom dogadzala. I na nic się zdaly prosby i groźby. Aczkolwiek to nie jest też tak, ze każde dziecko ciągnie do słodyczy. Moja córka potrafi długo nie jesc słodyczy, jak już to ma w drugą stronę (chyba po mnie) smaki na słone przekąski. Z kolei syn uwielbia i wydzielam, np 2 ciasteczka od razu po obiedzie. Trzymam sie zasady, ze jak już to od razu po posiłku bo wtedy zje symboliczną ilość i nie ma takich skoków cukru jak słodycze jako przekąska. 

Pasek wagi

Nasz syn je dokładnie tak jak my.  U nas w domu jada się słodycze, więc nie zabraniam. Oczywiście, mam nad tym kontrolę i przede wszystkim nie pozwalam na zastępowanie głównych posiłków słodyczami. No ale my jemy w miarę zdrowo no i u nas bardzo ważny jest ruch i aktywność fizyczna. Syn bardzo lubi lody i  domowe ciasta i czasem są dni, że codziennie wpadnie coś słodkiego. Przez pierwsze 1,5 roku nie dawałam mu nic słodkiego. Potem raz na jakiś czas zdarzał się jakiś biszkopt czy herbatnik, ale nieregularnie. Teraz ma 6 lat i wszyscy jadamy tak samo. Syn jest szczupły i póki co nie ma żadnych problemów z wagą.

Pasek wagi

ja mam 2,przy pierwszym bylo latwiej,generalnie dzieci nasladuja rodzicow jestem zdania ze jesli generalnie mamy zdrowa diete domowe obiady to slodkie nie zaszkodzi i zawsze lepiej jak jest to domowe ciasto wspolnie pieczone babeczki,ciasteczka dzieci maja radoche i czas fajny z nimi.ja wieksze zakupy robie raz w tygodniu i wtedy np kupuje paczke ciastek plus kilka nie zdrowych jogurtow,i to na caly tydzien musi im styknac,ale po za tym gotuje zdrowo na obiad zupy,sniadania jajka,kolacje to tortille z warzywami i kurczakiem to przyklad tylko,ale dla mnie im bardziej domowo.tym lepiej nawet pizze wole zrobic sama jiz gotowca kupic

pestka.jablkowa napisał(a):

Mam dzieci w wieku 4,5 lat i roku.Nie kupujemy "typowych" słodyczy, ale uwielbiam piec, zazwyczaj zamiast cukru "słodzę" ciasta owocami, w szafce często mamy gorzką czekoladę. Syn też uwielbia piec i często robimy to razem, czasem raz w tygodniu, czasem raz na miesiąc, zjadamy potem jeden kawałek dziennie; podobnie jest z czekoladą - 1-2 kosteczki i koniec. Z lodami latem jest inna sprawa, bo Młody mógłby od rana do nocy, ale często też robimy własne (np. z jogurtu naturalnego i owoców). Nie jest to nagroda czy nawet deser - po prostu jest, czasem mniej, czasem więcej. Jeśli z jakiegoś powodu raz jest więcej (np. jakieś urodziny itp.) to następnego dnia nie ma. Bardzo też uważam, żeby z tego typu rzeczy nie zrobić "specjalnego wydarzenia" - że np. jak idziemy do parku to kupujemy lody, jak idziemy do kina to popcorn itd. bo wydaje mi się, że takie skojarzenia mogą być bardzo złe na dłuższą metę (tym bardziej, że często gdzieś wychodzimy).Bardziej koncentruję się na tym, żeby to co jemy na codzień to było naprawdę jedzenie - czyli bez słodkich soków (dzieci piją wodę, czasem z malutkim dodatkiem wyciskanego soku), bez słodkich jogurtów, cukierków, słodzonych owsianek... Generalnie unikam produktów specjalnie dla dzieci bo w większości mają tragiczny skład, nie wiem dlaczego.Jemy przy stole, na siedząco, nie w biegu, bez tv czy innych przeszkadzaczy.Mieliśmy kiedyś na lodówce listę, na której syn zaznaczał, jak zjadł słodycz, żeby już więcej nie jeść - ale bardzo wtedy pilnował, żeby na pewno każdego dnia zjeść ;) i zrobiło się zbyt dużo szumu wokół tematu, cały czas pytał, sprawdzał... Lepiej sprawdza sie u nas podejście, że "nie ma tematu". Teraz sam potrafi powiedzieć "Zjadłem już dzisiaj loda, więc nie zjem czekolady", albo "później będzie bardziej gorąco i będę chciał loda więc teraz nie zjem bo wolę poczekać". No i najprościej jak w domu po prostu nic nie ma ;)Córka (1 rok) ostatnio powoli zaczyna próbowac jakichś pojedynczych gryzków domowego ciasta czy liza loda od brata.Z dziadkami niestety to osobna historia, na szczęście mieszkają daleko.[/quote

Rzeczywiście szczęście że dziadkowie daleko

my staraliśmy się wychowywać dzieci bez słodyczy. Niestety dziadkowie i ciocie podsuwają przy każdej okazji. Nie wiem też do końca czy nie kupowanie się sprawdziło, bo moje dzieci są strasznie pazerne na łakocie. Żarłyby ile fabryka dała. Obawiam się, że teraz jakby im nie limitować, to młucili by non stop.

Pasek wagi

Nie dawalam corce slodyczy dopoki moglam, czyli do 2.5 roku zycia. Jadla tylko owoce. Potem oczywiscie w przedszkolu urodziny itd, i w tej chwili ma 5 lat, dajemy jej lody prawie codziennie, ale ona je je zamiast podwieczorku, potem normalnie zjada kolacje( ogolnie duzo je, ale straznie duzo sie rusza). Lody kupuje konkretnej firmy z 3-4 skladnikami. Nie pozwalam na zadne soki, czipsy, chleb bialy, krakersy i inne swinstwa, zreszta sami tego nie jemy. Ale jak wychodzimy do restauracji, to ona ma prawo zamowic sobie co chce  z karty, nawet tort czekoladowy na obiad :)

U mnie zasady w tej kwestii dla córki były jasne od początku i może dlatego jakoś się nie buntowała. Wszystkie słodycze które były przeze mnie robione w domu ciasta, zdrowsze batoniki, domowe lody itp. mogła jeść bez ograniczeń, kupne czy "prezentowe" śmieci od zawsze 2x w tygodniu i to ona wybierała sobie dni. Latem w kwestii lodów czasami zasady luzowałam. Napojów gazowanych, "soków" z zagęszczonego koncentratu itp. nie dostawała nigdy - albo woda albo soki tłoczone, wyciskane. Teraz kiedy jest już nastolatką widzę, że dalej sama się tego podświadomie trzyma - jest szczupła. Wie, która wersja cukru jest sensowniejsza i dlaczego, co więcej też patrzy na składy produktów. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.