Temat: prowadzenie ciąży prywatnie i na nfz

Dziewczyny, nie raz gdzieś czytałam, że ktoś chodzi w ciąży prywatnie, i dodatkowo na nfz żeby dostać skierowania na badania. Jak to wygląda?Czy na nfz lekarz już bez badań wystawia same skierowania? Może głupie pytanie, ale czuję się zagubiona i nie wiem co robić, nie stać mnie żeby robić wszystkie badania prywatnie, a nfz wiadomo jak jest - długie terminy itp. 

Czy ma któraś z Was do polecenia ginekologa z Warszawy do prowadzenia ciąży? 

ggeisha napisał(a):

.Puckolinka. napisał(a):

ggeisha napisał(a):

Chodziłam i prywatnie i na NFZ. Na NFZ żadnego czekania, zawsze mnie przyjmpwali od razu. Co do USG na każdej wizycie - wypisałam się od razu od lekarza, który mi chciał robić USG na każdej wizycie. Nie. Utlradźwięki nie są zupełnie obojętne dla rozwijającego się płodu. Zasada ALARA - unikamy wszelkich zagrożeń. Wszelkich.
Ale bzdury Boże.... Normalnie mnie nerwy biorą jak czytam takie brednie 
Aha, czyli na studiach mnie okłamywali. Okej.

Nie wiem. Mało mnie to interesuje. Bardziej interesuje mnie zdanie ludzi którzy w dziedzinie ginekologii maja doktorat i profesora. I mają Trochę wieciej do powodzienia niż Pani z vitali. Usg jest całkowicie bezpieczne dla płodu.I nie mam zamiaru więcej dyskutować. A teoria o której piszesz jest niczym teoria antyszczepionkowców. Wychwycona z kontekstu i rozbujana w internecie. 

Pasek wagi

nie wiem jak jest teraz (w ciaży byłam 7 i 4 lata temu). Chodziłam prywatnie. Miałam USG na każdej wizycie (1 raz w miesiącu a pod koniec co 2-3 tygodnie - na początku badanie USG było dopochwowe a jak dziecko podrosło to przez brzuch) i badanie ginekologiczne. Lekarz na każdej wizycie mówił mi jakie badania mam zrobić przed następną wizytą. Zawsze była to morfologia i badanie ogólne moczu + badania, które wypadały kalendarzowo w danym trymestrze. USG połówkowe i genetyczne robił mi on w ramach wizyty. Oprócz w sumie chyba badania moczu i morfologii i tak nic innego nie bylo refundowane (wszelakie krzywe cukrowe, HIV, HPV, grupy krwi rodziców, toksplazmozy itp itd) były płatne obojętne do jakiego lekarza się chodziło. Morfologia i mocz to był w sumie koszt jakieś 16 zł razem, więc zazwyczaj cały komplet badań jakie miałam robić szłam robić odpłatnie bo nie chciało mi się iść do przychodni po skierowanie w kolejkę kaszlących ludzi (skierowania takie wystawia też lekarz internista to juz w ogóle nie widziałam potrzeby żeby iść do ginekologa na nfz po skierowanie na te akurat badania). Choć później wprowadzili możliwosć brania skierowań na telefon (czyli dzwoniłam ze potrzebuje na siebie skierowanie na mocz i morfologię) i za 2 dni miałam to skierowanie do odbioru (w mojej normalnej przychodni POZ). Ale nie wiem jak jest teraz, może pakiet refundowanych badań zostal zwiększony? Jeśli nie, to problem nie istnieje właściwie :)

Pasek wagi

Marisca napisał(a):

LiliLoli napisał(a):

pannalimonka napisał(a):

