Temat: Poród w dobie koronawirusa.

Może są tu dziewczyny, które rodziły w ostatnim czasie lub mają termin na najbliższe dni, tygodnie. Jak się przygotowujecie do pobytu w szpitalu? Czy pakujecie więcej rzeczy, bo podczas zakazu odwiedzin nikt Wam nie będzie mógł donieść nawet głupich pampersow dla dziecka, a pobyt może się przecież przedłużyć. Poza tym chodzicie na wizyty, badania, czy raczej kontakt telefoniczny z lekarzem?

RapsberryAnn napisał(a):

roogirl napisał(a):

Ja mam termin na lipiec/sierpień i mam nadzieję, że do tego czasu chociaż trochę się uspokoi.Zabierz mleko dla dziecka. Już od dwóch osób wiem, że nie chcą dawać modyfikowanego tylko każą karmić piersią i nie obchodzi ich jak się nie ma pokarmu.
Roo  nie wiem jak dla CIebie ale to dla mnie kosmiczne że nagle madkowe tematy zaczęły nas dotyczyć ;P 

Kosmiczne. Ja i dzieci (smiech) Kto by pomyślał, że będę leżeć na kanapie i koncentrować na ruchach dziecka w brzuchu. Z resztą bardzo się koncentrować nie muszę, bo czasem jak walnie to mi aż tablet podskakuje. Śmieszne :)

Pasek wagi

Ja mam termin za miesiąc i zaczynam panikowac. Słyszałam, że jak jest wszystko ok to szybko wypisują, ale gorzej jak coś się pokomplikuje. Wczoraj w jakichś wiadomościach oglądałam wywiad z rodzicami bliźniaków, urodzonych przedwcześnie i ojciec jeszcze ich nie widział na żywo, a matkę też wypisali po pięciu dniach do domu, teraz swoje dzieci oglądają tylko na zdjeciach, które wysyła im ktoś ze szpitala. To musi być bardzo trudne dla rodziców, nie potrafię sobie tego wyobrazic.

mixamaxa napisał(a):

Ja mam termin za miesiąc i zaczynam panikowac. Słyszałam, że jak jest wszystko ok to szybko wypisują, ale gorzej jak coś się pokomplikuje. Wczoraj w jakichś wiadomościach oglądałam wywiad z rodzicami bliźniaków, urodzonych przedwcześnie i ojciec jeszcze ich nie widział na żywo, a matkę też wypisali po pięciu dniach do domu, teraz swoje dzieci oglądają tylko na zdjeciach, które wysyła im ktoś ze szpitala. To musi być bardzo trudne dla rodziców, nie potrafię sobie tego wyobrazic.

To były wcześniaki. I tak mają dobrze, że szpital wpadł na pomysł zdjęć, bo normalnie by ich nie widzieli przez najbliższych kilka tygodni w obecnej sytuacji.

Pasek wagi

Rodzę za 2,5 mies. kumpela rodziła akurat w dzień kiedy zakazano porodów rodzinnych u mnie w szpitalu, zdana sama na siebie :-( z tego co się dowiedziałam to zabierać więcej majdanu nie ma sensu, bo faktycznie z izby przyjęć roznoszono rzeczy pozostawione przez członków rodziny ;-) z dobrych wiadomości to ekspresowo wypuszczają do domu jak wszystko jest ok, rodziła w sobotę, a w poniedziałek była w domu ;-) ja się stresuje to będzie moje pierwsze dziecko i pierwszy poród, od samego początku obecność męża wydawała mi się oczywistością a tu takie gó.no wielkości 100 mikronów pokrzyżowało nam plany i to się pewnie prędko nie zmieni. Liczyłam na obecność męża i wsparcie choćby mentalne, a tak to do końca maja/początku czerwca raczej się nie uspokoi, więc nastawiam się na samotny poród :-( 

To prawda rodzice też cieszą się z każdego zdjęcia i są wdzięczni szpitalowi

Jakieś to chore. Mam 2 dzieci i za każdym razem pielęgniarki zajmowały się wszystkim- nawet się zastanawiała jak ja np. wykąpię dziecko po wyjściu.A wypisywali najszybciej jak się dało.

Noma_ napisał(a):

Beza1988 napisał(a):

Ja trafiłam do szpitala 3 marca - w tym samym dniu wprowadzili zakaz odwiedzin ze względu na wirus. Tydzień na patologi ciąży, potem tydzień na oddziale juz z synkiem. Mogę szczerze powiedzieć, że było mega ciężko - kobieta obolała po porodzie zostaje sama z dzieckiem - bo ojciec dziecka ma zakaz wstępu na oddział. Trzeba wszystko samemu ogarnąć, w moim przypadku pierwsze dziecko - człowiek nie jest tak naprawdę na to przygotowany - mi siadła nieźle psychika. Jedyny plus z tej całej sytuacji ze mąż był wpuszczony na sale porodowa i był przy porodzie - rodziłam naturalnie - dziewczyny które miały cc były same - a ojcowie nawet nie mogli zobaczyć dziecka po porodzie :-( teraz z tego co słyszałam to w niektórych szpitalach wprowadzili zakaz rodzinnych porodów - straszne. Z przekazywaniem potrzebnych rzeczy nie byłoby problemu - na patologi jak leżałam sama odbierałam potrzebne rzeczy od męża. Jak już leżałam z synkiem i zaczęli siać większa panikę to potrzebne rzeczy typu pieluchy czy butelke wodny trzeba było zostawiać na bramie głównej szpitala - rzeczy były opisane i rozwożone w konkretnych godzinach. 
Rodziłam w 2015 roku i też ojciec dziecka nie miał wstępu na salę, aby pomóc kobiecie, czy przy dziecku, czy chociaż samej mamie wykąpać się itp.  Ojciec mógł tylko przyjść na korytarz trochę posiedzieć na ławce. Mama musiała radzić sobie sama, również ta która miała cesarkę. Byłam po cesarce, miałam też komplikacje po złym wkłuciu w kręgosłup i jeździłam na wózku inwalidzkim , bo traciłam przytomność po zrobieniu 2 kroków i tez nie miałam pomocy (ze strony personelu, czy też ze strony męża , bo nie bylo takiej technicznej możliwości gwarantowanej przez szpital) ani ja z powodu swego stanu zdrowia ani przy dziecku. A warunkiem wyjścia ze szpitala było opiekowanie się dzieckiem całą noc oraz karmienie go  w wyznaczonych porach,  tak aby dziecko przez noc przybrało określoną ilość gramów i nikt nie patrzył , że  nie umiem na swoich nogach ustać i żadnej pomocy nie było. 

