Temat: .

.

najwyraznej spiew tej pani mu sie nie podoba, hahahaha, nauczycielka skrzypiec mojej corki opowiadala ze jej dziecko zawsze zaczynalo plakac gdy uslyszalo molowe tony, cos w tym jest. Ja darowalabym wam obu te rozrywki, zdazy jeszcze sie uspolecznic.

Jeśli to tak wygląda od pół roku to chodzenie tam to pomyłka, po co stresować dziecko. A próbowałaś jakieś inne zajęcia/ inne miejsce z dziećmi? 

Bardziej bym powiedziała że dziecko się boi ( Tym bardziej że jest jeszcze malutkie ) , niż "wrażliwe na muzykę " :) . Ja bym zrezygnowała z tych zajęć . Taka "rozrywka" powinna dawać dziecku frajdę . A tak on zestresowany i Ty umęczona . Pomyśl o salach zabaw - pracowałam w takim i przychodzi bardzo dużo matek z takimi maluchami .Może tam się otworzy ? A jak będzie ciepło to wiele matek będzie na placu zabaw i też będzie łamać więzy z innymi dziećmi :) Dodatkowo niech do Was przychodzą dzieci , Wy odwiedzajcie rodziny z dziećmi :)

Pasek wagi

Swift_Alaya napisał(a):

Mam pewien "problem". Mam rocznego malucha, wulkan energii, caly dzień biega, śpiewa, tańczy, klaszcze i łobuzuje w najlepsze (nawet nie zwraca na mnie uwagi) Problem zaczyna się po wyjściu z domu. Uczeszczamy od pół roku na zajęcia muzyczno- rytmiczne. Zawsze wygląda to tak samo, że jak Pani prowadząca zajęcia zaczyna śpiewać dziecko wpada w dziki płacz, uspokajam, siedzimy razem, maluch wtulony we mnie lub schowany za mną, podczas gdy reszta szaleje i uczestniczy w zabawie. Mój nawet w rączkę nie weźmie zabawki która jest jego ulubioną bo identyczną ma w domu, jestem zawsze cala podrapana tak mocno się wtula. WIEM ŻE KAŻDE DZIECKO JEST INNE, ROZWIJA SIĘ WŁASNYM TĘPEM ALE CZY WARTO DZIECKO STRESOWAĆ I DALEJ RAM UCZĘSZCZAĆ? maluch nie ma innego kontaktu z dziećmi (dlatego zależy mi na tych zajęciach) dorosłymi, rodziną jest praktyczne tylko ze mną na codzień. Uslyszalma od prowadzącej zajęcia ze dziecko jest "wrażliwe na muzykę" cokolwiek to znaczy. 

A co miała powiedzieć? Że jest małym dzikusem :D

Znajdźcie inną formę kontaktu z małymi dziećmi, może jakieś zajęcia ruchowe bez muzyki. Może inna prowadząca ośmieli dziecko do kontaktu. 

Pasek wagi

moze chodz z nim do sal zabaw itp miejsca, szkoda go stresowac tamtymi zajeciami ale żeby jednak dziecko mialo kontakt, bo będzie "dzikie" 

ConejoBlanco napisał(a):

Jeśli to tak wygląda od pół roku to chodzenie tam to pomyłka, po co stresować dziecko. A próbowałaś jakieś inne zajęcia/ inne miejsce z dziećmi? 

Niestety obecnie nie ma w okolicy nic innego prócz sal zabaw. Za każdym razem mówię sobie ze może dziś będzie lepiej i niby jest bo płacz trwa tylko chwilę ale już straciłam nadzieję bo zdecydowanie bardziej interesuje się tym co za oknem niż zajęciami 

Skoro widzisz ze dziecko się stresuje to po co je meczysz?  Jest wiele innych zajęć dla maluszków, moga być nawet z muzyka bo możliwe że inna będzie lepiej tolerowal. Poza tym kontakt z innymi dziecmi może mieć na placu zabaw. Tam też uczy się wielu zachowań wobec innych dzieci plus jest ruch i świeże powietrze. Po co szukać na sile żeby uspołeczniać dziecko. Najprostsze rozwiazania są najlepsze 

No i tyle odpowiedzi mi wystarczy żeby utwierdzić się w tym co dziś postanowiłam, dziękuję 😊

Mój był taki i taki pozostał. Znaczy już jako nastolatek nie drze się ;), ale nie chce jezdzić na wycieczki, nie lubi okoliczności mocno stymulujacych. Musiałabym opisywac cały zyciorys, ale nie o to chodzi. Przez pierwsze pól roku w przedszkolu siedział wyłączony, najchetniej przy oknie. Przełom nastapił kiedy się przeprowadzilismy, coś się odblokowało. Ale nie chciał brac udziału w wystepach szkolnych czy przedszkolnych - i nie brał. Chodzilismy z nim na zajecia z ruchu rozwijającego, jakoś niewiele to dało. Ogólnie korzystalismy z poradni z takimse skutkiem. W szkole nie inaczej. Za dużo bodźców, to okresowo albo popadał w takie rozemocjonowanie, albo się izolował. Pani do opieki nad dziecmi w kalsie integracyjnej tez poswiecała mu troche uwagi, chociaż nie miał żadnego orzeczenia. Znów poradnia, jakieś podejrzenie ZA. 

Reasumując. Młody swietnie funkcjonował i funkcjonuje w ciszy, spokoju i znajomym otoczeniu. 

Może warto się udac do poradni, tylko w moim odczuciu to jest troche szukanie na siłe. dziecko jakie jest takie jest, i jako takie musi funkcjonowac w społeczeństwie. Warto mu zapewnić poczucie bezpieczństwa zawsze, kiedy to możliwe. Ja bym zrezygnowała z zajec, a integracje zaczela jak się ociepli na placu zabaw (znaczy ja tak zrobiłam), w mniej determinujących okolicznościach. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.