Laski, powiem Wam tak: Jeżeli chodzicie na NFZ do gina w ciąży i on nie robi Wam USG co wizytę to zmieńcie lekarza, serio. Pracuję w przychodni ginekologicznej i nieraz słyszę jak pacjentki mówią, że chodziły gdzieś tam do lekarza a on im zrobił USG trzy razy w ciągu całej ciąży. USG powinno być na KAŻDEJ wizycie, to jest podstawowe badanie w ciąży! 
A ja dodam, że głównie chodzi o USG szyjki, a nie takie zwykłe "po brzuchu". To jest profilaktyka porodu przedwczesnego. Oczywiście osłuchiwanie tętna również powinno być. 
Tak to jest prawda , że USG brzucha robi się tylko 3 razy jeśli nic się nie dzieje. Co do USG szyjki ja nie miałam robionego i nawet nie wiedziałam , że się takie coś robi.Właśnie z powodu zaniedbania lekarza urodziłam wcześniaka, bo nie robił USG szyjki i nie wiedział, że się skraca. Lekarz badał mnie tylko na fotelu i na oko wychodziło mu, że jest ok.  Do szpitala trafiłam z  szyjką 14 mm i lekarze nie wiedzieli co robić, bo na takiej krótkiej szyjce to nawet pessaru się nie zakłada. Spróbowali jednak i całe szczęście udało się trochę przetrzymać, ale nie za długo , bo urodziłam w 35/36  przez CC, bo dziecku groziła zamartwica. W szpitalu powiedzieli mi, że skracanie szyjki to dłuższy proces, więc lekarz powinien to zobaczyć dużo wcześniej.  3 tygodnie leżałam na patologii i nawet do WC kazali mi chodzić oszczędnie, ani siedzieć nie mogłam. Bite 3 tygodnie tylko i wyłącznie leżenia. Ja miałam wcześniej objawy skracającje się szyjki i mówiłam o nich lekarzowi, a on twierdził, że to normalne, Dopiero w szpitalu od lekarzy dowiedziałam się o czym świadczyły moje dolegliwości.Ufałam lekarzowi, bo to był jedne z lepszych ginekologów w mieście.

Mój pierwszy lekarz również nie sprawdzał szyjki USG i ja również nie wiedziałam, co tam się dzieje. 

W połowie ciąży stwierdziłam, że zmienię lekarza na takiego, który pracuje w szpitalu, w którym chciałabym rodzić. 
Bardzo dobra decyzja - mój obecny ginekolog robi tzw. USG pomocnicze (tylko szyjki) i okazało się, że mam problem z rozwierająca się szyjką i muszę dużo leżeć. 

Także lekarz powinien wykonywać USG szyjki na każdej wizycie. To jeszcze nie są oficjalne zalecenia, ale całkiem możliwe, że tak kiedyś będzie. Niestety na oko / na wyczucie, nie jest się w stanie sprawdzić czy tam w środku jest wszystko OK i w ramach profilaktyki porodu przedwczesnego powinno się wykonywać badanie szyjki USG. 

Marisca napisał(a):

LiliLoli napisał(a):

pannalimonka napisał(a):

Laski, powiem Wam tak: Jeżeli chodzicie na NFZ do gina w ciąży i on nie robi Wam USG co wizytę to zmieńcie lekarza, serio. Pracuję w przychodni ginekologicznej i nieraz słyszę jak pacjentki mówią, że chodziły gdzieś tam do lekarza a on im zrobił USG trzy razy w ciągu całej ciąży. USG powinno być na KAŻDEJ wizycie, to jest podstawowe badanie w ciąży! 
A ja dodam, że głównie chodzi o USG szyjki, a nie takie zwykłe "po brzuchu". To jest profilaktyka porodu przedwczesnego. Oczywiście osłuchiwanie tętna również powinno być. 
Tak to jest prawda , że USG brzucha robi się tylko 3 razy jeśli nic się nie dzieje. Co do USG szyjki ja nie miałam robionego i nawet nie wiedziałam , że się takie coś robi.Właśnie z powodu zaniedbania lekarza urodziłam wcześniaka, bo nie robił USG szyjki i nie wiedział, że się skraca. Lekarz badał mnie tylko na fotelu i na oko wychodziło mu, że jest ok.  Do szpitala trafiłam z  szyjką 14 mm i lekarze nie wiedzieli co robić, bo na takiej krótkiej szyjce to nawet pessaru się nie zakłada. Spróbowali jednak i całe szczęście udało się trochę przetrzymać, ale nie za długo , bo urodziłam w 35/36  przez CC, bo dziecku groziła zamartwica. W szpitalu powiedzieli mi, że skracanie szyjki to dłuższy proces, więc lekarz powinien to zobaczyć dużo wcześniej.  3 tygodnie leżałam na patologii i nawet do WC kazali mi chodzić oszczędnie, ani siedzieć nie mogłam. Bite 3 tygodnie tylko i wyłącznie leżenia. Ja miałam wcześniej objawy skracającje się szyjki i mówiłam o nich lekarzowi, a on twierdził, że to normalne, Dopiero w szpitalu od lekarzy dowiedziałam się o czym świadczyły moje dolegliwości.Ufałam lekarzowi, bo to był jedne z lepszych ginekologów w mieście.

Miałaś bardzo podobną sytuację do mojej. Też miałam skracającą się szyjkę, też leżałam na patologii i nie mogłam się ruszać. I też urodziłam wcześniaki. Tylko niestety w 27 tc... USG szyjki i normalne na każdej wizycie nie uchroniło mnie od tego. Ani pessar założony w 25 tc. Jednak myślę, że wiele kobiet taka profilaktyka może uchronić przed porodem przedwczesnym. Dlatego w ciąży warto chodzić do gina prywatnie i to do takiego, który jest specjalistą USG i ma w swoim gabinecie niezbędny sprzęt. 

