- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 marca 2020, 17:58
Może są tu dziewczyny, które rodziły w ostatnim czasie lub mają termin na najbliższe dni, tygodnie. Jak się przygotowujecie do pobytu w szpitalu? Czy pakujecie więcej rzeczy, bo podczas zakazu odwiedzin nikt Wam nie będzie mógł donieść nawet głupich pampersow dla dziecka, a pobyt może się przecież przedłużyć. Poza tym chodzicie na wizyty, badania, czy raczej kontakt telefoniczny z lekarzem?
Edytowany przez mixamaxa 25 marca 2020, 17:59
25 marca 2020, 23:09
W jakim Ty szpitalu rodziłaś? Który to tak zatrzymał się 30 lat temu?Co do samego tematu - mam koleżankę, która ma lada dzień termin. Ostatnia wizyta u gin miała 2 tyg temu i odbyła się normalnie. Chciała rodzić z mężem ale to już nie wchodzi w grę niestety, na początku była przerażona, teraz trochę się z tym oswoiła. Jeśli da radę to będzie miała "swoją" położną - ale to zależy czy będzie mogła bo z tym też zrobił się problem.Rodziłam w 2015 roku i też ojciec dziecka nie miał wstępu na salę, aby pomóc kobiecie, czy przy dziecku, czy chociaż samej mamie wykąpać się itp. Ojciec mógł tylko przyjść na korytarz trochę posiedzieć na ławce. Mama musiała radzić sobie sama, również ta która miała cesarkę. Byłam po cesarce, miałam też komplikacje po złym wkłuciu w kręgosłup i jeździłam na wózku inwalidzkim , bo traciłam przytomność po zrobieniu 2 kroków i tez nie miałam pomocy (ze strony personelu, czy też ze strony męża , bo nie bylo takiej technicznej możliwości gwarantowanej przez szpital) ani ja z powodu swego stanu zdrowia ani przy dziecku. A warunkiem wyjścia ze szpitala było opiekowanie się dzieckiem całą noc oraz karmienie go w wyznaczonych porach, tak aby dziecko przez noc przybrało określoną ilość gramów i nikt nie patrzył , że nie umiem na swoich nogach ustać i żadnej pomocy nie było.Ja trafiłam do szpitala 3 marca - w tym samym dniu wprowadzili zakaz odwiedzin ze względu na wirus. Tydzień na patologi ciąży, potem tydzień na oddziale juz z synkiem. Mogę szczerze powiedzieć, że było mega ciężko - kobieta obolała po porodzie zostaje sama z dzieckiem - bo ojciec dziecka ma zakaz wstępu na oddział. Trzeba wszystko samemu ogarnąć, w moim przypadku pierwsze dziecko - człowiek nie jest tak naprawdę na to przygotowany - mi siadła nieźle psychika. Jedyny plus z tej całej sytuacji ze mąż był wpuszczony na sale porodowa i był przy porodzie - rodziłam naturalnie - dziewczyny które miały cc były same - a ojcowie nawet nie mogli zobaczyć dziecka po porodzie :-( teraz z tego co słyszałam to w niektórych szpitalach wprowadzili zakaz rodzinnych porodów - straszne. Z przekazywaniem potrzebnych rzeczy nie byłoby problemu - na patologi jak leżałam sama odbierałam potrzebne rzeczy od męża. Jak już leżałam z synkiem i zaczęli siać większa panikę to potrzebne rzeczy typu pieluchy czy butelke wodny trzeba było zostawiać na bramie głównej szpitala - rzeczy były opisane i rozwożone w konkretnych godzinach.
Nie napiszę w jakim mieście, ale napiszę tylko, że szpital ten jest aktualnie szpitalem zakaźnym przeznaczonym do pomocy pacjentom z koronawirusem :)
26 marca 2020, 07:14
Ja mam termin na lipiec/sierpień i mam nadzieję, że do tego czasu chociaż trochę się uspokoi.Zabierz mleko dla dziecka. Już od dwóch osób wiem, że nie chcą dawać modyfikowanego tylko każą karmić piersią i nie obchodzi ich jak się nie ma pokarmu.
