- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 stycznia 2020, 13:50
.
Edytowany przez 24 stycznia 2020, 14:33
24 stycznia 2020, 14:00
najwyraznej spiew tej pani mu sie nie podoba, hahahaha, nauczycielka skrzypiec mojej corki opowiadala ze jej dziecko zawsze zaczynalo plakac gdy uslyszalo molowe tony, cos w tym jest. Ja darowalabym wam obu te rozrywki, zdazy jeszcze sie uspolecznic.
24 stycznia 2020, 14:03
Jeśli to tak wygląda od pół roku to chodzenie tam to pomyłka, po co stresować dziecko. A próbowałaś jakieś inne zajęcia/ inne miejsce z dziećmi?
24 stycznia 2020, 14:07
Bardziej bym powiedziała że dziecko się boi ( Tym bardziej że jest jeszcze malutkie ) , niż "wrażliwe na muzykę " :) . Ja bym zrezygnowała z tych zajęć . Taka "rozrywka" powinna dawać dziecku frajdę . A tak on zestresowany i Ty umęczona . Pomyśl o salach zabaw - pracowałam w takim i przychodzi bardzo dużo matek z takimi maluchami .Może tam się otworzy ? A jak będzie ciepło to wiele matek będzie na placu zabaw i też będzie łamać więzy z innymi dziećmi :) Dodatkowo niech do Was przychodzą dzieci , Wy odwiedzajcie rodziny z dziećmi :)
24 stycznia 2020, 14:08
Mam pewien "problem". Mam rocznego malucha, wulkan energii, caly dzień biega, śpiewa, tańczy, klaszcze i łobuzuje w najlepsze (nawet nie zwraca na mnie uwagi) Problem zaczyna się po wyjściu z domu. Uczeszczamy od pół roku na zajęcia muzyczno- rytmiczne. Zawsze wygląda to tak samo, że jak Pani prowadząca zajęcia zaczyna śpiewać dziecko wpada w dziki płacz, uspokajam, siedzimy razem, maluch wtulony we mnie lub schowany za mną, podczas gdy reszta szaleje i uczestniczy w zabawie. Mój nawet w rączkę nie weźmie zabawki która jest jego ulubioną bo identyczną ma w domu, jestem zawsze cala podrapana tak mocno się wtula. WIEM ŻE KAŻDE DZIECKO JEST INNE, ROZWIJA SIĘ WŁASNYM TĘPEM ALE CZY WARTO DZIECKO STRESOWAĆ I DALEJ RAM UCZĘSZCZAĆ? maluch nie ma innego kontaktu z dziećmi (dlatego zależy mi na tych zajęciach) dorosłymi, rodziną jest praktyczne tylko ze mną na codzień. Uslyszalma od prowadzącej zajęcia ze dziecko jest "wrażliwe na muzykę" cokolwiek to znaczy.
A co miała powiedzieć? Że jest małym dzikusem
Znajdźcie inną formę kontaktu z małymi dziećmi, może jakieś zajęcia ruchowe bez muzyki. Może inna prowadząca ośmieli dziecko do kontaktu.
24 stycznia 2020, 14:09
moze chodz z nim do sal zabaw itp miejsca, szkoda go stresowac tamtymi zajeciami ale żeby jednak dziecko mialo kontakt, bo będzie "dzikie"
24 stycznia 2020, 14:09
Jeśli to tak wygląda od pół roku to chodzenie tam to pomyłka, po co stresować dziecko. A próbowałaś jakieś inne zajęcia/ inne miejsce z dziećmi?
Niestety obecnie nie ma w okolicy nic innego prócz sal zabaw. Za każdym razem mówię sobie ze może dziś będzie lepiej i niby jest bo płacz trwa tylko chwilę ale już straciłam nadzieję bo zdecydowanie bardziej interesuje się tym co za oknem niż zajęciami
Edytowany przez 24 stycznia 2020, 14:13
24 stycznia 2020, 14:10
Skoro widzisz ze dziecko się stresuje to po co je meczysz? Jest wiele innych zajęć dla maluszków, moga być nawet z muzyka bo możliwe że inna będzie lepiej tolerowal. Poza tym kontakt z innymi dziecmi może mieć na placu zabaw. Tam też uczy się wielu zachowań wobec innych dzieci plus jest ruch i świeże powietrze. Po co szukać na sile żeby uspołeczniać dziecko. Najprostsze rozwiazania są najlepsze
24 stycznia 2020, 14:28
No i tyle odpowiedzi mi wystarczy żeby utwierdzić się w tym co dziś postanowiłam, dziękuję 😊
24 stycznia 2020, 14:32
Mój był taki i taki pozostał. Znaczy już jako nastolatek nie drze się ;), ale nie chce jezdzić na wycieczki, nie lubi okoliczności mocno stymulujacych. Musiałabym opisywac cały zyciorys, ale nie o to chodzi. Przez pierwsze pól roku w przedszkolu siedział wyłączony, najchetniej przy oknie. Przełom nastapił kiedy się przeprowadzilismy, coś się odblokowało. Ale nie chciał brac udziału w wystepach szkolnych czy przedszkolnych - i nie brał. Chodzilismy z nim na zajecia z ruchu rozwijającego, jakoś niewiele to dało. Ogólnie korzystalismy z poradni z takimse skutkiem. W szkole nie inaczej. Za dużo bodźców, to okresowo albo popadał w takie rozemocjonowanie, albo się izolował. Pani do opieki nad dziecmi w kalsie integracyjnej tez poswiecała mu troche uwagi, chociaż nie miał żadnego orzeczenia. Znów poradnia, jakieś podejrzenie ZA.
Reasumując. Młody swietnie funkcjonował i funkcjonuje w ciszy, spokoju i znajomym otoczeniu.
Może warto się udac do poradni, tylko w moim odczuciu to jest troche szukanie na siłe. dziecko jakie jest takie jest, i jako takie musi funkcjonowac w społeczeństwie. Warto mu zapewnić poczucie bezpieczństwa zawsze, kiedy to możliwe. Ja bym zrezygnowała z zajec, a integracje zaczela jak się ociepli na placu zabaw (znaczy ja tak zrobiłam), w mniej determinujących okolicznościach.