Pasek wagi

.Puckolinka. napisał(a):

ggeisha napisał(a):

.Puckolinka. napisał(a):

ggeisha napisał(a):

Chodziłam i prywatnie i na NFZ. Na NFZ żadnego czekania, zawsze mnie przyjmpwali od razu. Co do USG na każdej wizycie - wypisałam się od razu od lekarza, który mi chciał robić USG na każdej wizycie. Nie. Utlradźwięki nie są zupełnie obojętne dla rozwijającego się płodu. Zasada ALARA - unikamy wszelkich zagrożeń. Wszelkich.
Ale bzdury Boże.... Normalnie mnie nerwy biorą jak czytam takie brednie 
Aha, czyli na studiach mnie okłamywali. Okej.
Nie wiem. Mało mnie to interesuje. Bardziej interesuje mnie zdanie ludzi którzy w dziedzinie ginekologii maja doktorat i profesora. I mają Trochę wieciej do powodzienia niż Pani z vitali. Usg jest całkowicie bezpieczne dla płodu.I nie mam zamiaru więcej dyskutować. A teoria o której piszesz jest niczym teoria antyszczepionkowców. Wychwycona z kontekstu i rozbujana w internecie. 

Nie ma nic co jest CAŁKOWICIE BEZPIECZNE DLA PŁODU. Nie interesuje mnie Twoja opinia, jako pani z vitalii. Ja akurat wierzę swoim wykładowcom od ochrony zdrowia. Więc chyba się nie dogadamy. Chcesz, to traktuj swoje nienarodzone dzieci ultradźwiękami. Ja na pewno skorzystam z dobrodziejstw diagnostyki USG kiedy będzie ku temu wskazanie medyczne, a nie "bo tak". Na szczęście mam wybór i na szczęście mój prowadzący ciążę lekarz, skądinąd ordynator oddziału gin-poł nie był entuzjastą eksperymentowania na płodach.

Dzięki Bogu mam dwoje zdrowych dzieci. Przebadanych Przez usg tyle razy ile było to konieczne. Nic mniej nic więcej. I póki co więcej dzieci nie planuje także się nie martw o moje nienarodzone płody. 

Pasek wagi

.Puckolinka. napisał(a):

Dzięki Bogu mam dwoje zdrowych dzieci. Przebadanych Przez usg tyle razy ile było to konieczne. Nic mniej nic więcej. I póki co więcej dzieci nie planuje także się nie martw o moje nienarodzone płody. 

Nie martwię się. Każdy dokonuje takich wyborów, jakie chce w oparciu o swoje źródła informacji. Tylko wypraszam sobie pisanie, że moje zdanie to brednie, czy porównywanie tego do jakichś antyszczepionkowych teorii, bo to się nijak do siebie ma.

Ale pisanie że usg szkodzi płodowi nie jest prawdą. Prawidłowo przeprowadzone usg w określonych tyg ciazy z podziałem na usg dopochowowe do 10 tyg i usg przez brzuch dla dziecka jest bezpieczne. Po co straszysz dziewczyny w które są w stanie to uwierzyc? 

Pasek wagi

.Puckolinka. napisał(a):

Ale pisanie że usg szkodzi płodowi nie jest prawdą. Prawidłowo przeprowadzone usg w określonych tyg ciazy z podziałem na usg dopochowowe do 10 tyg i usg przez brzuch dla dziecka jest bezpieczne. Po co straszysz dziewczyny w które są w stanie to uwierzyc? 

Bo USG to nie mycie zebów. To jest wprowadzanie do wnętrza ciała fali mechanicznej. Nie ma długotrwałych badań i obserwacji na temat wpływu nadużywania takich badań na płód. Jeszcze nie tak dawno temu twierdzono, że promieniowanie rentgenowskie jest zdrowe i ludzie się naświetlali dla zdrowia. Oczywiście, USG nie jest tak bezpośrednio szkodliwe jak prom.X, ale uczciwy lekarz nie nadużywa takze takiej diagnostyki. Jeśli są wskazania - to tak, jak najbardziej. Ale robienie sobie USG, bo to nic a nic nie szkodzi i można sobie zobaczyć dzidziusia - to nadużycie.  

Wiadomo, ginekolog woli sie ubezpieczyć, jego zadaniem jest doprowadzenie ciąży do finału,, a co tam dalekosiężne skutki?! 

anulla9 napisał(a):

Koaleczka, a jak poszłaś prywatnie to robiłaś kolejne usg, czy tylko pokazywałaś wyniki badań?

Usg było w cenie wizyty prywatnej więc robiłam dodatkowo.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.