26 marca 2020, 08:05
Roo nie wiem jak dla CIebie ale to dla mnie kosmiczne że nagle madkowe tematy zaczęły nas dotyczyć ;PJa mam termin na lipiec/sierpień i mam nadzieję, że do tego czasu chociaż trochę się uspokoi.Zabierz mleko dla dziecka. Już od dwóch osób wiem, że nie chcą dawać modyfikowanego tylko każą karmić piersią i nie obchodzi ich jak się nie ma pokarmu.
Dlaczego piszesz maDkowe? Co tu jest niby maDkowego?
26 marca 2020, 08:08
Potwierdzam. Wez mleko. Przy drugim dziecku zafundowali nam ten koszmar. Ideologiczny horror. Byly pozniej przez to duze, zdrowotne komplikacje. Na szczescie w innym szpitalu byli normalni.Ja mam termin na lipiec/sierpień i mam nadzieję, że do tego czasu chociaż trochę się uspokoi.Zabierz mleko dla dziecka. Już od dwóch osób wiem, że nie chcą dawać modyfikowanego tylko każą karmić piersią i nie obchodzi ich jak się nie ma pokarmu.
Coo jak tak mozna? Przecież kobieta ma nawet prawo nie chciec BO NIE karmić piersią, (moja znajoma od razu chciala tabletke na wyciszenie pokarmu, bo nie chce karmić) i co komu do tego? Ale bym się wku.... gdyby dziecko płakało z głodu.
26 marca 2020, 08:21
Coo jak tak mozna? Przecież kobieta ma nawet prawo nie chciec BO NIE karmić piersią, (moja znajoma od razu chciala tabletke na wyciszenie pokarmu, bo nie chce karmić) i co komu do tego? Ale bym się wku.... gdyby dziecko płakało z głodu.Potwierdzam. Wez mleko. Przy drugim dziecku zafundowali nam ten koszmar. Ideologiczny horror. Byly pozniej przez to duze, zdrowotne komplikacje. Na szczescie w innym szpitalu byli normalni.Ja mam termin na lipiec/sierpień i mam nadzieję, że do tego czasu chociaż trochę się uspokoi.Zabierz mleko dla dziecka. Już od dwóch osób wiem, że nie chcą dawać modyfikowanego tylko każą karmić piersią i nie obchodzi ich jak się nie ma pokarmu.
A widzisz można. Bratowa mówi, że opieka jak za czasów PRL. Dziecko wrzeszczy na cały oddział, w brzuchu mu burczy, ona prosi o mleko, mówi, że dziecko głoduję, a one, że ma karmić piersią. Dopiero chyba po jakiejś dobie inna położna stwierdziła, że dziecko traci na wadze i jej dała. A ona przez to wszystko tak się zestresowałam, że jeszcze trudniej jej było z pokarmem. Nie twierdzę, że wszędzie tak jest, ale i tak uważam, że trzeba mieć mleko dla dziecka tak zapobiegawczo jak się urodzi, więc co szkodzi zabrać do szpitala na wszelki wypadek. Przynajmniej samemu się je wybierze, a nie będzie skazanym na nie wiadomo co. Ja tam nie wiem czy nie dają jakiegoś najtańszego syfu.
26 marca 2020, 09:02
te porody i to jak kobiety są same sobie zostawiane ,to jakas masakra.Koleżanka rodziła rok temu w wawie .i zostawili ją samą z dzieckiem ,mała ciągle wyła,dziewczyna obolała ,zmęczona ,musiała ciągle do niej wstawać..Dziewczyna,z którą leżała w sali ,to samo padnieta,dzieciak jej ciągle płakał,Ona do pilęgniarki mówi,ze jest strasznie zmęczona, na co piel.wakację się skończyły ,teraz to dzieckiem trzeba się zajać, zero pomocy
26 marca 2020, 10:39
A widzisz można. Bratowa mówi, że opieka jak za czasów PRL. Dziecko wrzeszczy na cały oddział, w brzuchu mu burczy, ona prosi o mleko, mówi, że dziecko głoduję, a one, że ma karmić piersią. Dopiero chyba po jakiejś dobie inna położna stwierdziła, że dziecko traci na wadze i jej dała. A ona przez to wszystko tak się zestresowałam, że jeszcze trudniej jej było z pokarmem. Nie twierdzę, że wszędzie tak jest, ale i tak uważam, że trzeba mieć mleko dla dziecka tak zapobiegawczo jak się urodzi, więc co szkodzi zabrać do szpitala na wszelki wypadek. Przynajmniej samemu się je wybierze, a nie będzie skazanym na nie wiadomo co. Ja tam nie wiem czy nie dają jakiegoś najtańszego syfu.Coo jak tak mozna? Przecież kobieta ma nawet prawo nie chciec BO NIE karmić piersią, (moja znajoma od razu chciala tabletke na wyciszenie pokarmu, bo nie chce karmić) i co komu do tego? Ale bym się wku.... gdyby dziecko płakało z głodu.Potwierdzam. Wez mleko. Przy drugim dziecku zafundowali nam ten koszmar. Ideologiczny horror. Byly pozniej przez to duze, zdrowotne komplikacje. Na szczescie w innym szpitalu byli normalni.Ja mam termin na lipiec/sierpień i mam nadzieję, że do tego czasu chociaż trochę się uspokoi.Zabierz mleko dla dziecka. Już od dwóch osób wiem, że nie chcą dawać modyfikowanego tylko każą karmić piersią i nie obchodzi ich jak się nie ma pokarmu.