roogirl napisał(a):

Ja mam termin na lipiec/sierpień i mam nadzieję, że do tego czasu chociaż trochę się uspokoi.Zabierz mleko dla dziecka. Już od dwóch osób wiem, że nie chcą dawać modyfikowanego tylko każą karmić piersią i nie obchodzi ich jak się nie ma pokarmu.

Potwierdzam. Wez mleko. Przy drugim dziecku zafundowali nam ten koszmar. Ideologiczny horror. Byly pozniej przez to duze, zdrowotne komplikacje. Na szczescie w innym szpitalu byli normalni.

Na neonatologii jest niedopuszczalne posiadać własne mleko modyfikowane i nim dokarmiać dziecko.

Chciałam napisać, że trzymam kciuki za wszystkie mające bliskie terminy bo to jest ciężki czas i myśli powinny się skupiać na czymś innym niż wirus. Ale Wy mykniecie, urodzicie, wyjdziecie i luzik :) A wczoraj właśnie pomyślałam o swoich młodych czasach i gdybym miała teraz leżeć jak wtedy miesiącami w szpitalu na patologii, no bym chyba ześwirowała. Już wtedy było mi do tego niedaleko, bo przedtem nawet z najwyższą gorączką nigdy w łóżku nikomu się utrzymać nie dałam. Tym na patologii dużo siły.

Pasek wagi

Noma_ napisał(a):

Beza1988 napisał(a):

Ja trafiłam do szpitala 3 marca - w tym samym dniu wprowadzili zakaz odwiedzin ze względu na wirus. Tydzień na patologi ciąży, potem tydzień na oddziale juz z synkiem. Mogę szczerze powiedzieć, że było mega ciężko - kobieta obolała po porodzie zostaje sama z dzieckiem - bo ojciec dziecka ma zakaz wstępu na oddział. Trzeba wszystko samemu ogarnąć, w moim przypadku pierwsze dziecko - człowiek nie jest tak naprawdę na to przygotowany - mi siadła nieźle psychika. Jedyny plus z tej całej sytuacji ze mąż był wpuszczony na sale porodowa i był przy porodzie - rodziłam naturalnie - dziewczyny które miały cc były same - a ojcowie nawet nie mogli zobaczyć dziecka po porodzie :-( teraz z tego co słyszałam to w niektórych szpitalach wprowadzili zakaz rodzinnych porodów - straszne. Z przekazywaniem potrzebnych rzeczy nie byłoby problemu - na patologi jak leżałam sama odbierałam potrzebne rzeczy od męża. Jak już leżałam z synkiem i zaczęli siać większa panikę to potrzebne rzeczy typu pieluchy czy butelke wodny trzeba było zostawiać na bramie głównej szpitala - rzeczy były opisane i rozwożone w konkretnych godzinach. 
Rodziłam w 2015 roku i też ojciec dziecka nie miał wstępu na salę, aby pomóc kobiecie, czy przy dziecku, czy chociaż samej mamie wykąpać się itp.  Ojciec mógł tylko przyjść na korytarz trochę posiedzieć na ławce. Mama musiała radzić sobie sama, również ta która miała cesarkę. Byłam po cesarce, miałam też komplikacje po złym wkłuciu w kręgosłup i jeździłam na wózku inwalidzkim , bo traciłam przytomność po zrobieniu 2 kroków i tez nie miałam pomocy (ze strony personelu, czy też ze strony męża , bo nie bylo takiej technicznej możliwości gwarantowanej przez szpital) ani ja z powodu swego stanu zdrowia ani przy dziecku. A warunkiem wyjścia ze szpitala było opiekowanie się dzieckiem całą noc oraz karmienie go  w wyznaczonych porach,  tak aby dziecko przez noc przybrało określoną ilość gramów i nikt nie patrzył , że  nie umiem na swoich nogach ustać i żadnej pomocy nie było. 

W jakim Ty szpitalu rodziłaś? Który to tak zatrzymał się 30 lat temu?

Co do samego tematu - mam koleżankę, która ma lada dzień termin. Ostatnia wizyta u gin miała 2 tyg temu i odbyła się normalnie. Chciała rodzić z mężem ale to już nie wchodzi w grę niestety, na początku była przerażona, teraz trochę się z tym oswoiła. Jeśli da radę to będzie miała "swoją" położną - ale to zależy czy będzie mogła bo z tym też zrobił się problem.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.