26 marca 2020, 10:40
Bardzo współczuję dziewczynom które będą rodziły w tym trudnym czasie. Życzę Wam dużo sily i optymizmu w tej trudnej sytuacji.
26 marca 2020, 10:44
Nie napiszę w jakim mieście, ale napiszę tylko, że szpital ten jest aktualnie szpitalem zakaźnym przeznaczonym do pomocy pacjentom z koronawirusem :)W jakim Ty szpitalu rodziłaś? Który to tak zatrzymał się 30 lat temu?Co do samego tematu - mam koleżankę, która ma lada dzień termin. Ostatnia wizyta u gin miała 2 tyg temu i odbyła się normalnie. Chciała rodzić z mężem ale to już nie wchodzi w grę niestety, na początku była przerażona, teraz trochę się z tym oswoiła. Jeśli da radę to będzie miała "swoją" położną - ale to zależy czy będzie mogła bo z tym też zrobił się problem.Rodziłam w 2015 roku i też ojciec dziecka nie miał wstępu na salę, aby pomóc kobiecie, czy przy dziecku, czy chociaż samej mamie wykąpać się itp. Ojciec mógł tylko przyjść na korytarz trochę posiedzieć na ławce. Mama musiała radzić sobie sama, również ta która miała cesarkę. Byłam po cesarce, miałam też komplikacje po złym wkłuciu w kręgosłup i jeździłam na wózku inwalidzkim , bo traciłam przytomność po zrobieniu 2 kroków i tez nie miałam pomocy (ze strony personelu, czy też ze strony męża , bo nie bylo takiej technicznej możliwości gwarantowanej przez szpital) ani ja z powodu swego stanu zdrowia ani przy dziecku. A warunkiem wyjścia ze szpitala było opiekowanie się dzieckiem całą noc oraz karmienie go w wyznaczonych porach, tak aby dziecko przez noc przybrało określoną ilość gramów i nikt nie patrzył , że nie umiem na swoich nogach ustać i żadnej pomocy nie było.Ja trafiłam do szpitala 3 marca - w tym samym dniu wprowadzili zakaz odwiedzin ze względu na wirus. Tydzień na patologi ciąży, potem tydzień na oddziale juz z synkiem. Mogę szczerze powiedzieć, że było mega ciężko - kobieta obolała po porodzie zostaje sama z dzieckiem - bo ojciec dziecka ma zakaz wstępu na oddział. Trzeba wszystko samemu ogarnąć, w moim przypadku pierwsze dziecko - człowiek nie jest tak naprawdę na to przygotowany - mi siadła nieźle psychika. Jedyny plus z tej całej sytuacji ze mąż był wpuszczony na sale porodowa i był przy porodzie - rodziłam naturalnie - dziewczyny które miały cc były same - a ojcowie nawet nie mogli zobaczyć dziecka po porodzie :-( teraz z tego co słyszałam to w niektórych szpitalach wprowadzili zakaz rodzinnych porodów - straszne. Z przekazywaniem potrzebnych rzeczy nie byłoby problemu - na patologi jak leżałam sama odbierałam potrzebne rzeczy od męża. Jak już leżałam z synkiem i zaczęli siać większa panikę to potrzebne rzeczy typu pieluchy czy butelke wodny trzeba było zostawiać na bramie głównej szpitala - rzeczy były opisane i rozwożone w konkretnych godzinach.
a co Cię skłoniło żeby jechać do takiego szpitala?
Choć ja szczerze mówiąc jakoś nie wierzę, że jest jeszcze gdzieś taki szpital.
26 marca 2020, 11:45
a co Cię skłoniło żeby jechać do takiego szpitala?Choć ja szczerze mówiąc jakoś nie wierzę, że jest jeszcze gdzieś taki szpital.Nie napiszę w jakim mieście, ale napiszę tylko, że szpital ten jest aktualnie szpitalem zakaźnym przeznaczonym do pomocy pacjentom z koronawirusem :)W jakim Ty szpitalu rodziłaś? Który to tak zatrzymał się 30 lat temu?Co do samego tematu - mam koleżankę, która ma lada dzień termin. Ostatnia wizyta u gin miała 2 tyg temu i odbyła się normalnie. Chciała rodzić z mężem ale to już nie wchodzi w grę niestety, na początku była przerażona, teraz trochę się z tym oswoiła. Jeśli da radę to będzie miała "swoją" położną - ale to zależy czy będzie mogła bo z tym też zrobił się problem.Rodziłam w 2015 roku i też ojciec dziecka nie miał wstępu na salę, aby pomóc kobiecie, czy przy dziecku, czy chociaż samej mamie wykąpać się itp. Ojciec mógł tylko przyjść na korytarz trochę posiedzieć na ławce. Mama musiała radzić sobie sama, również ta która miała cesarkę. Byłam po cesarce, miałam też komplikacje po złym wkłuciu w kręgosłup i jeździłam na wózku inwalidzkim , bo traciłam przytomność po zrobieniu 2 kroków i tez nie miałam pomocy (ze strony personelu, czy też ze strony męża , bo nie bylo takiej technicznej możliwości gwarantowanej przez szpital) ani ja z powodu swego stanu zdrowia ani przy dziecku. A warunkiem wyjścia ze szpitala było opiekowanie się dzieckiem całą noc oraz karmienie go w wyznaczonych porach, tak aby dziecko przez noc przybrało określoną ilość gramów i nikt nie patrzył , że nie umiem na swoich nogach ustać i żadnej pomocy nie było.Ja trafiłam do szpitala 3 marca - w tym samym dniu wprowadzili zakaz odwiedzin ze względu na wirus. Tydzień na patologi ciąży, potem tydzień na oddziale juz z synkiem. Mogę szczerze powiedzieć, że było mega ciężko - kobieta obolała po porodzie zostaje sama z dzieckiem - bo ojciec dziecka ma zakaz wstępu na oddział. Trzeba wszystko samemu ogarnąć, w moim przypadku pierwsze dziecko - człowiek nie jest tak naprawdę na to przygotowany - mi siadła nieźle psychika. Jedyny plus z tej całej sytuacji ze mąż był wpuszczony na sale porodowa i był przy porodzie - rodziłam naturalnie - dziewczyny które miały cc były same - a ojcowie nawet nie mogli zobaczyć dziecka po porodzie :-( teraz z tego co słyszałam to w niektórych szpitalach wprowadzili zakaz rodzinnych porodów - straszne. Z przekazywaniem potrzebnych rzeczy nie byłoby problemu - na patologi jak leżałam sama odbierałam potrzebne rzeczy od męża. Jak już leżałam z synkiem i zaczęli siać większa panikę to potrzebne rzeczy typu pieluchy czy butelke wodny trzeba było zostawiać na bramie głównej szpitala - rzeczy były opisane i rozwożone w konkretnych godzinach.
Dostałam plamienia i poszłam zaraz obok do swojego lekarza, ale był na urlopie. Kawałek dalej miałam szpital z oddziałem neonatologicznym i musiałam iść żeby ratować życie dziecku. Dziecko wcześniak, krótka szyjka i wstrzymywanie porodu , CC na Cito powodu zagrażającej zamartwicy płodu . Patologie ciąży bardzo dobrze wspominam, fachową pomoc, ale po porodzie trafia się na inny oddział i tam już mają cię w nosie.
Edytowany przez Noma_ 26 marca 2020, 11:47